Poncyljusz prosi UPR o koalicję
18/02/2011
417 Wyświetlenia
0 Komentarze
13 minut czytania
Wiadomość z pierwszej ręki. Gdy Paweł Poncyljusz pojawił się w warszawskiej siedzibie Unii Polityki Realnej zastał tam nie tylko władze UPR. Byłem tam także ja, Carcajou i Carcinka, gdyż znajduję się tam sprzęt potrzebny do organizacji Lasu Smoleńskiego. Sytuacja była ciekawa, bowiem podzielony obecnie UPR czekał na delegację zarządu głównego oraz zaprzyjaźnionego stowarzyszenia i chyba nie do końca wszyscy zdawali sobie sprawę, że wśród obecnych są blogerzy. Podobnie Paweł Poncyliusz reprezentujący PJN zdawał się być święcie przekonany, że w dyskrecjonalnych rozmowach bierze udział tylko ścisłe kierownictwo UPR. Tym sposobem, miałem okazję wziąć czynny udział w rozmowach i przez 1,5 godziny obserwowałem rozwój wydarzeń, oraz przemaglowywałem założyciela PJN-u z ich stanowiska politycznego, oraz w sprawach gospodarki. Gratka była dla mnie tym […]
Wiadomość z pierwszej ręki. Gdy Paweł Poncyljusz pojawił się w warszawskiej siedzibie Unii Polityki Realnej zastał tam nie tylko władze UPR. Byłem tam także ja, Carcajou i Carcinka, gdyż znajduję się tam sprzęt potrzebny do organizacji Lasu Smoleńskiego.
Sytuacja była ciekawa, bowiem podzielony obecnie UPR czekał na delegację zarządu głównego oraz zaprzyjaźnionego stowarzyszenia i chyba nie do końca wszyscy zdawali sobie sprawę, że wśród obecnych są blogerzy. Podobnie Paweł Poncyliusz reprezentujący PJN zdawał się być święcie przekonany, że w dyskrecjonalnych rozmowach bierze udział tylko ścisłe kierownictwo UPR.
Tym sposobem, miałem okazję wziąć czynny udział w rozmowach i przez 1,5 godziny obserwowałem rozwój wydarzeń, oraz przemaglowywałem założyciela PJN-u z ich stanowiska politycznego, oraz w sprawach gospodarki. Gratka była dla mnie tym większa, że pierwszy raz miałem możliwość rozmawiać bezpośrednio z władzami formującej się partii, mającej reprezentację w parlamencie i tzw „dobrą prasę”.
I tu mała uwaga. Oczywiście nie dziwię się UPR-owi, który skonfliktowany wewnętrznie oscyluje gdzieś w okolicach 1% popularności, że przyjął tego celebrytę. Koalicja z partnerem, który jest pieszczoszkiem mediów i trąbi na prawo i lewo o swoim konserwatywnym liberalizmie, jest propozycją, którą Unia Polityki Realnej musiała poważnie brać pod uwagę. Zwłaszcza, że 20 lat straceńczego kojarzenia UPR z muszkowym trefnisiem okazało się drogą do nikąd. Zawsze twierdziłem, że jeśli lewica lub rozwietka chciałaby skompromitować prawicę wolnorynkową i trwale wykluczyć ją z dyskursu politycznego to, jeśli by nie było Janusza Korwin Mikke – musiała by go sobie stworzyć. Rozmowa przy tym wykazały, że UPR, choć ma swoje organizacyjne kłopoty, jest wciąż programowo formacją spójną i konsekwentną. Czego nie można powiedzieć o Poncyliuszu i jego partyjce.
