Nasz felietonista Miłosz Łaski poddaje wnikliwej analizie niepokojące zjawiska ostatnich tygodni. Usuwanie niewygodnych liderów, cenzura, szykanowanie i dręczenie patriotów – pesymistyczna, choć coraz bardziej realna wizja walki z kibicami…
Tak. Tytuł jest nawiązaniem do kultowego filmu Roberta Zemeckisa. Posłużyłem się nim, ponieważ wraz z każdą ligową kolejką, z każdym dniem, mam wątpliwą przyjemność poznawania na własnej skórze „demonów” poprzedniego ustroju, które do tej pory znane mi były tylko z opowiadań rodziców, dziadków i undergroundowej prasy.
UCZ SIĘ SYNU, UCZ!
Szkolne podręczniki na ten temat milczą lub mówią bardzo niewiele. Komunizm był. Ale czym był tego już nie wyjaśniają. Po prostu był, skończył się, temat zamknięty. W szerszym kontekście… Czemu kładę taki nacisk na historię i edukację? Może dlatego, że jej braki skutkują noszeniem przez nieświadomych młodych ludzi koszulek z podobizną komunistycznego zbrodniarza Che Guevary ? Może dlatego, że dumnie paradują z symbolem wyrażającym upadek chrześcijaństwa, krzyżem Nerona, na piersi? A może dlatego, że braki czy wypaczenia w edukacji skutkują nazwaniem Powstania Warszawskiego „narodową katastrofą”, z której trzeba wyciągnąć wnioski? Na tym skrajnym przypadku ludzkiej ignorancji, braku wyczucia, poszanowania dla setek tysięcy zabitych oraz ich poszkodowanych rodzin skończę.
KOMUNISTYCZNY KAPITALISTA
Zawsze uważałem, że Polacy to ludzie wyjątkowi. Tylko u nas relikty komuny mogą bez najmniejszego problemu odnaleźć się i rozpocząć „drugie życie” w dobie kapitalizmu. O co chodzi? Prezes Lato wchodzi do sklepu i mówi: „Stadion kibiców proszę. Mogą być z trąbkami.” Nie. To nie był mało udany żart. To rzeczywistość, a dokładnie klubkibicarp.pl, czyli wymień honor na punkty już dziś. Jak wysokie stadium osiągnęła komercjalizacja, skoro zapukała do „betonowych bram” PZPN-u i została przyjęta z otwartymi rękami? Na to pytanie odpowiedzcie sobie Państwo sami. Tak w zasadzie po co ja o tym piszę, jakby Reprezentacja Polski była moją reprezentacją… Polakowi, który „czuje się Niemcem”, Polakowi – temu bardziej opalonemu, Polakowi Francuzowi wystarczy stado baranów dmuchających w afroamerykańskie trąby. I tak by nie zrozumieli naszego fanatycznego dopingu… Nie mam nic przeciwko wspieraniu obcych drużyn narodowych (ba! Sam często kibicuję naszym serbskim, węgierskim, czy gruzińskim braciom), ale kiedy koszulkę z dumnym Orłem w koronie zakłada piłkarz, który nie znalazł uznania w oczach selekcjonera własnego kraju zakrawa mi to na absurd, niedorzeczność, mało śmieszny żart, poniżenie, szykanę – ciężko dobrać odpowiednie słowo. Tak czy siak, na pewno w takim wypadku nie jest to moja reprezentacja.
ZAKAZANY SYMBOL
O Reprezentacji Polski już było… Wróćmy do naszego krajowego podwórka, bo ostatnimi czasy dzieje się na nim naprawdę sporo interesujących rzeczy. Od czego by tu zacząć… Może od tego, że polscy „stróżowie prawa” postanowili pomóc pani minister edukacji (alternatywnej) Katarzynie Hall poszerzając wiedzę młodych ludzi w zakresie historii naszego kraju w drugiej połowy XX wieku? Ich interwencja podczas meczu drugiej kolejki T-Mobile Ekstraklasy pomiędzy Jagiellonią Białystok, a Lechią Gdańsk to najlepsza lekcja o temacie: „Tak działało ZOMO” jaką można było sobie wyobrazić. Milicjanci najwyraźniej wzięli sobie do serca to, że co czwarty maturzysta nie zdał w tym roku egzaminu dojrzałości i w trosce o stan polskiego szkolnictwa zadziałali w myśl zasady „nie chcesz się uczyć, to ci wiedzę pałką wbiję do głowy”. Po tym co stało się przed kilkoma dniami w Warszawie jestem przekonany, że jest to akcja ogólnopolska. Kto bowiem nie słyszał o zatrzymaniu „Starucha” w 67 rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego? Co bardziej „gorące głowy” doszukiwały się w tym jakiś prowokacyjnych elementów… Skądże znowu! To była tylko jakże popularna ostatnimi czasy rekonstrukcja. „Stróżowie prawa” zabawili się tym razem w Gestapo i zwinęli niewygodnego warszawiaka wprost z ulicy. Na razie tyle o programie naprawczym polskiego szkolnictwa wdrożonym przez milicjantów. Teraz przejdę do równie ciekawego tematu „zakazanych” symboli. Kibice płockiej Wisły przekonali się na własnej skórze, że takie terminy jak wolność słowa, czy wyrażania własnych poglądów w rozumowaniu towarzysza delegata są „niezwiązane z zawodami”. Trudno nie zrozumieć jego motywacji – też bym się zdenerwował, gdyby ktoś na moich oczach otwarcie obnosił się z przekreślonym symbolem, który od wielu lat jest głęboko zakorzeniony w moim sercu. W to miejsce idealnie pasuje fragment piosenki Krzysztofa Antkowiaka: „Zakazany owoc śmieje się nad moją głową
Póki żyje sobie, żyje słodkie tabu.” Oj żyje, żyje i ma się bardzo dobrze. Może nie tak jak za czasów pierwszomajowych pochodów, gdy dumnie powiewał nad głowami osób, które dziś zabraniają walki z nim, ale przed nami jeszcze bardzo daleka droga do przebycia, aby móc przypominać Polakom, z czym wiązało się jego kultywowanie bez strachu o to, że wyląduje się w więzieniu.
JEDNYM GŁOSEM
„Demony” poprzedniego ustroju niechybnie powracają. Proszę się nie martwić. Dziś cała polska kibicowska brać śpiewa jednym głosem za Kazikiem Staszewskim: „Nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, Te czasy już, Nie powtórzą się”. Na wysokości zadania stanęli „opluwani” od wielu lat przez tamtejsze media angielscy fani futbolu, którzy uratowali prestiżowe londyńskie ulice przed splądrowaniem. Ja, jako „stadionowy bandyta”, pozwolę sobie skończyć mój felieton cytując słowa wypowiedziane przez kombatanta Powstania Warszawskiego – Zbigniewa Ścibor-Rybskiego w 67 rocznicę podjęcia heroicznej próby wyzwolenia stolicy Polski: „Droga młodzieży. Do Was mówię. Wy jesteście przyszłością naszej Ojczyzny kochani. Dzisiaj jesteście kibicami piłki nożnej, ale wiem, że gdyby przyszedł moment to stanęlibyście tak jak my wtedy 67 lat temu do walki.”
Link do felietonu i dyskusji w serwisie zpierwszejpilki.pl
Miłosz Łaski
Powrót do przyszłości, czyli Polska 2011-2015 pod rządami PO i Tusk Vision Network w roli głównej…
Najpierw Cie ignoruja, potem sie z Ciebie smieja, potem z Toba walcza - i wtedy wygrywasz! Jeszcze Polska nie zginela... / Isten, áldd meg a magyart...