Bez kategorii
Like

POPiSowe kłamstwo smoleńskie

15/07/2012
424 Wyświetlenia
0 Komentarze
16 minut czytania
no-cover

„Prawdziwi”polscy patrioci, wychowani w kulcie polskiego lotnika co to poleci na wrotach od stodoły,nigdy nie uwierzą, że to źle wyszkolona załoga najważniejszego polskiego samolotu, a nie czerezwyczajka, doprowadziła do katastrofy smoleńskiej.

0


 Ci „nieprawdziwi”, wyznając integralny nihilizm, raźno tym pierwszym dotrzymują kroku, zamiatając pod dywan odpowiedzialność urzędników państwowych.

 

10 kwietnia 2010 r. w Smoleńsku rozbił się polski TU-154. Katastrofie uległ samolot który powinien być najbezpieczniejszym statkiem powietrznym należącym do Sił Zbrojnych RP, więcej – do państwa polskiego. Tragedia na lotnisku smoleńskim nie była katastrofą samolotu jakie zdarzają się i będą się zdarzać. Była absolutną kompromitacją państwa i wyjątkowo dojmującym upokorzeniem obywateli RP. Wymowa tego faktu jest porażająca: państwo zbrodniczego fiskalizmu które zdziera z nas skóręi które dzierży europejską palmę pierwszeństwa w dziele inwigilacji obywateli, nie zapewnia niczego, nawet bezpieczeństwa swych najwyższych przedstawicieli. Jeśli tak spojrzymy na to wydarzenie, to zarówno przyczyny, jak i reperkusje w postaci wojny psychologicznej która rozmywa odpowiedzialność za tę hańbę, nabiorą zupełnie innego wydźwięku.

Od dwóch lat jesteśmy jako naród obiektem szczególnej operacji jakiej poddaje nas establishment, który chce uniknąć odpowiedzialności. Z jednej strony, kiepskie narzędzia pracy Komisji Millera i prokuratury sprokurowane przez rząd a poddające w wątpliwość rzetelność wykonywanej pracy, z drugiej – nachalne cierpiętnictwo, krzyż jako „substytut”, hel, atak elektroniczny, wreszcie szlagworty w rodzaju „sztuczna mgła” czy „pancerna brzoza”. Prawdziwy POPiS„polactwa”.

BOR jako kozioł ofiarny

Kto odpowiadał za bezpieczeństwo lotu? Co mówi prawo? Ochrona najwyższych urzędników państwowych należy do Biura Ochrony Rządu. Obowiązki BOR reguluje ustawa z 16 marca 2001 roku. BORplanuje zabezpieczenie, rozpoznaje zagrożenia, zapobiega ich powstawaniu, koordynuje realizację działań ochronnych, wykonuje bezpośrednią ochronę, zabezpiecza obiekty i urządzenia, doskonali metody pracy, współpracując w tej mierze z Agencją Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Agencją Wywiadu, Wojskowymi Służbami Informacyjnymi (po likwidacji WSI: Służba Kontrwywiadu Wojskowego i Służba Wywiadu Wojskowego), Żandarmerią Wojskową, Policją i Strażą Graniczną.

Po to aby skutecznie rozpoznać, zapobiec i wykonać, BOR musi mieć narzędzie wyjściowe. Takim narzędziem jest informacja. Wiemy z raportu Najwyższej Izby Kontroli, że przekrojowe, naganne praktyki improwizacyjne dotyczyły organizacji lotów polskich VIP-ów w latach 2005-2010. Czy w tym aspekcie BOR musiało mieć informacje od ABW bądź AW aby rozpoznać, zapobiec i wykonać swoją robotę w kwietniu 2010 roku? Nie musiało o tyle, że oficerowie BOR byli już bogaci w podobne doświadczenie. Nie potrzebuję się dłużej nad tym rozwodzić, przypomnę jedynie o prometejskiej szopce w Gruzji, w sierpniu i listopadzie 2008 roku.

Ślepe i głuche państwo

A w innym aspekcie? TU-154 który rozbił się w Smoleńsku należał do rozformowanego z końcem ubiegłego roku 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego. Była to jednostka wojskowa, wchodząca w skład Sił Powietrznych. Dysponentem samolotu  była Kancelaria Prezesa Rady Ministrów, co sugeruje opiekę Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Agencji Wywiadu. Ustawa z 24 maja 2002 roku regulująca pracę obu tych instytucji, odnosi się ogólnie w art. 5 i 6 do bezpieczeństwa i pozycji międzynarodowej RP, do obronności i potencjału obronnego.

