Bez kategorii
Like

Powstanie Warszawskie – INNE spojrzenie od obowiązkowego, patriotycznego szablonu

31/07/2011
529 Wyświetlenia
0 Komentarze
49 minut czytania
no-cover

Wiele lat dojrzewałem do ewolucyjnej zmiany poglądów na temat PW i pora kolejny raz przedstawić zarys tego co aktualnie myślę. Nie chcę nikogo urazić, czuję się patriotą i gdyby znowu doszło do walki o takim charakterze, to także stanę na barykadzie.

0


W 1944 należało inaczej pokierować wydarzeniami. Nie powinno być PW w owej beznadziejnej sytuacji geostrategicznej… tak właśnie myślę. To było świadome bezowocne przelanie oceanu krwi polskiej i spalenie stolicy Polski. Niesłychana zbrodnia nie tylko Niemiec i Rosji, ale też NASZA – tzn kreatorów wydarzeń. 

 
Stoję w opozycji do tych co twierdzą że powstanie miało wybuchnąć, że było potrzebne, wręcz nieuniknione (bo młodzieży paliła się do walki, zemsty itd) i to rzekomo dobrze że stało się jak się stało. Taka ofiara niby była niezbędna, konieczna, warta poniesienia. Nie podzielam takiej oceny PW. Zdania raczej już nie zmienię. Istniała spora szansa żeby Warszawa byłaby w końcu skutecznie oskrzydlona i zostałaby za frontem głównym jako otoczona, odcinana enklawa niemiecka bez znaczenia strategicznego. Padłaby po paru miesiącach jak każda oblężona strefa, miasto. Choćby nawet po zdobyciu Berlina dopiero! Ocalał Kraków, mogła ocaleć i Warszawa. Piwnice są dość dobrą osłoną dla ludności, a przecież była cała masa porządnych schronów przeciwlotniczych znacznie bezpieczniejszych. Największy ostrzał można przeżyć w kanałach głębokich, tunelach. 
 
Może garnizon niemiecki wtedy poddałby się bez uporczywej walki do końca jak w prawdziwych miastach-twierdzach łącznie z Berlinem. Tam mieli motywację do obrony, a bronić Warszawy przed sowietami? Po co? Najbardziej skuteczną zaporą przed Berlinem była ODRA. To nie jest byle strumyk i słabe przyczółki łatwo zepchnąć do wody, wykrwawić. Poza tym dopiero wtedy (uporczywe oblężenie, zacięte walki) można byłoby myśleć o ograniczonym powstaniu zbrojnym żeby szybko zakończyć walki i ocalić ludność cywilną, substancję miasta przed unicestwieniem totalnym jakie niestety zaszło… Niemcy nie byliby wstanie bronić się zarówno przed sowietami, berlingowcami i powstańcami od środka. Zresztą pomysł desantu berlingowców nie był taki zły, zdumiewająco amatorskie, złe było wykonanie – ONI MIELI Z DEFINICJI ZGINĄĆ wg mnie. Takie było założenie tych co ich posłali na pewną śmierć w imię budowy legendy narracji "bratniej pomocy". Od tamtej pory słyszymy opowieści przy ogniskach harcerskich jak to próbowali pomóc Warszawie, ale "nie wyszło". Należało jednak posłać w profesjonalnej akcji całe pułki (z samodzielnymi kompaniami, inna struktura od frontowej) sowietów z berlingowcami zaprawione w bojach ulicznych i dobrze uzbrojone w broń przeciwpancerną, moździerze, miotacze płomieni itd  Poza tym łączność i wsparcie artyleryjskie, lotnicze, osłona myśliwska i przeciwlotnicza dużych kalibrów, a przecież armaty przeciwlotnicze niosły na kilkanaście kilometrów…. cała Warszawa była w zasięgu z Pragi. Rosjanie dali wolną rękę Niemcom w powietrzu i to jest FAKT nie do podważenia. 
 
W PRL obowiązywała określona sowiecko-bermanowska wykładnia na temat Powstania Warszawskiego i była umacniana starannie za pomocą tzw cybernetyki kultury z udziałem np towarzysza Wajdy, całej puli innych towarzyszy niezmiernie rzadko narodowości polskiej, co jest oczywiście niepoprawnym antysemityzmem wg obecnych "standardów". Nawet jeżeli reżyser, scenarzysta, aktor był Polakiem, to i tak nie miało to znaczenia w otoczeniu bermanowców cooltury. Oni byli kreatorami. Nawet dobre filmy jak HUBAL… potrafiono pokiereszować "drobiazgami". Ktoś nad tym czuwał (nadal czuwają!) i Moskwa pilnowała tylko bliskich sobie aspektów, reszta była zależna od "rodzimych" programatorów oświeconego, masońskiego niewątpliwie PRL, a ci byli jacy byli, wielu jeszcze żyje. Niepolska szkoła filmowa moralnej degrengolady. Ba… NIESTETY nadal ona "tworzy" polską duszę. Taka była i nadal jest filmówka, ale nie musi tak być wiecznie… od nas to zależy. Nawet PiS nie posprzątał w filmówce, w TVP, zresztą każde zmiany można odwrócić, to "uroki" demokracji, zmiany ekip rządzących. 
 
