Likwidacja tzw. „umów śmieciowych” – czego domagają się związki zawodowe i lewica – to najlepszy sposób, by wysłać na bezrobocie kolejne 3 miliony osób.
Dziś rano usłyszałem w telewizji o zapowiadanych kolejnych protestach przeciwko tzw. "umowom śmieciowym". jak ostatnio lewacy i obiboki nazywają umowy o dzieło i umowy – zlecenie zastępujące umowy o pracę. Mam nadzieję, że nikt – poza ultralewackim Palikotem – nie da się nabrać na protesty tych głupców. A to dlatego, że administracyjna likwidacja umów śmieciowych to najlepsza recepta na to, aby natychmiast powiększyć bezrobocie. Lepszej recepty na wzrost bezrobocia nie ma.
Jeśli przyjmiemy, że średnia pensja w Polsce wynosi 3500 zł brutto, to pracownik dostaje "netto" (czyli do ręki) około 2500 złotych. Brakujący tysiąc złotych pracodawca musi odprowadzić do ZUS (składki ubezpieczeniowe) i do fiskusa (podatek dochodowy). Pieniądze te w dużej części są marnowane przez klasę polityczną, więc trudno się dziwić, że każdy stara się jak może obejść obowiązek płacenia tego haraczu. Sposobem stały się "umowy o dzieło" oraz "umowy – zlecenie". Przy umowie "o dzieło płaci się de facto9,5% podatku dochodowego, natomiast nie płaci się składek do ZUS-u. Pracodawca może więc zatrudnić pracownika za 3000 zł brutto, zaś sam pracownik przy takiej formie zatrudnienia otrzyma 2715 złotych "do ręki". Taka forma opłaca się więc pracodawcy (oszczędza 500 złotych) i pracownikowi (zarabia 215 zł. więcej). Jeżeli pracodawca ma budżet na swoich pracowników 35000 złotych to może albo zatrudnić 10 pracowników na umowę o pracę na średnią krajową, albo 11 na umowę o dzieło i jeszcze oszczędza 2 tys. zł. Oszczędza też pracownik, który więcej dostaje. Taki system sprzyja więc osobom pracującym (dostają więcej) i pracodawcom (płacą mniej). Ma on jeszcze tą dobrą stronę, że doskonale motywuje pracowników. Umowy o dzieło czy umowy – zlecenia złemu pracownikowi po prostu można nie przedłużać. Pracownik się więc stara. Ku swojemu pożytkowi i ku uciesze pracodawcy. A równolegle może świadczyć usługi dla dwóch lub więcej pracodawców. I zarabiać więcej. Taki system promuje osoby zaradne, pracowite i uczciwe, a piętnuje leni, obiboków, oszustów i kombinatorów. Jest więc jasne dlaczego właśnie lewactwo tak bardzo z tym walczy.
Zatrudniony na "umowę śmieciową" może też dłużej cieszyć się urlopem. Ot, po prostu dogada się z pracodawcą, że w miesiącu, kiedy pracy jest mniej, zostanie dłużej ze swoją rodziną, a pracodawca zapłaci mu mniej. Pracodawca więc oszczędza (a zaoszczędzone pieniądze może wydać na zatrudnienie innej osoby), a pracownik wypoczywa. I po powrocie z przedłużonego urlopu z większym zapałem zabiera się do pracy.
Likwidacja umów o dzieło i umów – zleceń nie sprawi – jak kłamią lewacy – iż pracodawcy będą musieli zatrudniać osoby na stałe. Sprawi coś dokładnie przeciwnego: pracodawcy po prostu nie będą zatrudniać, bo nie będzie ich na to stać. Tym samym ludzie, którzy dziś utrzymują się z "umów śmieciowych" i radzą sobie dobrze, zasilą szeregi bezrobotnych. Takich ludzi jest w skali kraju 2-3 miliony. I taka też liczba pójdzie na bezrobocie.
Jest też jeszcze jeden, ważny aspekt: lewactwo gwałci wolność i godność "człowieka pracy", o któego interesy tak zabiega. Jeżeli "człowiek pracy" podpisuje umowę o dzieło to znaczy, że mu się to opłaca i że tego chce. Jeżeli pracodawca taką umowe oferuje to znaczy, że mu się to opłaca i że tego chce. Administracyjne zakazanie takich umów jest niczym więcej jak gwałceniem prawa wolnych ludzi do zawierania między sobą umów o dowolnej treści.
No i na koniec rzecz, która najbardziej mnie bulwersuje. Przeciwnicy "umów śmieciowych" powołują się na poparcie "większości młodych ludzi", którzy takich umów nie chcą. Ja jakoś od lat pracuję na umowy o dzieło i bardzo mi to odpowiada. Znam też wiele innych osób, które w taki sam sposób zarabiają na życie. I wszyscy są zadowoleni. I oni i ich pracodawcy. A z ust lewaków słyszę, że młodzi ludzie "sprzeciwiają się" zatrudnianiu na inne formy niż umowa o pracę. Na jakiej podstawie to lewackie chamstwo uzurpuje sobie prawo do występowania w naszym imieniu???