Komentarze dnia
Like

PRAWDA O PRZYCZYNACH I ODPOWIEDZIALNOŚCI ZA HOLOCAUST

21/04/2014
890 Wyświetlenia
4 Komentarze
48 minut czytania
PRAWDA O PRZYCZYNACH I ODPOWIEDZIALNOŚCI ZA HOLOCAUST

Przemawiając w Reichstagu 30 stycznia 1939 r. Hitler wyraził jasno cel ostateczny i sposób jego realizacji: „Gdyby międzynarodowej finansjerze żydowskiej w Europie i poza nią miało udać się jeszcze raz popchnąć narody do wojny światowej, rezultatem nie będzie bolszewizacja ziemi, a tym samym triumf żydostwa, lecz zniszczenie rasy żydowskiej w Europie”.

0


 

 

 

 

Fragment ten Hitler powtórzył jeszcze 5 razy. Jest on kluczowy dla zrozumienia programu eksterminacji milionów ludzi – Holocaustu. Holocaust został nierozerwalnie związany z wybuchem wojny. Jednakże plan likwidacji Żydów Hitler powziął prawdopodobnie już na początku swojej drogi politycznej.

 

Po zdobyciu władzy hitlerowskie Niemcy zyskały możliwość przełożenia swego programu na praktykę i ustawodawstwo państwowe. Proces ten nie przebiegał jednak automatycznie i nie od razu osiągnął swoje  apogeum.

 

Zazwyczaj umownymi etapami Holocaustu w Niemczech są następujące lata,

kiedy zdefiniowano na użytek administracji takie pojęcia jak:

 

1933-1935 aryzacja i Żydzi (paragraf aryjski i ustawy norymberskie);

 

1935-1938, kiedy zmuszano Żydów do emigracji 200 spośród 500 tysięcy mieszkających w Niemczech Żydów i nastąpiła gettoizacja;

 

1938-1939 aryzacja po nocy kryształowej, mająca na celu  pozbawienie Żydów własności prywatnej i kahałowej, co pokazuje że od początku antysemityzm miał swój gospodarczy wymiar; po wybuchu II wojny światowej – zagłada.

 

Według przedstawiciela Eichmanna na Słowację, hauptsturmführera SS Dietera Wisliceny, świadka na procesie norymberskim, politykę niemiecką w kwestii żydowskiej można podzielić na trzy etapy:

 

„Do roku 1940 ogólne dyrektywy były tego rodzaju, że kwestię żydowską w Niemczech i na terenach okupowanych należy uregulować w drodze systematycznego wychodźstwa.

 

Drugą fazą była koncentracja wszystkich Żydów w Polsce i na innych okupowanych przez Niemcy terytoriach.

 

Formą tej koncentracji miały być getta. Ten okres trwał mniej więcej do początku 1942 roku.

 

Jako trzecia faza nastąpiło tak zwane ostateczne rozwiązane kwestii żydowskiej, to znaczy planowa eksterminacja i niszczenie narodu żydowskiego. Okres ten trwał do października 1944 roku, kiedy to Himmler wydał rozkaz wstrzymania eksterminacji”.

 

Przez dłuższy czas Hitler odwlekał realizację swego programu eliminacyjnego Żydów z ważnych względów strategicznych. Umożliwiło mu to wyizolowanie Żydów z narodu niemieckiego, doprowadzenie do wyjścia z kryzysu gospodarczego, zniesienie ograniczeń traktatu wersalskiego, remilitaryzację Nadrenii, aneksję Austrii w 1938 roku i zabór Czechosłowacji w latach 1938-1939.

 

Do połowy 1941 r. nie prowadzono więc systematycznej akcji mordowania Żydów, być może z obawy przed opinią publiczną Stanów Zjednoczonych i ZSRS. Dopiero zaistnienie stanu wojny Niemiec z tymi państwami, sprawiło, że program „ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej”, obiecany przez Hitlera, ruszył pełną parą.

 

20 stycznia 1942 r. odbyła się konferencja w Berlinie – Wannsee. Poprzedzono ją więc akcją eksterminacji Żydów na okupowanych wschodnich terenach ZSRS od czerwca do listopada 1941 roku, gdzie przetestowano uznane ostatecznie za „niewydajne” metody zagłady.

 

Konferencja miała miejsce po pierwszej klęsce wojsk niemieckich w bitwie pod Moskwą w grudniu 1941 r. Przewodniczył jej Heydrich. Ustalono na niej działania w celu „ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej” w Europie, odnoszącej się do 11 milionów Żydów.

 

Wyszczególniono nawet ilości Żydów, którzy mieli być zamordowani, z krajów, które nie zostały zdobyte przez hitlerowców, jak np. Anglia, Irlandia, Szwajcaria, czy Hiszpania.

 

Wszyscy organizatorzy Holocaustu doskonale zdawali sobie sprawę z jego zbrodniczego charakteru.

 

Eichmann ukazał istnienie „reguły językowej”, która służyła do ukrycia zbrodni i Holocaustu w enigmatycznym języku, jakby nic złego się nie stało.

 

Nie używano słów jednoznacznie brzmiących, jak np. „eksterminacja”, „likwidacja”, „deportacja”, czy „egzekucja”, lecz „ostateczne rozwiązanie”, „radykalne rozwiązanie”, „ewakuacja”, „specjalne traktowanie”, „przesiedlenie”, „zmiana miejsca pobytu”, „roboty na Wschodzie”.

 

W ten sposób zacierano różnicę między dobrem, a złem. Dyskusje nad liczbą ofiar Holocaustu trwają wśród historyków do dzisiaj. Mają one także charakter walki politycznej.