Należy zatem tworzyć równoległą, poza establishmentem-mainstreamem… poza systemem… poza PISF… poza TVP… obywatelską, narodową kinematografię z produkcjami także bez kozery w pełni patriotycznymi bez "artystycznej" poprawności (szukanie dobrego Rosjanina, Niemca, ubeka, upowca itd), bez żadnego zbędnego "szarpania polskich ran" – za to w przekazie, emocjach ku "pokrzepieniu polskich serc". Ktoś musi zacząć realizować właściwą polską politykę historyczną, która ma podnosić, promować nas w świecie, a nie poniżać, posądzać o NIE NASZE ZBRODNIE-BRUDY – słowem koniec obowiązkowego dołowania. Ten błąd popełnili w dobrej jak sądzę wierze… już polscy twórcy w XIX wieku po Powstaniu Styczniowym i trwa to dalej, acz szanuję ich powieści, poezję… to jednak trzeba przeorientować akcenty, czyli także i dobór lektur dla dzieci, młodzieży, studentów, polecane dla wszystkich mających zaległości, albo sklerozę. Zamiast "Wiernej rzeki" napisałbym powieść o udanych aspektach, kampaniach, bitwach Powstania Styczniowego. To samo dotyczy całej historii Polski i polskiego oręża, polityki. Gdzie te akcenty pełne chwały? Nie było ich? Obce grupy rockowe muszą nam śpiewać o obrońcach Wizny, chwale powstańcach Powstania Warszawskiego? 
 
 
Wracając jednak do Powstania Warszawskiego…. Ciekawe jest iż poglądy komuny o błędzie inicjacji powstania (a sowieci prowokacyjnie namawiali do powstania tuż przed!!!)… podzielają ogromne rzesze Polaków, których posądzać o sympatie z komunizmem nie sposób! Patrioci niepoprawni także są i byli przeciwni PW. Ciekawe czy też byliby przeciwni powstaniu gdyby się udało? Łatwo krytykować klęski i to kończące się ludobójstwem, setkami tysięcy ofiar. W końcu jednak są i zwycięstwa jak Powstanie Wielkopolskie przyłączające Poznań do II RP. Gdyby się udało PW, to cena nawet tego oceanu krwi byłaby warta choćby tylko półautonomicznego statusu Finlandii. Taki status przecież OBECNIE mamy, nadal jesteśmy bardzo mocno w łapach sowieckiego niedźwiedzia i grozi nam z Kremla całkowita ZAGŁADA. Warto o tym pamiętać każdej minuty. Niewiele narodów i państw jest tak zagrożonych jak my! I tak bezbronnych! Izrael też ma przerąbane, ale jakie oni mają możliwości obrony, wyprzedzającego ataku, prewencyjnych działań, a co my możemy poza modlitwą – naszą cudowną jawną bronią? Przypomnijmy sobie I wojnę, przecież Polacy modlili się wręcz o taki przełom geopolityczny. Ilu nas zginęło w latach 1914-1920? Było warto? Owszem!!! 
 
Powstanie Warszawskie nie udało się, bo nie mogło się udać i wiele stron bardzo w tym pomogło począwszy od naszych ukochanych sojuszników, mylnie ich nazywamy aliantami. Nie pozwolili przerzucić naszych wojsk, nie dosłali dostatecznej nawet pomocy, nie wymusili na Niemcach humanitarnego traktowania ludności cywilnej. Należało w odwecie na zachodzie wbić na pal 100 tys Niemców i spalić kilka miast niemieckich do zera. To by Hitlera może uspokoiło i wydałby odpowiednie rozkazy do zaniechania ostentacyjnych zbrodni na cywilach, a rzezie były wprost NIESŁYCHANE!!! Jakoś nie słyszymy tu głośnych przeprosin, a Niemcy mają za co przepraszać począwszy od zbrodni praktycznie sprzed tysiąca lat. Polska nie ma przyjaciół w Europie, tylko Boga mamy za prawdziwego sojusznika. Widać to choćby po wyborze na Papieża naszego Błogosławionego Jana Pawła II. To nie jest przypadek i nadal jest to nasz wielki atut, zawsze to będzie nas as, mocna karta. Należy przebić się przez spuściznę nauczania, tam jest wszystko jak mamy żyć żeby było według woli Boga, a to będzie oznaczać wiele łask dla Polski, dla Katolickiego Narodu Polskiego, dla naszego związku Międzymorza wolnych państw w opozycji do new world order, do diabelskich sekt, masonerii. 
 
