W ostatniej chwili zarządowi sieci marketów budowlanych Praktiker udało się przekonać akcjonariuszy firmy, aby wyrazili zgodę na podniesienie kapitału.
Podczas Walnego Zgromadzenia w Hamburgu udziałowcy zgodzili się na dokapitalizowanie firmy, co jest niezbędne do jej przetrwania. W Niemczech na ostrzu noża stoi około 11 tys. miejsc pracy w marketach budowlanych Praktikera, w całej Europie łącznie 19 tysięcy.
Plan przewiduje podniesienie kapitału o 60 mln euro – co jest warunkiem pozyskania od amerykańskiego inwestora pożyczki rzędu 85 mln euro. Wcześniej członkowie zarządu ostrzegali przed bankructwem, jeśli akcjonariusze nie wyrażą zgody na dokapitalizowanie firmy.
Isabella de Krassny, menadżer funduszu reprezentującego głównych akcjonariuszy, poparła przedstawiony plan restrukturyzacyjny dopiero po kilku godzinach przepychanek z zarządem. W zamian za to dwa miejsca w radzie nadzorczej zostaną zastąpione ludźmi de Krassny.
W dramatycznych słowach zarząd firmy zaapelował o zatwierdzenie przez akcjonariuszy planu naprawczego, który przewiduje między innymi przekształcenie 120 z 234 sklepów Praktikera w bardziej prestiżową siostrzaną markę Max Bahr, która ma w Niemczech 78 filii. Praktiker zatrudnia obecnie 7700 osób, Max Bahr około 2900. Dodatkowo w swoich 111 zagranicznych filiach Praktiker zatrudnia 8300 pracowników.
Ostatecznie, krótko przed północą, akcjonariusze zgodzili się w końcu na zaproponowane przez zarząd podniesienie kapitału. Ponadto upoważnili zarząd do wydania obligacji opcyjnych, dzięki którym amerykański inwestor Anchorage przejmie 15 procent udziałów w Praktikerze – w zamian za udzielenie pożyczki.
Pytanie na ile sytuacja Praktikera dotknie jego polskich pracowników…
money.pl