Czy pan, który ożenił się z piękną blondynką słusznie czuje się rozczarowany, gdy odkłada ona do szuflady swoje bujne loki?
Przepraszam, że ja tak ciągle o tych koniach. Jak to baba z siatą – piszę tylko o tym na czym się znam.
Najlepsze na Wyścigach, niepokonane klacze Zorilla i Sasanka były łagodne jak cielaczki. Jeździły na nich nawet dzieci. Zorilla nigdy nie brała cugla ( nie opierała się na wędzidle) . Żeby dogonić stawkę w czasie treningu albo dowolnie przegonić w wyścigu, nie potrzebowała bata ani posyłania.
Zapamiętałam cudowny wiosenny galop na zielonym torze. Nasz stajenny dżokej Bujdens nie mógł mnie dogonić i jechał wściekły wrzeszcząc coś obraźliwego, a ja jechałam sobie na Zorilli zaśmiewając się i nie poganiając jej w jakikolwiek sposób. „To żadna twoja zasługa, że cię wyniosła”- skomentował po powrocie. Nie mogłam zaprzeczyć.
Wszystkie potoczne kryteria pięknego konia spełniał natomiast Orletto. Kary, dobrze zbudowany, pięknie ganaszujący łeb, parskający i błyskający przekrwionymi oczami.
W boksie czyściły go dwie osoby- jedna machała szczotką, a druga pokazywała koniowi widły. Inaczej ta pierwsza nie uszłaby z życiem. Byłby doskonałym modelem dla „Szału” Podkowińskiego albo ulubionym wierzchowcem ordynata Michorowskiego. „Pyszny ogier” – pisałaby o nim Mniszek, która znała się na obyczajach arystokracji równie doskonale jak na koniach.
Omal nie pozbawił mnie nogi, bo wracając z toru przez mostek po ciężkim galopie, niesłusznie uznałam, że Orletto ma dosyć i oddałam mu cugle. Całym ciężarem rzucił się na barierkę mostu. Uratował mnie refleks- zdążyłam położyć mu nogę ze strzemieniem na karku.
Nigdy nic ważnego nie wygrał, zabił się w transporcie do Szwecji waląc do skutku łbem w dach przyczepy.
Z mojej strony – po tej podróży sentymentalnej czas na kryminał. Dzisiaj o tak zwanym „ ciemnieniu koni”. Jest to numer na raz ale bardzo intratny. Konia pokazuje się publiczności od najgorszej strony. Debiutując przychodzi daleko za stawką. Na padoku ma matową i lekko zmierzwioną sierść i nisko niesie głowę. Dla fachowca przeprowadzenie tego tak , żeby nie interweniowała komisja techniczna nie stwarza najmniejszego problemu. Przez „znawców”, dzięki którym konie mają zawsze owies, a trenerzy nawet i zakąskę, koń zostaje zakwalifikowany jako „łach”.
Wtedy pozwala mu się wygrać stawiając na niego w rozmaitych konfiguracjach. Wyjątkowo dochodowa jest tripla ( trzy pierwsze konie w kolejnych gonitwach) z takim fuksem.
Ciemniący konia nie uważają się za oszustów. Głupota kosztuje – twierdzą. Grający zawierają przecież dobrowolną transakcję, a to że biorą pozory za rzeczywistość, to ich sprawa. Nikt ich do gry nie zmusza i nie zabrania myśleć i uczyć się na błędach.
„Czy oszustką jest poprawiająca urodę pani, czy oszustem jest paw?”- pytają retorycznie chłopcy w czasie stajennych dyskusji. Przecież wiadomo, że wyścigi to hazard, to gra o pieniądze i wszystkie chwyty są dozwolone.
Uogólniając –bardzo często przyjmuje się, że życie społeczne to gra, a wygrywa ten kto lepiej rozumie i stosuje jej zasady.
Na przykład terapeuta, który przekona ogromną liczbę chorych na raka, że uzdrowią ich jego ziółka. Przecież powinno być dla wszystkich jasne, że chodzi mu o pieniądze, a nie o leczenie. Zamiast terapeuty można dowolnie podstawić dewelopera, który nie buduje, a tylko przejmuje za pomocą prawnych sztuczek pieniądze, czy pana żyjącego z obietnic matrymonialnych.
Powinien automatycznie wyeliminować ich rynek. Chory kupujący ziółka robi to przecież dobrowolnie. Może na przykład chce sobie kupić tylko nadzieję. Następny raz ( w następnym wcieleniu) z usług tego samego uzdrowiciela na pewno nie skorzysta.
Pani zawiedziona w swych matrymonialnych planach też z usług tego samego pana drugi raz nie skorzysta. A ktoś, kto stracił pieniądze u dewelopera, następny raz po prostu uważniej przeczyta umowę.
Może ktoś odpowie mi zatem na następujące pytanie, na które nie umieli dać wiążącej odpowiedzi wyścigowi chłopcy.:
Czy pan, który ożenił się z piękną blondynką słusznie czuje się rozczarowany, gdy odkłada ona do szuflady swoje bujne loki?