Powstanie Warszawskie
Dla żołnierza tamtych czasów nazwa podjęcia otwartej walki o Warszawę 1 sierpnia 1944 roku powstaniem nie zupełnie odpowiada definicji pojęcia historycznych powstań polskich. Wszystkie one począwszy od Kościuszkowskiego a skończywszy na Śląskim były zrywem narodowym przeciwko istniejącemu porządkowi narzuconemu przez zaborców, lub jak w przypadku Kościuszkowskiego również przeciwko własnemu rządowi posłusznemu woli zaborców.
W przypadku Powstania Warszawskiego chodzi o wydanie otwartej bitwy o opanowanie Warszawy w trakcie trwania wojny, która przecież toczyła się i w Warszawie tylko, że nie w formie otwartej. W poprzednich powstaniach to lud chwytał za broń pociągając za sobą elity narodu’
Powstanie w Warszawie było wynikiem rozkazu wydanego przez upoważnione przez rząd do rozkazywania dowództwo wojskowe.
Z punktu widzenia wojskowego stanowiło jedną z bitew stoczonych w ramach operacji wojennej „Burza”.
Mój punkt widzenia żołnierza AK na tę operację publikowałem kilkakrotnie, między innymi w „niezależnej” 31 lipca ubiegłego roku i zainteresowanych mogę odesłać do tej publikacji, ale chciałbym podkreślić sprawę, która w chwili obecnej jest dla naszej polskiej postawy narodowej najistotniejsza, mianowicie jej kontekst niepodległościowy.
Powstanie Warszawskie jakkolwiek by je nie nazywać było najdonioślejszym wydarzeniem związanym z walką o naszą niepodległość. Z tego punktu widzenia jego cel był ważniejszy od wkładu w ogólne zwycięstwo aliantów w wojnie z Niemcami, które przecież też było wojną polską rozpoczętą naszym pierwszym zbrojnym oporem przeciwko wspólnej napaści niemiecko bolszewickiej.
Uwolnienie Warszawy własnymi siłami stwarzało miejsce dla niekwestionowanego zaistnienia na terenie Polski jawnie działającego niepodległego państwa polskiego
Wyczuwam z odrazą fałszywy ton tych wszystkich, którzy bezprawnie mienią się przedstawicielami narodu polskiego, a których służalczość wobec wrogich nam sił stoi w jaskrawej sprzeczności z hasłami wygłaszanymi okazjonalnie dla odfajkowania kolejnej rocznicy.
Chciałem zwrócić uwagę na nieodzowność podjęcia walki o oswobodzenie Stolicy i ulokowania w niej prawowitego rządu polskiego. Ta sprawa nie może budzić wątpliwości w sytuacji, w jakiej znalazła się Polska w wyniku oczywistej zdrady aliantów
Jedyną szansą na poprawienie naszej pozycji w wymuszonych przez aliantów negocjacjach ze Stalinem była możliwość ulokowania rządu polskiego w Warszawie przed przygotowywanym wyraźnie sprowadzeniem lubelskiej agentury w przypadku zdobycia miasta przez armię sowiecką.
Problem polegał na tym, że polski rząd w Londynie zachowywał się tak jakby nie wiedział lub lekceważył postanowienia teherańskie, które nie były wcale taką wielką tajemnicą. Wiedzieli o tym nawet Niemcy i wcale ich nie ukrywali, wprawdzie źródła niemieckie mogły być traktowane, jako prowokacja, ale przecież było wiele innych źródeł. Poważne podejście do tych postanowień nakazywało odpowiednie ustawienie planów walki. Ostrzeżenia Sosnkowskiego nie miały mocy obowiązującej i nie wskazywały żadnego rozwiązania pozytywnego poza wstrzymaniem się z rozszerzaniem operacji „Burza”. Aktywność AK na Kresach była wskazana, ale powinna się koncentrować na obronie polskiej ludności i polskiego stanu posiadania a nie pomocy armii sowieckiej w dziele zamiany okupanta.
Najważniejsze jednak było stworzenia miejsca dla polskiego rządu, a tym miejscem mogła być wyłącznie Warszawa. Komenda Główna AK była dość dobrze poinformowana o sowieckich zamiarach nie miała jednak pełnego obrazu polskiej sytuacji w układzie alianckim. Ponadto polityczne przesłanki dla planów operacyjnych powinien stworzyć rząd a nie dowództwo wojskowe.