 

Np. prezydent Iranu Mahmud Ahmadineżad określił dane na temat Holocaustu jako ,,niepotwierdzone”, wskazując na konieczność ich ,,zweryfikowania przez niezależne, bezstronne źródła”.

 

Mit Holocaustu – jak powiedział w 2006 roku – został wykorzystany przez Europejczyków do stworzenia państwa żydowskiego w samym sercu islamskiego świata.

 

Twórcy tego mitu, który nazywają masakrą Żydów, wynieśli go ponad Boga, religię i proroków. Jeśli – jego zdaniem – dane na temat Holocaustu są prawdziwe, to Europejczycy muszą przyjąć tego konsekwencje, a Palestyńczycy nie powinni ponosić tego kosztów, państwo Izrael powinno zostać wymazane z mapy i przeniesione do Niemiec, Austrii, USA lub Kanady.

 

Za najbardziej prawdopodobną liczbę ofiar uznaje się 5 milionów 100 tysięcy  Żydów, z czego ok. 800 tysięcy zginęło w gettach, 1 milion  300 tysięcy zostało rozstrzelanych, a 3 miliony zostało zamordowanych w obozach koncentracyjnych.

 

Struktura narodowościowa zamordowanych Żydów według R. Hilberga przedstawia się następująco:

 

Kraj                Liczba ofiar

 

Polska            do 3 000 000

Związek Radziecki   700 000

Węgry z Ukrainą Zakarpacką ponad 300 000

Rumunia        270 000

Rzesza i Protektorat           250 000

Litwa   do 130 000

Holandia        100 000

Francja           75 000

Łotwa 70 000

Słowacja        70 000

Jugosławia    60 000

Grecja            60 000

Belgia 25 000

Włochy z Rodos i Albanią   poniżej 10 000

Estonia          2 000

Norwegia       poniżej 1 000

Luksemburg  poniżej 1 000

Razem            ponad 5100000

 

W świetle wywiadu dr Aliny Całej z Żydowskiego Instytutu Historycznego udzielonego Piotrowi Zychowiczowi „Polacy jako naród nie zdali egzaminu” („Rzeczpospolita” 25-05-2009), Władyslaw Gauza uważa , że istnieje współodpowiedzialność części Żydów za Holocaust.

W owym wywiadzie Cała m.in. stwierdza:

„…W pewnym sensie Polacy są odpowiedzialni za śmierć wszystkich 3 milionów Żydów – obywateli II RP – mówi historyk z Żydowskiego Instytutu Historycznego Alina Cała…”.

Rz: Czy Polacy są współodpowiedzialni za Holokaust?

Alina Cała: W pewnym stopniu tak. Przyczyną tego był przedwojenny antysemityzm, który nie przygotował ich moralnie do tego, co miało się dziać podczas Zagłady. Nośnikiem tego antysemityzmu były dwie instytucje. Ugrupowania tworzące obóz narodowy oraz Kościół katolicki. Ten ostatni mniej więcej od 1935 roku zaczął sprzyjać endecji. W efekcie wysokonakładowe pisma konfesyjne zaczęły głosić propagandę antysemicką. Choćby „Mały Dziennik” Kolbego…”.

Natomiast Paweł Śpiewak dyrektor Żydowskiego Instytutu Historycznego jest zdania, iż Polacy wymordowali 120 tysięcy Żydów.

Współodpowiedzialność Żydów za Holocaust – Władysław Gauza

 

Prasa zachodnia doniosła w tym tygodniu, że zapowiadany na jesieni br. proces sądowy o zbrodnie wojenne przeciw John Demianiukowi, rozpocznie się za trzy tygodnie, tj. przy końcu października.

 

Demianiuk jest oskarżony za udział w zapędzeniu 29 000 Żydów do komór gazowych w Sobiborze, niemieckim obozie zagłady we wschodniej Polsce, gdzie pełnił funkcję wartownika.

 

Według wcześniejszych zapowiedzi, śledztwo przeciw Demianiukowi i proces sądowy ma rzucić światło na rolę wspólników i współpracowników niemieckiej bandy nazistowskiej w systemie zagłady Żydów.

(12 maja 2011 roku Demianiuk został uznany za winnego współudziału w masowej zagładzie Żydów w obozie koncentracyjnym w Sobiborze za co został skazany przez sąd na pięć lat więzienia przy wniosku prokuratury o sześć lat pozbawienia wolności. Demianiuk był obecny na ogłoszeniu wyroku).

Iwan Demianiuk zmarł 17 marca 2012 roku w wieku 91 lat w bawarskim domu opieki..

Według wstępnych obliczeń rozmaitych ekspertów, głównie niemieckich i żydowskich, w eksterminacji Żydów brało udział około 200 tysięcy nie Niemców, czyli ludzi innej narodowości, niż niemieckiej. Wśród tych innych narodowości wymienieni są „polscy chłopi”, czyli Polacy. Natomiast całkowicie pominięci zostali Żydzi.

 

Poniższy artykuł, który wcześniej ukazał się na portalu „KWORUM”, ma na celu uzupełnienie tej luki informacyjnej:

 

„Mało kto dzisiaj pamięta, że żydowski Holocaust praktycznie nie istniał w mediach przed 1967 rokiem. Rodzić zaczął się dopiero po sześciodniowej wojnie izraelsko – arabskiej.

 

Trzeba było ponad 40 lat, żeby urósł do dzisiejszych rozmiarów. Do 1962 roku sprawa zbrodni dokonanych na Żydach była jasna: winni są Niemcy; naród niemiecki. Ponad 90 procent Niemców głosowało na partię Hitlera i na niego samego, tym samym na jego program i idee zawarte w „Mein Kampf”.  Nikt o zdrowych zmysłach tych prawd nie kwestionował. Do pewnego czasu.

