Zgodnie z zapowiedzią, PiS od września partia ta rozpocznie „ofensywę programową”, co należy rozumieć jako dalsze przekonywanie narodu, że rządy PO to klęska dla Polski. Jakie PiS ma szanse na zwycięstwo?
Wracając pamięcią, do katastrofy pod Smoleńskiem i późniejszych wyborów prezydenckich ciągle nie mogę zrozumieć ówczesnego działania Jarosława Kaczyńskiego. Koncepcja prezesa, człowieka przemienionego tragedią forsowana przez umiarkowane skrzydło PiS była dla mnie prawidłową. Wielu Polaków – wyborców w to uwierzyło. Ten człowiek stracił brata bliźniaka, człowieka z którym był bardzo blisko, to doświadczenie mogło odmienić człowieka, spowodować, że złagodnieje – myśleli. Nie mogłem się nadziwić, gdy zobaczyłem Jarosława Kaczyńskiego mówiącego, że ten „łagodny Kaczyński” to efekt leków które brał. Następnie patrzyłem ze zdziwieniem jak odchodzą od PiS ludzie wierni Kaczyńskiemu, choć chcący stworzyć bardziej centrowe skrzydło PiS, ci politycy co utworzyli właśnie PJN. Kaczyński odciął się od wyborców, którzy uwierzyli, że może być on politykiem, który w sposób umiarkowany poprowadzi Polskę ku lepszemu. Jarosław Kaczyński zwrócił się ku swemu twardemu elektoratowi, którego wierność zapewniają mu polskojęzyczne media redemptorystów (redemptoryści prowadzą media w wielu krajach na świecie, dlatego mówimy o polskojęzycznej gałęzi tych mediów), stąd jaki miało sens umacnianie się na twardym elektoracie z odrzuceniem świeżej krwi, którą PiS potrzebuje jak ptak powietrza. Po co to było? W jakim celu?
Później mając nadzieję na wyczucie polityczne Kaczyńskiego myślałem, że PJN to bardzo dobry pomysł, bo przecież PiS nie jest partią, która może nawiązać koalicję z jakąkolwiek partią w sejmie. Dla przywódców SLD to śmierć polityczna, PO nie wchodzi w rachubę, PSL tu można się zastanowić, choć po doświadczeniach Samoobrony i LPR czy Pawlak by się na to zdecydował? Dyskretne poparcie PJN w wyborach dało by PiS koalicjanta. Niemrawość w kampanii i późniejsza klęska wyborcza PJN pokazała, że nie tędy biegły myśli prezesa. PJN ponosi spektakularną klęskę, PiS tylko 6 przegrane wybory.
Z doświadczeń kolejnych przegranych wyborów wiadomo, że sam twardy elektorat plus grono malkontentów, którym żaden rząd się nie podoba to stanowczo za mało na wygranie wyborów tak, by samodzielnie utworzyć rząd większościowy, pozostała jedyna droga, powrót do koncepcji Kluzik-Rostkowskiej.
Dziś słyszymy, że PiSzamierza odświeżyć program gospodarczy i przedstawić pakiet ustaw w tej dziedzinie. Cel – pozyskanie elektoratu zawiedzionego rządami PO, pokazanie się jako odpowiedzialna formacja mająca "szuflady pełne ustaw", w każdej chwili gotowa do objęcia rządów. Oznacza to, że PiS powraca do koncepcji przekonania wyborców o umiarkowanych poglądach. Pytanie tylko, czy raz odrzuceni wyborcy dadzą się przekonać do wizerunku PiS jako partii potrafiącej rozsądnie poprowadzić kraj?
Jakie PiS ma szanse wygranej?
Z pewnością drogą parlamentarną niewielkie. Widzimy jak w sejmie przepadają kolejno próby odwołania pojedynczego ministra. Jakie szanse ma próba odwołania całego rządu i do tego rozwiązania parlamentu? Jeśli PiS chce doprowadzić do wcześniejszych wyborów musi zastosować metody pozaparlamentarne, czyli wyprowadzić ludzi na ulicę. Pytanie, jakie będą mieli argumenty dla przekonania? Wiemy, że Smoleńsk nie wystarczy, wykazało to 10 kwietnia, br. gdy z trybun padły słowa o zamachu. Oczekiwanego efektu nie osiągnięto. Nadzieją PiS jest dający się już odczuć kryzys. Dziś PO zbiera laury za dobrze przygotowane mistrzostwa, przewaga PO wzrosła ponad 10 punktów procentowych, lecz to efekt krótkotrwały. Ludzie chcą chleba i igrzysk, nie samych igrzysk. Jednak po Euro pracę utracą ludzie, którzy przy tej imprezie byli zatrudnieni, budowali obiekty na tę imprezę. Wiemy, że wielu prace te wyszły bokiem, a do tego czeka ich okres braku inwestycji, które mogłyby im pomóc stanąć na nogi, czyli pokłosie koncepcji „hurra zbudujemy wszystko na Euro”.
Pozycja powakacyjna PiS jest dość silna. Posiada grupę wyborców, którzy silnie identyfikują się z tą partią i jej przywódcą. Sytuacja gospodarcza Polski, jak już od dłuższego czasu głoszą analitycy będzie trudna. Istnieje płaszczyzna do zmiany wizerunku partii. Czy się to uda? Czy doprowadzi to do tego, że tym razem jako mniejsze zło Polacy wskażą PiS? Przecież oni wiedzą, że łagodne oblicze PiS to tylko rozgrywka PR. Czeka nas ciekawa jesień, mam nadzieję, że nie sprawdzi się przekleństwo „Obyś żył w ciekawych czasach”?