Fachowiec z branży atomowej przybliża nam temat energetyki jądrowej
Mirosław Dakowski, 28 maja 2011
FALE
Pierwsza fala uderzyła w nas wraz z „twardymi regułami stany wojennego”, na początku 1982 roku.
Wcześniej skutecznie broniliśmy Polski przed inwazją przodującej radzieckiej energetyki jądrowej.
Pod osłoną stanu wojennego frakcja pro-sowiecka we władzach PRL-u wcisnęła nam decyzje o kilku elektrowniach jądrowych na terenie Polski. Opartych o sowieckie WWER- 213. Inwestycję w Żarnowcu budowano, inne lokalizacje przygotowywano.
Po 89-tym udało się trochę zajrzeć w „bebechy” tych reaktorów. Trochę, bo plany szczegółowe były dalej w Leningradzie (zdaje się), towarzysze dosyłali je w trakcie budowy. Ale w Państwowej Agencji Atomistyki powołano t.zw. „komisję Wierusza”. Byłem jej członkiem. Istnieje jej Raport. Z ułamkowych danych oceniliśmy, że WWER-213 jest około trzy razybardziej materiało-chłonny oraz trzy razy bardziej energo-chłonny od zachodnich odpowiedników (PWR – Pressurised Water Reactor). Jest też o trzy rzędy wielkości (przeszło tysiąc razy) bardziej podatny na pożary i inne „drobne awarie”. Całe miasteczka i wsie w okolicy Wejherowa powstały z ciężkiego, specjalnie dla celów jądrowych, betonu przeznaczonego na Żarnowiec. Ośmio-metrowej grubości fundamenty pod reaktory okazały się mieć głębokie pęknięcia, a te szczeliny dyrekcja kazała zalewać ciastem cementowym: „toć ci staruszkowie z Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej w Wiedniu się nie zorientują”. Takich historyjek było wiele. Wtedy rząd wstrzymał jednak dalszą budowę Żarnowca.
Druga fala uderzyła w Polskę niedługo potem. Francja (Framatome, poprzednik obecnej Ariva) i Belgia (Tractabel) usiłowały nam sprzedać swe, już wtedy niechodliwe w Europie Zachodniej produkty, PWR-y.
Skończyło się na obietnicach, prowizjach i innych postaciach jurgieltu (to Jahr Geld !). Są podobno kłopoty z ich spłaceniem. A nie były to pożyczki.
Ostatnio uderzyła trzecia falakomiwojażerów. Daniel S. Lipman (wice-prezes) z Westinghouse, Prezydent Francji Nicolas Sarkozy, wyduszają od tutejszych kacyków zobowiązania i obietnice budowy. W końcu maja (2011) z podobnym naciskiem zwraca się do rządzących Polską prezydent USA Barack Hussein Obama.
SEJM „niezawisłych”
A 13-go maja nastąpił czarny piątek: Sejm pospiesznie przyjął „Prawo Atomowe”, naprędce zmodyfikowane tak, by umożliwiło przyspieszenie budowy EJ w Polsce. Przeciw był jeden poseł: prof. Jan Szyszko, dwie osoby z PiS się wstrzymały. Pewna pani poseł pytana potem przez wstrząśniętego wyborcę, jak to było możliwe, zupełnie nie wiedziała, „o które głosowanie chodzi. Tyle mamy tych głosowań”. Inni posłowie, z różnych partii, z którymi koledzy utrzymują kontakty, też nie dawali zbornych wyjaśnień. Ta straszna jednomyślność (czy oni myślą? lub łagodniej – o czym?)dotyczyła wszystkich partii i niezależnych posłów otrzymujących pobory i diety poselskie.
Oto urywki z niedawnej dyskusji mail’owej z jednym z posłów:
Szanowny Panie Pośle!
Zauważyliśmy z przerażeniem, że 13 maja WSZYSCY posłowie, m.in. PiS (poza posłem SZYSZKO i dwiema osobami wstrzymującymi się) głosowali za prawem atomowym ułatwiającym budowę w Polsce elektrowni jądrowych.
