Prawdopodobnie tak. W sytuacji, gdy 95% akcji spółki, dokładnie 95 mln akcji po cenie nominalnej 1 grosz, co daje kwotę 950 tys zł pozostaje w gestii właścicieli spółki, oferta
biznesowa skierowana do blogerów w postacj apelu o zapomogę, wydaje się dość niekonwencjomalnym sposobem uprawiania biznesu w przypadku własności prywatnej.
Choć „uspołecznienie strat” prywatnych banków w Unii i USA, to obecnie dość popularna forma pozyskiwania kapitału, to jednakże w sytuacji istnienia majątku firmy w postaci 95 milionów akcji wypadałoby przyjąć może mniej uciążliwą formę „współudziału społeczeństwa”
http://ryszard.opara.nowyekran.pl/post/86106,apel-do-sympatykow-i-spolecznosci-nowego-ekranu
Chyba, że akcje zostały już zbyte.
Ponadto, gdy chce się sprzedać firmę i twierdzi, ze szuka inwestora, to obwieszcza się wszem i wobec, że firma pada, jest deficytowa, a w ogóle to jedna wielka „tragedia”?.
No chyba nie, prawda?
No to dlaczego Pan Opara tak zrobił?
Czy jest na to logiczne wytłumaczenie?
Jest, jeśli się przyjmie, że portal już został sprzedany, a płomienną żebraninę Pana Opary uzna za chwyt biznesowo – socjotechniczny, czy jak kto woli odegranie teatru dla publiczności.
Jeśli jeszcze ktoś nie zrozumiał na czym polega chwyt, to poniżej ma wyczerpujące wyjaśnienie.
Portal już został sprzedany, ale Pan Opara musi jakoś się wymiksowaći wyjść z biznesu " z twarzą".
Jak to najprościej, bez narażania się na dodatkowe zarzuty zrobić?. Ogłosić brak pieniędzy i zaapelować do uczuć wyższych blogerów ( solidarności, poczucia wspólnoty, odpowiedzialności, itd.). I w ten sposób spróbować wymusić ofiarność i spróbować wsadzić rękę do kieszeni blogerów. Chwyt socjotechniczny z powodzeniem stosowany od lat między innymi przez WOŚP.
Ale w tym przypadku raczej nie chodzi o pieniądze, tylko o stworzenie atmosfery winy (czy współwiny) blogerów za upadek portalu.
Bo ta ściepa od blogerów się oczywiście nie powiedzie i wówczas, za kilka dni, może miesiąc Pan Opara ogłosi, że sytuacja materialna zmusiła go do sprzedaży portalu. I czyja będzie wina, że choć nie chciał, ale musiał sprzedać portal?. No wasza, blogerów, bo nie potrafiliście się zorganizować, zebrać pieniążków na ratowanie portalu i dać Panu Oparze.
Zgrabne i higieniczne rozwiązanie – Pan Opara ofiarą – blogerzy winni.
To oczywiście tylko i wyłącznie hipoteza, ale w świetle faktów dość prawdopodobna
No to kto, jeśli już kupił, jest nowym właścicielem Nowego Ekranu?.
Niestety, chwilowo tego nie wie nikt.
Ale gdybym miał sobie luźno pospekulować to postawiłbym na Platformę Mediową Point Group Lisieckiego, który został nowym panem Lisickiego, Gmyza, Ziemkiewicza i pozostałych, którzy właśnie tworzą „Tygodnik Lisickiego” ( uwaga na podobieństwo nazwisk Lisiecki, Lisicki – to są dwie różne osoby).
Wprawdzie w obecnej formie portal NE jest praktycznie bez wartości jako medium opiniotwórcze, ale jednak nazwa jest rozpoznawalna i jak pójdzie w eter, ze teraz np. Lisicki będzie tu rządził to nastawienie blogosfery może się szybko zmienić. A jak np. Ziemkiewicz, czy Gmyz wrzucą tu jeszcze od czasu do czasu teksty to portal dostanie nobilitacje prawicowej prawomyślności. I łatka oszołomstwa pójdzie szybko w zapomnienie.
Jest również możliwe, że zostanie wybrany wariant bardziej uwiarygodniający legendę Pana Opary. Czyli przejście przez proces ogłoszenia upadłości. Dałoby to prawdopodobne oszczędności ok. 50000 złotych, gdyż za tyle pieniędzy blogerzy zakupili w 2011 roku akcji.
Ale i wygenerowało inne koszty plus czas. Dlatego wybranie takiego rozwiązania, moim skromnym zdaniem wydaje się jednak mało prawdopodobne.
Niezależnie od wybranej opcji nowy właściciel już jest, a wy, blogerzy jesteście prawdopodobnie publicznością spektaklu napisanego i odegranego specjalnie dla was.
Moim skromnym zdaniem, jeśli blogerzy mają być darczyńcami, to powinni się dowiedzieć, gdzie jest 95 milionów akcji spółki, czyli 95% wszystkich akcji, które po cenie nominalnej są warte 950 000 zł.W 2011 blogerom umożliwiono nabycie jedynie 5 % akcji za kwotę 50 000 zł. Pozostały pakiet właściciele podobno pozostawili nie sprzedany. Wyjątkowo drażniące są te „niedopowiedzenia” i brak pełnej, rzeczowej informacji. Wszystko jest „podobno” za wyjątkiem realnych pieniędzy niezbędnych już, teraz od blogerów na ratowanie portalu.
Gdy tymczasem przy kosztach spółki w granicach 30 tys. miesięcznie, wartość nominalna pakietu 95% akcji starczyłaby na pokrycie prawie 3 lat działania spółki.
Bez konieczności „chodzenia z czapką”.