 

Po upływie lat, od drugiej wojny światowej, do Niemiec zachodnich zaczęły napływać z zagranicy ogromne kapitały. Niemiecka Republika Federalna (RFN) musiała być silna ekonomicznie, by móc stawić mocny opór w wypadku agresji czerwonych hord ze Wschodu.

 

Dzięki tej pomocy Niemcy Zachodnie szybko się odbudowały i stały się potęgą gospodarczą. (Niemcy Wschodnie [NRD] wówczas nie liczyły się, ani ekonomicznie ani politycznie; ot takie dwa Śląski w stosunku do Niemiec przedwojennych).

 

Nie uszło to uwadze Izraela, który potrzebował pieniędzy. Niemcy jako sprawcy ogromnej zbrodni dokonanej na Żydach, potrzebowali rehabilitacji od Żydów. Tak doszło do transakcji: „Za krew pieniądze, za pieniądze przywrócenie honoru. Dotyczy to tylko Żydów.” – pisał prawie czterdzieści lat temu Stefan Nowicki w swej książce pt. „Wielkie nieporozumienie” (wydanej w 1970 roku w Sydney, Australia).

 

„Dzisiejsze Niemcy – oświadczył w 1964 roku Ben Gurion, premier Izraela – są inne, ich władcy są inni i forma władzy jest inna.” (S. Nowicki, jak wyżej, str. 12)

 

W miarę wzrostu wypłat odszkodowawczych i pomocy materialno-militarnej, wzrastała sympatia do Niemców. (Proporcjonalnie malała do Polaków).

 

„Stosunek naszego rządu – pisał izraelski dziennik „Haolam Haze” z 1965 roku – do rządu Adenauera oparty jest na cynicznej transakcji, może najbardziej cynicznej od chwili, gdy Adolf Hitler proponował Brandtowi transakcję towarów za krew.

 

Otrzymaliśmy pieniądze.

 

Otrzymaliśmy pomoc. Sprzedaliśmy N.R.F.-owi świadectwo moralności następującej treści:

 

„…My państwo Izrael, ofiary nazizmu, uratowani z Oświęcimia, dyplomowany symbol postępu i socjalizmu w świecie, potwierdzamy niniejszym, że posiadacz tego świadectwa nie jest już faszystą, lecz całkiem nowym Niemcem, który ma prawo być przyjęty do każdego grona…”.(Za S. Nowicki, str. 13).

 

 

Dlaczego cofnąłem się tak daleko w czasie? Odpowiadam: dlatego, że głupia, oszczercza i dzika propaganda żydowska, skierowana swym ostrzem przeciw Polakom i Polsce, trwa z różnym natężeniem od 40-stu (słownie: od czterdziestu) lat.

 

A Polacy, zahukani i zaszachowani m.in. przez bardzo wpływowe lobby żydowskie w USA i w Polsce, nie wiedzą, jak się bronić przed tą nachalną i wrzaskliwą propagandą żydowską.

 

Dzisiaj Izrael potrzebuje pieniędzy nie mniej, niż dawniej. A jeszcze więcej pieniędzy potrzebują dziś rozmaici hochsztaplerzy, aferzyści i wydrwigrosze żydowscy w USA, do których dołączyli tacy sami w Europie. Od państwa niemieckiego za wiele już nie da się wyciągnąć. Trzeba znaleźć winnych pośród innych.

 

Opublikowany niedawno w „Der Spiegel” artykuł o odpowiedzialności innych narodów europejskich za zbrodnię dokonaną na Żydach, wywołał w Polsce poruszenie i falę polemik.

 

Przyczyną tego było wysunięcie stwierdzenia, że za tą zbrodnię winni są nie tylko Niemcy, ale i inne narody europejskie. Również Polacy przez „polskich chłopów”, którzy wykonywali zarządzenia niemieckich władz okupacyjnych. 

 

Nie byłoby w tym stwierdzeniu nic ciekawego, gdyby nie pominięto jednego narodu europejskiego, o którym można wspominać i wymieniać go, ale tylko w takim kontekście i przy takich okazjach, w jakim naród ten przyzwala.

 

Mowa tu jest oczywiście o europejskim narodzie żydowskim, bo chodzi tu przecież o Żydów europejskich. Interesującym jest to, że autorzy artykułu w „Der Spiegel”, wymieniając różne „narody europejskie”, które rzekomo przyłożyły się do tej zbrodni, poprzez współpracę z Niemcami, pomijają skrzętnie wymienienie narodu niemieckiego, austriackiego i żydowskiego.

 

Jeżeli mamy dzisiaj wyliczać, który z narodów europejskich i ile przyłożył się do śmierci Żydów, to nie sposób ominąć tutaj nacji żydowskiej z tej prostej racji, że była to wówczas nacja europejska.

 

Współpraca Żydów z Niemcami na tym polu jest dobrze udokumentowana, a literatura na ten temat  obszerna. Najbardziej interesujące są relacje Żydów, którzy przeżyli hekatombę niemieckiego hitleryzmu.

 

Dowiadujemy się od nich o szerokiej współpracy Żydów  z Gestapo i haniebnej roli Rad Żydowskich („Judenratów”) współdziałających z władzami hitlerowskimi w wysyłce ludzi na śmierć.

 

Wspomniany wcześniej S. Nowicki, w odpowiedzi na oszczerstwa żydowskie pisze w swej książce pt. „Wielkie nieporozumienie” – cytuję:

 

„A czy nie było policjantów żydowskich w getcie, którzy pałkami bili swych współwyznawców?

 

Było też gestapo żydowskie w Warszawie, osławiona 13-stka, kierowana przez Abrahama Gancwajcha, oraz policja żydowska pod komendą takich nikczemników, jak Lejkin, Szeryński, Kon i Keller oraz znani przed wojną działacze syjonistyczni Nosing i First.

