Z bajek i powiastek mało polskich a z pamięci pogubionych…
POZŁACANE KOŚCI
Car imperium nieśmiało przyklęka zapalając świecę w znak krzyża przed złożeniem trumien do krypty na końcu Drogi Królewskiej… Ten mariacki rynek niejedno już widział... Nie raz naród tu płakał… Niejeden hołd czy przysięgę odbierał…
A psy szczekają…
Zawsze szczekały,
licząc na pozłacane kości, które ich pan im rzuci w nagrodę za
opluwanie tego, co w sercu narodu.
Można zrozumieć ludzi prostych, którzy nie wszystko jeszcze wiedzą, ale nie wolno wybaczyć salonowym pacynkom o wysłodzonym uśmiechu, którym upudrowanie i makijaż na twarzy zajmuje więcej czasu niż zaduma nad słowami chlapanymi bezmyślnie do papierowych klepaczy świadomości. Karmione obficie srebrnikami szczekają najgłośniej wtedy, gdy próbują zagłuszyć Serce odlanego ze zdobytych pod Obertynem armat Zygmunta.
Ale starzy ludzie uśmiechają się z politowaniem patrząc na szczekawszczyków… Niełatwo jest zagłuszyć taką siłę… Mawiają oni, że bicie Serca Dzwonu słychać nawet na Przełęczy Krzyżowej na początku każdego stulecia…
To stamtąd nadlatują jaskółki – zwiastuny burzy.
Polak, Wegier, dwa bratanki, i do szabli, i do szklanki (weg. Lengyel, Magyar – két jó barát, együtt harcol, s issza borát). Boze chron Wegry i Rzeczpospolita.