Czemu mieliby kłamać? (Ryszard Ochódzki, prezes)
1.
Na początek cytat:
Gdy w lutym 2002 r. (rządy SLD) Mazur został zatrzymany, a potem wypuszczony i wyjechał z kraju, do mediów przeciekła informacja, że natychmiast poszedł na przyjęcie imieninowe, gdzie bawiła się czołówka SLD. W prasie pojawiły się też zdjęcia Mazura z prezydentem Aleksandrem Kwaśniewskim i jego żoną.
Wówczas prowadzący śledztwo prok. Jerzy Mierzewski postawił tezę: ”Mazur nie był sam” (wywiad dla ”Gazety” z października 2008). Kto miał za nim stać? Wiadomo było, że Mazur obracał się w kręgu ludzi związanych z UOP i MSWiA (wcześniej MSW). Są poszlaki, że sam był agentem służb. Wynika to z wniosku o ekstradycję Mazura:
* tuż przed zabójstwem Mazur spotkał się z Papałą w domu emerytowanego gen. SB Józefa Sasina;
* główny świadek oskarżenia, gangster z Trójmiasta Artur Z. ”Iwan” (zmarł w areszcie 3 stycznia 2010), był wcześniej świadkiem rozmowy ”Nikosia”, herszta gangu trójmiejskiego, według prokuratury także zleceniodawcy zabójstwa (zastrzelony w 1998 r.), m.in. z Sasinem. ”Iwan” zapamiętał, że część rozmowy ”dotyczyła przemytu narkotyków przez wschodnią granicę”;
* ”Nikoś” na jednym ze spotkań, na których planowano egzekucję, miał mówić, że za zleceniem stoją ”wysoko postawione osoby”, a także, że spiskowcy ”czekali na sygnał z MSW”;
* zlecenie po śmierci ”Nikosia” przejął mafijny boss z Wiednia Jeremiasz Barański ”Baranina” (powiesił się w areszcie w 2003 r.), obracający się w kręgu ludzi służb, agent służb austriackich i zapewne polskich. To ludzie ”Baraniny” obserwowali Papałę kilka miesięcy przed zbrodnią.
Trop prowadził więc do ludzi z dawnych służb PRL, którzy robili interesy z gangsterami. Wersja była atrakcyjna dla przeciwników SLD. Mocno forsował ją minister sprawiedliwości z PiS Zbigniew Ziobro.
Ale nigdy prokuratorzy nie byli w stanie podać motywów, jakimi miałby się kierować Mazur. Do tego w lipcu 2007 r. chicagowski sędzia Arlander Keys odmówił Polsce jego ekstradycji.
http://wyborcza.pl/1,75478,11617196,Smierc_gen__Papaly__Perypetie_sledztwa.html#ixzz1tBHFoqQC
2.
Ten też jest fajny:
– W sprawie zabójstwa generała Papały przez lata odrzucano ten wątek bardzo trywialny, prosty, smutny… Zamiast tego poszukiwano tego wątku quasi-politycznego, quasi-sensacyjnego – mówił dziś (26 kwietnia 2012 r.) w "Kontrwywiadzie" RMF FM Marek Biernacki. Były szef MSWiA przyznał, że dziś wierzy, iż generał Marek Papała został przypadkowo zastrzelony podczas kradzieży samochodu.
3.
Opis morderstwa z Wikipedii:
Dwie godziny przed śmiercią Marek Papała był w Wilanowie u emerytowanego generała brygady MSW PRL, Józefa Sasina przy ulicy Wiktorii Wiedeńskiej (tzw. "zatoka czerwonych świń"). W mieszkaniu znajdowali się: gospodarz – generał Józef Sasin, jego żona – Janina oraz syn generała Jacek z żoną. Był też amerykański biznesmen polskiego pochodzenia Edward Mazur z kierowcą. Nadinspektor Papała zjawił się na ul. Wiktorii Wiedeńskiej około godziny 20:00. Mniej więcej godzinę wcześniej wyszedł stamtąd były funkcjonariusz SB Hipolit Starszak z żoną. Początkowo to Mazur miał odwiedzić w domu Papałę. Około godziny 19:30 Papała i Mazur rozmawiali przez telefon. Chcieli doprecyzować miejsce spotkania. Mieli ustalić szczegóły wyjazdu Papały do USA jako oficera łącznikowego. Nadinsp Marek Papała nigdy wcześniej nie był w domu Sasinów. Widywali się na imprezach u innych znajomych. Przez telefon gen. bryg. w st. spocz. Józef Sasin wyjaśnił b. Komendantowi Głównemu Policji, jak znaleźć mieszkanie. Marek Papała przyjechał po około 20 minutach. Zjawił się na imieninach przypadkiem, był zaskoczony, że obchodzona jest uroczystość. Nie pił alkoholu, bo prowadził samochód. Według relacji Józefa Sasina, Papała rozmawiał z Mazurem o wyjeździe do Stanów Zjednoczonych Ameryki. Zaraz po Papale (około pół godziny później) z domu Sasinów wyszedł Edward Mazur. Wcześniej proponował nadinspektorowi, by pojechali razem. Nadinsp. Marek Papała nie skorzystał z tej propozycji i wyszedł sam[1]. Pojechał na Dworzec Centralny, skąd miał odebrać matkę. Pociąg się spóźniał, więc wrócił do domu[2]. Według ustaleń prowadzących śledztwo Marek Papała w czwartek 25 czerwca 1998 około godziny 22:00 podjechał samochodem marki Daewoo Espero pod budynek przy ul. Rzymowskiego 17 w Warszawie, gdzie znajdowało się jego mieszkanie. Został zastrzelony, gdy wysiadał z samochodu. Sprawca oddał strzał w głowę z pistoletu z tłumikiem.