Jestem fizykiem rozszczepienia, a mówiłem z byłym ministrem skarbu Krzysztofem Jasińskim DWA TYGODNIE przed tą datą. Przedstawiałem powiązania propagandzistów EJ z Informacją Wojskową i GRU. Mamy dowody. Oraz argumenty przeciw EJ. Te ostatnie są na mojej stronie: www.Dakowski.pl Minister solennie obiecał przedstawić Prezesowi.
Kto WAM doradza, na Boga??
Liczę na poważną odpowiedź, bo to zakrawa na ZDRADĘ GŁÓWNĄ
MD
PS. : Czy polski sejm się odrodzi? A może Pan spowoduje uczciwą debatę na temat: czy warto wydawać 100 -180 miliardów złotych na technologie przestarzałe i cudze?
Polecam, poza sobą, prof. Bojarskiego i prof. Mielczarskiego z Łodzi.
[Pytanie o los Sejmu jest nawiązaniem dozaproszenia na dyskusję pt. Czy polski Naród się odrodzi?md]
A oto odpowiedź posła: …Mieliśmy się wstrzymać w glosowaniu. Nie wiem dlaczego w ściągawce do głosowań było za. Wśród wielu posłów po głosowaniu nastąpiła konsternacja. Osobiście ubolewam nad tym glosowaniem
[wytłuszczenia moje MD]
Zasadne są pytania:
– Kto im tak przemożnie doradza. Kto personalni w „ściądze” głosowań zmienił „wstrzymać się” na TAK ?
– Czy wyciągnięto z tej „pomyłki” jakieś wnioski? Jakie?
– Jakie argumenty przekonały posłów z wszystkich opcji?
– Po co nam kosztowne kampanie wyborcze, jeszcze bardziej kosztowne „kreowanie celebrytów”? By stwarzać pozory demokracji? Niech możni lobbyści sami naciskają guziki decyzji, po co zatrudniać biologiczne maszynki do głosowania?
HUCPA – powrót Trzeciej Fali
W 1991-szym na świecie działało ok. 436 reaktorów, teraz działa ok. 425-ciu. Ściślej – tyle jest podłączone do sieci, bo część jest w permanentnych remontach. Katastrofa w Fukushima zniszczyła sześć reaktorów, po czym, a właściwie na skutek czego Kanclerz Niemiec Angela Merkel nakazała natychmiastowe wyłączenie w Niemczech siedmiu najstarszych reaktorów.
Raczej nie świadczy to o renesansie energetyki jądrowej, lecz o jej katastrofalnym zastoju i niekonkurencyjności.
A propagandyści w Polsce szaleją: w TV na tle wybuchających reaktorów w Fukushima 1 mówią z nieprawdopodobną pewnością siebie (hucpa), że to „najbezpieczniejsze, najtańsze i ekologiczne” technologie.
Jakieś, zdaje się, Stowarzyszenie Emerytów i Rencistów Energetyki Nuklearnej i ministerstwo Gospodarki wysyłają autobus z propagandą pro-jądrową na kosztowny Tour de Pologne. Organizują wielkie konferencje propagandowe ( np. 19 maja 2011 w Gdańsku) .
Za nasze, podatnika pieniądze
ŻADNEJ DEBATY MERYTORYCZNEJ NA TEMAT ENERGETYKI, W TYM JĄDROWEJ, W POLSCE NIE MA. Jest usilnie blokowana.
A tymczasem wiele reaktorów budowanych obecnie na Dalekim Wschodzie (Chiny, Tajwan, Indonezja, Filipiny) musi być przeprojektowanych, bo są budowane w krajach silnie sejsmicznych na plażach, tak jak Fukushima jeden i dwa. Projektanci, jak generałowie, uczą się dopiero na swych klęskach.
O ukrywanych kosztach EJ oraz kosztach tych zmian napiszę osobno.
Musimy tę trzecią falę propagandowego nacisku odeprzeć – tak, jak dwie poprzednie.
Sytuacji odpowiada dawne hasło UPR-u:
TAMCI chcą naszego dobra a MY mamy go już tak mało…
Potrójne Tsunami
Trzecie FALA Propagandy zbiegła się w czasie z dwiema ważnymi datami:
I. XXV-lecie katastrofy w Czarnobylu i 25 lat stałych kłamstw (Tsunami kłamstw Czarnobylskich)na temat „niewielkich skutków zdrowotnych tej awarii”.
