Choineczko moja…
Przed chwilą 2 lutego, Matki Boskiej Gromnicznej przeszedł do historii. Ty wiesz, że wedle naszej wielopokoleniowej rodzinnej tradycji wczoraj wieczorem zabłysłaś ostatni raz swymi magicznymi światełkami
Jak przyjemnie wracać w śnieżny wieczór do domu gdy z okna wita mrugająca światełkami choinka. Człowiekowi na ten widok robi się na sercu i jakoś weselej i jakoś cieplej.
Choinka…
Tęsknią za nią i maluchy i dorośli. Maluchy bo choinka to przedsmak prezentów od tajemniczego jegomościa z białą brodą i pastorałem, który wiecznie gdzieś się spieszy i albo wrzuca prezenty przez komin, albo zostawia je na progu obwieszczając to perlistym śmiechem dzwoneczków. Albo jeśli już wpadnie w gości to tylko na chwilę – na jedną kolędę, na jeden wiersz, na jedną piosenkę. Czasem i na to Mu czasu nie starcza ale jak na złość zawsze zdąży policzyć źdźbła sianka pod wigilijnym obrusem bo każde ździebełko to dobry uczynek małych Kaś, Baś i Jasiów. Przez cały Adwent odkładali przecież do koszyczka po sianeczku -a to za miskę mleka dla zmarźniętego bezdomnego kota, a to za podniesienie pakunku starszej pani, który wymsknął się z połamanych artretyzmem palców… I gdy przyjdzie Wieczór Wigilijny dobre uczynki maleńkich serduszek spoczywają na stole, przykryte szeleszczącym od krochmalu obrusem, prasowanym pieczołowicie przez Mamy i Babcie by ani jedna zmarszczka nie skaziła jego i tak nieskazitelnej bieli.
Szeleści sianko, szeleści obrus, a na choince…? Tu orzech w płaszczyku z kolorowych sreberek wisi dumnie na gałązce, tam rumiane jabłko przegląda się w dyndającej w sąsiedztwie bąbce, a gdy popatrzysz uważniej – aromatyczne wianuszki z rodzynek i suszonych śliwek znajdziesz ukryte wśród igiełek. A cukierki ? Oczy się do nich śmiały podczas ubierania choinki ale łasować można było dopiero w pierwszy dzień świąt.
A pod choinką – mała Szopeczka ze Żłóbkiem i Dzieciątkiem, z Najświętszą Panienką w bielach i błękitach, z Józefem, Gwiazdą Betlejemską, pasterzami, bydlątkami, ustawianymi niewprawną dziecięcą rączką byle jak najbliżej Świętego Żłóbka stały…
Czy to da się zapomnieć, nie przekazać potomkom ? A spróbuj !… Babcia będzie ci się śnić latami, tu wałkiem przyłoży, tam postawi miskę z zimną wodą gdy rozgrzany spaniem nogami obmacujesz podłogę w poszukiwaniu kapci… Spróbuj zapomnieć!
A dorośli ? Dla nich choinka to nie tylko radość z radości ich dzieci. Choinka ma tą magiczną moc zacieśniania więzi – między rówieśnikami, między pokoleniami. W czarodziejskim kręgu, wyznaczonym przez jej światełka nie ma obcych, nie ma zwaśnionych. To oczywiście może trwać tylko chwilę, mgnienie oka lub dwa, może i dłużej ale jest, dzieje się…
Wśród choinkowych gałązek i inne misteria się odbywają…
Gdy zapadnie zmrok i choinka zaczyna się mienić tysiącami blasków i cieni, przychodzą One… Lubią przycupnąć wśród igliwia i słuchać płynących od wigilijnego stołu kolęd, wspomnień – o latach dziecinnych, ludziach i zdarzeniach. Wspomnień, w których rzadko kiedy zapominamy wspomnieć tych, których już nie ma wśród nas i nigdy nie wiesz – czy wśród przeglądających się w świecidełkach tysięcy ogników ten jeden bledszy albo tamten bardziej rozświecony to nie duch któregoś z twoich Przodków….
Ciepły blask i spokój płynie od Bożonarodzeniowej choinki i płyną wspomnienia – o tych, którzy uczyli nas słów pierwszej w życiu kolędy, prowadzili na pierwszą w życiu Pasterkę, pokazywali jak ze słomy i kolorowej włóczki zrobić gwiazdki i łańcuch.
Oni uczyli nas wszystkiego, od rzeczy najprostszych do najbardziej skomplikowanych. Uczyli nie na chwilę w stylu „tu i teraz”. Uczyli przyszłości na… przyszłość ! Na więcej niż jedno życie, na wieczność zaklętą w Nich przez Tych, którzy odchodzili by wieczność ta przetrwała w tych, którzy po Nich przyjdą.