Pełną odpowiedzialność za to ponosił ówczesny premier Stanisław Mikołajczyk, który był gotów do prowadzenia rozmów z Sowietami w odróżnieniu od stanowiska Naczelnego Wodza generała Kazimierza Sosnkowskiego. Stąd dla Mikołajczyka znalezienie się w wolnej Warszawie w chwili zbliżania się do niej Sowietów miało kolosalne znaczenie. Niestety mimo posiadania roku czasu od chwili objęcia urzędu premiera do sowieckiej letniej ofensywy na ziemiach polskich Mikołajczyk nie uczynił niczego, co zmierzałoby do osiągnięcia tego celu.
Polskie dowództwo wojskowe powinno było otrzymać klarowną dyrektywę i wszelką niezbędną pomoc formalną i materialną dla stworzenia optymalnych warunków w walce o wyzwolenie Warszawy własnymi siłami.
Mikołajczyk obudził się w tej sprawie dopiero w ostatniej chwili i wcale nie dla tego, że chciał się przenieść z rządem do Warszawy, ale ażeby znaleźć argument przeciwko zarzutom Stalina o bierności AK wobec Niemców.
Do dzisiejszego dnia na Powstaniu Warszawskim ciąży zarzut szaleństwa, tymczasem w ówczesnych okolicznościach politycznych był to zamysł noszący cechy odpowiednio przemyślanej strategii wojskowej i politycznej. Zabrakło dla jego realizacji odpowiedniego przygotowania materialnego, a że jego wykonanie było możliwe najlepiej świadczy o tym owe 63 dni, które Warszawa wytrzymała mimo praktycznego pozbawienia środków walki.
W 1939 roku podjęliśmy nierówną walkę z Niemcami i z najazdem bolszewickim licząc na pomoc aliantów, która podobnie nie nadeszła jak i w roku 1944. Mieliśmy wówczas trudną sytuację, ale nieskończenie większe możliwości manewru aniżeli w końcowej fazie wojny. Rząd polski zdecydował wówczas przy poparciu przez cały naród o podjęciu walki nie tylko w obronie Polski, ale przecież całego wolnego świata wobec spisku i bandyckiej napaści obu krwawych dyktatur.
Decyzję o podjęciu walki o Warszawę w sierpniu 1944 należy traktować, jako konsekwencję decyzji z 1939 roku szukania drogi utrzymania naszej niepodległości.
Rocznice zarówno 1 sierpnia jak i 1 września mogą czcić tylko ci, którzy idei niepodległości nie sprzeniewierzyli się, nie należą do nich z pewnością współcześni władcy Polski.
POWSTANIE WARSZAWSKIE NASTĘPNE HISTORYCZNE NARODOWE DĄŻENIE DO ODZYSKANIA NIEPODLEGŁOŚCI.
POWSTANIE WARSZAWSKIE
Niepowodzenie „Burzy”, represje sowieckie wobec żołnierzy AK, oraz zbliżanie się Armii Czerwonej do Warszawy zmuszały władze Polski podziemnej do podjęcia nowych decyzji. Generał Tadeusz Komorowski „Bór” naciskany przez szefa sztabu Tadeusza Pełczyńskiego i płk. Leopolda Okulickiego, uznał, że w obliczu bezpośredniego zagrożenia niepodległości Polski przez ZSRS, tworzący już komunistyczne ośrodki władzy z siedzibą w Lublinie, ostatnią szansą obrony polskich praw jest samodzielne uwolnienie Warszawy z rak Niemców i objęcie władzy w mieście przez kierownictwo cywilne Polski podziemnej.
Pomimo obawy przed sowieckimi represjami uważano, że w imię obrony niepodległości Polski należy być gotowym na ofiary i ponieść ryzyko. Wierzono jednak, że aresztowania w samej Warszawie, odbywające się – w odróżnieniu od polskich Kresów – oczach świata, muszą spowodować reakcję rządów Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych. Przekonanie to było nieuzasadnione, z czego jednak władze Polski podziemnej nieinformowane przez rząd Mikołajczyka o rzeczywistym stosunku zachodnich sojuszników do sprawy niepodległości Polski, nie zdawały sobie sprawy.
