Potrzebne jest porozumienie partii prawicowych
12/02/2012
400 Wyświetlenia
0 Komentarze
16 minut czytania
Polskich niepodległościowców łączy wiele wspólnych idei. Problem w tym, że o ile znają się na polityce, to nie mają pojęcia o sztuce utrzymania władzy. Nie znają się praktycznie na mechanizmach demokracji.
Obawiam się, że polscy politycy prawicowi jak i cała prawica oraz to, co za prawicę uznajemy, nie są zdolni do pokonania własnych ambicji, lęków i uprzedzeń. Wiem, że to nie jest łatwe, ale jeśli chce się zdobyć władzę i na coś się wreszcie przydać, to trzeba zapomnieć o cierpieniu jakiego się doznało, pomyśleć o przebaczeniu, i to nie wobec „drugiej strony sporu”, bo ona na to przebaczenie nie zasługuje, ale właśnie „sobie sami” muszą przebaczyć.
Dobry polityk to ktoś, kto skutecznie (!) robi jakąś rzecz w interesie ogółu. Nie każdy polityk jest mężem stanu. Mąż stanu, to górna półka polityków. To taki ktoś, kto myśli perspektywicznie, wyłącznie w interesie państwa. Nie boi się naruszać interesów różnych grup. Wszystko w imię ogółu i dla dobra wspólnego, nawet przeciw wszystkim: jak ojciec, którego „nie lubią skarcone dzieci za to, że np. nie pozwolił im bawić się piłą mechaniczną.
Niestety, obawiam się, że polscy politycy prawicowi, i to od lewa do prawa, nie potrafią się wynieść poza osobiste urazy i ambicje. Różne są tego przyczyny. Problem w tym, że czasem bywa to groteskowo śmieszne. Nie jest jednak śmiesznie gdy ambicje, nieumiejętność kompromisu czy długofalowej realizacji „czegoś” w ściśle określonym celu (nie od razu Kraków zbudowano) powodują całkowite zaprzepaszczenie możliwości realizacji nie tylko tej małej rzeczy, dla której polityk „kładzie się Rejtanem”, ale czegokolwiek.
Polscy politycy prawicowi (właściwie niepodległościowi – podział na prawicę i lewicę jest obecnie archaiczny i nie oddaje istoty rzeczy) jako ludzie walczący w podziemiu nie mają tendencji do kompromisu. To piękne w warunkach systemu totalitarnego, ale mało praktyczne w warunkach demokracji. Demokracja rządzi się specyficznymi prawami. Trzeba tu umieć „lizać tyłek” wyborcom”. Wiele czasu, pieniędzy i energii poświęcać na samo zdobycie władzy.
Politycy muszą wiedzieć, że nie zawsze mogą zmienić świat pięknymi ideałami i przekonać nimi do nich wyborców. Owszem, to piękne, ale wyniki wyborów w Polsce pokazują, że „hołota wybiera hołotę”. Wspaniale mieć idee, wiarę, zasady. Podzielone partie prawicowe nie ustępują w żadnym swoim postulacie. Wolą nie wygrać niż cokolwiek ustąpić.
Co więcej, wyobrażam sobie naszą czerwono-różową konkurencję, jak musi „drzeć łacha” z kłócących się o byle bzdurę prawicowych polityków, którzy zamiast brać się za pracę u podstaw, pomyśleć o jakieś wspólnym działaniu, porozumieniu, to oni już nie wiedzą dlaczego się nienawidzą. Zapewne nienawidzą się, bo… się nienawidzą.
Wypowiadam się na ten temat, bo jako sympatyk ogólnie rozumianej prawicy czuję ból, gdy ta żre się sama ze sobą. Szanuję każdego z tych polityków. Ale każdy z nich jest na swój sposób śmieszny. „Prawie” na każdego z nich głosowałem lub przynajmniej sympatyzowałem. Do każdego z nich czuję sympatię i szacunek ale także nieobce poczucie krytyki.
Zacznę w kolejności dowolnej:
J Kaczyński: Facet wiele przeszedł. Naprawdę dziwię się, że tak dobrze się trzyma, nawet jeśli złośliwi zaraz powiedzą, że jest na lekach. Właśnie, a po co te złośliwości? Chciałby któryś z Szanownych Panów być na jego miejscu, przeżyć to co on? Człowiek wiele zrobił dla Polski. Jego rząd miał świetne wyniki. Nikt o tym nie wspomina, tylko wypominają mu różne drobnostki. Nie ma się z czego cieszyć, chłop stracił rodzinę i przyjaciół. Niestety, wielu się cieszy, że jest mu źle”.
