Media epatują sprawą ułaskawienia przedsiębiorcy mającego związki z Marcinem Dubienieckim. Nie sądzę, aby prezydent Lech Kaczyński był świadomy tej sytuacji – wierzę, że nie postępowałby w ten sposób, ale przemawia za tym również logiczny tok myślenia. Było bardzo prawdopodobne, że media to wykryją, a wyrok był mało dolegliwy, bo w zawieszeniu. Na nieuwagę mediów mogą liczyć prezydenci Wałęsa, Kwaśniewski czy Komorowski, ale na pewno nie Lech Kaczyński i dobrze o tym wiedział. Kiedy Kwaśniewski ułaskawiał wiceministra Sobotkę to było podłe, bo typowe kolesiostwo wobec człowieka, który popełnił najgorszy rodzaj przestępstwa – był wysokim urzędnikiem państwowym, zatem powinien ponieść surowszą odpowiedzialność niż zwykły człowiek, a przez ministra sportu z okresu PRL często chorującego na goleń było odwrotnie. Win tego przedsiębiorcy nie […]
Media epatują sprawą ułaskawienia przedsiębiorcy mającego związki z Marcinem Dubienieckim. Nie sądzę, aby prezydent Lech Kaczyński był świadomy tej sytuacji – wierzę, że nie postępowałby w ten sposób, ale przemawia za tym również logiczny tok myślenia. Było bardzo prawdopodobne, że media to wykryją, a wyrok był mało dolegliwy, bo w zawieszeniu. Na nieuwagę mediów mogą liczyć prezydenci Wałęsa, Kwaśniewski czy Komorowski, ale na pewno nie Lech Kaczyński i dobrze o tym wiedział.
Kiedy Kwaśniewski ułaskawiał wiceministra Sobotkę to było podłe, bo typowe kolesiostwo wobec człowieka, który popełnił najgorszy rodzaj przestępstwa – był wysokim urzędnikiem państwowym, zatem powinien ponieść surowszą odpowiedzialność niż zwykły człowiek, a przez ministra sportu z okresu PRL często chorującego na goleń było odwrotnie. Win tego przedsiębiorcy nie da się również porównać z winami szefa mafii pruszkowskiej „Słowika” ułaskawionego przez Lecha Wałęsę. Także waga tej sprawy jest znacznie mniejsza, ale oczywiście to nie znaczy że nieistotna.
Sądzę, że jakiś urzędnik w Kancelarii Prezydenta był "kretem" (może jeden z tych, którzy odeszli w trakcie kadencji) i wprowadził prezydenta w błąd (prezydent nie jest w stanie sprawdzać wszystkich faktów, a kiedy ufa danemu urzędnikowi byłoby to marnowanie czasu i mogłoby zepsuć klimat wzajemnej współpracy). Oczywiście to nie znaczy, że Dubieniecki jest „kretem” – informacje z kim współpracuje można było uzyskać z jednego z urzędów (legalnie lub nielegalnie – w końcu dla ludzi na przykład z WSI to żaden problem), sprawdzić te kontakty i po ustaleniu, że jeden z biznesmenów ma wyrok "uruchomić" urzędnika w Kancelarii Prezydenta.
Wyjaśnienie tej sprawy może być trudne z oczywistych względów – śmierci prezydenta i wielu pracowników Kancelarii. Na razie wypowiedział się w tej sprawie Robert Draba, były szef kancelarii prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Odżegnuje się od znajomości z Adamem S. – Nie łączą mnie z nim żadne związki gospodarcze ani towarzyskie. Nie był z Adamem S. współudziałowcem w spółce DDGS Chemical Investments, udziały w spółce objął po prawie roku od odejścia z Kancelarii Prezydenta, będąc osobą prowadzącą własną kancelarię prawną i działalność gospodarczą, a udziały w niej sprzedał osobie, którą nie był Adam S.
Filip Stankiewicz
Źródła:
http://www.dziennikbaltycki.pl/stronaglowna/376083,lech-kaczynski-ulaskawil-wspolnika-marcina-dubienieckiego,id,t.html
http://www.tvn24.pl/-1,1694934,0,1,nic-mnie-nie-laczy-z-adamem-s-b-minister-prezydenta-broni-sie,wiadomosc.html
Jestem Absolwentem Uniwersytetu Gdanskiego. Wlasna firma. Dzialam spolecznie. Naleze do Stowarzyszenia KoLiber. W wyborach do Sejmiku Województwa Pomorskiego w 2010 roku uzyskalem poparcie 1276 wyborców.