(Autor Wiki posiłkował się materiałami z WPROST, Gazety Wyborczej i Super Expresu.)
4.
Jeśli więc wierzyć Biernackiemu, że Papała został zastrzelony „przypadkowo”, to konfrontując jego opinię z opisem w Wiki widać, jak bardzo był to przypadkowy przypadek.
Papała został zabity podczas wysiadania z samochodu.
Gdybym kradł samochody, to widząc nadjeżdżający łup spokojnie czekałbym, aż właściciel pójdzie spać.
Po co zabijać?
5.
No cóż, ale ja jestem człowiekiem wykształconym, i potrafię przewidzieć konsekwencje swoich czynów.
Jednak złodziej samochodu, strzelający właścicielowi w głowę, musi liczyć się z tym, że mózg opryska tapicerkę.
I autko trudno będzie sprzedać.
Bo, przepraszam wszystkich, którzy mogą zarzucić mi profanację pamięci Człowieka, tkanka białkowa ma to do siebie, że się rozkłada.
I śmierdzi.
Strzelanie do właściciela samochodu jest więc nieracjonalne po prostu.
6.
Dalej cytuję:
"Polska": Prawdziwym zleceniodawcą zabójstwa gen. Marka Papały był Adam D., emerytowany oficer SB, związany z warszawskimi gangsterami, twierdził zamordowany 14 lipca lider trójmiejskiego podziemia przestępczego Daniel Zacharzewski, ps. Zachar.
Zabójstwo "Zachara" to kolejna tajemnicza śmierć ważnego świadka w sprawie zabójstwa b. szefa policji. Część z nich została zamordowana, część popełniła samobójstwa w niejasnych okolicznościach, a inni zmarli tuż przed ich przesłuchaniem przez prokuraturę.
Kilka miesięcy temu zastrzelony w Gdańsku "Zachar" złożył śledczym obszerne wyjaśnienia dotyczące sprawy zabójstwa gen. Papały. Stwierdził, że w 1998 r., gdy był prawą ręką "Nikosia" – ówczesnego szefa trójmiejskich gangsterów – uczestniczył w rozmowach dotyczących zabójstwa komendanta głównego policji. Zacharzewski potwierdził, że "Nikoś" prowadził rozmowy na ten temat, ale ostatecznie wycofał się i nie przyjął zlecenia. Tyle tylko, że według "Zachara" zleceniodawcą zbrodni nie był Edward Mazur.
Zacharzewski powiedział prokuratorom, że partnerem w rozmowach na temat zabójstwa Marka Papały był Adam D. Według gangstera Papała wiedział o jego powiązaniach z międzynarodową grupą przestępczą zajmującą się handlem narkotykami.
7.
Morderca generała Marka Papały, uciekając z miejsca zbrodni, zostawił na ulicy ślady krwi. Teraz, po dziesięciu latach, te tropy z asfaltu, a także pocisk, odciski palców i próbki DNA zostaną sprawdzone w europejskich bazach danych, przy użyciu nowych metod kryminalistycznych – czytamy w DZIENNIKU.
Ponowne przebadanie wszystkich śladów z miejsca zabójstwa to pierwsze wnioski wysunięte przez specjalną grupę policyjno-prokuratorską, która analizuje na nowo sprawę zabójstwa generała.
"Dostałem raport na ten temat" – potwierdził minister sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski.
Lada dzień nowe zadanie w sprawie Papały otrzymają specjaliści z Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego.