II. Oraz z 11 marca 2011 (Tsunami Japońskie)– wielkich katastrof jądrowych w Japonii, z których Fukushima Dai-ichi jest najgroźniejsza, bo jeszcze nie widać (piszę w końcu maja 2011) technicznych perspektyw ustabilizowania czterech gotujących się, zniszczonych reaktorów, ani wszystkich magazynów wypalonego paliwa (bo wszystkie zostały zburzone lub ciężko uszkodzone !!) umieszczonych w Fukushima 1. W nich zaś są ogromne ilości wyższych izotopów Plutonu, miliony razy bardziej aktywne alfa, niż Pu239.
Oliwa sprawiedliwa a moralność uwarunkowana
Doradzono mi: Jeśli może nie jest oczywiste, że prawo do dyskusji o ichtiologii mają głównie ryby, to jest pewne, że dyskusję o stanie profesury powinien zacząć profesor. Więc z bólem – zaczynam.
Po kilku moich wystąpieniach publicznych, w których zreferowałem oceny ilości śmiertelnych ofiar Czarnobyla, w instytutach jądrowych w Świerku (są chyba dwa?) podniosły się głosy oburzenia, jak śmiem o tym mówić publicznie. Koledzy, moi od dziesięcioleci sojusznicy polityczni, skarżyli się niedawno wspólnym znajomym: „Jak on może takie rzeczy otwarcie mówić, przecież my u tamtych pracujemy”. Cóż, przypomniałbym im, gdyby podobne żale wyrazili mi w oczy, radę Piłsudskiego: „Pieniądze brać, ale nie kwitować”. Tylko udziału w zorganizowanym kłamstwie bym nie zalecał. Oliwa sprawiedliwa, mówią dzieci. W Świerku pozatem dożywają swoich dni moi liczni koledzy sprzed lat czterdziestu. Rozumiem ich, bo uzupełnienie nędznej, profesorskiej czy doktorskiej emeryturki o (też dość nędzną!) pensję w instytucie jest kuszące. Ale grzanie krzesła profesorskiego, czy fotela dyrektorskiego do czegoś jednak zobowiązuje. Jeśli już praca badawcza, twórcza, jest utrudniona tak ze względów biologicznych, jak i ciągłego „braku funduszy”, to należy jednak w ramach uczciwości zawodowej, choć śledzić krytycznie literaturę przedmiotu. Wygląda jednak, że niektóre osoby posiadające nazwiska w nauce, lub choćby tytuły profesorskie, a związane z energetyką jądrową, kontentują się przeglądaniem literatury propagandowej rozdawanej przez struktury finansowe, usiłujące wcisnąć Polsce „paciorki”. Mniej dziwię się dyrektorom i innym celebrytom mającym dostęp do unijnych (itp.) funduszy (czy marzącym o…). Pozycja przy cycku określa sposób myślenia, rzekłby ich guru – Marx.
Ale naukowcy?
„Oburzeni” kontentują się cytowaniem publikacji IAEA i WHO (np. "Forum Czarnobylskie", 2005), w której prawdę o katastrofie strasznie wypaczono. Tak co do metod, jak i wniosków. Można to stwierdzić po szczegółowej analizie. Np. szkodliwość jest wyliczana na podstawie ogromnej liczby założeń i uproszczeń. Praca ta (i podobne) oparta jest o niepewne współczynniki (większość jeszcze sprzed siedmiu dziesięcioleci – określone po Hiroshima i Nagasaki) i różne założenia (ile człowiek, obiekt wyliczeń, wypił mleka, jak długo był na powietrzu itp).
W tego typu tendencyjnych raportach, szczególnie z MAEA w Wiedniu, twierdzi się, że „nie znaleziono wystarczających dowodów na więcej, niż kilkadziesiąt ofiar śmiertelnych” promieniowania po Czarnobylu. Reszta – to przesada, lub „radiofobia”, czyli organiczne skutki strachu, plotek i legend. Jak ci „naukawcy” tłumaczą, że takie same objawy (wg. nich – radiofobii) – mają zające, szczury, czy żaby – nie wiem.
