To książka, która wciąga jak kokaina.
To zdradziecka książka. Wciąga bez reszty i jak kokaina, staje się twoim nałogiem, gdy ją czytasz. Zdając sobie sprawę, że opisuje życie jednego z największych żyjących przestępców, niemal się z nim utożsamiasz. Kibicujesz mu, podziwiasz, ale najgorsze jest to, że to nie jest ktoś, kto żałuje tego, co zrobił, a nawet się tym chlubi. Przedstawia się złym do szpiku kości i nie ma żadnej moralności. Nawet nie próbuje oszukiwać, że ma jakieś zasady (okradanie niewinnych, zabójstwo młodej dziewczyny – to wszystko może mu się przydarzyć). Robi to, co robi i mu z tym dobrze. Zabija bezrefleksyjnie (przynajmniej tak stosuje przemoc w czasach swej młodości). To nie jest ktoś, z kim chcesz się utożsamić. A jednak…
Śledzimy przestępczą karierę Jona Robertsa od samego początku, od działalności w ramach gangu okradającego chcących kupić i sprzedających narkotyki (bo nie zgłoszą tego policji), poprzez pracę dla nowojorskiej mafii (inwestycja w nocne kluby), aż po sprzedaż kokainy w Miami – od drobnych transakcji po stworzenie największego w historii Ameryki systemu przemytniczego.
Jon Robert był głównym importerem kokainy z ramienia kartelu Medellin i Pablo Escobara. Pławił się w luksusach, wydawał na lewo i prawo tysiące dolarów na samochody, dziwki i konie (o których mówi, że były jego oczkiem w głowie, prawdziwą miłością, a że mógł w ten sposób prać brudne pieniądze, nie jest bez znaczenia przecież).
Jest to także opowieść o korupcji (przewijają się tu skorumpowane gliny i sędziowie), o zepsuciu elit (lekarze i gwiazdy uzaleźnione od białego proszku), o rządzie USA (współpraca Jona z CIA czy wcześniejsza działalność w Wietnamie).
Opowieści tej wysłuchał Evan Wright, współautor książki wraz z Jonem Robertsem, który teraz wiedzie spokojny żywot na Florydzie, a raperzy goszczą w jego domu i czynią wzorem.
Jak wspomniałem na początku – to zło jest tu zaraźliwe, fascynuje. Z jednej strony dobrze, że drobni głupi przestępcy nie czytają książek, bo zechcieliby być po niej Jonem Robertsem.
Dla chętnych do obejrzenia jest film ‘Kokainowi kowboje’ (
), któr yopowiada o tym samym i jest równie szokujący jeśli chodzi o ukazanie skali, w jakiej działali przemytnicy w Miami w latach osiemdziesiątych.
Jon Roberts, Evan Wright 'Prawdziwy gangster’ (Znak Kraków 2012)