Bez kategorii
Like

„Prawicowo – narodowe” lemingi o Syrii, czyli Turcja a nie Iran.

17/08/2012
588 Wyświetlenia
0 Komentarze
24 minut czytania
no-cover

Pod ostatnimi notkami dotyczącymi wojny domowej w Syrii było najwięcej w moje dwuletniej historii blogowania ocen negatywnych. Postaram się zanalizować sposób „myślenia” krytykujących mnie osób.

0


 Wyjątkowo ostra krytyka pojawiła się tylko na jednym blogu, na Nowym Ekranie. Zakładam więc, patrząc też na portale o profilu narodowym, na które te osoby się powoływały, też sympatyzujące z Assadem, że uważają one się za kontynuatorów tego rodzaju myślenia. Nic błędniejszego.
Osoby te jak wnoszę z ich komentarzy za największe zło świata uważają USA i sterujący nim Izrael. „Arabską Wiosnę” uważają za zdarzenia sterowane przez te ciemne siły, realizowane przy pomocy najemników opłacanych przez spisek Izraela do spółki z Arabią Saudyjską. Swoje sympatie lokują w dyktaturach typu Kadaffi, Łukaszenka, czy częściowych demokracjach, jak Iran, które uważają za niezależne i pozytywne dla rozwoju ich narodów. Atakują wściekle pałając świętym oburzeniem (jak lemingi na PiS), gdy przekazywane przez nich prawdy objawione nie rzucają na twarz osoby której zostały zakomunikowane, argumentów nie zauważają, bądź na nie nie odpowiadają, logika ich nie dotyczy. Tak zachowują się trolle, ale ja bym określił to autentyczne zjawisko jako „prawicowe lemingi”. Chłodny Żółw pisał kiedyś o „pałkarzach” – ale to było w kontekście stylu odpowiedzi na jakakolwiek krytykę PiS. Tu jest kwestia, że tak powiem, międzynarodowego światopoglądu. Pytania o sojusze, mechanizmy zmian, rewolucji pokojowych i nie tylko, powstań. Mam wrażenie, że osobiście nikt z moich krytyków aktywnie w tego typu zdarzeniach nie brał udziału, więc może stąd to przekonanie. Ja owszem. Być może tego typu przekonania są wdrukowywane, po to, by tę część prawicy wykastrować, skierować na ślepy tor. Przekonać o bezsensie wszelkiej walki. Może stanowią swoiste alibi nicnierobienia i dobrego samopoczucia jednocześnie. Może to bezkrytyczne przejmowanie wzorców ze wschodu i zachodu od podobnych ruchów, mających inne problemy, interesy. Na pewno nie jest to polskie myślenie, nawet kulturowo. Przedwojenny ruch narodowy jednak był autentycznie polski, nie był kopią niemiecką czy włoską, dlatego coś znaczył.
Takim modelowym wręcz przykładem jest artykuł opublikowany na portalu nacjonalista.pl.
Jedzie mi ten tekst na kilometr lewactwem, GRU, masonerią, itp., ale oni łyknęli haczyk na przynętę antyamerykanizmu a głównie antyizraelskości. „Nacjonalista” umieszcza tekst, prymitywny, nielogiczny. Autor wypisuje bzdety, które średnio rozgarnięty przedszkolak jest w stanie rozgryźć, to pomijam. Autor ewidentnie i świadomie kłamie co 2gą linijkę. To też tu pominę, prostuję w dalszej części. Ale jest to tekst organizacji, która promuje laickość, występuje przeciw religijnemu charakterowi pielgrzymi papieża do Francji, a co najlepsze zainicjowała parlamentarne dochodzenie przeciw przybudówce Frontu Narodowego we Francji. Wszystko to mogliście wyczytać w Wikipedii. Organizacji noszącej imię Voltaire, zachwycającego się „geniuszem rozbiorów Polski. Dodajcie sobie do nazwy Inter „nacjonaliści”.