W 1944 roku mogliśmy mając wojenne szczęście i LEPSZYCH niż byli dowódców AK, oraz polityków na zachodzie… zmienić układ geopolityczny udanym powstaniem, była taka szansa, ale powstanie należało przygotować wyśmienicie! Poza tym i tak wszystko zależało od aliantów, bez ich pomocy nie było sensu zaczynać. Nie było mocnych przesłanek przed 1 sierpnia iż taka pomoc będzie, wręcz przeciwnie! Nie wiem czy zdrajcy byli w naszej geopolityce, dowództwie, czy "tylko" głupcy naiwni, niekompetentni, nierozumiejący sytuacji. Mikołajczyka prywatnie mam za wyjątkowo szkodliwego agenta wpływu, za zdrajcę od śmierci gen. Sikorskiego, ale nie jestem tej hipotezy jeszcze pewny w 100%. Kiedyś to wyjdzie może dzięki archiwom itd Warszawę należało sprawnym powstaniem w odpowiednim momencie (ale nie całą, wystarczyłby skrawek, jedna dzielnica!) zdobyć, utrzymać i sowietów nie wpuszczać dywizjami do miasta, bo wiadomo co by było – rozbrojenie powstańców, delegalizacja AK, egzekucje, tortury, sybir, inwigilacja pozostałych, werbowanie, wcielanie przymusem do ludowego wojska sowieckiego z wroną bez korony, bez Boga. Cała Polska w łapach sowietów to nic… gdyby wolna była Warszawa obsadzona np przez 100 tys żołnierzy AK i innych formacji także dzielnie tam walczących, nawet probolszewików co trzeba uczciwie przyznać. Stanęli do walki wszyscy niezależnie od szyldu, podobnie było w 1939 i o to zapowiadał wcześniej przecież Broniewski. 
 
Jak to możliwe że powstanie wybuchło w mieście do tego tak słabo przygotowanym, wręcz od wiosny 1944 rozbrojonym odczuwalnie, przetrzebionym garnizonie AK? Czego się spodziewano? Walk w stylu XIX wieku i poddania się Niemców na widok dzieci w biało-czerwonych opaskach z pistoletami i to nie u wszystkich? Jakie szanse ma piechota bez żadnej artylerii? Nie mieliśmy broni przeciwlotniczej, a przecież w owym czasie zachód miał jej pod dostatkiem, były dobre, lekkie działka 20mm i większe. Można było je przemycić w częściach zrzutami. Były wkm, przeróżne ckm, rkm dostosowane do ostrzeliwania samolotów dosłownie szorujących po dachach. Ta broń doskonale nadawała się także do walk. Działkiem na pewno można było uszkodzić czołg, zerwać gąsienicę choćby, a dla lekko opancerzonych pojazdów nawet karabiny maszynowe, ba zwykłe karabiny z amunicją przeciwpancerną były zagrożeniem śmiertelnym. Istniały działka lotnicze bardzo lekkie, mocarne wersje morskie przeciwlotnicze i lądowe. Działka posiadały specjalistyczną amunicję przeciwpancerną i na bliskie odległości gdzieś z góry, z boku, z tyłu… mogły być skuteczne, acz raczej nie przeciw cięższym czołgom, te najlepiej spalić, a wcześniej unieruchomić zrywając gąsienice, czy Piatem walnąć. Za mało było takiej broni i samo to uważam za zbrodnię aliantów, oraz naszych decydentów. Z kamieniami na niemieckie szańce, tanki? 
 
Fotografia działa 20mm
Źródło: Wikipedia
 
 
Do czego zmierzam? Brakowało nam właśnie takich "zabawek" jak na fotce. To nie ważyło dużo, podstawy można improwizować, nie musieli zrzucać całych, podstawy sami dorobilibyśmy. Podobne działko-wkm mieliśmy własnej konstrukcji sprzed 1939, już publikowałem jego fotografie, było też na uzbrojeniu tankietek. Nie byliśmy dostatecznie dobrze uzbrojeni na totalne powstanie przeciw Niemcom. Powstańców było do tego na pozycjach KILKUKROTNIE za mało, a gdzie jeszcze rezerwy ostrzelanych leśnych oddziałów, weteranów września, czy nawet 1920 żeby zastępować znużone, wykrwawione bataliony? Straty z początku powstania były niezwykle wysokie, istna rzeź w ogniu broni maszynowej i szturmów niemalże gołymi rękami na umocnione pozycje Niemców. W biały dzień… Boże… niepojęte to wszystko. Dywersja z wysokiego szczebla. 
 