"Już w pierwszych tomach akt znaleźliśmy informacje o zabezpieczonych w samochodzie i na miejscu zabójstwa śladach. Ale natychmiast rzuciło nam się w oczy, że były one sprawdzane przez ekspertów tylko na początku. A od tamtego czasu technika kryminalistyczna poszła do przodu. Mamy też większe możliwości korzystania z zagranicznych komputerowych baz danych. Musimy to wykorzystać, by ruszyć sprawę z miejsca" – mówi DZIENNIKOWI oficer KGP.
Za: "Dziennik" z dn. 19.04.2008 r.
8.
Cytat (kolejny):
Dlaczego wybrano byłego komandosa specnazu na zabójcę generała Papały? Czy tylko ze względu na jego profesjonalizm? Nie wiadomo.
Istnieje hipoteza, że człowiek lub grupa ludzi, którzy dali Siergiejowi "zlecenie na psa", nie działał (działali) samodzielnie. Zapewne stał nad nimi człowiek skazany na wieloletni wyrok w jednym z krajów europejskich, a uznawany za bardzo mocnego w nielegalnych, również międzynarodowych interesach, związanych z handlem bronią i hurtowymi ilościami narkotyków sprowadzanymi z Turcji i Ameryki Południowej. Jego pozycja była tak silna, że nawet podczas pobytu w więzieniu mógł kierować interesami, które prowadził również w Polsce. Według informacji ze świata przestępczego zleceniodawcy Siergieja nie zrobiliby najmniejszego ruchu bez polecenia, a przynajmniej bez akceptacji tajemniczego capo di tutti capi.
Capo di tutti capi otarł się również o polskie więzienia. Siedział w nich krótko, również dlatego, że w Polsce miał nieskazitelną kartotekę. Dziś dla policji, UOP i prokuratury jest nieuchwytny. Według X nie ma najmniejszej szansy, by go przesłuchać. Jedyne, co może się udać, to z wątłych poszlak i przesłanek odtworzyć, jak funkcjonował w ostatnich miesiącach i tygodniach życia generała.
X uważa, że tajemniczy capo di tutti capi był tym, który poprzez gdański świat przestępczy polecił Siergiejowi zastrzelić Marka Papałę. Być może informacje posiadane przez generała mogły zaszkodzić mu w interesach.
Lecz – twierdzi X – choć capo di tutti capi był tak potężny, że nawet uwięziony potrafił kierować organizacją i mógł wydać zwycięską wojnę najsłynniejszym gangsterom Trójmiasta (nie wyklucza się, że Siergiej czyścił gdańskie podziemie na jego rozkaz), zapewne miał wokół siebie (lub nad sobą) ludzi, dla których wiedza, a bardziej plotkarskie usposobienie generała mogło być również niebezpieczne. Jak choćby notatka dotycząca przemytu heroiny na przejściu granicznym w Cieszynie, kilka słów nieopatrznie wypowiedzianych na przyjęciu lub do telefonu albo tajemniczy list wysłany do ministra spraw wewnętrznych i administracji, w którym generał Papała miał informować o istnieniu poważnej, świetnie zorganizowanej i ustawionej w polityczno-biznesowym świecie grupy przestępczej. List nigdy nie dotarł do adresata.
Dlatego X uważa: – Można przyjąć, że linia łącząca Papałę z Siergiejem, gdańskimi pośrednikami i nieuchwytnym capo to zamknięte koło, zagadka jest rozwiązana, trzeba jedynie nasycić ją konkretami. Jednak moim zdaniem to dopiero pierwszy krąg sprawy.
[Capo di tutti capi to prawdopodobnie osławiony gangster Jeremiasz Barański "Baranina". Z wniosku o ekstradycję Mazura: "Pod koniec roku 1997 Zirajewski spotkał się z mężczyzną, którego znał pod przezwiskiem ťBaraninaŤ. Poznali się przez Skotarczaka. Później Skotarczak poprosił Zirajewskiego, by ten załatwił mu pewną sprawę u ťBaraninyŤ w Wiedniu. Zirajewski nie pojechał do Wiednia, a Skotarczak nie wyjaśnił, o jaką sprawę chodzi. ("Baranina" to jeszcze jeden uczestnik spisku morderców)".
Po raz drugi w tym dokumencie "Baranina" występuje jako osoba, która zleca obserwację Papały Rafałowi Kanigowskiemu, swej "prawej ręce" w Polsce oraz instruuje telefonicznie Kanigowskiego, by wyrzucić do Wisły paczkę, zapewne z amunicją. We wniosku padają słowa, że ową paczkę spiskowcy nazywają "rzeczami Papały".
"Baranina" kilka razy siedział krótko w polskich aresztach. W 2003 r. aresztowano go w Austrii jako podejrzanego o zlecenie zabójstwa Jacka Dębskiego, min. sportu w rządzie AWS. Nie został osądzony, powiesił się w celi.