Jest oczywiste co robi uczony w sytuacji tak znaczących rozpiętości danych. Zapoznaje się z metodyką i wynikami wszystkich prac i wyciąga wnioski logiczne. Podobnie powinien postąpić naukowiec, jeśli pretenduje do miana uczonego. A rola i zadania naukawca są poza tą dyskusją. To taki, co grzeje krzesło i załatwia sobie stanowiska służbowe oraz dotacje – wykonując posłusznie wszelkie dyrektywy.
Jeśli po wyjściu ze studia TV, gdzie przez parę minut wymienialiśmy poglądy (sprzeczne, a bez możliwości weryfikacji) na temat KOSZTÓW Energetyki Jądrowej i ilości ofiar Czarnobyla, mój rozmówca (prof. JJ) mówi zdenerwowany, że ON ma większy (dłuższy?) Indeks (może Parametr? nie pamiętam) Hirscha niż ja, to przypomina to rozmówki chłopaków po kąpieli w rzece. Ale takie rozmówki po przekroczeniu 16-go roku życia zwykle ustają.
Jeśli okazuje się jednak, iż tenże pan profesor, propagator EJ, nie wie, że stojący w Świerku reaktor MARIA ma zwierciadło GRAFITOWE, to już jest groźne:
Dla laików: Zwierciadło neutronowe zawraca neutrony do środka, do rdzenia reaktora, w ten sposób podtrzymując reakcję lawinową. Jeśli to zwierciadło jest zbudowane z wody lub ciężkiej wody (D2O), to w razie utraty pomp i chłodzenia, neutrony uciekają na zewnątrz i reakcja lawinowa jest tym samym hamowana, niezależnie od pozycji prętów awaryjnych. Gdy jednak zwierciadło jest zbudowane z ciał stałych, w tym wypadku z berylu i grafitu, to zawraca ono neutrony dalej! To było przyczyną katastrofy w Anglii w Windscale (i m.inn. dlatego od pół wieku nie używa się grafitu jako zwierciadeł). Takie zwierciadło spowodowało też potworne skutki Czarnobyla.
Cytuję za popularnym, dostępnym dla każdego w wikipedii, opisem reaktora Maria: W spowalnianiu neutronów uczestniczą także bloki berylowe otoczone blokami grafitowymi, pełniącymi rolę reflektora. Pomiędzy blokami berylowymi znajdują się kanały paliwowe, służące do wprowadzania zestawów paliwowych
Obrońcy EJ „ze Świerka” wypadałoby wiedzieć o tej właściwości konstrukcyjnej reaktora MARIA. Bo jest straszna.
Jak też o „mini-Czarnobylu” z 1978 roku. Wtedy na tym reaktorze (MARIA)przeprowadzono „doświadczenie” z odcięciem wody chłodzącej pręta paliwowego, a osoba odpowiedzialna zleciła wykonanie technikowi i – wyjechała sobie do domu. Sprawę skażenia sterowni reaktora i okolicy utajniono na lata, a jak widać- na dziesięciolecia.
Cyryl jak Cyryl – ale te metody..
Należy powtórzyć zapoznaną prawdę: Najważniejsza w nauce jest metoda krytycznego podchodzenia do zagadnień, do wszystkich wyników i metod, którymi te wyniki uzyskano.
Firma związana z IAEA kiedyś podała do wierzenia, w raporcie Chernobyl Legacyopublikowanym razem z WHO, dane zupełnie niewiarygodne na temat śmiertelności i chorób po-czarnobylskich (por. wyżej).
W latach 1986-89 (jako „podziemie jądrowe”) i w latach 1990-92 (Komisja d/s Żarnowca i Czarnobyla w Państwowej Agencji Atomistyki) próbowaliśmy użyć metody bezpośredniej: Porównania zachorowań i śmiertelności dużych populacji, o podobnym poziomie biedy, higieny i nawyków żywnościowych, a różniących się jedynie stopniem napromieniowania „z Czarnobyla”. W obu tych okresach okazało się to dla nas (fizyków i lekarzy w Polsce) niewykonalne: Dostępu do takich danych broniły „służby” radzieckie, tutejsze, potem też ukraińskie i białoruskie.
Ucieszyłem się więc, gdy okazało się, że takie badania przeprowadzono wreszcie w Rosji. Biolog i ekolog, profesor Aleksiej W. Jabłokow wraz z profesorem Wasilijem Nesterenko z Mińska, byłym dyrektorem Instytutu Energetyki Jądrowej, po wielu badaniach szczegółowych, opublikowali w wielu językach książkę będącą podsumowaniem rozległych badań statystycznych (na podstawie setek publikacji) na terenach Rosji, Ukrainy i Białorusi.
