Od setek lat albo i od dawnych wieków, jeśli cofniemy się do odleglejszych czasów, chociażby w cywilizacji chińskiej, informacja, dezinformacja, czy też propaganda, używając współczesnego słownictwa, odgrywa olbrzymią rolę. Nie jest jednak celem tego tekstu, historyczny wykład na temat jej początków, etapów ewolucji, czy samej definicji. Warto jedynie stwierdzić, że jej prekursorami w nowocześniejszym wydaniu byli Fryderyk Wielki i Katarzyna Wielka. W tym miejscu, wypada zatrzymać się przy przydomkach „Wielki/a”, które zawdzięczają w głównej mierze doprowadzeniu swoich państw do potęgi, kosztem Polski, a tym samym osłabieniem katolicyzmu. W polskich mediach zdecydowanie rzadko wspomina się o tych faktach, umniejszając za każdym razem dziejową rolę Rzeczypospolitej.
Tak samo, jak rzadko przedstawia się kluczową kwestie Polski w rewolucji francuskiej i następnie wojnach napoleońskich. Podobnie, jest z naszym udziałem w I wojnie światowej, a jeszcze bardziej w II wojnie powszechnej. Zamiast tego otrzymujemy obraz nędznej, upokorzonej Polski, która powinna cieszyć się z łaski i pomocy sojuszników, na którą przecież nie zasługujemy, jako naród podrzędny i zanarchizowany. Przypomina to w dużej mierze, wykreowaną w powojennych Niemczech, „legendę o ciosie w plecy” (legenda o ciosie w plecy). Z tą różnica, że nasza sytuacja po II wojnie światowej, nie jest żadnym mitem, ale jest jak najbardziej realna.
Straty, w ludności II Rzeczypospolitej, stanowiły ponad 20%, w warstwach inteligenckich jeszcze więcej. Materialnie i kulturowo, zapłaciliśmy ogromnym zniszczeniem. Okrojono nas z 48% terytorium, oddając w zamian tylko ponad 25%. A przy tym, w okolicznościach wywozu praktycznie czegokolwiek z tych „odzyskanych” ziem, co przedstawiało jakąkolwiek większą ruchomą wartość, a także okupacji przez wojska sowieckie i oddania nas pod ich strefę wpływów. Taka spotkała nas nagroda, za wzięcie na siebie jako pierwsi, ciężaru tej wojny, niewypełnienia zobowiązań sojuszniczych przez Francję i Wielką Brytanię, a także zdradzieckiego uderzenia ze strony Sowietów. Zostaliśmy przehandlowani, jak podrzędne afrykańskie plemię. Co więcej, za ponoszenie zasadniczych ciężarów w walce z opresyjnym systemem komunistycznym, otrzymaliśmy „łupieżczą” dłoń zachodniej finansjery, która wciągnęła nas w swoją demoliberalną strefę wpływów. Skutek jest taki, że staliśmy się jeszcze bardziej podrzędni, niż byliśmy w Układzie Warszawskim, większy przemysł rozparcelowany, a ludność zmuszona do „ewakuacji” za granicę, w poszukiwaniu lepszego bytu. Oczywiście, trochę z tego majątku narodowego zostało, w sam raz, aby obsadzić najlepszymi „kąskami” kadry biurokratyczne i inżynieryjne, rodzin aparatczyków partyjnych (różnego typu partii), które postanowiły zostać i wypełnić rolę podwykonawców i „elitki” kolonialnej. A to wszystko, w połączeniu ze świadomością, bogactw naturalnych, ukrytych na polskich ziemiach, z których nie potrafimy czy raczej mamy zakazane, korzystać (zatajone bogactwa). Jeśli ktoś ma jeszcze złudzenia, że to państwa osi przegrały II wojnę światową, to niech spojrzy na mapę i popatrzy komu przypadł zaszczyt posiadania taniej i ekologicznej technologii, energii jądrowej (lokalizacja reaktorów). Natomiast na deser, proponuję popatrzeć na być może nie do końca aktualne, ale jeszcze dość świeże zestawienie na temat własności mediów w Polsce (kapitał mediów w Polsce) . Takiego „klawego” scenariusza, nie powstydziłby się nasz stary dowcipniś i antagonista, dr Joseph Goebbels. Wisienką na torcie, dla tych diabolicznych planów, zapewne uznać można ostatni wybór Donalda Tuska na przewodniczącego UE, wbrew stanowisku Polski. Ale nic to, jeśli pozwala się na publiczne strofowanie Polaków, na łamach Wirtualnej Polski (niezwykle poczytnego serwisu), przez jawnego „polakożercę”, w osobie redaktora Sierakowskiego, który ma uchodzić za „autorytet” ds. pouczania „ciemnego ludu”. Nie wiem dokładnie, skąd ta zajadła, wielowiekowa nienawiść w narodach niemieckim i rosyjskim, w stosunku do Polaków, ale wiele wskazuje na to, że w takim wypadku jesteśmy dla nich poważnymi konkurentami, jeśli nie wahają się używać, przeciwko nam, nawet tak drastycznych i szaleńczych środków, jak ludobójstwo. Do czego tym razem, gotowi są posunąć się kanclerz Merkel i prezydent Putin, przy istotnym współudziale naszych zachodnich aliantów?
Jeden komentarz