Poszerzyć krąg podejrzanych
07/05/2011
1181 Wyświetlenia
0 Komentarze
14 minut czytania
Łażący Łazarz przedstawił projekt powołania nowego ruchu politycznego, sojusznika PiS w celu pozbawienia rządów obecnych szkodników z PO.
Na to zareagował sympatyk PiS Aleksander Ścios wskazując, że to podejrzana inicjatywa bowiem w tle roi się agentura (WSI/GRU) i komuchy mundurowe z LWP. Przy okazji podał moje nazwisko jako osobnika jakoś w te środowiska wrogów Polski uwikłanego. W następstwie na stronie nE rozgorzała wielowątkowa dyskusja, w której głośni byli zwolennicy pana Ściosa. Mnie się też przy okazji oberwało. Rozumiejąc rygoryzm moralny „ściosowców” zapytałem jednego, czy takie kryteria stosuje wobec wszystkich, czy tylko w moim przypadku. Podałem przykłady wskazujące, że wg metody pana Ściosa można by np. krytykować prezesa PiS. W odpowiedzi usłyszałem, że to co robił szef PiS to była konieczność dziejowa, a tłem jego działania dobro Polski, gdy w moim przypadku niczego takiego uświadczyć nie można. Czyli nie wiedząc po co polazłem w marne towarzystwo i nawet nie umiem przyznać się do błędu.
Miałem zaszczyt i honor znać bardzo dobrze prezydenta RP śp. Ryszarda Kaczorowskiego.
Współpracowaliśmy ze sobą, gdy pan Ryszard był ministrem spraw krajowych w rządzie premiera prof. Szczepanika. Wspólniew maju 1988 r.organizowaliśmy konferencję w austriackich Alpach w Ramzau polskich organizacji o charakterze niepodległościowym z kraju i zagranicy z przedstawicielami Rządu na emigracji i działaczami polonijnymi. http://www.prawica.net/node/19415
Kiedy Kaczorowski został prezydentem RP zostałem przez niego odznaczony krzyżem kawalerskim Polonia Restituta. Za moją działalność niepodległościową III RP nie raczyła mnie odznaczyć. Co więcej usiłowała mnie zamknąć w wiezieniu za łapownictwo. Dziś jestem dumny, że mam prawdziwe polskie odznaczenie nadane przez legalne władze Drugiej RP.
Ciężkim ciosem dla mnie i mojej żony była wiadomość o śmierci Pana Prezydenta Kaczorowskiego 10 kwietnia 2010 r.
Belweder kwiecień 2010. Stoję na warcie honorowej przy trumnie ze zwłokami śp. Ryszarda Kaczorowskiego
Śp. Ryszard Kaczorowski miał piękny życiorys Polaka oddanego Ojczyźnie. Był człowiekiem uczciwym i prostolinijnym, szlachetnym, kryształowo czystym. Był wielkim polskim patriotą.
Jednym z ostatnich dzieł śp. Prezydenta byl Instytut Strategii Polskiej. Ks. Ryszard Halwa redaktor naczelny pisma „Moja Rodzina” zaproszony na inaugurację Instytutu pisał:
„Dnia 22 maja (2009 r.) uroczyście zainaugurowano powstanie nowego ośrodka myśli geopolitycznej w Polsce. Powstał Instytut Strategii Polskiej (ISP), którego celem jest wypracowanie nie tylko realnej koncepcji, ale całej strategii odnoszącej się do polskiej racji stanu. Postaci założycieli, jak i same założenia, każą patrzeć z zainteresowaniem na pierwsze ruchy ISP, albowiem – być może – w końcu powstał w Polsce ośrodek nie będący filoeuropejskim i rusofobicznym odzwierciedleniem tego, co robią inni.
Na uroczystym podpisaniu aktu notarialnego w Sali Koncertowej Zamku Królewskiego w Warszawie pojawiły się osoby z przeróżnych środowisk, których cechą charakterystyczną jest realny wpływ na kształt państwa polskiego. Zapewne tylko takie współdziałanie w ramach wypracowania istotnych celów państwowych oraz wewnętrznego wsparcia państwa polskiego ma sens, gdy swój głos będą mogli zabrać ludzie Kościoła, nauki, polityki, organizacji społecznych, a nawet służb specjalnych. Nie da się jednak zbudować silnej struktury nie wybierając ze wszystkich środowisk tego, co nazywamy solą ziemi.”
