W tej sprawie jest wiele innych „dziwnych” decyzji organów państwa, które wyglądają tak jakby działania Plichty miały swoisty parasol ochronny, za które premier Tusk, ponosi polityczną odpowiedzialność.
1. Wczorajsza konferencja prasowa premiera Tuska, poświęcona głównie pracy jego syna Michała dla Marcina Plichty właściciela Amber Gold i OLT Express, została jak zwykle bardzo dobrze przygotowana przez jego głównego PR-owca Igora Ostachowicza.
Potrzebował na to aż 9 dni, żeby dobrze do niej przygotować premiera. I rzeczywiście przygotował, choć niewątpliwie pomocną dłoń do premiera wyciągnęli także dziennikarze mainstreamowych mediów, którzy nie tylko nie zadawali dociekliwych pytań ale w trudnym dla Tuska momencie, zaczęli pytać o jego jesienne drugie expose.
Przez większość czasu premier opowiadał jak ciężko mają jego dzieci ale są dorośli i pracują na własny rachunek, on skrzętnie oddziela rolę premiera i ojca, w sprawie Amber Gold miał informacje od służb ale nie odbiegały one od tego co w tej sprawie donoszą media, wreszcie, że nakazał ministrowi finansów zwołanie Komitetu Stabilizacji Finansowej, który będzie się zastanawiał jak ograniczyć działalność parabanków.
Gdy przyszło odpowiadać na pytania najczęściej odpowiadał nie na te które mu zadawano, a gdy pozwolono zadać 3 pytania dziennikarzowi Gazety Polskiej Codziennie między innymi o konflikt interesów jaki będzie miał gdy ABW, które nadzoruje, będzie badało zaangażowanie jego syna w firmie Marcina Plichty, zdenerwował się i zaatakował dziennikarza, a także gazetę którą reprezentował.
Niby nic nowego, Tusk zawsze tak robi kiedy padają niewygodne dla niego pytania ale takiej trudnej sytuacji jeszcze nie miał, musiał bronić własnego syna, który zaangażował się w interesy z człowiekiem 6 – krotnie karanym, który tym razem zdecydował się na stworzenie piramidy finansowej i wyprowadzenie z niej dziesiątków milionów złotych.
2. Tusk dosłownie „rżnął głupa” nie dostrzegając ewidentnego nepotyzmu związanego zatrudnieniem bez konkursu jego syna Michała w gdańskim porcie lotniczym będącym spółką przedsiębiorstwa państwowego Polskie Porty Lotnicze i samorządów województwa pomorskiego, Gdańska, Sopotu i Gdyni, w których Platforma samodzielnie sprawuje władzę.
Nie dostrzegł także konfliktu interesów do jakiego doprowadził jego syn i jego szef prezes gdańskiego portu lotniczego, który rekomendował go do zatrudnienia w prywatnych liniach, które korzystały z tego portu lotniczego.
W porcie lotniczym bowiem Michał Tusk zajmował się pozyskiwaniem kontrahentów, a więc właśnie kolejnych linii lotniczych, a w OLT Express doradzał jak obniżyć koszty korzystania z infrastruktury lotniskowej w portach do których te linie latały czyli mówiąc, wprost działał na niekorzyść swojego pierwszego pracodawcy.
3. Niestety premier Tusk po wielokroć na tej konferencji mijał się z prawdą, mówiąc o tym, że służby dostarczały mu informacji o Amber Gold i OLT Express takich o jakich pisały media.
Media bowiem zaczęły informować o problemach OLT Express i ich właścicielu Amber Gold dopiero w sierpniu tego roku, a jego syn zrezygnował z oferty zatrudnienia w OLT Express w styczniu 2012, uzasadniając to Marcinowi Plichcie odradzeniem mu tego kroku przez rodzinę (trudno przypuszczać, że odradzała mu to zatrudnienie matka czy siostra, zrobił to zapewne ojciec).
Michał Tusk przyjął jednak tę pracę w marcu 2012, stwierdzając jak mówi Plichta, „że zdanie ojca go już nie interesuje i chce budować własną markę” a już wtedy służby musiały wiedzieć, że OLT Express, chcą przejąć linie lotnicze PLL LOT i że stoi za tym potężny oligarcha ukraiński Igor Kolomoyski, powiązany ze służbami rosyjskimi.
Premier Tusk musiał mieć tego rodzaju informacje i zapewne dlatego przestrzegał syna przed wiązaniem się z OLT Express i Amber Gold, trudno jednak zrozumieć dlaczego nie spowodował, żeby odpowiednie instytucje zablokowały możliwość „wyłudzania pieniędzy” od zdezorientowanych agresywną reklamą drobnych ciułaczy, przez swoistą piramidę finansową.
4. W tej sprawie jest wiele innych „dziwnych” decyzji organów państwa, które wyglądają tak jakby działania Plichty miały swoisty parasol ochronny, za które premier Tusk, ponosi polityczną odpowiedzialność.
Spolegliwość wymiaru sprawiedliwości wobec Marcina Plichty (6 wyroków za podobne przestępstwa głównie wyłudzania pieniędzy wszystkie w zawieszeniu), brak działań kuratorów sądowych, którzy mieli czuwać nad tym aby wyrównał on straty poszkodowanym, rejestracja jego kolejnych podmiotów gospodarczych bez żądania zaświadczeń o niekaralności.
Wyjątkowa opieszałość gdańskiej prokuratury i to w czasie kiedy prokuratorem generalnym był jeszcze minister sprawiedliwości (2009 rok), która odmawiała wszczęcia postępowania przeciw Amber Gold z zawiadomienia Komisji Nadzoru Finansowego.
Wreszcie wyjątkowe wsparcie dla działalności Plichty przez gdańskie środowisko Platformy w tym w szczególności przez prezydenta Adamowicza, który po wielokroć reklamował Amber Gold uzyskując w zamian współfinansowanie przedsięwzięć kulturalnych, sportowych, społecznych samorządu.
Mimo, że premier Tusk idzie we wszystkich tych kwestiach w zaparte, to trzeba je drążyć na razie przez sejmową komisję ds. służb i komisję sprawiedliwości i praw człowieka, ale także przez pytania do premiera w sprawach bieżących, a w następnym Sejmie poprzez sejmową komisję śledczą.