Szły oddziały, zgrupowania AK ZA PÓŹNO wezwane do stolicy ginąc po drodze w walkach z Niemcami, albo w niewoli sowieckiej. Ile zwartych, dużych oddziałów doszło? A gdyby całe AK posłuchało niewykonalnego rozkazu? Sam ten rozkaz po 1 sierpnia był zdradą wg mnie. To było świadome rozbicie AK, później chaos rozwiązania AK, co za gówniane rozkazy jak marszałka Rydza (z bolszewikami nie walczyć w 1939) i co to miało dać? Albo z komuną-sowietami należało walczyć na poważnie wszczynając regularne powstanie narodowe od ery PKWN, albo należało całkiem odpuścić sukcesywnie ewakuując zagrożonych ludzi (setki tysięcy!) poza granice tworzącego się PRL. Łatwo było wyjechać np. na żydowskich papierach i to jawnie. Istniały kanały przerzutowe różnego rodzaju. Moim zdaniem z armią sowiecką nie byliśmy wstanie wygrać, ale ludowe wojsko mogło w dużej mierze przejść na naszą stronę. Poza tym okupant jak w Afganistanie nigdy nie wygra jeżeli nie ma miejscowych kolaborantów. Tych należało wystrzelać, powywieszać, wypędzić. Za bardzo się Niezłomni cackali ze zdrajcami, zamiast obijania kijem powinno być palowanie bolszewików i to od momentu powstania PPR. Natomiast należało unikać walk z jednostkami sowietów, schodzić im z drogi, bo po co kopać się z koniem, z milionami kacapów. Tej walki nie dało się wygrać WTEDY w erze Stalina i przyjaźni zachodu z sowietami, ale nie byłoby kolaborantów tylu, tzn byliby spokojni w ziemi. Nie można rządzić krajem bagnetami, samym terrorem, nawet w NRD sowieci wychowali sobie pokolenie takich jak towarzyszka Merkel. U nas są jej odpowiednicy życzliwi z zasady Kremlowi nawet jeżeli lansują się jak Sikorski na antykomunistów. 
 
Było jasne że Niemcy rzucą przeciw powstańcom masę sprzętu pancernego, samoloty i wszelką artylerię łącznie z najcięższymi moździerzami – burzycielami całych kamienic łącznie z piwnicami… pełnymi ludzi… Niesamowite pomysły Niemcy mieli ze zdalnymi czołgami-pułapkami. Wyprzedzili czasy, obecnie to standard w razie wojny zwłaszcza narzędziami terroryzmu. Przykładowo można wielki samolot zamienić w bezzałogową (lub załogową – misja samobójcza, albo nieświadoma załoga) 100 tonową bombę termobaryczną i odpalić bardzo nisko nad stadionem pełnym ludzi. Zginą w sekundę wszyscy, np 50 tys kibiców plus strefa śmierci wokół wybuchu znacznie szerzej. Siła takiej bomby będzie miary małej atomówki kilotonowej. Można też subtelnie użyć środka typu VX, tego m.in Rosja ma całe tony… i miłych snów 🙁 
 
Warszawa powinna być 1 sierpnia 1944 uzbrojona po zęby, zapasy wszystkiego co potrzebne powinny być na kilka miesięcy (bo także po powstaniu trzeba coś jeść być może w odcięciu) i należało przygotowania czynić od 1920 roku, a już na pewno od 1938. Zboże można trzymać wiele lat. Żywność długoterminowa istniała już wtedy. Kury, króliki, kozy można uchować i w mieście, tudzież jarzyny itd na każdym skrawku terenu nie tylko zielonego. Trochę ziemi i nawet w ruinach można uprawiać coś do zjedzenia. Człowiek może jeść i niektóre gatunki trawy, liści itd Czy podczas kapitulacji w 1939 nie dało się uratować więcej broni? Do niewoli można było iść ze strzaskanym skrawkiem innej, a swoją dobrą zakopać, schować dobrze. Właśnie owe standardowe karabiny piechoty miały przeciwpancerną amunicję która ze 100 metrów przebijała lekko opancerzone cele, np osłonę działa, ckm, większość pojazdów lekkich! Ktoś nas rzucił dosłownie z kamieniami na uzbrojonego po zęby wroga. Intuicja wskazuje JAK ZAWSZE na agenturę, masonów i innych cyklistów w rodzaju Retingera, który się kręcił właśnie jako cichociemny zawsze koło istoty kluczowych wydarzeń zawsze wychodząc cało… Trzeba wiedzieć kiedy się ewakuować, którym samolotem nie lecieć itd Zasrany twórca UE, powojennego NWO, takie gnoje (niekoniecznie goje) new world order właśnie wywołały rzeź warszawską bez najmniejszych szans powodzenia. Tacy nas wpędzili w sowiecką niewolę jakby mało nam było ery rozbiorowej sprzed 1918. Nie możemy się z tej niewoli wyzwolić i po 1989 roku. Warto to rozumieć. Nie jesteśmy wolnym krajem, ani suwerennym, ani niepodległym, ani samowystarczalnym co jest KONIECZNE w naszym położeniu. Nie możemy np importować ropy-gazu, bo to nas niesłychanie uzależnia i to od kogo? Od Rosji!!! 
 
