Premier polskiego rządu Donald Tusk nie zna obowiązującego w Polsce prawa. Nie jest to nic nadzwyczajnego, gdyż nie ma polityka ani prawnika, który zna na pamięć wszystkie zapisy ustaw i kodeksów. Niemniej przed publicznym wystąpieniem poważny polityk powinien zapoznać się z regulacjami prawnymi, jakie obowiązują w poruszanej przez niego tematyce.
Premier Tusk odniósł się do propozycji brytyjskiego premiera Camerona, który zapowiedział wprowadzenie prawa chroniącego dzieci przed pornografią. Polski Premier ma inne zdanie: „Nie zakładamy żadnych działań ani prac, jeśli chodzi o blokowanie dostępu do legalnych treści, nawet jeśli nam estetycznie czy etycznie nie odpowiadają. Wolelibyśmy, żeby wspólnie czuwać, głównie rodzina czuwała, żeby dzieci nie miały dostępu do treści przeznaczonych wyłącznie dla dorosłych.”
W tym miejscu warto zacytować obowiązujące w Polsce prawo – kodeks karny, który w artykule 202 § 2 nie pozostawia wątpliwości, czego nie wolno w kwestii pornografii: Kto małoletniemu poniżej lat 15 prezentuje treści pornograficzne lub udostępnia mu przedmioty mające taki charakter albo rozpowszechnia treści pornograficzne w sposób umożliwiający takiemu małoletniemu zapoznanie się z nimi, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.
Zastanawiają mnie dwie rzeczy. Pierwsza, to nieznajomość prawa, a raczej brak wsparcia merytorycznego przed publicznym wystąpieniem Premiera polskiego rządu. W konsekwencji premier Tusk publicznie głosi tezę, że nie należy ustawowo blokować przed dziećmi legalnych treści, które jednak – zgodnie z art. 202 § 2 obowiązującego kodeksu karnego – powinny być przed nimi blokowane. Tak więc apelowanie do rodzin, by blokowały dostęp dzieci do pornografii, jest słuszny, ale nie znosi obowiązującego prawa i wynikających z niego obowiązków nałożonych na autorów treści pornograficznych, w tym na tych, którzy prezentują treści pornograficzne na stronach internetowych.
Druga sprawa jest dla mnie bardziej niepokojąca. Otóż premier Tusk uznaje, że jeśli jakaś treść jest legalna, to nawet jeśli rodzi szkody etyczne, nie należy zmieniać prawa w celu zmniejszenia czy eliminacji możliwych szkód. Po co zatem mamy polityków, którzy mogą wprowadzić dowolne prawo, również kontrowersyjne i budzące powszechne protesty, ale z góry zakładają, że nie wprowadzą prawa służącego ochronie ładu moralnego w najbardziej wrażliwym odcinku, tym dotyczącym dzieci?
Mąż Agnieszki, ojciec Jana i Joanny, mgr politologii, wiceprzewodniczący Prawicy Rzeczypospolitej na Mazowszu, radny Sejmiku Mazowieckiego, autor kilku scenariuszy filmów dokumentalnych i fabularnych, miłośnik ogrodów botanicznych.