Prawo ponad polityką.
14/09/2011
559 Wyświetlenia
0 Komentarze
9 minut czytania
Złe jest kłamstwo. Prawda jest dobra.
"Być albo nie być, oto jest pytanie." W związku z ostatnim łamaniem prawa przez PKW i dylematami prawnymi Sądu Najwyższego, szekspirowskie pytanie przeformułujmy nieznacznie: być przy urnie albo nie być. Prawdziwy dylemat wskaże nam jednakże dopiero formuła: Być (obywatelem) albo nie być (czyli być niewolnikiem).
Obywatel – z samej definicji – człowiek wolny i mający pełnię praw we własnym państwie, powinien być najważniejszy dla twórców i strażników prawa. A tymczasem, pobieżna nawet analiza problemu, wskazuje na milion sytuacji, gdy ta naczelna zasada państwa prawa jest łamana. W Polsce i Unii Europejskiej. I na całym świecie, na czele z USA.
Twórcy prawa mają w ciemnościach czterech liter prawa obywatelskie, gdy już szczęśliwie zostaną wybrani do Parlamentu. Przypomną sobie o nich znowu tuż przed wejściem do namiotu cyrku wyborczego, w który przemieniły się wybory w Polsce. Chcecie przykładów, to otwórzcie oczy i uszy, a spadną na was jak grad ciosów, bynajmniej nie z wysokiego nieba.
Strażnicy prawa – jak sama nazwa wskazuje – mają pilnować, żeby prawo było przestrzegane, niezależnie od okoliczności, interesów i faktycznej siły wpływów politycznych, korporacyjnych czy gospodarczych lobby. A jak jest? Do klientów Temidy, doświadczonych przez sprawiedliwość polskich sądów, nie muszę pisać elaboratu – rozumiemy się bez słów. A inni? Pożyją, to doigrają się (nieboskich) komedii polityki wymiaru sprawiedliwości.
W praktyce, twórcy prawa i strażnicy prawa udowadniają nam na codzień, że polityka, rozumiana jako gra korzyści i interesów, stoi ponad prawem. A powinno być na odwrót: to prawo powinno zawsze stać ponad polityką. Prawda, że to jasne? Prawda jest zawsze jasna.
Nie możemy tego powiedzieć o prawie. Ono, wprost przeciwnie, zawsze było, jest i ma być ciemne. Nie wiem jak Szanowni Czytelnicy mojego bloga, ale ja mam dość ciemnego prawa. W owej ciemności, pączkujące jak wirus grypy brzusznej, zakryte przed jasnością kryterium prawdy, prawo staje się lewe – pokręcone jak kiszki i bebechy lewiatana, biegnie jak w biegunce do miejsca odbytu czterech liter. A tam, sięgnijmy po klasyka Józefa Tischnera, wydala się z ustroju polskiego państwa coś lepkiego, śmierdzącego, niestrawnego – taka gówno prawda. Czyżby w prawie chodziło o utylizację człowieka niepotrzebnego?
Ustrój państwa jest chory, gdy prawda mająca naturę świetlistą i jednocząca się z żywiołami eteru, przestrzeni i powietrza, podporządkowana zostaje żywiołom gliniastym, w których najlepiej rozmnażają się pospolite glisty i inne robactwo. Człowiek, mimo wszystko, został stworzony jako istota bardziej świetlista niż uznają to w swoich wyznaniach i wierzeniach władcy marionetek.
Chcę coś ważnego rzec w kwestii „Hamleta“ i wielkiego Szekspira. Zaliczę siebie do bytów, które są i, co więcej, chcą być. Ba, chcą żyć, chcą kochać, chcą wierzyć i mieć nadzieję na przyjaźń okolicy, małej ojczyzny, gdzie żyją wolni i dobrzy ludzie. Lecz, parafrazując Parmenidesa, musimy dodać, że „ byt jest, a niebytu nie ma“. Kwestia niebytu jest już szczęśliwie poza moim wyborem. Skoro Bóg zechciał, w swej łaskawości, stworzyć taką osobę jak ja, to jestem – i już! Teraz tu. Potem tam.