Obecna na inauguracji prof. Jadwiga Staniszkis wskazała, że powstanie Instytutu oznacza stworzenie ośrodka, w którym mogą pojawiać się wizje "na tyle porywające i na tyle równocześnie realistyczne, żeby móc odwracać niekorzystne dla Polski tendencje". Mówiła: "Konieczne jest także powstanie miejsca dla stawiania zadań na tyle trudnych, żeby młodych, wykształconych ludzi zatrzymywać w Polsce, miejsca, które byłoby katalizatorem wymiany elit na bardziej profesjonalne. Mam nadzieję, że Instytut stanie się takim miejscem" – podkresliła pani profesor.
Głos zabrał też prezydent Kaczorowski, twórca Instytutu, który wyraził nadzieję, że założenie placówki „stanie się początkiem owocnej pracy instytutu dla kraju i narodu”. Podkreślił: "Przyjmuję z satysfakcją fakt, że grupę inicjatorów Instytutu ożywia taka sama troska o Polskę, jaka cechowała niegdyś twórców Towarzystwa Przyjaciół Nauk. Zadania, jakie stoją przed Polską w dobie globalizacji, są inne od wyzwań, jakie stały przed twórcami Towarzystwa, ale imię Polski i miłość do ojczyzny ma zawsze to samo imię. Państwo polskie jest wspólnym dobrem wszystkich obywateli, wskrzeszonym walką i ofiarą najlepszych swoich synów i ma być przekazywane w spadku dziejowym z pokolenia na pokolenie."
Jak dotąd jest dobrze. Pan Ścios jeszcze spokojnie drzemie, nie reaguje, ale… uwaga!
Czytam dalej relację ks. Halwy:
„W Sali Koncertowej na Zamku Królewskim obecni byli – poza prezydentem Kaczorowskim, Tomaszem Czaplakiem, prof. Jadwigą Staniszkis, ks. prał. Józefem Majem i ks. Henrykiem Małeckim – szefowie wywiadu wojskowego, m.in. generałowie Marek Dukaczewski i Konstanty Malejczyk. Obecny był generał Stanisław Koziej, a także europarlamentarzyści: Sylwester Chruszcz, Mateusz Piskorski oraz senator Zbigniew Romaszewski i Ewa Tomaszewska”.
Oj niedobrze – „generałowie Marek Dukaczewski i Konstanty Malejczyk”!
Jednak to nie koniec powodów do podejrzeń. Przemówił bowiem prezes Instytutu Strategii Polskiej i osoba zaufana prezydenta Kaczorowskiego Tomasz Czaplak: „My, którzy zostaliśmy wychowani przez tych, którzy przeżyli, mamy obowiązek budować i dlatego nie pytamy, skąd przychodzicie, ale jakiej sprawie służyć będziecie.”.
Od lewej: Ks. Maj, prezydent Kaczorowski, prezes Czaplak
Sięgam wiec do artykułu „WSI idzie po władzę” z podtytułem „Politycy mogą być listkiem figowym dla oficerów WSI” ("Gazeta Polska", 22-01-2009) i co czytam:
„WSIowy koncern narodowy
Członkowie nieformalnej grupy, która bazując na niezadowoleniu z obecnej klasy politycznej od dłuższego czasu zamierzała utworzyć ruch społeczno-polityczny, głosząc hasła narodowo-patriotyczne, spotykali się w siedzibie prywatnej spółki – Polskiego Konsorcjum Finansowego SA, kierowanego przez Tomasza Czaplaka. W zarządzie PKF byli m.in.: Zbigniew Nita (były prezes PKF) – wiceminister gospodarki w rządzie Buzka, później wiceprezes PHZ Bumar; Janusz Partyka – członek zarządu PHZ Bumar; płk Krzysztof Tonderski, później członek zarządu konkurencyjnej dla Bumaru firmy Cenzin; nieżyjący już Andrzej Krężel, brat byłego prezesa Agencji Rozwoju Przemysłu Arkadiusza Krężla; Waldemar Milewicz – pracownik gabinetu ministra obrony narodowej (w czasach Komorowskiego i Szeremietiewa), potem członek zarządu Cenzinu. Jednym z podstawowych celów tej nieformalnej grupy jest doprowadzenie do utworzenia dużego