Niektórzy mają do niego pretensję, bo powiedział, że po prawej stronie od PiS nie może być żadnej partii. A po co do jasnej cholery polityk idzie do władzy? Po to żeby rządzić, a co ma tworzyć koalicję z partyjkami i marnować czas na wykłócaniu się o byle bzdurę, działać li tylko dla działania?! Polityk ma być skuteczny.
A teraz słono. Po 10 kwietnia, rozumiem, że świat się dla niego zawalił. Dla wielu z nas też. Już nic nie jest takie samo. Jednakże za bardzo zamknął się w sobie i w wąskim otoczeniu najbliższych współpracowników. Nie ma nosa do ludzi (patrz: Kluzik-Rostkowska), takie „wybitne” postacie jak Lipiński, Kłosowski, i inni to totalna żenada. Zarządzanie partią? Zamordystyczne. Kogo on awansuje w „nagrodę” za ciężka robotę? Beatę Szydło, a Ziobre wyrzuca z partii?! A później są pretensję, że odchodzi Dorn, powstaje PJN, Solidarna Polska… No i jakieś poczucie dystansu (niekoniecznie humoru), na litość boską! Musi się otworzyć na innych, także na tych co krytykują, inaczej PiS nigdy nie osiągnie zamierzonych celów.
Ziobro: Człowieka widziałem dwa razy w życiu. Robił na mnie pozytywne wrażenie. Musi hamować „ostry język”, ale już trochę dojrzał i się kontroluje. Świetny medialnie. Media będą go pieścić, ale on powinien być ostrożny na „judaszowe pocałunki”. Znakomity organizator, dobry mówca, logiczny następca Kaczyńskiego. Lider. Robi wrażenie i ma nosa do ludzi. Patryk Jaki to strzał w dziesiątkę. Chłopaki z SP robili świetna robotę na demonstracji przeciwko ACTA w Opolu. Oby tak dalej. Zobaczymy co będzie po wyborach. Mają dużo czasu i świeżej, racjonalnej krwi. W przeciwieństwie do PJN – zdolność koalicyjna z PiS.
PJN: „Widzę ciemność, widzę ciemność!”. Szkoda słów. Takiej zdrady się nie zapomina. Niemniej… jak nie będzie innego wyjścia, to trzeba będzie się dogadać. Ale oni raczej nie wygrają (czyt.: dostaną się do Sejmu) wyborów. Tylko podbiorą elektorat.
Janusz Korwin-Mikke i UPR: Właściwie to nie jest partia polityczna. Jako partia jest porażką. Każde wybory przegrane, itd., czasem miejsce uzyska jakiś poseł zastępczy, czasem miejsce w samorządzie. Korwin zawsze coś palnie. Wiem, że ma rację, ale tak się nie robi polityki. Szczerość w polityce nie zawsze jest cnotą.
Nie zmienia to faktu, że nie wyobrażam sobie polskiego życia politycznego bez Pana Janusza. Dzisiaj wielu ludzi myśli podobnie. To on nauczył nas zaraził myśleniem wolnościowym. Chwała Mu za to! Właściwie to tak trzeba rozumieć ten ruch. Parenaście lat temu niewielu myślało tak jak on. Jego praca nie poszła na marne. Żeby tylko był zdolny do kompromisu wcale nie ideowego, ale makawelicznego. Liberalizm nie może być celem samym w sobie – to jest tylko narzędzie. Inaczej popełni się błędy komunistów. To od niego 15 lat temu zacząłem się uczyć trzeźwego, logicznego osądu rzeczywistości. Tylko, żeby znał tę logikę demokracji i umiejętnie rozgrywał „populistyczne” mechanizmy dochodzenia do władzy.
Marek Jurek: Wielka kultura osobista i dobre maniery. Niestety, walka z aborcją to dla niego alfa i omega celów politycznych. To wspaniała sprawa, ale zdecydowanie za mało, żeby osiągnąć polityczny sukces. Inteligentny i dobroduszny facet, ale nie takiego formatu jak Korwin, Kaczyński, czy nawet Giertych (pomijając to, co ten wyrabiał). Do dziś nie potrafię mu wybaczyć. To on rozpoczął początek końca koalicji. Chodzi o to, że jeśli nawet PiS był podzielony w sprawie całkowitego zakazu aborcji, to polityk z prawdziwego zdarzenia nie unosi się honorem jak panna na wydaniu, tylko zabiera się do jeszcze większej roboty i urabia, urabia, urabia tych swoich kolegów, aż ich przekona do własnego zdania. Tymczasem pokazał, że nie ma zmysłu politycznego. Typowy zakładacz partii kanapowych. Dzisiaj PiS jest za całkowitym zakazem aborcji. Tymczasem co?! Nic. Kupa za przeproszeniem. Czułem, że Giertych wówczas robi hucpę, dąży do podziałów. Dał się mu sprowokować. Wkurzył się i zostawił stanowisko marszałka. Podobno Jarosław go błagał, żeby tego nie robił… Jak odchodził dostał mnóstwo oklasków. We wszystkich telewizjach był bohaterem dnia. Ale dzisiaj nikt o tym nie pamięta. Tak się nie robi polityki.