Jezus powiedział to samo jeszcze mocniej: „Ja jestem Prawdą, Drogą i Życiem“. Mój najkrótszy komentarz brzmi: dobrze rzekł, bo każdy z nas ma szansę pomyśleć, na co wskazuje Drogowskaz. Dokąd dojdę, jeśli pójdę tam, gdzie wskazuje Drogowskaz?
Mam skłonność do dygresji. Lubię popuszczać sobie cugle dyscypliny i snuć się po krainach niezgłebionej refleksji. Ale tym razem przystopuję i zawrócę do tematu zasadniczego.
Tematem zasadniczym jest moje wielkie rozczarowanie. Rozczarowują mnie twórcy prawa i strażnicy prawa – tak samo mocno i coraz mocniej, z każdym kolejnym rokiem dogorywania III Rzeczpospolitej na Madejowym Łożu boleści. Ale najbardziej rozczarowują mnie – co na szczęście nie jest przedmiotem niniejszego felietonu – wykonawcy prawa (nasz sławny już nierząd) i nadzorcy prawa (nasze polskojęzyczne media taplające się w gnojówce z gówien prawd).
I krótkie uzasadnienie alegoryczne.
Rozczarowują mnie twórcy prawa, bo traktują wyborcę jak barana, a prawdę jak gówno prawdę. Wyborcy jakby mniej mi żal, bo baran jak chce być przez osła traktowany jak baran, to nic go nie powstrzyma przed złym losem. Bardziej żal mi prawdy. Jako obywatel Rzeczpospolitej i istota jako tako świetlista, acz pokalana cieniami grzechu, zmuszany jestem do życia w oparach gówno prawdy i nie widzę innej drogi. Coraz bardziej kusi mnie droga bojkotu polityki ponad prawem. Rozmyślam jeszcze nad formami biernego oporu.
Rozczarowują mnie strażnicy prawa, bo ich strażnice osuwają się w bagno majestatu negacji sprawiedliwości. Ktoś tu pisze złe ustawy, a ktoś inny – na podstawie tych złych ustaw – źle osądza, rozstrzyga, wyrokuje. Zło lgnie do zła – oto prosta konkluzja, bynajmniej nie Szekspirowska. Kpią sobie z nas w żywe oczy, czy tylko wolą służyć bardziej osłom niż baranom? Tego dylematu, niestety, nie potrafię rozstrzygnąć. Wiem natomiast, że „z kim przystajesz, takim się stajesz“. Przełóżmy to na język felietonu i napiszmy po prostu. Osioł ciągnie do żłobu, zaś baran przy baranie, w stadzie, wyganiany jest na coraz bardziej jałowe pastwiska. Jeden te, drugi tamte. Jako światłego obywatela – acz sami rozumiecie, że grzesznego – coraz bardziej kusi mnie droga bojkotu wymiaru sprawiedliwości ponad prawem. (Czy jest to wykonalne?)
Udać się do pustelni albo poszukać innej drogi do prawdy, oto jest pytanie.
Do urny raczej nie pójdę, jeśli Sąd Najwyższy i Prezydent Najjaśniejszej Rzeczpospolitej nie wyprostuje ścieżek złamanego przez PKW prawa. Mówi się trudno. Prawo, nawet tak ułomne jak w Rzeczpospolitej, musi stać ponad polityką. Zasada to zasada, a nie kwas. Od rzemyczka do koniczka – rzekł do Jasia ojciec. Od łamania prawa z mocy przywileju władzy do odebrania praw i wolności obywatelskich – czyż nie tak? Czy nie taka jest ścieżka kłamstwa?
Jako światły, acz sami rozumiecie (…), obywatel, napiszę tak: walcie się osły i barany.
Złe jest kłamstwo. Prawda jest dobra.
Kto ma rozum, ten zrozumiał ukryte alegorie, a kto nie ma, niech odejdzie do swoich.