Moi krytycy, przejęli min. tam zamieszczone kalki. Zdają się uważać, że wszystkie tego typu działania są sterowane przez tajne służby, masonerie, Izrael, „Usrael”, NWO itp.
Każdy kraj, organizacja, grupa kieruje się tym, co uważa za swój interes, sentymentów tu nie ma, to oczywiste. Oczywiście te siły grają często główna rolę w historii, ale gdy naród wychodzi na ulice mogą tylko płynąć z prądem wydarzeń, który wyznacza wola społeczeństw. Mogą je jedynie starać się wspomagać lub hamować.
Generalnie polecam im pójść na Marsz Niepodległości, powinno pomóc.
Oczywiście nasz kraj jest wręcz modelowym wypadkiem, gdzie taka sztuczna operacja się udała w 1989 roku, gdzie życie polityczne po tym czasie jest nienaturalne. Ale tylko dlatego, że naród się dał oszukać, nie wyszedł na ulice, odstąpił od zasad kierujących nim od zawsze. Tak, są teraz konsekwencje tamtego błędu, przed którym ze względu na jego długotrwałe i profesjonalne przygotowanie trudno było się ustrzec, no i słabości naturalnych sił reprezentujących interes narodowy, aktywnie wtedy działających, np. organizując demonstracje.
Nie mam zamiaru jednak się rozczulać nad czyimiś fobiami, nie stać nas na to. Trzeba widzieć rzeczywistość taką jaka ona jest, bez tego brak jest zupełny szans na jej zmianę. Nie we wszystkich krajach postkomunistycznych to się udało. Nie wszędzie nawet w naszej okolicy udało się przeprowadzić plan miękkiego lądowania komuny, po jej bankructwie. Najgorzej to wypadło w Estonii, W Czechach wymknęła się przemiana spod kontroli częściowo. Podobnie Łotwa ostatnio. Węgry wyszły spod kontroli prawie zupełnie, mimo kilkuletnich rządów postkomuny, powrotu już do niej nie będzie. Więc rzeczywistość nawet najbliższej okolicy zaprzecza temu rodzajowi „myślenia”, że nie ma naturalnych działań, że nie można wygrać. A jak myśmy niby niepodległość w 1918 odzyskali, jak nie rozbrajając żołnierzy zaborców?
Ale wracając na Bliski Wschód. Stawiania na kompletnie obcy nam kulturowo i historycznie szyicki Iran, tylko dlatego, że ten jest antyizraelski i buduje sobie broń atomową kompletnie nie rozumiem. A co mnie to obchodzi? Zresztą moim zdaniem poprzez wchodzenie w konflikt, w którym nie może wygrać, stara się utrzymać władzę w kraju buntującym się już przeciw tej władzy. W końcu taka wojna polega od x czasu na zbombardowaniu paru obiektów wojskowych. Może się to kręcić bez końca i o to chyba wszystkim chodzi. Spokój w tamtym regionie, to spadek cen ropy, to też Rosji nie pasuje. To jej być albo nie być, jak nasze łupki np.