TU-154 rozbił się, a więc źle był chroniony. Siły Zbrojne RP chronione są przez wojskowe służby specjalne. Są to obecnie: Służba Kontrwywiadu Wojskowego i Służba Wywiadu Wojskowego. Ich zadania reguluje ustawa z dnia 9 czerwca 2006 roku. W art.5 tej ustawy czytamy, że do zadań SKW należy m.in. przekazywanie właściwym organom informacji mogących mieć znaczenie dla obronności państwa, bezpieczeństwa lub zdolności bojowej SZ RP lub innych jednostek organizacyjnych MON. Art. 6 ustawy mówi z kolei, że praca SWW odnosi się m.in. do warunków realizacji, przez SZ RP, zadań poza granicami państwa. Smoleńsk leży za granicą. 36. Pułk Specjalny należał do Sił Powietrznych, te zaś są integralną częścią SZ RP.

Wiemy, że 36. Pułk Specjalny nie został rozformowany bez przyczyny. Wiemy, że było tam bardzo źle. Nie znamy natomiast odpowiedzi na pytanie: czy w 36. Pułku była stosownie uplasowana agentura SKW? Jeśli jej nie było, to dlaczego? A jeśli była, to czy informowała o nieprawidłowościach? Uznawała je za niebezpieczne dla państwa, czy nie? Jakie były w tym obszarze wytyczne Ministra Obrony Narodowej, zgodnie z art. 7 wspomnianej ustawy? Jak SKW i SWW współpracowały z dowódcą Sił Powietrznych i dowódcą 36. Pułku na podstawie zarządzenia Ministra Obrony Narodowej, zaś z szefem BOR na podstawie rozporządzenia Prezesa Rady Ministrów, zgodnie z art. 10 tej ustawy?

Nawet pobieżna lektura podstawowych aktów prawnych skłania do uzasadnionego przypuszczenia, że na styku pięciu specsłużb, zwłaszcza BOR – SKW – SWW doszło do fatalnych w skutkach zaniechań. To one doprowadziły do kompromitacji państwa i upokorzenia obywateli.

Chociaż BOR już wcześniej znało zamiłowanie niektórych oficjeli do improwizacji, to nie było w stanie zapobiec katastrofie, ponieważ nie mogło rozpoznać bezpośredniego zagrożenia, jakim były umiejętności pilotów z 36. Pułku Specjalnego, wynikające z mizerii finansowej Sił Powietrznych.

Kondominium..,ale jakie?

Ale przecież sprawa ma również swój wydźwięk geopolityczny. W oparach histerii Prezes nazwał Polskę „kondominium niemiecko-rosyjskim”. To oczywiście jest bardzo in tune z doświadczeniem historycznym, z naszą psyche. Ale czy odpowiada obecnej rzeczywistości? W 2004 roku wstępowaliśmy do Wspólnot Europejskich. W 2007 roku staliśmy się częścią Unii Europejskiej. Ustalenia szczytu Rady Europejskiej z grudnia 2011 sprawiają, że można mówić już o restytucji monarchii karolińskiej pod batutą Berlina.

Doświadczenie wykazuje, że owo prawo unijne które w Niemczech podlega prawu niemieckiemu za sprawą poczynionemu w porę postanowieniu Trybunału w Karlsruhe, jest jednocześnie instrumentem dzięki któremu unijny plebs jest dyscyplinowany przez unijny patrycjat. W sferze gospodarczej jesteśmy w strefie wpływów niemieckich. Bez wątpienia. Wolumen dwustronnej wymiany handlowej stawia kropkę nad „i”.

 

 Neuroza antyrosyjska

A co z wpływami rosyjskimi? Te przywoływane są głównie w ramach tzw. polityki historycznej. Zacierana jest różnica między tym co komunistyczne i sowieckie, a tym co rosyjskie. Wydarzenia z lat 1917-1989 mają utrzymywać stan permanentnego napięcia woli oporu przeciwko Moskwie, porażać ogromem zbrodni rosyjskich (pojęcie „sowieckich” powoli odchodzi w zapomnienie) nad nazistowskimi (bo już nie „niemieckimi”). „Choroba na Moskala” to kwintesencja polskiego patriotyzmu symbolizowanego przez ideologię wyniesionej na piedestał piłsudczyzny. Nie wolno sprzedać Rosjanom kawałka przemysłu który w lwiej części przepuszczono za zachodnie napiwki, natomiast w dobrym tonie jest skamleć o otwarcie granicy rosyjskiej dla jabłek i wieprzowiny.

Przy powszechnej ignorancji takich faktów jak pomoc udzielona przez Piłsudskiego bolszewikom dzięki tajnemu rozejmowi w Mikaszewiczach w roku 1919, Polak-katolik żyje w błogim, infantylnym uwielbieniu dla Komendanta na Kasztance.