…Od momentu poczęcia aż do śmierci towarzyszy człowiekowi niewidzialny pęk tajemniczych kluczy. Ogromny pałąk z nawleczonymi nań kluczami. Jedne wiekowe, poczerniałe ze starości, po ich kształtach – kopiąc nawet w najgłębszych odmętach swej pamięci – nie znajdziemy drzwi z zamkiem, do którego by pasowały. Inne błyszczą, jakby były całkiem nowe, nie pasują do tamtych zżartych zębem czasu… Leżą w Boże Narodzenie, spięte nierozerwalną klamrą na śnieżnobiałym, wigilijnym obrusie, podścielonym sianem albo pod choinką. Niby zwykłe klucze, a jednak…
Skąd są ?
Czyje są ?
Jakie drzwi otwierają ???
Co je łączy ?
Każdy z nich pamięta chwile wzlotów i upadków, czasy królewskie i czasy hańby.
Czyżby tylko to ?
Nie, jest jeszcze coś, coś jakby zupełnie paradoksalnego – mimo swej różnorodności, wypływającej z czasu i przestrzeni, WSZYSTKIE… pasują do tych samych drzwi, do tego samego zamka !
???…
To klucze Przeszłości, otwierające drzwi do Przyszłości. Przez wieki przekazywali je Przodkowie swym następcom by nimi odkluczali Przyszłość.
…Wpatrz się uważniej w klucze. Czy widzisz, że każdy ma… tylko jedno „skrzydełko” ? To otwierające ? Po tym do zamykania pozostała tylko blizna na trzonie – stop pękł kiedyś, nie wytrzymał prób siły złych rąk, chcących koniecznie zamknąć Przeszłość.
Nie ma takich krat, nie ma takich oków, nie ma takich zamków, zdolnych spętać Przeszłość. Dlatego Ci, którzy byli przed nami, w swej mądrości i doświadczeniu wiedzieli, że Przeszłości nie da się zamknąć i dlatego klucze, które przekazują swym potomnym są otwierające. Kto chce otworzyć Przyszłość by ją tworzyć – mimowolnie uwalnia Przeszłość. Jedna bez drugiej nie ma racji bytu.
…
Choineczko moja…
Przed chwilą 2 lutego, Matki Boskiej Gromnicznej przeszedł do historii. Ty wiesz, że wedle naszej wielopokoleniowej rodzinnej tradycji wczoraj wieczorem zabłysłaś ostatni raz swymi magicznymi światełkami, po raz ostatni ogrzałaś – dom, serca i umysły siłą, wiarą, nadzieją, miłością i mądrością, których musi starczyć nam na długie miesiące do kolejnego misterium Narodzin Pańskich.
Żegnaj choineczko ma ! Już tęsknię do chwili gdy światło Gwiazdy Betlejemskiej, wędrującej po Niebie by obwieścić Światu Dobrą Nowinę, znów spłynie na ciebie i znów zaczniesz wlewać w ludzkie serca i umysły wiarę, nadzieję, miłość, mądrość tych co byli. Byśmy my mogli być i ci co po nas przyjdą.
Żegnaj choineczko ma. Dziękuję ci za to, że byłaś – towarzyszyłaś mi przecież tyle lat. Dziękuję ci za to, że znów za kilka miesięcy będziesz. Dziękuję za to, że kiedyś gdy mnie nie było, ty byłaś. Gdy już mnie nie będzie ty niezmiennie będziesz!
Czy to nie piękne ???
Przysiądę wtedy cichutko w twym cieniu na gałązce, posłucham kolędy niesłyszącymi uszami, ucieszę oczy niewidzącymi oczyma, ogrzeję się ciepłem serc, które rozgrzewasz swym blaskiem.
Żegnaj choineczko ma i… do zobaczenia za kilka miesięcy !…
PS. Złośliwie i z premedytacją dla otumanionych magią „tu i teraz” przypomnę, że gwiazda betlejemska liczy sobie… yyyy ? No właśnie – ile lat ? A niech sobie tumany same liczą ! Myślenie – raz, że nie boli, dwa – rachunek jest prosty, a po trzy – może „liczydło” skłoni je do refleksji, choćby takich że nie wszystko złoto co się świeci. Zwłaszcza to Peru i „tu i teras”… W bulu strzelam byka bom żem przy nadzieji, że gościnnie odwiedzające portal niematoły nie omieszkają się obruszyć na profanacyję naszej pięknej mowy, choć żem zaczerpła wzorce z najwyższych – że tak powiem – pułek chierarhji. Z której one czerpią i inspirację i … insynuacje.
PS2. Z przyczyn „technicznych” zamieszczam dziś foto mojej choinki sprzed roku. W najbliższych dniach w miarę możliwości spróbuję zaktualizować.
widziane okiem skrzypka na dachu... Jeszcze Polska nie zginela / Isten, áldd meg a magyart