Zdrajcy, wrogowie reaktywacji mocarstwowej II RP zatem wywołali powstanie, bo nie wierzę w przemożny wpływ patriotycznych napaleńców czystego serca. Nie oni rządzili. Czy powstanie ocaliło Niemcy przed bolszewikami? Czy to było naszym celem zresztą? Bez jaj! Chyba nie ocaliło Niemiec, bo granice stref były dawno ustalone, gdyby Stalin wziął więcej… to naraziłby się na wojnę z USA, na ochłodzenie stosunków (dostaw, współpracy gospodarczo-polityczno-wojskowej) przynajmniej, mieliby pretekst wystarczający żeby Pattona spuścić ze smyczy na Pragę i innych potencjalnych sowietożerców. Jeżeli jednak naszą krwią ocalono zachodnie Niemcy… to wielka SZKODA!!! Należało się Niemcom doświadczyć okupacyjnych uroków obecności kacapskiej swołoczy! W NRD i Berlinie połowa populacji urodzonej po 1945 roku ma sowieckie geny, wiele tych kobiet z mężami, ojcami, dziećmi głosowało na NSDAP do 1933… konsekwencja wyboru. U nas też głosują barany na SLD, PSL, PO itd i macie, mamy swój BUL. Gdyby całe Niemcy zajęli sowieci, to doszłoby zapewne od razu do wojny zachodu z sowietami. Byłoby po ptokach już w 1946 toku, a Moskwę spalono by atomówkami i całe sowieckie armie pancerne toże. Rosja rozpadłaby się na małe, słabe państwa uzależnione od zachodu i Polski…
 
Rosja nie chciała pomóc powstańcom, ale to było niesłychanie oczywiste nawet dla dzieci w lipcu 1944 roku już po doświadczeniu bratniej współpracy sowietów z AK na Kresach. Należało próbować negocjacji z Niemcami jak w 1918, jednak zabrakło kogoś na miarę Piłsudskiego i kolaboracyjnej Rady Regencyjnej. Z kim mieli Niemcy negocjować? Komu mieli oddać władzę nad miastem? Nie mogli bezpośrednio AK oddać miasta, ani polskiemu rządowi na uchodźstwie. Brakło takiej ultraśmiałej koncepcji i jednak nie mieliśmy potrzebnej do tego opcji "kolaboracyjnej", co zawsze daje jakieś możliwości choćby pomagania w fizycznym przetrwaniu Narodu Polskiego, ratowaniu dziedzictwa, majątku narodowego. Lepiej np iż działała Granatowa Policja, bo bez niej ruch oporu byłby znacznie słabszy. W PRL za to kolaborantów sowieckich było na milionowe kopy! Dało się? Nie potępiam wszystkich w czambuł z automatu zwłaszcza po 1956, bo lepiej działać jak Gierek, czy Gomułka w określonych realiach wyższej konieczności, niż jak Czeczeńcy z motyką na niedźwiedzia bez wsparcia geopolitycznego żadnego z zagranicy. Powstania w PRL nie miałyby szans, doświadczyliśmy goryczy Solidarnościowej, a to przecież nie było tak twarde jak tłumienie powstania Węgrów w 1956. Zawsze lepiej budować, niż burzyć, lepiej żyć nawet w niewoli czekając na lepsze czasy, dostosowując metody walki-przetrwania, bo nie wolno nam popełniać cyklicznie narodowego harakiri. Nie musimy NICZEGO już udowadniać po tysiącu lat naszej historii generalnie wyjątkowo ZACNEJ! 
 
Walka jest ZAWSZE ostatecznością z dostępnych narzędzi politycznych. Miasto byłoby przecież zamknięte dla sowietów, mosty wysadzone, a Niemcy broniliby swoich pozycji na południe i północ od stolicy. Dostaliby łupnia prędzej czy później, może aliantów to skusiłoby na złamanie części umów. Nic im za to nie groziło!!! Co mogli sowieci zrobić koalicji zachodu? Nic. Byli słabsi, zwłaszcza od sierpnia 1945 kiedy dwa miasta japońskie wyparowały. Oddanie miasta Niemcy wykorzystaliby propagandowo na całym świecie przeciw sowietom, pomysł mógłby się udać, bo podobnie było w 1918. Wszyscy byli wtedy zadowoleni, obyło się bez rzezi. Niemcy wrócili do Niemiec, albo byliby w cywilizowanej niewoli AK zgodnie z konwencjami do końca wojny. Zbrodniarze oczywiście do ukarania. 
 