Na decyzję o rozpoczęciu powstania wpłynęły również prowokacyjne apele nadawane w końcu lipca 1944 roku z Moskwy przez rozgłośnię Związku Patriotów Polskich wzywające mieszkańców stolicy do rozpoczęcia spontanicznej walki z Niemcami. Dowodziły one, że komuniści, mimo braku większych sił i wpływów, w chwili wkroczenia do miasta Armii Czerwonej której jednostki znajdowały się w pobliżu warszawskiej Pragi, wystąpią zbrojnie, by narzucić swoją władzę.
Podjętą decyzję uzasadniano po wojnie również nastrojem żołnierzy AK i mieszkańców stolicy, którzy domagali się odwetu za powszechny, trwający blisko pięć lat terror niemiecki, oraz wole podjęcia walki w chwili widocznej przegranej III Rzeszy.
Mieszkańcy stolicy z pogardą obserwowali butnych dotąd żołnierzy armii „narodu panów”, w popłochu wycofujących się na zachód; w ostatnich dniach lipca zlekceważyli również żądanie okupanta, aby 100 tysięcy mężczyzn zgłosiło się do budowy fortyfikacji w mieście. Trudno jednak wyobrazić sobie, aby podjęli walkę z Niemcami bez broni.
Dowódca AK wydał rozkaz rozpoczęcia walki o Warszawę 1 sierpnia 1944 roku o godzinie 17 00 ( tzw. godzina „W”). Generał „Bór” działał za zgodą rządu, ale bez rozkazu Naczelnego Wodza. Zlekceważył również negatywne opinie większości oficerów Komendy Głównej AK, wskazujących na bardzo słabe uzbrojenie ( tylko co dziewiąty żołnierz brał broń palną, pozostali byli wyposażeni jedynie w granaty i butelki z benzyną, a zapasy amunicji obliczono na kilka dni) i groźbę zniszczenia miasta w wyniku walk.
Kierownictwo AK zostało również poinformowane, że nie otrzyma od zachodnich sojuszników spodziewanej pomocy w postaci zrzutów broni. Wśród zwolenników powstania dominowało jednak przekonanie, że braki w broni zostaną zrekompensowane męstwem żołnierzy podziemia, którzy zdobędą je na wrogu.
W pierwszych dniach walki żołnierze AK pod dowództwem płk. Antoniego Chruściela „Montera” opanowali Śródmieście, Stare Miasto, Wolę, Powiśle, gdzie zdobyto elektrownię, część Ochoty, Mokotowa i Żoliborza. W atakach przeprowadzonych w biały dzień ponieśli ciężkie straty.
Na Pradze po dwóch dniach walk, wobec braku powodzenia, powstańcy ponownie przeszli do konspiracji. W zajętych przez AK dzielnicach miasta w rękach Niemców pozostało wiele punktów umocnionych punktów obronnych, z których część powstańcy zdobyli w następnych dniach.
Warszawiacy przyjęli wybuch powstania z wielkim entuzjazmem.
P o w s z e c h n i e z a p a n o w a ł o u c z u c i e o d z y s k a n i a n i e p o d l e g ł o ś c i. Na budynkach wywieszano flagi biało – czerwone, a powstańcy na każdym kroku otrzymywali wyrazy poparcia. Mieszkańcy stolicy dostarczali im żywność, pomagali w opiece nad rannymi, wznosili barykady – pomimo, iż Warszawa prowadziła walkę samotnie, jej żołnierze nie byli osamotnieni.
5 sierpnia Niemcy przystąpili do natarcia na Wolę. Podczas zdobywania powstańczych barykad wykorzystywali cywilów jak „żywe tarcze”. Na Woli Niemcy i współdziałające z nimi formacje kolaboracyjne złożone z obywateli sowieckich dopuścili się masowych zbrodni na ludności cywilnej. Zamordowano blisko 38 tysięcy ludzi bez względu na wiek i płeć, w tym dzieci i ciężarne kobiety, wymordowano personel i pacjentów Szpitala Wojskowego.
Po zdobyciu Woli i Ochoty 11 sierpnia oddziały niemieckie, wspierane przez ciężką artylerie i lotnictwo oraz pociski rakietowe, nazywane przez powstańców „krowami” uderzyły na Stare Miasto. Na skutek systematycznego ostrzału i bombardowań zabytkowa dzielnica została obrócona w gruzy.