Polska leży pomiędzy Niemcami a Rosją, nad Bałtykiem, nie Zatoką Perską, po pierwsze. Po drugie, jeśli powinniśmy stawiać na jakiś kraj w tamtym regionie, to na Turcję. Tu jest nasz interes narodowy. Mamy długą wspólną historię wojen (czasem niepotrzebnych – Warneńczyk) i pokojów. Gdy Polska znikała z map miała w Turcji oparcie, np. Konfederacja Barska. Ta rozbiorów nigdy nie uznała.
Przede wszystkim jednak wyrasta ona na regionalne mocarstwo. Wzrost gospodarczy w ostatnich 2 ciężkich latach np. na poziomie 9%, a ropy naftowej nie mają, wzrost demograficzny, który chyba w 2050 doprowadzi ją do 100 mln ludności (tylu wtedy będzie Rosjan), demokratyczne rządy, które pokojowo potrafiły wygrać z rządami armii, walka społeczeństwa z korupcją. To kraj który się będzie rozwijał i dominował w tym regionie, skrzyżowania Europy i Azji. Prowadzi on przyjazną wobec USA, ale własną politykę.
Turcja prawie zawsze w balansie polskiej polityki stanowiła przeciwwagę dla naszych innych wielkich sąsiadów, z których każdy stara się nas blokować i uzależniać czy podbijać na swój sposób, i niech tak pozostanie. Współpracuje ona z Azerbejdżanem i Gruzją w ramach Trójkąta Trabzońskiego (zajęła miejsce po Kaczyńskim?), osłabia to Rosję.
Nam grożą w tej chwili dwa niebezpieczeństwa: kulturowo i gospodarczo zachodni eurosocjalizm w niemieckim sosie, i rosyjskie, postkomunistyczne wpływy, co za tym idzie kolejne po Smoleńsku militarne ataki z jej strony. Po oddaniu palca przez Tuska, mamy jak w banku, że sięgną po rękę. To są realne niebezpieczeństwa, poza samozniszczeniem czyli korupcją, co za tym idzie naszym długiem i w krótkiej perspektywie bankructwem, w nieco innej formie rozbiorem, w jego konsekwencji. Tzn na mapie zostanie wydmuszka Polski, taka jak Greji. A propos Grecji, to Turcja prowadziła z nią wojnę, choć oba państwa należały wtedy, teraz też do NATO. Do UE już Turcja się nie pcha.
Na razie przed militarnym atakiem Rosji jesteśmy teoretycznie, bo tylko na papierze, w miarę (Smoleńsk) bezpieczni. Gdy jednak dojdzie do kryzysu światowego, każdy zajmie się swoimi interesami, Zachód jak zwykle nas sprzeda. Bankructwo Wschodu dało nam ostatnio niepodległość, bankructwo Zachodu może ją zabrać. Militarnie i politycznie powinniśmy się więc oprzeć na Skandynawii na północy i Turcji na południu, bo one są podobnie położone i zagrożone przez Rosję, która umieściła na naszej granicy pod Kaliningradem rakiety mogące przenosić broń jądrową, kupiła w tym roku 180 nowych samolotów, kupuje od naszego „sojusznika” Francji okręty desantowe. Do 2020 ma wydać na zbrojenia 600 mld $. Po co?
Wyjęcie Syrii, największego rosyjskiego sojusznika w tamtym regionie i skierowanie go w kierunku Turcji, przyjęcia jej modelu (cywilizowanego, że tak powiem, Islamu) rozwoju leży w naszym interesie. My Polacy nie mamy z Islamem żadnych sprzecznych interesów, wręcz przeciwnie, dlatego np. nie wiem co robimy w Afganistanie. Prezenty ze starego sprzętu od Zachodu i traktaty na papierze, to trochę mało. Natomiast popieranie sojusznika Putina Assada ociera się o zdradę naszych interesów narodowych