Cóż to jeszcze dodać. 
Nie będę fanem zatem najwyższych dowódców AK odpowiadających najbardziej za zainicjowanie, przebieg Powstania Warszawskiego (nawet jeżeli zginęli z rąk Niemców czy Rosji, "naszych" rzeźników) i uporczywego trwania w boju przez ponad dwa miesiące… kiedy nawet regularna, zaprawiona już w bojach potężna armia polska w 1939 broniła miasta właściwie tylko dwa tygodnie od połowy września, a mogliby całymi miesiącami po zgromadzeniu większych zasobów, sił, rezerw. Wtedy należało wszelkie siły, zapasy sprowadzić właśnie do obrony Warszawy na szerokim jednak przedpolu poza zasięgiem przynajmniej części artylerii mniejszych kalibrów. Po co było ewakuować wojska na Kresy (po 17 września jeszcze jechały pociągi na wschód prosto w łapy kacapów), na Węgry, Rumunię? Dlaczego zaskoczył nas (cóż za wspaniały wywiad wojskowy mieliśmy!) atak bolszewików skoro całe 20 lat właśnie tego się spodziewaliśmy – osi Niemcy-Rosja… zresztą podobnie jak teraz AD 2011. Co mogło dać "uratowanie" garstki oficerów, żołnierzy zazwyczaj zresztą internowanych na okres całej wojny? Te siły mogły wiązać jeszcze Niemców długie miesiące i zadawać Niemcom wielkie straty. We Francji nie liczyliśmy się w ogóle w ogólnej masie źle dowodzonych wojsk. Szokuje też przegrana kampania norweska. Należało walczyć w obronie Ojczyzny cały czas, wzorem walki szarpanej stał się Hubal. Tym pomoglibyśmy Francji, Anglii znacznie bardziej! Każdy zniszczony samolot, czołg, działo… to było coś na samym początku wojny kiedy Niemców nie wzmacniały tak ziemie okupowane z wyjątkiem Austrii i Czechosłowacji! Każdy zużyty litr paliwa, smarów, każdy wystrzelony pocisk osłabiał niemiecką machinę wojenną. Można było wysadzać sowieckie transporty posyłane Niemcom. Nie byliby gotowi tak szybko w 1940 roku do kolejnej wielkiej kampanii na Francję. Może alianci trochę zmądrzeliby np do jesieni 1940 roku. Może te kilka miesięcy zmieniłoby historię na znośniejszą dla nas w kolejnym… STULECIU. 
 
Apeluję o zaprzestanie siania SZKODLIWEGO i NIEPRAWDZIWEGO MITU o konieczności, nieuchronności, celowości wybuchu Powstania Warszawskiego, ale jednak z dobrej woli i także poczucia odpowiedzialnego patriotyzmu. Powstania na ogół nie przynoszą wolności, niczego dobrego podobnie jak jej siostra REWOLUCJA. To nie tchórzostwo, obecnie znowu musimy znowu powstać, tym razem przeciw globalnym siłom new world order. To powstanie jest nieuchronne, acz pewnie szybko do niego nie dojdzie. Moim zdaniem warto zacząć MIĘKKO wzorując się trochę na tym co czynią Węgrzy, Orban z Fideszem na Węgrzech. Apeluję do PiS o otwarcie się na całą opozycyjną prawicę patriotyczną! Jeden komitet wyborczy o cechach konfederacyjnych, jeszcze nie jest za późno i razem na pewno wygramy z osią PO-SLD-PSL-PJN-PALIKOTÓW itd!!! Na pewno my z NE wskażemy swoich kandydatów na listy PiS i będą na pewno mocniejsi od zapychaczy końca list z PiS!!! To samo uczyni komitet-front Marka Jurka i nawet być może szaleni korwinowcy. 
 
Prawybory to fajna zabawa, ale startować na poważnie powinniśmy jednak AD 2011 z listy PiS. Trzeba do tego doprowadzić, bądźmy choć raz mądrzy po 1989 roku, nie pokonamy tej cholernej ordynacji sami! Choćby po dwóch kandydatów ruchu PwP na okręg do sejmu, byle starannie wybranych np z uwzględnieniem wyników prawyborów. Wtedy jednego kandydata namaszcza na osobistą odpowiedzialność Pan Szeremietiew licząc się jednak z naszymi opiniami, a drugi wchodzi z automatu jako zwycięzca prawyborów. Mielibyśmy 82 kandydatów z ruchu PwP i sporo roboty żeby ich promować podczas kampanii wyborczej. Parytety płciowe będzie ustawiał sam PiS – gdyby im brakowało kobiet, to niech dorzucają swoje rezerwy 🙂
 
Kończąc powoooli 😉
Powstanie Warszawskie należy rozsądnie w ramach narodowej, także państwowej polityki historycznej promować jak inne przegrane wojny, bitwy w sposób wycinkowy wskazując konkretne etapy, walki, ETOS ORĘŻA POLSKIEGO, HEROIZM BOHATERÓW i legendarne nieraz wręcz mity poszczególnych oddziałów, dowódców, żołnierzy. Nie mamy się czym jednak (czego nie może zrozumieć PiS i wielu zwolenników braci Kaczyńskich m.in, w tym "ich" klubu muzealników obecnie raczej w PJN… PO – to jakże wymowne…) chwalić w sensie geopolitycznym i geostrategicznym – daliśmy bowiem ciała, ograno nas, oszukano jak małe dzieci. Daremna krwawa próba, tzw demonstracja żeby "poruszyć sumienie (bezlitosnego przecież) świata", ofiara na ołtarzu propowstańczej polityki rodem jeszcze z XIX wieku. 
 