 

Był Judenrat w getcie warszawskim, który segregował Żydów do Majdanka i komór gazowych.

 

Byli bogaci Żydzi, którzy okupywali się żydowskim władzom, by nie wychodzić z getta w pierwszych transportach.

 

Byli Żydzi, którzy denuncjowali swych braci i współpracowali z Gestapo. Zbrodnie Żydów dokonane na swych braciach mrożą krew w żyłach.

 

Działalność Abrahama Gancwajcha jest przerażająca swym cynizmem i okrucieństwem.

 

Ten  żydowski gestapowiec, zwerbowany w służbie Hitlera jeszcze przed wojną, był znaną osobistością w świecie żydowskim.

 

Był nauczycielem hebrajskiego w szkołach „Tarbut” w Częstochowie, należał do „Poalej – Syjonu Prawicy”, był współpracownikiem wiedeńskiego pisma „Gerechtigkeit”, a po aneksji Austrii założył w Łodzi prowokacyjny antyhitlerowski tygodnik pod nazwą  „Wolność”.

 

Wykaz prenumeratorów pisma posłużył Gestapo do masowych mordów Polaków. Po wkroczeniu, Niemców organizował z ich ramienia sieć szpiegowską na ziemiach wschodnich, a po ataku Niemiec na Sowiety skierowany został przez Gestapo do likwidowania warszawskiego getta i wyciągnięcia dla Niemców nagromadzonych tam bogactw.

 

Przytaczam ocenę żydowskich władz getta warszawskiego przez ocalałych z pogromu Żydów:

 

„…Wiekopomna zdrada Judenratu (Rady Żydowskiej) w Warszawie – pisał dr. Szymon Datner – która  się wyraziła w formie zgody na przeprowadzenie „wysiedlenia” pozostanie na zawsze obok zdrady żydowskiej służby porządkowej niezatartą plamą na honorze władz żydowskich getta…”

 

Historyk żydowski, B. Mark, w książce pt. „Powstanie w getcie warszawskim” (Żydowski Instytut Historyczny, 1955) pisze:

 

„Tylko 10 tysięcy żyje w dostatku, nawet lepiej niż przed wojną.  Dla tych 10 tysięcy przywieziono w lutym 20 tysięcy litrów wódki.

 

W tym czasie zarejestrowano oficjalnie 416 tysięcy Żydów, z czego 80 % biednych przymierających głodem…

 

Cała działalność Judenratów, to jedno pasmo wołające o pomstę krzywd wobec biedoty. Gdyby był na świecie Bóg, to zniszczyłby gromami to gniazdo okrucieństwa, obłudy i grabieży…

 

Wszystkie zarządzenia okupanta były przeprowadzane przez Judenrat, który organizuje łapanki na pracę przymusową… Niektórzy piastowali kilka urzędów jednocześnie, wyciągając dochód do 60 tysięcy miesięcznie, podczas gdy pisarz i pedagog Janusz Korczak w podaniu prosi o dwa posiłki dziennie, widać, że i tego jemu ojcowie miasta odmówili…”

 

„Niemcy doprowadziły do tego – pisał Marek Edelman – że Rada Żydowska sama wydała wyrok na przeszło 300 tysięcy mieszkańców getta… Nikt jeszcze nigdy tak nieustępliwie nie wypuszczał z rąk złapanego jak jeden Żyd drugiego Żyda”.

 

Trzeba też wspomnieć nazwisko dr Rudolfa Kasztnera, wiceprzewodniczącego Federacji Syjonistycznych Węgier i dyrektora Pomocy Rady  Ocalenia powstałej w 1943 roku, który współpracował z Eichmannem w likwidacji tysięcy Żydów węgierskich. I to za jaką cenę?

 

Za umożliwienie wyjazdu do Izraela 1200 syjonistom węgierskim. Zbrodniarz ten dożył do 1967 r. Został zastrzelony w Tel- Avivie. Dlaczego nie stanął przed sądem, jako zbrodniarz wojenny?”  Tyle na razie Stefan Nowicki..

 

W książce pt. „Auschwitz, the nazis  the „Final Solution””, (wydanej w 2005 r. przez BBC Books, autor: Laurence Rees), znajduje się m.in. relacja Lucille Eichengreen, ocalałej cudem z getta łódzkiego, dokąd deportowani zostali Żydzi niemieccy.

 

Wspomina tam, że od stycznia do maja 1942 roku 55 tysięcy Żydów zostało wywiezionych i zamordowanych w Chełmnie.

 

O tym, kto miał pójść na śmierć, decydowały władze żydowskie getta.

 

Dwa miesiące później do getta weszli Niemcy, żeby osobiście dokonać wyboru ludzi na zagładę. Wybierali w pierwszym rzędzie ludzi starych, chorych i dzieci, jako niezdolnych do pracy.

 

Przywódca getta, Mordechai Chaim Rumkowski, polecił matkom współpracować z Niemcami i oddać im swoje dzieci. „Oddajcie im wasze dzieci, żebyśmy mogli żyć” – wołał w czasie „Wielkiej Szpery” (http://historia.newsweek.pl/wielka-szpera-w-lodzkim-getcie–minelo-70-lat,95650,1,1.html

 

„Ja miałam wtedy 17 lat, kiedy słyszałam jego przemówienie” – mówi Lucille E. I dodaje – „Ja nie mogłam pojąć, że ktoś może polecać rodzicom, aby oddawali swoje dzieci na śmierć. Tego zresztą nie mogę pojąć jeszcze dzisiaj”.

 

Moredechai Chaim Rumkowski był znany z tego – czytamy w innym miejscu – że układając listę osób przeznaczonych do wywózki, wybierał tych, którzy w jakiś sposób mu się narazili  i których chciał sam się pozbyć z getta.