http://www.wybrzeze24.pl/gazeta-gdanska-temat-dnia/militarny-sojusz-polski-ze-szwecja-powodem-rosyjskie-zbrojenia
http://www.wprost.pl/ar/320368/Turcja-chce-byc-mocarstwem/
http://www.defence24.pl/tureckie-plany-geopolityczne-uderzaja-rosje/

Jak syryjscy rebelianci uzbrojeni tylko w broń lekką radzą sobie z czołgami.

Fotorelacja – jeden z oddziałów FSA
http://akhbar.alaan.tv/video/alaan-reports/Day-battalion-army-Aleppo-free/

http://www.pck.pl/news,1123.html Pomoc dla Syrii

 

 

PROSTUJĘ NIEKTURE KANTY I KŁAMSTWA – DOPISKI W NAWIASACH

Choć prasa zachodnia opisuje Wolną Armię Syryjską jako zbrojną grupę rewolucyjną. Organizacja ta posiada jednak charakter kontrrewolucyjny (fakt w Syrii rządzi komuna czy raczej już postkomuna, to kontrrewolucja, tylko że tak myśleć i pisać może tylko komuch). Ma ona swoje korzenie w reakcyjnych (jak z Trybuny Ludu) państwach Zatoki Perskiej, skąd trafiła do Turcji i obecnie pracuje dla NATO. Tego typu „niemainstreamowa” teza, powinna być wsparta solidnymi dowodami…
Przez ostatnie 18 miesięcy Syria boryka się z problemami, które systematycznie, przybierając na sile, przerodziły się w konflikt zbrojny o szerokim zasięgu.( autor pomija to, że zaczęło się od wielu miesięcy pokojowych manifestacji, teraz też jest ich wiele, do których strzelano ostrą amunicją) W jego wyniku zginęło około 20 tys. ludzi ( głównie cywilów w wyniku bombardowań miast przez lotnictwo Assada). Co do tych danych istnieje zgoda, natomiast interpretacje konfliktu bardzo różnią się od siebie. Według państw Zachodu i ich prasy, Syryjczycy aspirują do życia w demokracji typu zachodniego. Idąc śladem Tunezyjczyków, Egipcjan i Libijczyków i ich „Arabskiej wiosny” powstali, by obalić dyktatora Bashara al-Asada. Ten zaś krwawo stłumił owo powstanie. Zachód chciałby interweniować, by powstrzymać masakrę( jakby chciał, to by interweniował), lecz Rosjanie i Chińczycy, wbrew swoim interesom, czy też z pogardy dla ludzkiego życia, są tej interwencji przeciwni.
Zdaniem innych państw, które nie są wasalami USA (Rosja, Chiny, Korea Północna) oraz ich mediów, to Stany Zjednoczone uruchomiły dawno temu zaplanowaną akcję przeciwko Syrii. Najpierw przy pomocy swoich sojuszników w regionie, następnie już bezpośrednio, wprowadzając do akcji zbrojne bandy, wzorowane na nikaraguańskich „contras”, które zdestabilizowały kraj (contras to antykomunistyczna, autentycznie powstała partyzantka, za prezydentury Cartera nie wspierana przez USA, dopiero za Reagana owszem, co pisze nawet lewicowa polskaWikipedia). Spotkały się one jednak tylko ze słabym oddźwiękiem w samej Syrii i zostały rozgromione, a Rosja i Chiny zapobiegły destrukcji syryjskiej armii przez NATO i odwróceniu sytuacji w regionie. (Wg niedawnej [po jego ucieczce do Libanu] wypowiedzi premiera którego Assad 2 miesiące temu osobiście mianował, że ten „paranoik” kontroluje tylko 30% Syrii)
Kto więc mówi prawdę? Kto się myli?
Uzbrojone grupy nie stają w Syrii w obronie demokracji, lecz walczą przeciwko niej (do 2011 przewodnia rola partii Assada była wpisana do konstytucji, jego ojciec potem on rządzą Syria od pól wieku, faktycznie prawdziwa demokracja). Po pierwsze, interpretowanie wydarzeń w Syrii jako epizodu „Arabskiej wiosny” jest niesłuszne. Żadna „wiosna” w rzeczywistości nie miała miejsca. To slogan reklamowy, obliczony na przedstawienie niepowiązanych ze sobą faktów jako mających takie powiązania. Mimo, że w Tunezji, Jemenie i Bahrajnie miały miejsce ludowe rewolty ( autor zaprzecza temu co napisał 2 linijki wcześniej), to nie można o takowych mówić w przypadku Egiptu czy Libii. W Egipcie uliczne demonstracje ograniczyły się do samej stolicy (17 milionowej aglomeracji, a i to nie prawda bo w Aleksandrii i Suezie były i w innych miastach też) i obejmowały tylko część klasy średniej (bzdet) i nigdy, ale to nigdy, Egipcjanie nie identyfikowali się z telegenicznym spektaklem na Placu Tahrir [1]. W Libii nie doszło do żadnej politycznej rewolty, lecz do wystąpienia separatystycznego ruchu z Cyrenajki przeciwko Trypolisowi oraz do interwencji NATO, które kosztowały życie około 10 tys. ludzi.(walki toczyły się w całym kraju, w tym samym czasie, demonstracje zaczęły się w stolicy)
