Prawda jest wartością największą!
13/10/2011
495 Wyświetlenia
0 Komentarze
11 minut czytania
Zmarnowałem dzisiaj dwie godziny na puste rozmowy z Tomaszem Urbasiem i Bartoszem Jóźwiakiem. Ten drugi nie był obecny albo gotowy do dialogu, ale napisał coś zdumiewającego. Napisał: Wolność jest wartością największą.
Zmarnowałem dzisiaj dwie godziny na puste rozmowy z Tomaszem Urbasiem, przewodniczącym ruchu Wolność i Godność i Bartoszem Jóźwiakiem, prezesem Unii Polityki Realnej. Ten drugi – ani be, ani me , ani kukuryku. Nie odezwał się. Widocznie kopie w znaleziskach archeologii, jak przystało doktorowi tego rzemiosła.
Oczywiscie, wolność nie jest wartością największa. Jest nią w życiu i doświadczeniu prawda, ale warunkowo. Wierzymy w Chrystusa, wierzymy w Boga, prawda ma fundament i kotwicę. Bez Niego nie ma ugruntowania dla prawdy, ale róznież dla godności i osoby ludzkiej. Trudne? Dla postgrobowca oświecenia nie tylko trudne, lecz nawet absurdalne.
Oczywiście prawda nie jest wartością największą. Jest tylko jedna taka wartość: Bóg, o którym najlepiej powiedzieć, co Sam powiedział o sobie „ Jestem, ktory jestem“. Cała reszta to nasze wyobrażenia lub marzenia o Bogu. A jeżeli jesteśmy mistykami, cała reszta staje się naszym doświadczeniem i szuka środków wyrazu dla doświadczenia mistycznego jednoczenia w poezji. To tyle.
Dlaczego zmarnowałem mój czas? Bo wolność bez prawdy to bujda na resorach. Hough! Dobra, wzbogaciłem się o zrozumienie, jak płaski jest świat polityki i polityków, czyli czas był owocnie wykorzystany pomimo totalnego zmarnowania.
Polityką targają emocje eunuchów, ktorzy stracili kontakt z Panem Bogiem. Nie modlą się, nie medytują, nie kontemplują. Dwa są tego powody: mamona i żłób. Mamonę chcą mieć i decydować, kto będzie ją miał, a komu zabiorą; żłob jest jak najwyższe prawo grawitacji – przyciąga polityków do siebie jak ciemne światło Lucyfera. Janusz Korwin Mikke, który głosi własne farmazony o świniach przy żłobie niczym nie różni się od reszty chlewu. Prawo powszechne to prawo. Koniec i kropka, a ja nic nie poradzę, że tej ćmie nie urosły skrzydła, ergo głosi, że światło jest złe.
Bartosz Jóźwiak, prezes UPR wyżywa się na platformie:
"Wybrano rozwiązanie prostackie: jest koryto, mamy je, to nie odejdziemy, choćbyśmy mięli pęknąć. I w konsekwencji mamy kolejne 4 lata (mam nadzieję, że ludzie dociśnięci kryzysem, fiskalizmem i krachem systemów finansowego oraz emerytalnego znacznie szybciej wyjdą na ulice, więc okres ten będzie krótszy) „nierządu”.
Ja, jawohl, ich liebe alkohol. Dostaliśmy, o czym pisze w komentarzu Rajan:
Dlaczego nie poda się Pan do dymisji Panie Józwiak?!Skoro UPR pod Pana przewodnictwem w 19 okręgach miał poparcie mniejsze niż "mniejszość niemiecka" tylko w jednym jedynym okręgu (21).
– takie poparcie, że struś głowy z piasku by nie wyjmował przez 100 lat, ze wstydu.
Nie ma nadziei ani marzeń, żeby ludzie, którzy nie żdzierżą tej hucpy, wychodzili na ulicę. A gdyby, mimo wszystko, wyszli, pewnie nie poprą prezesa Jóźwiaka ani prezesa Urbasia. Sorry chłopaki, tak to zadziała. Już prędzej poprą Jarosława Kaczyńskiego, którego dziś chcecie zatopić, żeby było lepiej. Lepiej komu? Wam, czy mnie i milionom anonimowych wyborców?
Prezes Jóźwiak pisze:
„Te wybory pokazały, jak daleko jest Polakom do społeczeństwa obywatelskiego. Jak bardzo widać brak ducha republikańskiego czy też zwykłej troski o kraj?“
Ano fakt. Nie idzie się sprzeczać. Nie ma w Polsce ani demokracji ani społeczeństwa obywatelskiego. Jest nierzeczywistość wielkiej ściemy. Problem w tym, że w tej ściemie PO ma prawie 20% poparcia za wielką ściemą, PiS prawie 15% popracia przeciw wielkiej ściemie, zaś UPR ok. jeden promil poparcia, tyle, że nie wiadomo, czy za czy przeciw wielkiej ściemie. To są fakty Panowie Jóźwiak i Urbaś. Głowy posypać sobie popiołem i udac się na pielgrzymkę do Częstochowy. Może Pani Jasnogórska natchnie Panów zdrowym rozsądkiem. Hough.