 

Był również znany z wykorzystywania seksualnego młodych kobiet. Żadna nie mogła zaprotestować, bo miała świadomość, co ją czeka.

 

Lucille E. wspomina w innym miejscu, że wreszcie dostała pracę w kuchni w getcie i pewnego razu, będąc sama w przyległym biurze, pojawił się M. Ch. Rumkowski, chwycił za krzesło i przysiadł się przy niej.

 

„Mieliśmy parę rozmów. On gadał, ja słuchałam. W pewnym momencie chwycił mnie za rękę i położył ją na swoim penisie, po czym powiedział: „Szarpnij się i postaw go w stan pracy”.

 

Relację młodziutkiej wówczas Lucille E. potwierdza Jacob Zylberstein, który był świadkiem zachowywania się przywódcy getta łódzkiego.

 

„Rumkowski rzeczywiście wykorzystywał młodziutkie kobiety” – mówił – i dodaje przy tym:

 

„Kiedy siedzieliśmy w jadalni, on przychodził, rozejrzał się po sali, kładł rękę na ramieniu wybranej i wychodził z nią. I nie jest to tak, że ja to słyszałem od kogoś. Ja to widziałem. Gdyby któraś mu odmówiła, znalazłaby się w śmiertelnym niebezpieczeństwie”.

 

Uratowana przez Polaków Żydówka, Alicja Zawadzka-Wetz, opisuje w swej książce przeżycia w getcie warszawskim. Pisze, że – cytuję:

 

„Najgorsze było to, że poznałam bestialstwo, do którego zdolni są ludzie oraz okrucieństwo i podłość ludzkiej natury.

 

Wśród społeczności, skazanej na śmierć, budzą się albo najniższe, albo najszlachetniejsze instynkty.

 

Iluż to przedwojennych adwokatów, powszechnie szanowanych, stało się członkami żydowskiej policji, żydowskiego gestapo i gotowych było do największych podłości z szantażem włącznie…

 

Ilu z nich biło do krwi dzieciaki, które usiłowały przedostać się poza mury, by zdobyć po drugiej stronie trochę żywności dla głodującej rodziny… Dobrzy, mieszczańscy mężowie porzucali żony, z którymi spędzili dziesiątki lat, by przeżyć jeszcze jedno, najtańsze choćby, doznanie miłosne, by przed śmiercią użyć życia…

 

Zdarzały się wypadki, że w rodzinach okradano się wzajemnie z mizernych porcji gliniastego chleba.” (Zob. Alicja Zawadzka-Wetz, „Refleksje pewnego życia”, wyd. Instytut Literacki, Paryż 1967, w serii „Dokumenty”, str. 20-21)”.

 

Stefan Nowicki pisze w swej książce:

 

„Ocalałe pamiętniki Czerniakowa („Adam Czerniakow Warsaw Ghetto Story”, wyd. Żydowskiego Instytutu Historycznego [Jad Vaszem]) dają obraz życia w getcie warszawskim:

 

„Na ulicach leżą trupy, a w wytwornych restauracjach odbywają się tańce”. Pod datą 14 czerwca 1941 roku czytamy:

 

„Pochmurno. Dziś niedziela. Nie wiem czy orkiestra będzie mogła grać w ogródku. Okazało się, że grała pomimo lekkiego deszczu. Poleciłem sprowadzić dzieci Izby Zatrzymań… Były to żywe kościotrupy rekrutujące się z żebraków ulicznych… Wstyd mi powiedzieć, że tak dawno nie płakałem.

 

Dałem im po tabliczce czekolady. Potem otrzymali zupę. Przekleństwo tym z nas, co sami jedzą i piją, a o tych dzieciach zapominają”. Stosunki w Judenracie były okropne.

 

Miały miejsce ostre starcia między tymi, którzy wysługiwali się Niemcom i żyli w warunkach luksusowych, a tymi, którzy żyli w nędzy i głodzie i ciężko pracowali w nieludzkich warunkach”.

 

Przydział żywności był nędzny, toteż przemyt był dobrze zorganizowany. Gdyby „Żydzi musieli żyć na chlebie oficjalnie racjonowanym – pisze Czerniakow – niewielu przeżyłoby rok zamknięcia za murami getta. Mimo tak nędznych przydziałów żywności, szła ona na czarny rynek”.

 

Wyzysk, przekupstwo, donosicielstwo, wysługiwanie się Niemcom, łapownictwo i bogacenie się wpływowych Zydów w getcie doszły do potwornych rozmiarów (patrz za „The holocaust Kingdom”)”.

 

„The Holocaust Kingdom” jest książką-paszkwilem na Polaków, napisanym przez Żyda o nazwisku Michał Belg – Aleksander Donat, wydanym w USA.

 

Paszkwil ten zieje nienawiścią do Polaków za to, że go uratowali od śmierci. Książka ta jest ciekawa dlatego, bo opisuje życie codzienne w getcie warszawskim. Urywki przytaczam za S. Nowickim, „Wielkie nieporozumienie”, str. 165. Z książki A.Donata dowiadujemy się, że:

 

(Str. 34) „ Najbardziej niecnym z Żydów na żołdzie Gestapo, którzy również brali łapówki od ludzi szukających zabezpieczającego zatrudnienia, był Abraham Gancwajch.

 

Był on założycielem haniebnej instytucji (znanej pod nazwą „13-ki”, ponieważ biura ich znajdowały się na ul. Leszno, Nr 13), która wcześnie przejęła administrację dużej ilości domów mieszkalnych  w getcie.

 

Stowarzyszenie lokatorów walczyło uparcie o umieszczenie swego przedstawiciela na tej tak ważnej placówce. Wielokrotnie zdarzało się, że dwóch czy trzech kandydatów, z których wszyscy dali już łapówki jednemu z pracowników Judenratu, dowiadywało się, że dwóch czy trzech innych, którzy przepłacili 13-kę „wyznaczono” równocześnie na to stanowisko”.