Nie będę przy tym udawał, że sympatyzuję z PJN-em. Już bliżej mi do UPR. Po drugie, uważam ten projekt za kombinację polityczną PO i niedopieszczeńców z PiS, zmierzającą do osłabienia Jarosława Kaczyńskiego oraz do stworzenia miękkiego lądowania dla części platformesów w przypadku przegranych lub wygranych wyborów przez PO. Tusk (lub Schetyna) wymarzył sobie prawdopodobnie stworzenie „konstruktywnej opozycji” jako przeciwwagi dla opozycji „oszołomskiej”, jako drenaż elektoratu na prawo od PO, oraz jako miejsce zsyłki dla tych przydatnych Polityków, którzy mu zawadzają we wprowadzeniu swojej hegemonii i w zbliżeniu z SLD (projekt „Palikot”), a niestety są Popularni lub silni w regionie. Jednym słowem powtórzony numer „okrągłego stołu”. Wtedy wyszło, wiec i dziś może.
Niemniej jednak rozmawiając z Pawłem Poncyliuszem starałem się wybić ponad moje własne uprzedzenia i prowadzić rozmowę do bólu merytorycznie.
Oto, co usłyszałem.
Po pierwsze okazało się, że PJN to formacja, która do końca nie wie nawet jak będzie się nazywała. Po wpadce z rejestracją nazwy stowarzyszenia, co było do przewidzenia, gdyż była ona od początku plagiatem zobaczyłem kompletną bezradność Poncyliusza, który zapytany wprost odpowiadał „zobaczymy, co da się zrobić” i „jakoś to będzie”. Doprawdy, kompetencja i przygotowanie formalne, że ho ho. Jako ciekawostkę dowiedziałem się, że Marek Migalski, jest traktowany kompletnie z buta, lekceważony i bagatelizowany, gdyż robi jedynie za fajnego felietonistę i odwracacza uwagi, bez wpływu na jakiekolwiek decyzje władz tej „partii” (cudzysłów, bo nie wiadomo zupełnie, czym formalnie jest PJN, wygląda na to, że jeszcze niczym). Do kierownictwa PJN należą bowiem: Kluzik (i jej luzik), Poncyliusz, Jakubiak (opoka), Kowal (złote myśli), Kamiński i Bielan (ostatnia wielka wygrana 6 lat temu). Reszta jest milczeniem. Reszta się nie liczy. Reszta nie podejmuje decyzji. Reszta jest pomocna i robi tło. Natomiast autorem przygotowywanego projektu gospodarczego jest dr hab. Krzysztof Rybiński, ale program się jeszcze pisze, więc reszta nie bardzo wie, jaki będzie. Zresztą do sprawy programu gospodarczego zaraz dojdziemy.
Otóż, Poncyliusz zapytany o program gospodarczy rzucił dwa hasła: „podwyższenie wieku emerytalnego” i „likwidacja opieki społecznej” – co zdenerwowało i zmroziło szczególnie Carcajou (pracujacego przez lata w OS). Zresztą i w tych sprawach PJN upierać się nie będzie, gdyż dowiedziałem się od Pawła Poncyliusza, iż program gospodarczy PJN nie zależy od PJN, ale od tego większego, kto będzie ich koalicjantem. Myślałem, że się przesłyszałem. Mówię, Panie Pośle, pierwszy raz słyszę, by przystępować do rozmów koalicyjnych nie mając jasnego stanowiska w sprawach gospodarczych. Dowiedziałem się, że ONI zdaja sobie sprawę, iż ich byt polityczny nie ma szans na samodzielność, więc dostosują się do tych, co do wielkiej koalicji przedwyborczej i parlamentarnej ich zaproszą. Oni tylko dają komunikat, że gospodarczo mają inne priorytety niż „Kaczor” (cytuję). No po prostu kosmos. Wtedy zaproponowałem, by zamiast zawracać głowę Rybińskiemu poprosili PSL, SLD i PO o sformułowanie oczekiwań w ich imieniu, a potem wybrali część wspólną i dzięki temu będą super ekstra odlotowo koalicyjni.
Poncyliusz się na mnie dziwnie popatrzył.
Potem było jeszcze ciekawiej. Paweł Poncyliusz raczył stwierdzić, że nie mają pretensji do PO za likwidacje stoczni, bo dzięki temu tam się dzieją teraz bardzo ciekawe rzeczy. Otwierałem szeroko oczy, gdy słyszałem jak to w stoczniach praca wre pełną parą, jak firmy tam teraz budują wielkie statki, za większe pieniądze – co jest o wiele bardziej opłacalne dla Polski niż przez ostanie 10 lat, oraz jak teraz tam budują wielkie wiatraki (faktycznie budują), co wspaniale wpłynie na rozwój regionu.