Przed rokiem czy dwoma, eksperci pracujący dla Greenpeace też opublikowali obszerne i rozważne podsumowanie badań na podstawie publikacji zwykle niedostępnych czy trudno dostępnych na Zachodzie.
Powtarzam więc:
Propagandyści w Polsce obie te fundamentalne pozycje zupełnie przemilczeli. Żadnych analiz krytycznych, porównań z innymi danymi. Takie przemilczanie niegodne jest uczonego. Niemożliwe jest też dla naukowca. Ludzi tak zachowujących się z pełną odpowiedzialnością za słowa możemy zakwalifikować jako „naukawców” czy propagandzistów.
A jeśli niektórzy z nich przyklejają sobie zupełnie im nienależne tytuły „profesora” (jedynie na podstawie tego, że dostali podwyżkę pensji w instytucie, który nie ma nawet praw do przyjętych na uczelniach nazw, t.zw. „profesora uczelni”), to sytuacja staje się groteskowa.
ZGONY
Podsumuję trzy źródła danych o licznych zgonach po Czarnobylu.
I. Badania porównawcze (prof. Jabłokow i inni) wskazują, że śmiertelność na terenach silnie skażonych (najpierw 131J, potem 134Cs, 137 Cs, Sr, ciągle też promieniowanie alfa różnych ciężkich izotopów Plutonu)przewyższa o 4%śmiertelność na analogicznych pod innymi względami terenach nieskażonych (próbka odniesienia).
Daje to ok. 1 000 000 nadliczbowych śmierci.
II. Badania martwych urodzeń i poronień na terenach skażonych – dalsze kilkaset tysięcy- jak uważa niemiecki badacz H. Scherb. Nie znaleźliśmy danych statystycznych dotyczących spędzeń płodu, czyli celowego uśmiercenia ludzi nienarodzonych. Lekarze szacują te ofiary na kolejne kilkaset tysięcy.
III. Wokół Czarnobyla w 1986 i 87 roku zmuszono do przenoszenia i zakopywania wysoko-skażonych materiałów (co samo w sobie było i jest absurdem) ponad 600 tysięcy młodych ludzi (rekruci, wojsko, wojska wewnętrzne), którzy w większości nie mieli dozymetrów indywidualnych. Rozkazem „władz” sowieckich zabroniono wpisywania do ich książeczek zdrowia informacji o pracy w Czarnobylu i o otrzymanych dawkach (jeśli takie dane były). Organizacje takich ludzi, zjednoczone po latach, gdy terror władz zmalał, w grupie „LIKWIDATORY”, oceniły śmiertelność w pierwszych dwudziestu latach po katastrofie na 20 % tej populacji, czyli na ok. 120 tysięcy ludzi.
Dane te ( i podobne) nie doczekały się źródłowego i krytycznego opracowania ze strony Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej w Wiedniu.
Gdy więc ktoś z Państwa zobaczy w telewizorze Autoryteta czy Celebrytę, mówiących, że na skutek Czarnobyla zginęło „32” lub „kilkadziesiąt” osób, po wysłuchaniu steku nieprawdziwych, a wyświechtanych sloganów o „bezpieczeństwie EJ”, wygłaszanych na tle zdjęć wybuchających reaktorów Fukushima Dai-ichi, będzie mógł zasadnie zadać sparafrazowane pytanie, jakie zadał w TVN porażony bezczelnością rozmówcy prof. Władysław Mielczarski (energetyk)
„A któż ci to, ciemniaku i łobuzie, profesurę nadał ??”
I „prawo” do drwienia z męczarni ludzi? I ze zdrowego rozsądku Polaków?
ze strony:
http://dakowski.pl//index.php?option=com_content&task=view&id=3558&Itemid=44
Zagladam tu i ówdzie. Czesciej oczywiscie ówdzie. Czasem cos dostane, ciekawsze rzeczy tu dam. ''Jeszcze Polska nie zginela / Isten, áldd meg a magyart'' Na zdjeciu jest Janek, z którym 15 sierpnia bylismy pod Krzyzem.