Być może to była prowokacja – mówi minister Kultury i Dziedzictwa narodowego Gliński motywując swoją decyzję o żądaniu wstrzymania przygotowań do wystawienia sztuki we Wrocławiu. Ministerstwo nie cenzuruje ale żąda „wstrzymania” premiery. Typowy OKSYMORON czyli wzajemnie wykluczające się rzeczy ale pan Minister nie widzi w tym paradoksu tym bardziej, iż wzmacnia swoją „prośbę” zawoalowaną formą szantażu przypominając o możliwości wstrzymania dotacji. Pan Minister MOŻE żądać bo usłyszał o porno w spektaklu a plotki o, czy zapowiedzi wydarzeń teatralnych reklamowanych przez twórców, są wystarczającym powodem aby pisać oficjalne rządowe listy.
W Polsce zaczyna się burza. Oliwy do ognia dolewa niejaka redaktor Lewicka prosząca w telewizji pana Glińskiego o odpowiedzi na pytania w związku z tą sprawą a ten jest oburzony ponieważ przychodzi do studia żeby powiedzieć co myśli a nie po to aby jakaś dziennikarka zadawała podchwytliwe pytania. On oskarża ją o propagandę i metody rodem z pałacu Mostowskich (info dla młodszych blogerów- komunistyczna siedziba SB) a ona jego o ignorowanie jej pytań. Totalne nieporozumienie można powiedzieć i zaprzeczenie podstawowych reguł przeprowadzenia wywiadu z zapraszanym gościem.
Wspomniany wywiad sobie odtworzyłem bo polskiej telewizji nie oglądam – staram się szanować swoje zdrowie. Wniosek, który się nasuwa jest gorszy niż myślałem i świadczy o totalnej zapaści w jakiej znajduje się publiczna debata a jednocześnie życie publiczne w kraju. Dziennikarka stara się udowodnić swoje racje, pan Minister nie zamierza odpowiadać na pytania i interview zamienia się w walkę na słowa a nie o skoncentrowanie się na problemie. Pan Gliński przyzwyczajony do wygłaszania speechów i monologów nie jest w stanie pogodzić się, że prawa dziennikarskie są jednak inne od przemawiania do studentów czy słuchaczy na wypełnionej sali a pani redaktor nie potrafi skoncentrować się na swojej pracy i zaczyna kierować się swoimi emocjami. Totalna żenada.
Sztuka teatralna, reakcja „władzy” na tzw. pornografię i telewizyjny wywiad pokazują jedno i właściwie to samo- totalne i całkowite niezrozumienie czym jest wywiad, program publicystyczny, prowokacja w sztuce i rola urzędnika, jakim jest minister, w decydowaniu, lub nie, co i jak powinno pojawiać się m.in. na deskach scenicznych. Każde z tych pojęć rządzi się swoimi prawami i tak wywiad telewizyjny w autorskim programie publicystycznym nie jest deklamowaniem swoich oświadczeń a dziennikarz ma i prawo i obowiązek ingerowania tam gdzie uważa za stosowne, nawet przerywając czy wpadając w słowo. Musi się to odbywać jednak z pewnym umiarem i w zgodzie „niemówionymi” konwencjami, które w naszym życiu publicznym praktycznie nie istnieją a są nimi szacunek, ciekawość dziennikarskaoraz zgoda na to, że zapraszany jest jednak GOŚCIEM i powinien się przystosować do reguł gospodarza. Jeśli ich nie akceptuje nie powinien zgadzać się na występy.
Pornografia, nagość czy taki lub inny erotyzm w sztuce to temat na który każdy ma swoje zdanie. Czym innym jest jednak „wolność wypowiedzi” nie trzeba dodawać artystycznej. Sztuka to RÓWNIEŻ łamanie tabu i jest niezmiernie trudno określić, kiedy ma być ZAKAZANA. Jeżeli WYSOKI URZĘDNIK jakim jest minister decyduje się na zastosowanie takiego środka to powinien doskonale wiedzieć, że ma rację. W tym konkretnym wypadku okazało się, że jest to bardziej subiektywne uczucie pana Glińskiego, na wyrost zresztą jak sam przyznaje, i oczywiście grup społecznych mu sprzyjających, a nie stan faktyczny uprawniający do podjęcia prawnych działań. Co więcej, jest absolutnie niedopuszczalne aby stosować sugestywny SZANTAŻ do decydowania o tym co jakiś teatr lub jego reżyser może lub powinien robić. Jest to ingerencja przypominająca cenzurowanie w komunistycznych czasach.
Wydarzenia związane z domniemaną pornografią na scenach wrocławskiego teatru pokazuję w szkiełku powiększającym i zamierzenia moralne obecnego rządu chcącego nas wszystkich bronić przed „moralną zgnilizną”, tak jak rządzący ją sobie oczywiście wyobrażają, i jak reakcje na to wydarzenie prowadzą do ukazania znanych wszystkim polityczno-światopoglądowych podziałów w telewizji. Państwowej ale to akurat nie ma takiego znaczenia, gdyż ZAWÓD i RZETELNOŚĆ dziennikarza powinna mieć mało wspólnego z pracodawcą a bardzo dużo z OBIEKTYWNOŚCIĄ, SZACUNKIEM i ZNAJOMOŚCIĄ tematu.