Symbolika zbitki „Katyń 1940 – Smoleńsk 2010” ma dowodzić nieustępliwości zakulisowych knowań wszechobecnej czerezwyczajki. Ciągle nas dręczą, mordują ci okrutni Azjaci! A ten ich Putin to z KGB! Czy trzeba czegoś więcej? Czy uczciwy, bogobojny Polak-katolik, widząc te nieprzebrane tłumy zebrane na Krakowskim Przedmieściu w obronie krzyża („substytutu”?), miałby mieć jakiekolwiek wątpliwości? Jakże tu z oburzeniem nie miotać klątw, gdy pijana żulia naparła na modlące się staruszki?

Strategiczny wasal USA

Wszystko gra, ale tylko na pozór. Czy bowiem ostatnie lata w naszej historii to wpływ rosyjski? Udział Polski w interwencjach zbrojnych w Iraku i Afganistanie świadczy przecież o czymś zupełnie innym. W sferze militarnej to odwrócenie sojuszy o 180 stopni. Siły Zbrojne RP zostały podporządkowane kolonialnym interesom USA, stanowiąc bezdyskusyjny obszar wpływu amerykańskiego w Polscei w Azji Środkowej. Były prezydent i były premier znaleźli się pod śledztwem nie ze względu na nielegalne więzienia GRU, ale CIA. Legalność udziału naszych wojsk w awanturze irackiej i afgańskiejteż przecież budzi wątpliwości. A kontrakty na uzbrojenie? Kto je wygrywa(ł)?

TU-154 który rozbił się w Smoleńsku należał do 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego. Ta rozformowana jednostka pozostawała w składzie Sił Powietrznych, te zaś są integralną częścią Sił Zbrojnych RP które zostały doprowadzone do stanu agonalnego. Czy to efekt sojuszu z Moskwą?

Lecz bądźmy racjonalni. Przecież Stanom Zjednoczonym nie chodzi o to aby „wypróbowany” sojusznik czy choćby wasal, wystawiał sobie świadectwo przed całym światem, gdy jego najważniejszy samolot startuje i ląduje wtedy gdy nie powinien, grzebiąc w smoleńskim bagnie dwóch prezydentów, dowódców wszystkich rodzajów sił zbrojnych i połowę elity państwowej. Oczywiście, że nie.

Tydzień później Air Force One nie przyleciał na pogrzeb ś.p. Prezydenta RP gdy zaistniała obawa, że pył z islandzkiego wulkanu może zrobić krzywdę Barackowi Obamie. Jest to odmienne od polskiego, rozumienie takich pojęć jak władzai odpowiedzialność. Podobnie zresztą postąpili inni. Zachód bynajmniej nie okazał się „parszywieńki”, lecz – nie po polsku  roztropny.

 

For a fewdollarsmore

Natomiast bije tragedia smoleńska przede wszystkim w tę część establishmentu która afiliowana jest przy naszym „strategicznym” (egzotycznym?) sojuszniku. Uwypukla politykę wielu ludzi w garniturach i mundurach dla których przez długie lata najważniejsze było schlebianie Waszyngtonowi. Ważny był F-16, ważny był Irak i Afganistan, tylko nie istota Sił Zbrojnych RP i ich konstytucyjne obowiązki. Teraz ważny jest Iran.

Więc trzeba zamienić przyczyny ze skutkami. Rozbudzić skłonności mesjanistyczne, zbombardować masą drugorzędnych szczegółów, szantażować nachalnym cierpiętnictwem. Trzeba skierować uwagę opinii publicznej w stronę Moskwy, wtłoczyć w serca i umysły trwogę dzięki rewelacjom ekspertów z USA, którzy do Polski nie przylecą, bo mogą być tutaj „zamordowani”.

Trzeba zrobić absolutnie wszystko by móc podzielić się winą z Rosjanami. Wszystko aby wykazać, że piloci TU-154, odliczając wysokość opadania nie lądowali, lecz – odchodzili. Amerykański sojusznik nie może być przecież kojarzony – choćby i pośrednio – z mizerią finansową Sił Zbrojnych RP która tak zabójczo wpłynęła na 36. pułk lotniczy. 10 mln Amerykanów polskiego pochodzenia mogłoby poczuć pewien dyskomfort. O to aby tak się nie stało, zadba ta część polskiego establishmentu, której racją bytu jest serwilizm wobec Waszyngtonu.

I Fotyga, i Sikorski  mają kolejną okazję aby dać POPiS kunsztu dyplomatycznego: 6 lipca Duma Federacji Rosyjskiej głosowała za złagodzeniem reżimu wizowego pomiędzy Rosją i USA od przyszłego roku. 

Marek Bednarz

0

Ob

Stowarzyszenie Ob

110 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758