Określenie "capo di tutti capi" pasuje też do gangstera Ryszarda Koziny vel Ricardo Fanchini, zresztą wspólnika "Baraniny". Od lat 70. był za granicą; uważa się, że pilnował interesów włoskiej mafii we wschodniej Europie. Współpracował też z mafią rosyjską przy przemycie broni na Bałkany.]
Paweł Smoleński
Za "Gazetą Wyborczą" z dn. 25.10.2006 r.
9.
Dotarliśmy do zeznań, w których Bogucki chwali się zbrodnią
Ktoś włożył grubą monetę w interes, z którego nic nie wyszło i dlatego Papała musiał zginąć – taki motyw zabójstwa przedstawił Ryszard Bogucki kompanowi z aresztu.
Bogucki, zabójca z gangu pruszkowskiego, bał się ujawnić, kim jest tajemniczy "ktoś" i o jakie interesy chodzi. Mówił tylko, że to bardzo mocni ludzie, a szantażowanie ich oznaczałoby śmierć.
Przechwałki mordercy
Dlaczego w takim razie był tak rozmowny? Po prostu, siedząc w katowickim areszcie, chciał się pochwalić swoimi "osiągnięciami". Dotarliśmy do zeznania Krzysztofa Ł., któremu Ryszard Bogucki opowiedział m.in. o zamachu na gen. Marka Papałę, nazywanego przez mordercę "niebieskim P".
– Pod domem "niebieskiego P" spędziliśmy kilka godzin. Nie można go było ruszyć, bo na parkingu było za dużo osób. Potem w nocy nadarzyła się okazja. Z trzech metrów nie mogłem spudłować – mówił Bogucki. Gangster wspomniał, że w czasie polowania na generała mieszkał w wynajętym apartamencie na Woli. Towarzyszył mu Krzysztof Weremko, były zapaśnik. – Potrafił się zachować w ekstremalnych sytuacjach. Jednak po zabójstwie Papały Krzysiek z nerwów zwymiotował – opowiadał Bogucki.
Zabił z zimną krwią
Bogucki chwalił się, że po zastrzeleniu Papały nie uciekał z miejsca zbrodni, tylko odszedł spokojnym krokiem. Minął żonę generała, która miała widzieć jego twarz. Co ciekawe, gangster był bardzo pewny siebie. – Ch… mi mogą zrobić, bo zostałem do sprawy sam – wyznał Bogucki. Mówiąc to, miał na myśli śmierć Krzysztofa Weremki, który zginął w 1999 r. w wypadku samochodowym.
Bogucki nie wspominał o Ryszardzie Niemczyku, wymienianym jako jego wspólnik przy mordzie Papały. Nie wiadomo, czy krył go, czy "Rzeźnik" nie brał udziału w spisku. Inny świadek twierdzi, że Niemczyk był kierowcą Boguckiego, ale nie strzelał do generała. Bogucki jest jedyną osobą, której postawiono zarzut udziału w spisku na życie gen. Papały.
Data: 2005-11-21
RAFAŁ PASZTELAŃSKI
Za "Życiem Warszawy" z 21.11 2005 r.
10.
Cytaty można by mnożyć.
Obecna wersja, lansowana przez m.in. Biernackiego, to po prostu stwierdzenie, że przez lata prokuratura była wodzona za nos przez sprytnego bandziora, który został świadkiem koronnym.
Ba, z powyższego wynika również i to, że sama instytucja świadka koronnego w rękach sprytnego rzezimieszka przekształca się tragifarsę.
11.
Korzyści?
Dla rządzących – opinia publiczna widzi, że prokuratura pod rządami PO rozwiązuje nawet najtrudniejsze zagadki. Sprawna jest zatem jak nigdy dotąd.
Co więcej – poprzednicy usiłowali z zabójstwa Generała zrobić szoł mający przekonać społeczeństwo o spisku i mafijnych układach nawet na najwyższym szczeblu władzy. Tymczasem w RP istnieje tylko zwykła prymitywna banditierka.
Dla „ciemnej strony mocy” jest to natomiast okazja, żeby pozbyć się wreszcie instytucji świadka koronnego.
Bo przecież dzięki niemu w RP zlikwidowano kilka gangów.
Trudno ryzykować, że znowu ktoś sypnie.
12.
Napisałem w tytule – „prawda o Generale”.
Tymczasem jedyna „prawda” jest taka, że lansowana przez Biernackiego hipoteza pozwala jedynie na to, żeby zakończyć z honorem sprawę Papały przed kolejnymi wyborami.
Honorem co prawda dość swoiście pojmowanym, bo ograniczonym jedynie do skierowania aktu oskarżenia do sądu.
A potem sprawa przyschnie na kolejne lata.
Aż społeczeństwo zapomni.
26.04 2012