życie jak przypływ kruszy nasze brzegi…a góry płyną wielkie i wyniosłe…
życie jak przypływ kruszy nasze brzegi
a góry płyną wielkie i wyniosłe
i gdy zbyt blisko podpłyną do nieba
Bóg je odpycha niewidzialnym wiosłem
tyle pokoleń umarło w ich cieniu
tyle narodów odeszło…wracało…
a one stoją ponad morzem czasu
w naszej pamięci nieśmiertelną skałą
a one płyną w Oceanie Czasu
jak burta statku którym Bóg dowodzi
kiedy ogromne granitowe żagle
zanurza w niebie gdy z portu wychodzi
jestem spokojny bo wiem że tam wrócę
wszystko co wielkie w górach zostawiłem
już mnie nie łudzą zwodnicze pozory
bo wiem że siebie ucieczką zdradziłem
i wracam rannym ptakiem i obłokiem
tam mi się serce jak kompas obraca
ciągle ku szczytom co nad Zakopanem
wiatrem tęsknoty i mgłami powracam
jestem spokojny bo wiem że nie zbłądzę
Tatry mi świecą latarnią lodową
niczym północna gwiazda oszukanym
którzy przestali wierzyć ludzkim słowom
i wierzą tylko tym ramionom krzyża
co nad Giewontem podtrzymują niebo
kiedy spadamy w lawinie kamieni
w łoskocie życia ku głębokim żlebom
gdzie nam posłanie w granitowej skale
anioł omiata szumnymi skrzydłami
i gdzie się tylko wysoko jękliwie
halny na turniach jeszcze modli z nami
jestem spokojny jak syn marnotrawny
który upada pod garbem milczenia
gdy mu na barki ciężkie dłonie kładzie
ta matka ziemia w chwili przebaczenia…
NIEZALEZNY ZAKLAD POETYCKI. Kubalonka. Naród,który sie oburza,ma prawo do nadziei, ale biada temu,który gnije w milczeniu. Cyprian Kamil Norwid