 

(Str. 43)” 13-ka („Żagiew”) była specjalną agencją, złożoną z informatorów i sługusów Gestapo, która powstała w getcie, pomimo że tak Judenrat, jak i policja żydowska skrupulatnie wykonywały rozkazy nazistów i były naszpikowane szpiegami Gestapo”.

 

Wodzem tego, tak zwanego Urzędu do Walki z Lichwą i Przekupstwem był wszechstronnie znany Abraham Gancwajch, nie zwykły szpieg, ale prowokator i polityczny dywersant na tak wielką skalę, że nazywano go Azefem Getta Warszawskiego.

 

Praca jego polegała na demoralizowaniu getta przez perswazję i tłumaczenie, że zwycięstwo Hitlera jest nieuniknione, więc opór bezcelowy.

 

Średniego wzrostu, szczupły, ciemnowłosy, o ostrych rysach i przenikliwych, magnetyzujących oczach pod grubymi szkłami, Gancwajch był niezwykle zdolnym człowiekiem, wysoce inteligentnym, ze zdolnością przekonywania. Urodzony demagog, znał cztery języki – niemiecki, polski, żargon i hebrajski – przed wojną wykładał język hebrajski i pisywał do gazet. Kręcił się w kołach syjonistycznych i przypuszczalnie nawet już wówczas był na żołdzie Gestapo. Mówiono, że szpiegował na rzecz Gestapo, jakoby przeciw Rosji, w Białymstoku, Wilnie i Lwowie.

 

W getcie występował nie jako agent Gestapo, ale jako dobroczyńca, który mógł służyć Żydom w godzinie potrzeby, wykorzystując swe szerokie stosunki z Niemcami.

 

Gancwajch rozciągnął swe sieci szeroko i na wszystkie dziedziny życia w getcie. W jednej ze swych licznych „ról” pozował jako obrońca uciśnionych wobec „plutokratycznych wyzyskiwaczy”  z Judenratu, był również opiekunem sztuki i literatury żydowskiej… czarował szczególnie intelektualistów żydowskich… chciał uchodzić za wielkiego prowodyra getta, coś w rodzaju Mesjasza.

 

Zakładając, że zwycięstwo Niemiec jest nieuniknione, rozsiewał kłamstwa, że w ostatnim etapie Żydzi będą przypuszczalnie przesiedleni na zdobyte tereny i wobec tego instytucja getta jest konieczna, ponieważ chroni nacjonalizm żydowski i autonomię kulturalną.

 

Tak więc, wmawiał Żydom, by nie tylko słuchali Niemców, lecz by z nimi współpracowali. Zapraszał prawników, doktorów, pisarzy, dziennikarzy i innych na odczyty, konferencje, dyskusje i obfite, wytworne przyjęcia, w czasie których wtłaczał im w mózgi te teorie. W czasie jednego z takich zebrań zapytano go wprost – Skąd przyszedłeś?

 

Kim właściwie jesteś? W czyim imieniu przemawiasz? Na co Gancwajch odpowiedział – Sam diabeł mnie tu przysłał, ale chcę wam pomóc”.

 

I wysiłki jego nie szły całkowicie na marne. Wielu nawet spośród grona znanych indywidualistów wchłaniało jego wywody.

 

Nawet dr Emanuel Ringelblum (patron Żydowskiego Instytutu Historycznego), którego nic nie łączyło z Gancwajchem, poszedł tak daleko, że szukał go na „pogawędkę”, aby zadowolić swą ciekawość.

 

Urząd Walki z Lichwą i Spekulacją, choć powszechnie był znany pod nazwą 13-ki, miał pewne zaufanie wśród głodujących mas, którym wydawało się, że kupcy bogacą się ich kosztem.

 

W praktyce, jedyną korzyścią było, że kupcy musieli wystrzegać się jeszcze jednego wroga. Zdarzało się, że któryś z agentów Gancwajcha spenetrował, iż jakiś sklep sprzedaje kaszę powyżej wyznaczonej ceny.

 

Kupiec „wypracowywał” łapówkę, która zadowoliłaby urząd, ukrywał 90% kaszy, a resztę sprzedawał po wyznaczonej cenie, nie szczędząc przy tym rozgłosu. I to za niecałe 10 dkg kaszy na głowę.

 

Gancwajch robił niesamowite pieniądze Brał okup z około stu kamienic na ul. Leszno.

 

Dostawał od Niemców 30 przepustek z getta na aryjską stronę i sprzedawał je po przeraźliwie wysokich cenach.

 

Zorganizował służbę ambulansową,  która zwalniała swych pracowników od prac przymusowych i dawała im inne przywileje. Aby zostać członkiem tej służby, otrzymać jej specjalną kartę i nosić czerwoną czapkę, ludzie płacili fortuny.

 

Z okazji świąt wielkanocnych, Gancwajch dał parę tysięcy złotych na pomoc dla zubożałych pisarzy żydowskich.

 

Na uroczystość bar micwa swojego syna przyjmował chlebem i kawą biednych, co, jak mówiono, kosztowało dziesiątki tysięcy złotych.

 

Gdy umarł jego ojciec, w półoficjalnym dzienniku żydowskim „Gazeta Żydowska” ukazały się nekrologi podpisane przez „grupę doktorów, prawników, dziennikarzy i pisarzy”, choć bez indywidualnych nazwisk.

 

Równocześnie grał na popularności, ujawniając brak zaufania i niechęć do Judenratu.

 

Raz nawet, jego przyjaciele z Gestapo zaaresztowali Adama Czerniakowa, prezesa Judenratu.