Artur Zawisza: Twardy, pyskaty, potrafi się wykłócać. Niestety. Ciągle ta przekorność. Zawsze żeby być przeciw. Raz w Prawicy Rzeczypospolitej z Jurkiem. Ale głosować przeciwko wejściu Polski do UE i kilka lat później tworzyć Libertas z człowiekiem, którego nawet dobrze nie zna, to rzecz dziwna. Jak można w takim wypadku mieć zaufanie do polityków. Idealny dla zwolenników księdza Natanka. Przepraszam.
Roman Giertych: myślę, że jeszcze o nim usłyszymy. Najpierw nadzieja, później grabarz tychże nadziei polskiej prawicy. To m.in. dzięki niemu doszło do rozpadu koalicji i zwycięstwa PO. Nie potrafię mu tego wybaczyć. Myślę, że jeszcze o nim usłyszymy. Ale czy naprawi swoje błędy? Wątpię. Myślę jednak, że jego osoba jeszcze kiedyś zaistnieje w polskiej polityce. Bycie wnukiem sławnego Jędrzeja Giertycha to za mało, aby być pozytywnie ocenionym. Zapracował sobie na to. Ocena najgorsza z możliwych. Z nim nie dało się rządzić. Nie wiem, czy gorszy był on czy Lepper. Może jestem niesprawiedliwy albo zapamiętałem ostatnie „złe wrażenie”. Trudno, ale to polityk powinien myśleć o tym, jakie wrażenie robi na wyborcach.
Podsumowanie
Sytuacja w jakiej funkcjonuje prawica, może przypominać działania w konspiracji lub podziemiu. Cechy charakteru, które w takim przypadku są zaletą, mogą okazać się wadą w czasie demokracji. Zresztą, praktycznie większość liderów prawicy dorastała w czasach PRL.
Dlatego też w ciągu najbliższych lat prawica nie może wygrać wyborów. Wszystko dla tego, że liderzy prawicy mają takie, a nie inne cechy charakteru. Liderzy prawicy nie potrafią wyjść poza swoje ambicje. Nie są ludźmi przegranymi, chociaż przegrywają wybory.
W Polskiej polityce niewielu potrafi się wznosić ponad urazy. Polskich niepodległościowców łączy wiele wspólnych idei. Problem w tym, że o ile znają się na polityce, to nie mają pojęcia o sztuce utrzymania władzy. Nie znają się praktycznie na mechanizmach demokracji. Brak cynizmu jest zaletą, ale nie w polityce. To piękne, ale żeby zdobyć władzę trzeba umieć lawirować. Dodatkowo na podziały między nimi nie wpływają różnice ideologiczne ale urazy i antypatie.
Prędzej czy później będą musieli się dogadać. Inaczej Drodzy Panowie, Polska umierze. Czy jesteście w stanie wznieść się wyżej, ponad swoje emocje (tę przeklętą nienawiść bez powodu), by uratować to, co jeszcze zostało do uratowania?
Potrzebny jest nowy AWS, ale bez unio-wolnościowego wirusa (największa "zaraza" z AWS przesła do PO). Myślę, że kolejny twór jest konieczny jeśli chce się uratować kraj. Z powstrzymywaniem chorej radości, gdy drugiemu dzieje się źle. Bez myślenia „skoro ja i mój faworyt ma 1 proc. to lepiej niech konkurent ma to samo, bo przez niego przegrałem wybory”. Takie myślenie nie jest godne mężów stanu jak Dmowski czy Piłsudski.
Prawica działa w nieprzychylnym otoczeniu. Osobnym, ale niezwykle ważnym zagadnieniem jest to, czy jest rozgrywana od wewnątrz, zewnątrz, infiltrowana przez nieprzychylne organizacje czy służby. Ale to, to już jest temat na inny artykuł.