koncernu narodowego po połączeniu polskich stoczni z cywilną częścią Bumaru. Likwidacja stoczni krzyżuje te plany. To dlatego prezes Polskiego Koncernu Finansowego SA Tomasz Czaplak zaangażował się w obronę stoczni i krytykę specustawy, która doprowadzi do ich sprzedaży. O ile obrona stoczni jest z punktu widzenia interesów narodowych słuszna, podobnie jak pomysł utworzenia koncernu narodowego, o tyle kierowanie nim „z tylnego siedzenia” przez byłych szefów WSI i osoby handlujące w czasach WSI bronią, na pewno dla interesów Polski korzystne nie jest. A takie ryzyko istnieje. W biurze prezesa Czaplaka bywają bowiem, oprócz działaczy niepodległościowych, byli szefowie WSI, gen. Konstanty Malejczyk i gen. Marek Dukaczewski, z którymi łączy go, czego nie ukrywał w rozmowie, bliska znajomość. W grupie jest również pozytywnie zweryfikowany oficer WSI, czynny oficer kontrwywiadu wojskowego, deklarujący się jako narodowy patriota.”
Jakie więc powiązania są między byłymi szefami WSI, panem Czaplakiem, a śp. prezydentem Kaczorowskim, księdzem Majem i last, not least prof. Staniszkis? Przejrzałem teksty archiwalne krytyków moich niecnych poczynań/powiązań. Nic nie napisali na temat podejrzanych kontaktów prezydenta Kaczorowskiego, profesor Staniszkis, księdza Maja i senatora Romaszewskiego. Nigdzie, ani słowa?
Tak czy inaczej, kudy tam knowaniom Łażacego Łazarza do tego co wyżej.
………………………………………………………………
W kilku wypowiedziach podejrzewających zbrodnicze intencje inicjatywy pt. nowy ruch polityczny pojawia się nazwisko gen. Czempińskiego. Redakcja nE zapewnia, że nie ma z nim nic wspólnego. Czytam w biogramie generała:
„Jego najsłynniejszą (ujawnioną) akcją była „Operacja Samum”; amerykańscy agenci z CIA na krótko przed wojną musieli zostać ewakuowani z Iraku, wiele państw odmówiło wówczas pomocy m.in. Francja, Rosja. Na pomoc zgodziła się Polska, wysyłając do Iraku wówczas ppłka Czempińskiego, operacja była niezwykle ryzykowna, w razie wpadki szpiedzy ponieśliby śmierć. Plan zakładał, że agenci amerykańscy razem z polskimi funkcjonariuszami Departamentu I MSW, wyjadą z Iraku w autobusie z robotnikami polskimi. Podczas ostatniej odprawy na przejściu granicznym, iracki oficer, który studiował w Polsce zadał pytanie po polsku do amerykańskiego szpiega – była to chwila krytyczna, ten udawał pijanego do nieprzytomności (w innej wersji zemdlał). Operacja się udała, a amerykański rząd umorzył ponad połowę zadłużenia Polski czyli 20 mld USD. Czempiński zostaje też odznaczony przez prezydenta George’a Busha wysokim odznaczeniem. Amerykanie jednocześnie sfinansowali budowę Jednostki Wojskowej 2305, którą pierwszy dowódca Sławomir Petelicki nazwał GROM na cześć Gromosława Czempińskiego.”
Nowy Ekran jest więc podejrzewany, że ma na zapleczu oficera wywiadu, który z narażeniem życia przeprowadził trudną operację na obcym terytorium, został za odwagę odznaczony przez prezydenta USA i dzięki któremu Polska uzyskała istotne korzyści. Znajomość z kimś takim musi być kompromitująca. Nic, tylko ze wstydu należałoby zapaść się pod ziemię. Na szczęście Czempińskiego w nE nie ma, uff, co za ulga! Z drugiej jednak strony kto zaręczy, że nE nie łże?
Tak, tak czujność to podstawowy obowiązek członka parti powiadał gensek Malenkow.
Nie wolno sobie pozwolić na osłabienie czujności. Wróg nie śpi i knuje.