Nastąpiło też rozwiniecie myśli o likwidacji opieki socjalnej. Otóż, zważywszy, że jeden Owsiak więcej robi niż państwowe służby pomocy społecznej, to należy państwową pomoc społeczną zlikwidować, a jej kompetencje przekazać do organizacji pozarządowych. Pomysł może warty rozważania, jednak kompletnie nie uzyskałem odpowiedzi jak zbudować taki system (przekształcając ze starego), jak finansować by zagwarantować należytą opiekę podopiecznym i w jaki sposób prowadzić nadzór, by było taniej, sprawniej, skuteczniej i nie dochodziło do defraudacji środków. Także, na moją uwagę, że podwyższenie wieku emerytalnego to trochę mało, że powinni myśleć o reformie systemowej, dowiedziałem się, UWAGA, że to wystarczy gdyż, jeśli zlikwidujemy KRUS, niedopuszczając by byle kioskarka nie płaciła składek zusowkich tylko, dlatego, że ma kawałek ziemi to wpływy dziura w finansach szybko zostanie zatkana. Ciekawe, bo ja myślałem, że liberałom raczej zależy na tym, by równać obciążenia daniną publiczna w dół, a nie prowadzić do ich eskalacji na inne podmioty. Widziałem, że szefostwu UPR też nie podpasowała ta odpowiedź.
Potem był festiwal różnych pomysłów Pawła Poncyliusza i PJN – z tym, ze pamiętajmy, że PJN czeka, co napisze Rybiński oraz co zaproponują koalicjanci, którzy zechcą ich przytulić – a więc po kolei: oczywiście likwidacja emerytur mundurowych, jeszcze większe uzawodowienie armii (może niech po prostu zlecą obronność jakiejś firmie ochroniarskiej, najlepiej SOLIDowi, spodoba się to i PO i SLD), rezygnacja z OFE (państwo jest największym gwarantem), prywatyzacja szpitali (nie mylić z komercjalizacją), zawodów prawniczych otwierać nie należy, bo byłoby to kosztem, jakości (wiadomo, wolny rynek obniża, jakość), a poza tym to nie takie łatwe i nie warto wszczynać takich wojen, no i rzecz jasna wpuścić do Polski wielkich inwestorów energetycznych (bo zdaje się nie wpuściliśmy) oraz inwestorów w hi-Tech (bo popierdują i przytupują stojąc na granicach). Aaa, zapomniałbym, trzeba poprawić stan polskiej nauki. Serio. Niestety Poncyliusz nie wie jak.
W ogóle odniosłem wrażenie, że Poncyliusz i jego PJN bardzo niewiele wie, natomiast koniecznie chce być w przyszłym sejmie.
Gdy wyszedłem z tego spotkania byłem zdruzgotany. Miałem wrażenie, że rozmawiałem z jakąś mentalną wydmuszką. Natłok pustki i banałów był przerażający. A przecież, to człowiek z ELITY politycznej naszego kraju, traktowany poważnie przez media, partnerów i biznes. Tymczasem poziom dyskursu, jaki zaproponował UPRowi w rozmowach koalicyjnych był niższy, niż szereg rozmów, jakie zdarzało mi się toczyć na imieninach, lub komentując pod tekstami w blogosferze. Natomiast mam radosną wiadomość dla Pawła Poncyliusza, jest faktycznie szalenie przystojny i miły. I jeśli zauważyłem to nawet ja, zadeklarowany heteroseksualista, to znaczy, że nawet, gdy mu się nie uda w polityce (mam nadzieję) to zawsze zbije kokosy na jakimś wybiegu u Ewy Minge albo tańcząc z innymi gwiazdami.
Aha, nie byłem do końca na spotkaniu, więc nie wiem, czy koalicja PJN-UPR ma szansę, czy nie. I szczerze mówiąc mnie to już mało interesuje.