Właśnie na naszych oczach wybitni pisarze, publicyści i działacze niepodległościowi konstruują nową ofertę dla szczerych patriotów, realistów politycznych i romantyków uleczalnych
Właśnie na naszych oczach wybitni pisarze, publicyści i działacze niepodległościowi konstruują nową ofertę dla szczerych patriotów, realistów politycznych i romantyków uleczalnych. W karcie mamy: pracę organiczną, oddanie władzy Żydom, unię z Niemcami, zachowanie Unii, albo rozbiór. Niestety ktoś zapomniał o leniwych z masełkiem.
Zacznijmy od pracy organicznej. To jest danie lansowane przez Ziemkiewicza, który chce sprzedać jak najwięcej egzemplarzy swojej nowej książki o endekach i ich myślach. Praca organiczne to jest proszę państwa ulubiona retoryczna figura wszystkich leni i kombinatorów, którzy chcą ideą pracy organicznej zarazić innych, sami pozostając jak najdalej od niej. Praca organiczna to inaczej kołczing patriotyczny, objeżdżanie kraju wzdłuż i wszerz i opowiadanie ludziom, którzy mają na wychowaniu dzieci, do spłaty kredyty na mieszkania i samochody, że powinni swój czas przeznaczyć na coś jeszcze. Na co dokładnie nie wiadomo, bo z tego co proponują lasnerzy spod znaku tej całej pracy organicznej nie wynika nic. Po prostu nic. Pisałem to już tysiąc razy, ale jeszcze raz powtórzę – ludziom potrzebny jest sukces a nie jakaś tam praca organiczna. Muszą mieć zwycięstwo prawdziwe, a nie sportowe i coś na tym zarobić. Na pracy organicznej zaś mogą się co najwyżej dorobić garba. Pracę organiczną wymyślili ludzie przetrąceni politycznie, to jest figura zgrana i nie do obrony. Niby rozumie to taki Kłopotowski, bo pisze, że Ziemkiewicz zapomina o globalizacji. Ja nie zapominam dlatego praca organiczna jest dla mnie po prostu elementem lansu Ziemkiewicza i niczym więcej. Kłopotowski jednak nie jest moim zdaniem człowiekiem do końca poczytalnym. I to się ujawnia właściwie w każdej jego notce. Nawołuje Kłopotowski do Unii z Niemcami nie wyjaśniając jaką rolę w tej unii mieliby pełnić zadłużeni, biedni i oszukani przez własne państwo Polacy. Czym mieliby tam być? Kłopotowski zachowuje się jak człowiek, który coś podejrzewa, albo wręcz wie. To znaczy on chce nam powiedzieć, że jeśli nie zgodzimy się na rolę pariasów czyszczących własnymi rękami kanały to już po nas. Zamkną nas w odnowionym elegancko Oświęcimiu i zagazują. Jeśli nie unia z Niemcami to może coś innego. Może lepiej sprowadzić tu pół miliona Żydów, żeby zmodernizowali kraj i stanęli na drodze odradzającej się potędze Rosji i Niemiec. To jest właśnie to co u Kłopotowskiego lubię najbardziej. Ten absolutnie czysty, wydestylowany obłęd. Kłopotowski nie wyjaśnia bowiem dlaczego Żydzi z Izraela mieliby współpracować z biednymi, zadłużonymi i oszukanymi przez własne państwo Polakami zamiast sprzedać ich i ich nieruchomości z zyskiem Niemcom lub Rosjanom i wyjechać gdzieś, na przykład na Majorkę gdzie jest ciepło i nie pada śnieg. Albo inaczej: wykroić sobie z Polski własne państwo z własną hierarchią i strukturami, w którym Polacy byliby jeszcze gorszymi pariasami niż są dzisiaj. Tak jak to było niegdyś z państwem zakonnym w Prusach i samymi Prusami. Kłopotowski zakłada, że Żydzi, którzy przybędą tu z Izraela zaczną coś w rodzaju akcji misyjnej, na wzór tej którą przeprowadził św. Patryk w pogańskiej Irlandii. Niby dlaczego mieliby to robić? Zamiast iść łatwiejsza drogą i zrobić to co napisałem wcześniej. Kłopotowskiemu roją się te wszystkie myśloidy w głowinie, bo zapewne zna jakichś Żydów i oni mu te projekcje włączają w mózgu za każdym razem kiedy siada z nimi do wódki.
Może się okazać – pisze Kłopotowski – że UE przetrwa i wtedy będzie najlepiej. Oczywiście tylko wtedy. Nic innego nie wchodzi w grę. Ja zaś mam kilka jeszcze gorszych scenariuszy, na przykład taki: mamy Unię z Niemcami, którzy pewnego dnia oznajmiają, że nasi bracia Czesi, którzy jakimś cudem jednak zachowali niepodległość, a to głównie dzięki silnemu zaangażowaniu Londynu, chcieliby odzyskać kawałek Dolnego Śląska. Skoro tak: mówią Niemcy, to my się podzielimy z Czechami tym waszym Śląskiem, a wy za to dostaniecie dwie farmy wiatrowe i 14 czołgów Leopard? I co? Deal? Potem w tej unii z Niemcami ujawni się kilka nowych separatyzmów, na przykład jadźwieski i sprawy potoczą się w znanym już kierunku.