Kiedy dziewczyna jest gwałcona, to powstaje dylemat czy ma bronić do końca (tzn końca gwałtu) swojej czci i zginąć zapewne przez to zamordowana, czy też podjąć próbę przetrwania dostosowując się płynnie do okoliczności. Być może trzeba agresora w chwili zagrożenia życia kopnąć w jaja, można wydłubać mu oczy, odgryźć ucho, ale kiedy on ma nóż, broń, albo oczy pałające żądzą mordu… to co robić… i takiego szalonego, ale przewidywalnego w szaleństwie ludobójczego demona niemieckiego zbudziła gwałcona całą okupację Warszawa. Nic dobrego to nie dało. Mamy kolejne narodowe mity, kolejny etap męczeństwa, ukrzyżowania narodu, martyrologii, ale czy było warto? Nie!!! Znowu kolejne nieudane, krwawe powstanie. Znowu. Ile razy jeszcze TO SAMO? Kto nas tak otumania? Jakoś tak za powstaniami (z wyjątkiem może Konfederacji Barskiej, acz nie do końca i tu, czuć jakieś eksperymenty masonów) stoją środowiska lewicowe, bądź konserwatywne, ale OBA nurtu masońskiego. To wiele tłumaczy, chcą przetrącić kręgosłup narodu, to zawsze okazja do kolejnego Katynia elit. Bezcenne dla nich. Naród bez elit jest jeno bezwolną, ciemną masą łatwą do sterowania kiedy daje się mu podstawy egzystencji, jakieś cukierki, błyskotki, alkohol, komórki, telewizję i grill. Moda na słodkie, miłe życie. Matrix dla bydła roboczo-konsumenckiego. Nie oskarżam o całe masonów, zawsze w tle działając też obce nacje, obce konkretne państwa. 
 
Były fajne epizody w PW i trzeba kręcić o tym epickie filmy wierne realiom. Niestety sabotażyści antypolscy z PISF blokują powstanie m.in niezłego filmu o Powstaniu Warszawskim. Miałem kiedyś kontakt z Autorem scenariusza, prowadzi portal o AK, Niezłomnych, PW. Ocalało co ważne dla świata (bo los Polaków NIKOGO nie obchodzi)… nawet wielu żydów, więźniów, na pewno zginęliby gdyby nie PW. Bądźmy jednak bardziej dumni z wygranej wojny w 1920, to należy promować więcej i w pełni! PW nie może przykrywać wydarzeń bardziej zasługujących na szczerą promocję bez przekłamań, mitologizacji z naciąganiem faktów, hipotezami przedstawianymi jako bezdyskusyjne oczywistości. Ktoś powie iż śmierci tylu ludzi nie wolno lekceważyć, zapominać i odpowiadam: – nie namawiam do lekceważenia, ale nie licytujmy się na liczbę ofiar, bo Polaków w granicach PRL zostało ze 20 mln po wojnie, gdzie reszta obywateli II RP podziała się z 36 mln ogółu, ilu policzono zagranicą, ilu brakuje do dokładnego w miarę bilansu? Ilu Polaków zginęło podczas I wojny i dalej do 1921 roku, ilu zmarło na pandemie, wskutek chorób, niedożywienia, braku opieki medycznej? Polacy giną milionami co krok, także teraz po 1989 roku, system III RP jest ludobójczy i łatwo to udowodnić!!! Patrzymy w daleką już przeszłość, a nie widzimy dnia wczorajszego, jutra. Nie ma wesołych, optymistycznych prognoz. 
 
Promujmy raczej szlachetną klęskę w 1939, walczyliśmy jednak z Honorem, nikt nie podważa sensu zbrojnej obrony Ojczyzny. Wtedy też dzielnie broniliśmy Warszawy i miało to większy sens mimo iż władze państwa UCIEKŁY z naczelnym dowództwem. Niech będzie że "ewakuowały się" żeby dalej bronić Polski… ale dlaczego… z zagranicy wszyscy? Powinni się podzielić, niektórzy powinni zostać i walczyć, ginąć dla Polski, bo naważyli piwa które też sami powinni wypić. Rządzenie i dowództwo powinno być ze stolicy do jej upadku, a później do niewoli solidarnie iść w mundurze nawet szeregowca żeby był to gest własnej też porażki, posypania głowy popiołem. Sanacja ograniczyła nam wolność w imię "wyższych celów" i tak cholernie zawiedli! Powstanie Warszawskie było skutkiem błędów sanacji, długim ciągiem wydarzeń zaczynających się około 10 listopada 1918 i w maju 1926 roku. To endecja powinna rządzić krajem i demokratycznie walczyć o zaufanie Polaków. Dalej ten ciąg wydarzeń trwa. Dalej mamy orła bez krzyża w koronie i z masońskimi znakami na opuszczonych skrzydłach. Inne znaki mogą być zakodowane jak obecne wirusy w plikach graficznych. Autor godła z 1927 roku musiał mieć związki z masonerią we Francji choćby. 
 