W tej sytuacji 1 i 2 września powstańcy przerwali tam walkę i przeszli kanałami do Śródmieścia i na Żoliborz. Twarda obrona Starówki pozwoliła powstańcom ze Śródmieścia na podjęcie działań zaczepnych m.in. po kilku atakach opanowali budynek centrali telefonicznej – PAST-ę przy ul Zielnej.
Po upadku Starego Miasta, w zaciętych walkach toczonych przez cały wrzesień, Niemcy zdobyli pomimo heroicznej obrony powstańców Powiśle, Czerniaków i Mokotów.
14 września Armia Czerwona dotąd wstrzymująca swoje działania zajęła Pragę.
Alianci, wbrew oczekiwaniom przyjęli wybuch powstania obojętnie. Rząd Wielkiej Brytanii zarzucił władzom polskim, że nie uzgodnili terminu jego rozpoczęcia i przez cały sierpień zwlekał z uznaniem AK za armię sojuszniczą, co posłużyło Niemcom za pretekst do mordowania wziętych do niewoli powstańców, w tym sanitariuszek.
Niemcy zamordowali kilkanaście harcerek w większości w wieku 15 – 17 lat w Szpitalu Wojskowym i wiele sanitariuszek, które pozostały z rannymi żołnierzami AK po upadku Starego Miasta.
Prasa brytyjska początkowo milczała o powstaniu w Warszawie, później znaczna część pism bagatelizowało jego znaczenie, gorliwie natomiast tłumaczyła działania Stalina, który w pierwszych dniach sierpnia nakazał przerwanie ofensywy Armii Czerwonej na linii Wisły.
Po dramatycznych zabiegach władz polskich na uchodźstwie, głównie gen. Kazimierz Sosnkowskiego, lotnictwo polskie, brytyjskie i południowo-afrykańskie podjęło loty do Warszawy, aby zaopatrzyć powstańców w broń, co w pewnym stopniu poprawiło ich sytuację.
Operacje lotnicze utrudniała jednak długość trasy przemierzanej z Włoch na d obszarami znajdującymi się w rękach niemieckich. Po dokonaniu zrzutu samoloty musiały wracać do baz włoskich, ponieważ Stalin nazywający dowódców powstania „garstką przestępców, którzy wszczęli awanturę warszawską w celu uchwycenia władzy”, do 10 września zabraniał sojuszniczym lotnikom lądowania na terenach zajętych przez Armię Czerwoną.
W drugiej połowie września sporadycznej pomocy powstańcom udzielało również lotnictwo amerykańskie , jednak znaczna część zrzutów dostała się w ręce Niemców, którzy panowali już nad większością obszaru miasta.
Kiedy pod koniec września oddziały niemieckie zdobyły Żoliborz, dalsze prowadzenie walki stało się niemożliwe. Wobec braku żywności i leków dla rannych, tragicznych warunków życia ludności cywilnej oraz utraty nadziei na pomoc gen Komorowski podjął decyzję o kapitulacji. Dwa dni później w Ożarowie podpisano układ o zaprzestaniu działań wojennych w Warszawie. Zgodnie z jego postanowieniami powstańcy złożyli broń i wyszli z miasta zwartymi formacjami, a następnie zostali wywiezieni do obozów jenieckich w Niemczech.
Warszawę musiała opuścić również ludność cywilna. W powstaniu zginęło lub zaginęło ponad 18 tysięcy żołnierzy AK i 150 tysięcy cywilów. Straty niemieckie były nieproporcjonalnie niższe i wyniosły ok. 16 tysięcy zabitych i zaginionych żołnierzy.
Po kapitulacji Warszawy Niemcy przystąpili do systematycznego niszczenia miasta. Wysadzono w powietrze wiele zabytków m.in. Zamek Królewski, część pałacu w Łazienkach, Pałac Saski, kolumnę Zygmunta, liczne kościoły. Spalono największe polskie biblioteki: Narodową, Publiczną i Uniwersytecką, oraz archiwa, z Archiwum Głównym Akt Dawnych na czele. Spośród 987 zabytkowych budowli ocalało 64.
Łącznie Niemcy zburzyli 42 proc. domów i gmachów użyteczności publicznej.
Aleksander Szumański
Literatura, archiwa, źródła cytatów:
Adam Dziurok, Marek Gałęzowski, Łukasz Kamiński, Filip Musiał -„Od niepodległości do niepodległości” – Instytut Pamięci Narodowej – Warszawa 2011