 

Wykorzystywał każdą możliwość zdobycia kontroli nad tą instytucją. Rozgłaszano pogłoski połączenia się 13-ki z Judenratem, z tym, że Gancwajch byłby prezesem nowej instytucji, do czego jednak nigdy nie doszło.

 

Przypuszczalnie powodem były zakulisowe rozgrywki między cywilnym niemieckim komisarzem getta dr. Heinz Auerswaldem, zwierzchnikiem Czerniakowa i wysoko postawionymi oficerami Gestapo, którzy popierali Gancwajcha.

 

Robił on wszystko, co było w jego mocy, aby uzyskać mandat od Żydów, który pozwoliłby mu występować w ich imieniu. – Wówczas – obiecywał – uzyskam dla was od Niemców cokolwiek zechcecie. Getto zacznie natychmiast pracować dla Wehrmachtu, skończą się bicia i łapanki, otrzymacie zadowalające przydziały żywności.

 

W międzyczasie, dwaj współpracownicy Gancwajcha – Moryc Kon i Zelig Heller – utworzyli własny „sklepik” po przeciwnej stronie ulicy na Lesznie pod Nr. 14.

 

Specjalizowali się w dostawach jarzyn i uzyskiwali pewne, bardzo korzystne koncesje, łącznie z pozwoleniem na otwarcie targu na ul. Leszno, na handel rybami oraz zorganizowali transport konny w getcie.

 

Wozy te nazywano „konhellerami”, na cześć koncesjonariuszy, ale znane były również jako „wszalnie”.

 

Kon i Heller robili potworne sumy na przemycie przyjaciół i ich rodzin z Łodzi i Białegostoku do getta warszawskiego, na zwalnianiu więźniów, unieważnianiu spraw cywilnych i rozkazów konfiskaty własności – wszystko to naturalnie, jako „usługi” uzyskiwane od oficjalistów niemieckich. (…).

 

W czerwcu 1942 roku ukazały się w getcie plakaty „Poszukiwany przez policję” z nazwiskami i fotografiami Gancwajcha i innych z jego bandy. Mówiono, że udało im się uciec.” To tyle z relacji Żyda A. Donata.

 

Według ustnej informacji, trudnej dzisiaj do zweryfikowania, uzyskanej w 1993 r., Gancwajch, Kon i Heller oraz dwóch innych, nieznanych z nazwiska, uciekli z getta a nagromadzone tam pieniądze i złoto, użyli na opłacenie ukrywania się, pod zmienionymi nazwiskami, u jednego chłopa w radomskim.

 

Po wejściu do Polski wojsk sowieckich i przejęciu władzy przez komunistów, zmienili znowu nazwiska. Tym razem na polsko brzmiące.

 

Wstąpili do PPR i znaleźli zatrudnienie w UB (Kon, Heller i dwaj pozostali).

 

Natomiast Gancwajch był oficerem znienawidzonego  Zarządu Głównego Informacji Wojskowej.

 

Chłop, który ich ukrywał, został potem zastrzelony przez UB jako „bandyta” reakcyjnego podziemia.

 

Były też inne formy współpracy Żydów z Niemcami. Nie warto by było tego przypominać, gdyby skutkiem tych działań była śmierć „zaledwie” 1000 czy 2000 ludzi.

 

Jest to jednak sprawa masowego mordu, gdzie zginęło ponad 30 000 (słownie: ponad trzydzieści tysięcy) Żydów, do czego przyczynili się wydatnie sami Żydzi.

 

O tej zbrodni pisze się i mówi, ale na temat okoliczności milczy, zwłaszcza w USA, Niemczech, Polsce i na Ukrainie.

 

Po zdobyciu Kijowa przez wojska niemieckie, ogłoszono przy końcu września 1941 roku zbiórkę Żydów. W związku z tym wywieszono w mieście i okolicy  plakaty z instrukcją:

 

„Należy zabrać ze sobą papiery identyfikacyjne, pieniądze i rzeczy wartościowe, obok ciepłego ubrania się”.

 

Niemieckie Sonderkomando 4 A , które liczyło na co najwyżej 5 tysięcy do 5 tysięcy Żydów, którzy się zgłoszą, doznało niecodziennego zaskoczenia, bo stawiło się 33 tysiące 771 Żydów.

 

W tej sytuacji jednostka 4A zmuszona była do zaangażowania 2 batalionów policji, żeby uporać się z wynikłym, nie z ich „winy”, problemem.

 

Oczywiście, wszyscy, którzy stawili się na życzenie Niemców, zostali w pień wycięci.

 

Mowa tu jest o masakrze w Babim Jarze na Ukrainie.

 

Niewątpliwym jest fakt, że winnymi tej masowej zbrodni są Niemcy, ale dużo winy leży w żydowskiej mentalności i gotowości do współpracy z okupantem niemieckim.

 

Co najmniej 27 tysięcy Żydów nie musiało tam wtedy zginąć. (Zobacz: Antony Beevor, „Stalingrad”, 1998).

 

W wyniku szeroko zakrojonej kampanii „Judenrein” (oczyszczania państwa niemieckiego z Żydów) dziesiątki tysięcy Żydów znalazło się poza granicami Niemiec.

 

Ogromna ilość została przepędzona do Polski (obóz w Zbąszyniu), ale dużo znalazło się w krajach zachodnich. W Holandii na przykład, w miejscowości Westerbrok zbudowano w 1939 roku obóz dla uchodźców żydowskich.

 

Po zajęciu w kwietniu 1940 roku Holandii przez wojska niemieckie, obóz ten został przekształcony przez okupanta na obóz więzienny.

 

Jednocześnie Niemcy rozpoczęli szeroko zakrojoną akcję rejestracji Żydów w całym kraju i wysyłania ich do obozu w Westerbrok.