Kłopotowski, a wynika to wprost z tego, że on po prostu zwariował, nie bierze pod uwagę w ogóle takiej opcji, że w Polsce może znaleźć się ktoś myślący o polskiej racji stanu. Więcej – ktoś, kto tę rację zdefiniuje inaczej niż on, inaczej niż Ziemkiewicz i inaczej niż Stankiewicz Ewa, którą Kłopotowski porównał ostatnio do Dziewicy Orleańskiej. Ze strony Kłopotowskiego to jest rodzaj jakiejś starczej kokieterii, całkowicie chybiony. Ze strony całej zaś trujki: Ziemkiewicz, Kłopotowski, Stankiewicz jest to po prostu perfidia. Myślę, że w 2/3 niezamierzona, bo uważam, że z nich wszystkich jedynie Ziemkiewicz zachował jakieś zdolności oceny realiów, nie są one zbyt precyzyjne, ale w porównaniu z Kłopotowskim czy Ewą Stankiewicz RAZ to prawdziwy polityczny statysta.
Wszyscy wymienieni starają się nas przekonać, że ich oferta to jedyne co może być. Nie ma żadnych innych opcji. I nawet nie chodzi o to, że one są nie do zrealizowanie, one są po prostu nie do pomyślenia. Mamy więc ludzi, którzy uporczywie próbują zagospodarować nasze emocje. Ewa Stankiewicz wzywa lud na barykady, choć ani sytuacja ani polityczna świadomość większości Polaków do takich zachowań nie skłaniają, Ziemkiewicz chce robić politykę gabinetową i szykuje się wprost do wkroczenia w świat polityki, a Kłopotowski opowiada bajki o dobrych Żydach co przyjadą i zreperują nam Polskę, bo oni się na tym znają, a my ni cholery. Takie to już bowiem są z nas dzikusy, że nic nie potrafimy i niczego się nie uczymy. A jeśli nawet to źle i nigdy w sposób, który zadowoliłby wszystkich naszych sąsiadów. To straszne.
Szanowni czytelnicy, dzięki uprzejmości Pana Witolda Zielińskiego, który zajmuje się zawodowo łączniem dźwięku i obrazu otrzymałem link do całej relacji z Klubu Ronina. Widać tam dokładnie tych facetów, którzy zadają pytania i widać co oni wyplatają. Nagranie jest bardzo dobre i bardzo długie. Zamieszczam je więc tutaj, bo nie ma ono szans ukazać się w portalu niezalezna.pl z przyczyn, które tu właśnie dokładnie opisałem.
target=”_blank”>
W poniedziałek w Warszawie zaś odbywać się będzie międzynarodowa konferencja „Chesterton a sprawa polska”, konferencja ta odbyła się wcześniej w Krakowie. W związku z tym zadzwoniła do mnie nasza koleżanka Bożena, która powiedziała, że w którymś z referatów prelegent powoływał się na publikacje wprost z tego bloga lub z moich książek. Jest mi w związku z tym niezmiernie miło. Oto informacja o konferencji: http://www.gk-chesterton.pl/event/warszawa/
Przypominam, że pierwszy tom „Baśni jak niedźwiedź” sprzedajemy po cenie promocyjnej tylko do końca października: 15 złotych za egzemplarz plus koszta wysyłki. W listopadzie wracamy do ceny 40 złotych za egzemplarz plus koszta wysyłki. Przypominam także, że sprzedajemy ostatnie egzemplarze „Dzieci peerelu”. Książka jest jeszcze dostępna w hurtowniach na Kolejowej w Warszawie, w księgarni Wojskowej w Łodzi oraz w sklepie FOTO MAG przy stacji metra Stokłosy w Warszawie. Już za chwilę jej nie będzie. Na razie nie planujemy wznowienia.
Książki nasze zaś można kupić w księgarniach:
Księgarnia Wojskowa, Tuwima 34, Łódź
Księgarnia przy ul. 3 maja Lublin
Tarabuk – Browarna 6 w Warszawie
Ukryte Miasto – Noakowskiego 16 w Warszawie
W sklepie FOTO MAG przy stacji metra Stokłosy w Warszawie
U Karmelitów w Poznaniu, Działowa 25
W księgarni Gazety Polskiej w Ostrowie Wielkopolskim
W księgarni Biały Kruk w Kartuzach
W księgarni „Wolne Słowo” w Katowicach przy ul. 3 maja.
W księgarniach internetowych Multibook i „Książki przy herbacie” oraz w księgarni „Sanctus” w Wałbrzychu.
No i oczywiście na stronie www.coryllus.pl
swiatlo szelesci, zmawiaja sie liscie na basn co lasem jak niedzwiedz sie toczy