To w 1920 co się wydarzyło, ten CUD NAD WISŁĄ z woli Bożej… ocalił II RP i całą Europę. W 1944 nie ocaliliśmy ani siebie, ani nikogo, wręcz przeciwnie – skazano na zagładę setki tysięcy Warszawiaków. Nawet odliczając rzezie… to straty były od walk bardzo duże, od bombardowań, ostrzału, do tego głód, choroby. Wszystko było ustawką, łącznie z wyrżnięciem pełnej ELIT niepokornej stolicy niepokornego państwa niepokornego narodu. Tam zginęły elity II RP i przyszłej Polski – zginął kwiat młodzieży, ludzi w średnim wieku. Obecna Warszawa głosuje na SLD, PO i pluję na was wyborcy SLD, PO, Borowskiego ze stolycy!!! Jacy z was Polacy? Nie udawajcie Polaków! Lepiej zostańcie tym razem w domach, schowajcie dowody do szuflady. To będzie szczyt patriotyzmu poprzez zaniechanie szkodzenia. Niczego nie rozumiecie, nawet kiedy znowu zacznie się kolejny 1939, to dalej będziecie opętani nienawiścią do PiS i prawicy patriotycznej, do katolików, narodowców. 
 
Mam nadzieję że nikogo nie uraziłem, ale musimy oceniać odważniej wydarzenia historyczne bez niewoli poprawności politycznej. Zwykli oficerowie, żołnierze… robili swoje, to co do nich należało. To nie oni zawiedli! Nikt do nich nie ma pretensji, wprost przeciwnie! Pozostaje też kwestia odszkodowań. Skoro Niemcy płacili haracz Francji za I wojnę i żydom za nazizm, to czy my jesteśmy gorsi, mniej warci zadośćuczynienia? Wyceńmy nasze straty na symboliczne okrągłe 10 bilionów euro i niech płacą ratami przez 50 lat. Warszawa powinna otrzymać z tego sporo miliardów i zwrot tego co nam zrabowano, albo odpowiedniki-zamienniki także bezcenne historycznie. Niemcy powinni nas też wyraźnie przeprosić za to co nam uczynili podczas całej II wojny i ma to być słyszalne przez cały świat. Nie wolno też Niemcom zbliżać się sojuszem do Rosji, to zdrada krajów NATO, UE i akt wrogości w stosunku do Polski, krajów-narodów które wiele wycierpiały od Niemiec-Rosji. 
 
Pomóżmy w powstawaniu dobrych filmów o Powstaniu Warszawskim i dalszych losach żołnierzy, ludności, miasta. Wspomniałem o produkcji blokowanej przez cenzurę systemową, przez PISF i układy w filmówce ANTYPOLSKIEJ. Jestem wstanie z miejsca wymyślić różne szkice pod podstawę ciekawych scenariuszy. Przykład. Po upadku powstania w ginącym, umarłym, wysadzanym, wypalanym systematycznie mieście usiłuje przetrwać grupa umierających z głodu, zimna ludzi. Ich losy splatają się; w tym samotna młodziutka dziewczynka, łączniczka, harcerka z PW ciężko doświadczona przez lata wojny i zwyrodnialców-okupantów. Doczekuje wejścia Rosjan i ginie po strasznym, niesłychanie okrutnym zbiorowym gwałcie przebita bagnetem w brzuch… konając cały dzień na oczach maszerujących kolumn wojska dziarsko śpiewających po rosyjsku…. smak wolności…
 
Czuję się jak ta konająca dziewczyna. Tak mi "smakuje" wolna III RP… nie takiej Polski chcę, wyrodna macocha nie lepsza od sowieckiego PRL. To nie jest jeszcze MOJA Polska. Moja jest w mojej głowie, w głowie Jana Pawła II, a nie jakiegoś Michnika czy innego bula. Zbudujmy w ramach ruchu PwP… katolicko-narodowy, masowy ruch Jana Pawła II. Nowa Solidarność. Pora na taki projekt. Nie kanapa paru tysięcy niekiedy wypalonych polityków III RP, ale 20 mln zorganizowanych Polaków mających prężne struktury na dole, ta siła będzie wstanie WSZYSTKO i nikt, nic nas nie zatrzyma, nie powstrzyma!!! 
 
Zmiażdżymy razem systemowy układ PO-SLD-PSL i ich sojuszników. Zmiażdżymy także new world order, byle mądrze do tego podejść od strony Boga. Nie da się inaczej! Nie damy rady, to niemożliwe. Nie walczymy ze zwykłym złem, to zło nie z tego świata i takich też potrzebujemy sojuszników z dobrej strony. Katolicy powinni stać się jedną rodziną, jedną niejako partią skoro mamy erę demokracji większościowej rzekomo. Koniec tego absurdalnego podziału na POPIS i reszta. Prawdziwy podział to swołocz i porządni Polacy, których jest większość, więc weźmy wreszcie jako Suweren władzę nad Polską, nad własnym krajem! Katolicki Naród Polski powinien rządzić i zmieniać III RP w prawdziwą Polskę – naszą Ojczyznę realną, a nie snutą w marzycielskich wizjach jak moje. Utopia Boża może się ziścić! 
0

Marek Kajdas

"zlikwidowac obozu narodowego nikt nie zdola: nie jest on wyrazem, ani jakiejs doktryny, ani jakichs partykularnych interesów"

45 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758