Pan prezes Bartosz Jóźwiak rozwodzi się w natchnieniu:
’Jeśli do tego dodamy jeszcze kabaret, jaki zafundowano Polsce, przez umożliwienie wejścia do Sejmu Ruchowi Poparcia Palikota(..)."
A kto zafundował ten kabaret? Krasnoludki, ufoludki, inne prące do zwodu i rozwodu transcendendalne trzecie siły, które nie potarfiły nawet zebrać się na jednej kanapie, a co dopiero gadać o spółce czy spółkowaniu? Pan żeś chciał być guru, to se bądź, ale gdzie te stada wyznawców? Janusz Palikot, dzięki wspólnym wysiłkom zaprzyjaźnionych mediów, agentów dobrze wspominających czasy Jerzego Urbana i tęczowym falusom dostał dostęp do koryta na gwizdek, żeby nie powiedzieć na rozkaz. Tak działa fala napędzana mafijnym pociągiem do marihuany, którą i korwin lubi dla wolności, ale jako że pajac nikt nie bierze go już na serio. Tyle mniej więcej warta jest dziś demokracja w Polsce.
Piszesz Pan w nieukojonym żalu:
„(…)dobro kraju czy narodu może być dla wielu pojęciem abstrakcyjnym, albowiem nie zrozumiałym; tak dziś wychowujemy i kształcimy Polaków, więc nie oczekujmy innego efektu), (…)“
To prawda, ale ono (dobro, i prawda, a nawet piękno) jest przed wolnością a nie za nią. Nie oczekujemy innego efektu od osób, ktore wyznają przestarzałe ideologie liberalne czy konserwatywne. Nie wiem, czy Pan się zorientował, ale ta cała hucpa UPR to już historia. Pora na pokutę i na wypracowanie nowych, autorskich programów sanacji. Oczekujemy konkretnych propozycji i talentów od polityków, którzy chcą wymienić elity.
„Musimy przejść do pracy organicznej i zbudować nowe pokolenie. Żadna droga na skróty, jak widać, nie ma szans powodzenia. Tym samym nadszedł czas na budowę organizacji i think tanków pracujących z ludźmi oraz kształtujących ich możliwości intelektualne i duchowe. Samo uprawianie polityki, do tego na marginesie parlamentarnym, nie spowoduje realnej zmiany.“
Prawda, że dziwne? To samo rzecze Aleksander Ścios. Skąd ta wydlużona perspektywa u Panów, czy nie z cienia nicości demokratycznych wyroków. Znam kilka osób, w tym siebie, które konsekwentnie od kilku miesięcy lub lat mówiły to samo, co Pan teraz odkrył. Z czym się spotykali? Z lekceważeniem lub obojetnością.
O nie drogi Panie, to nie jest prawda. To bełkot:
„Społeczeństwo wyprane z logicznego myślenia, nie przygotowane do analitycznego wartościowania przekazu płynącego ze strony polityków, jest gotowe przyjąć jedynie tandetny populizm i prostacki libertynizm.“
Jestem tym społeczeństwem. Mieszkam pośród takiego społeczeństwa. Ani jeden mój sąsiad czy sąsiadka, znajomy czy kontrahent nie zasługuje na taki osąd. Myślą logicznie, żyją w z duchem wartości i tradycji. I to raczej Pan powinien przejąć przekaz, ktory od nas płynie, a nie mościć sobie gniazdka na słupie bocianim, wysoko ponad ziemią. Ani Pan dzieci Polsce nie przyniesie, ani nadziei. Politycy mają zbyt łatwą skłonność do bufonady i uznawania siebie za liderów.
No wreszcie pełna zgoda:
„(…)Musi powstać nowa cywilizacja, która winna stać na dobrze znanych, sprawdzonych fundamentach tradycji i wolności, ale nie może być prostą kalką przeszłości.(…)“
Z takim zastrzeżeniem, że świat jest na każdą wariantowość już gotowy, ale ludziom w niektórych scenariuszach zabraknie sił do życia i przeżycia, do wiary i nadziei, do budowania cywilizacji życia.
Dlatego nie bądź Pan Wernyhorą i nie głoś własnych ideologii:
„Nie zapomnijmy jednak przy tym, aby być gotowymi na ewentualny bunt społeczny. W takim przypadku lepiej bowiem, aby to ludzie rozsądni pokazali ludziom drogę, a nie, by poprowadził ich jakiś kolejny psychopata w typie Robespierre’a.“
Bo drogi Panie, jeśli już nieszczęśliwie pojawi się bunt społeczny, to na jego czele stanie Robespierre’a, Lenin lub Hitler, a nie Pan, Tomasz Urbaś, czy Ryszard Opara. Zapamiętajcie Panowie moje słowa. Ślepa uliczka i tak jest lepsza niż droga do piekła. I rewolucyjne drogi zazwyczaj popychają ludzi w kierunku piekieł, juz tu na ziemi. Jak tu, to i tam.