Libańska stacja telewizyjna NourTV niedawno wyświetlała cykl audycji Hassana Hamade „Arabska wiosna: od Lawrence’a z Arabii do Bernarda Henri Levy’ego”. Autorzy rozwijają w nich tezę, że „Arabska wiosna” to nowa wersja „Arabskiej rewolty” z lat 1916-1918, zaaranżowanej przez Brytyjczyków przeciwko Imperium Osmańskiemu. Tym razem manipulacje Zachodu mają na celu obalenie pokolenia liderów i narzucenie Bractwa Muzułmańskiego (Motto Braci Muzułmańskich brzmi: Allah jest naszym celem. Prorok naszym przywódcą. Koran naszym prawem. Dżihad naszą ścieżką. Śmierć na ścieżce Boga jest naszą jedyną nadzieją.)
. „Arabska wiosna” to fałszywa reklama. Maroko, Tunezja, Libia, Egipt i Gaza są rządzone przez Bractwo, narzucające z jednej strony porządek moralny, z drugiej – popierające syjonizm ( nowy gatunek Araba wynaleziono, proizraelskiego – nie ma takich) i pseudoliberalny kapitalizm, czyli interesy Izraela i Anglo-Amerykanów. Sztuczka została zdemaskowana. Niektórzy autorzy, jak Said Hilal Alcharifi wyśmiewają się teraz z „Wiosny NATO”.
Po drugie, przywódcy Syryjskiej Rady Narodowej (SRN) oraz Wolnej Armii Syryjskiej (WAS) nie są wcale demokratami w takim znaczeniu, że nadawaliby się do „rządu narodu, przez naród i dla narodu”, jak to ujmuje Abraham Lincoln w zaczerpniętej z Konstytucji Francuskiej formule. Pierwszy przewodniczący SRN to paryski naukowiec, Bhurian Ghalioun. Nie jest to bynajmniej „syryjski opozycjonista prześladowany przez reżim”, skoro swobodnie opuszczał granice swego kraju. Nie jest też, jak twierdzi, „świeckim intelektualistą”( dla narodowca to prawdziwa zbrodnia, nie dość że komuch pisał ten tekst, to jeszcze wojujący ateista), gdyż był doradcą politycznym Abassiego Madaniego, prezydenta Islamskiego Frontu Wyzwolenia w Algierii (IFW), przebywającego obecnie na uchodźctwie w Katarze.
Następca Ghaliouna, Abdel Basset Syda [2] karierę polityczną rozpoczął dopiero parę miesięcy temu, dając się od razu poznać jako wykonawca życzeń USA. Jako przywódca SRN nie zobowiązał się wypełniać woli swojego narodu, lecz wprowadzać „mapę drogową” Waszyngtonu wytyczoną dla Syrii: Na przyszłość.
Bojownicy Wolnej Armii Syryjskiej także nie są mistrzami demokracji. Uznają duchowe przewodnictwo szejka Adnana Alroura, kaznodziei takfirystów, (są bardzo zróżnicowani ale w większości umiarkowani) nawołującego do obalenia i zabicia al-Asada nie z powodów politycznych, ale po prostu dlatego, że Asad jest alawitą, czyli, w oczach szejka – heretykiem (wszystkich sunnitów też, ale to nie jest powód dla którego większość Syryjczyków chce jego śmierci, tylko jego zbrodnie, natomiast ta narracja jest sekciarska – nastawiona na rozbudzanie konfliktów). Wszyscy zidentyfikowani oficerowie w WAS są sunnitami (kłamstwo oczywiste, można se wygooglać, najlepsze dane są na gofreesyria.de), a wszystkie brygady Armii noszą imiona historycznych postaci (też gówno prawda, do sprawdzenia jw, np. „Zjednoczona brygada”, „Tarcza Eufratu” itd), którzy byli sunnitami.
„Trybunały rewolucyjne” WAS skazują swoich politycznych (zdarzyło się trochę takich wypadków, szefostwo FSA określiło je jako niezgodne z prawem, dotyczyły ludzi, którym sąd szariacki udowodnił morderstwa, wg wczorajszego opracowania obserwatorów ONZ tu się takie wypadki zdarzają, a u aSSsda to masówka) oponentów na śmierć, i to nie tylko zwolenników Asada, i mordują niewierzących w miejscach publicznych. WAS chce zakończenia świeckich rządów wprowadzonych przez partię Baas, Syryjską Partię Socjal-Narodową i Partię Komunistyczną i wprowadzenia rządów czysto religijnych, reżimu sunnitów [3].(Nie prawda, polecam wywiad z szefem FSA, nie chce mi się dalej prostować tego tekstu)

 

 

0

R.Zaleski

"Czlonek Konfederacji Rzeczpospolitej Blogerów i Komentatorów............................. "My wybory wygralismy dzieki niekontrolowanemu internetowi i Facebookowi" V. Orban............. Jakosc polityki = jakosc zycia"

363 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758