 

Wkrótce nadszedł czas deportacji Żydów holenderskich do obozów zagłady w Sobiborze i Majdanku koło Lublina.

 

Deportacja przebiegała sprawnie, bez najmniejszego oporu, dzięki gorliwej współpracy żydowskich władz obozu, które co tydzień układały skrupulatnie listę 1000 kolejnych Żydów do transportu na Wschód.

 

I tutaj wkład Żydów w zagładę swych współbraci jest też dobrze widoczny.

 

W związku z ekstradycją  Iwana Demianiuka do Niemiec, by postawić go przed sądem za współudział w zagładzie Żydów w Sobiborze, prasa i oskarżyciele publiczni uważają, że bez pomocy 100 Ukraińców Niemcy nie byliby w stanie zamordować tam 250 tysięcy ludzi.

 

Obozu strzegło 30 SS – manów, z tego stale połowa była nieczynna z powodu choroby lub przebywania na przepustkach. Rozprawa sądowa przeciw Demianiukowi miała posłużyć przede wszystkim do rzucenia światła na nie-niemieckich pomocników w dziele zagłady Żydów.

 

Eksperci ustalili, że takich nie-niemieckich pomocników, którzy aktywnie pomagali Niemcom, było około 200 tysięcy.

 

Ilu wśród tych nie-niemieckich pomocników, aktywnych w Holocauście, było Żydów?

 

W tej liczbie znajduje się policja żydowska, żydowskie Gestapo, członkowie żydowskich Judenratów i innych żydowskich organów pomocniczych.

 

Niektórzy historycy, znawcy zagadnienia, wysuwają tezę, że gdyby nie istniała gorliwa współpraca Żydów z Niemcami, szeroko zakrojone współdziałanie i skrupulatne wykonywanie, bez najmniejszego oporu, poleceń i zarządzeń niemieckich władz okupacyjnych, Holocaust przeżyłoby co najmniej 1 milion Żydów.

 

Jeszcze dalej poszła Hannach Arendt, teoretyk polityki, filozof i wybitna publicystka niemiecka, pochodzenia żydowskiego, która sławna stała się również z opisania i skomentowania procesu Adolfa Eichmanna w Izraelu, co zostało wydane w formie książki, uznanej za dzieło (ale nie w kołach żydowskich i filosemickich).

 

Książka ta, pt. „Eichmann w Jerozolimie” zawiera bardzo dużo interesujących informacji, wśród których znajduje się rola Żydów, jaką odegrali w zagładzie własnego narodu, współpraca Żydów z Niemcami i pomoc udzielona nazistom „w unicestwieniu własnego narodu stanowi najczarniejszy rozdział całej tej ponurej historii” – pisze Hannah Arendt.

 

Hannah Arendt  twierdzi przy tym, że gdyby naród żydowski nie był zorganizowany i nie miał przywództwa żydowskiego, gotowego do współdziałania z nazistami, to Niemcy nie byliby w stanie wymordować od 4,5 do 6 milionów ludzi.

 

Autorka powołuje się na dane różnych badaczy, według których – gdyby nie było tak ogromnego zaangażowania się Żydów, zwłaszcza w Judenratach we współpracę z mordercami, „z wyżej wymienionej liczby uratowałaby się mniej lub więcej niż połowa”.

 

Twierdzenia powyższe są politycznie niepoprawne, bardzo nielubiane w kołach żydowskich, przez to oficjalnie dotąd nie poruszane z obawy przed skutkami w ewentualnej karierze naukowej, dlatego istnieją w drugim (nieoficjalnym) obiegu.

 

Nie mniej sprawa udziału Żydów w zagładzie swych współbraci warta jest głębszego zbadania i wyciągnięcia na światło dzienne.

 

W świetle powyższych faktów nasuwa się pytanie: Kto ma na sumieniu więcej ofiar żydowskich  w wyniku współpracy z Niemcami – Ukraińcy, Łotysze, Litwini, Polacy,  czy Żydzi?

 

To pytanie skierowane jest do cynicznych oszczerców typu Jana T. Grossa (USA), Pawła Śpiewaka, Aliny Całej z Żydowskiego Instytutu  Historycznego, Barbary Engelking z PAN, żony ubeka Michała Boniego i do całej antypolskiej plejady amerykańskich historyków i nielegalnego lobby żydowskiego w USA – żądających od Polski 65 – 67 miliardów dolarów amerykańskich tytułem restytucji mienia pożydowskiego w Polsce. Organizacje żydowskie w USA prowadzą antypolską propagandę  z bojkotem Polski włącznie we wszystkich kierunkach.

 

W tym miejscu warto nadmienić o deklaracji Donalda Tuska dotyczącej zwrotu tej astronomicznej kwoty nielegalnie działającym amerykańskim organizacjom żydowskim, złożonej w Nowym Jorku jeszcze 2008 roku.

 

 

Dokumenty, cytaty, źródła:

 

http://www.aferyprawa.eu/Artykuly/Wspolodpowiedzialnosc-Zydow-za-Holocaust-Wladyslaw-Gauza-2991

http://portalwiedzy.onet.pl/4869,7455,1500862,1,czasopisma.html

http://nczas.com/publicystyka/getto-lodzkie-jako-krolestwo-chaima-rumkowskiego/

http://historia.newsweek.pl/wielka-szpera-w-lodzkim-getcie–minelo-70-lat,95650,1,1.html

Władysław Gauza „WSPÓŁODPOWIEDZIALNOŚĆ ŻYDÓW ZA HOLOCAUST

 

 

 

0

Aleszuma http://aleksanderszumanski.pl

Po prostu zwykly czlowiek

1427 publikacje
7 komentarze
 

4 komentarz

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758