Czy zawsze są leczeni „zamiast kary” czy czasami „za karę”?
Pisałam ostatnio kilka razy o kontrowersjach powstających na styku sąd i opiniowanie psychiatryczno-sądowe. Niestety, mają miejsce w tym obszarze „błędy” wołające o przysłowiową pomstę do nieba. Przypomnijmy, na czym polega problem.
Niepoczytalni sprawcy nie trafiają do klasycznego więzienia
W razie uzasadnionych wątpliwości co do poczytalności sprawcy czynu zabronionego jest on poddawany opiniowaniu psychiatrycznemu i psychologicznemu pod kątem tego, czy był on zdolny do autokontroli swoich zachowań w związku z popełnionym czynem.
Kodeks karny w art. 31 stanowi:
§ 1. Nie popełnia przestępstwa, kto, z powodu choroby psychicznej, upośledzenia umysłowego lub innego zakłócenia czynności psychicznych, nie mógł w czasie czynu rozpoznać jego znaczenia lub pokierować swoim postępowaniem. § 2. Jeżeli w czasie popełnienia przestępstwa zdolność rozpoznania znaczenia czynu lub kierowania postępowaniem była w znacznym stopniu ograniczona, sąd może zastosować nadzwyczajne złagodzenie kary. § 3. Przepisów § 1 i 2 nie stosuje się, gdy sprawca wprawił się w stan nietrzeźwości lub odurzenia powodujący wyłączenie lub ograniczenie poczytalności, które przewidywał albo mógł przewidzieć.
Jeśli czyn zabroniony został popełniony w stanie niepoczytalności, postępowanie karne jest umarzane na podstawie art. 17 § 1 pkt 2) kpk. Jednocześnie Sąd bada, czy muszą być zastosowane tzw. środki zabezpieczające. Szczegółowe przepisy w tym zakresie są ujęte w art. 93a-g oraz art. 99 kodeksu karnego. Przytoczmy najważniejsze :
§ 2. Jeżeli ustawa tak stanowi, tytułem środka zabezpieczającego można orzec nakaz i zakazy określone w art. 39 pkt 2–3.
§ 5. Sąd orzeka pobyt w zakładzie psychiatrycznym tylko wtedy, gdy ustawa tak stanowi.
5) w razie skazania za przestępstwo popełnione w związku z uzależnieniem od alkoholu, środka odurzającego lub innego podobnie działającego środka.
……..
§ 2. Sprawca, wobec którego orzeczono terapię uzależnień, ma obowiązek stawiennictwa we wskazanej przez sąd placówce leczenia odwykowego w terminach wyznaczonych przez lekarza i poddania się leczeniu uzależnienia od alkoholu, środka odurzającego lub innego podobnie działającego środka.
§ 3. Skazując sprawcę określonego w art. 93c pkt 3 na karę pozbawienia wolności bez warunkowego zawieszenia jej wykonania, karę 25 lat pozbawienia wolności lub karę dożywotniego pozbawienia wolności, sąd orzeka pobyt w odpowiednim zakładzie psychiatrycznym, jeżeli istnieje wysokie prawdopodobieństwo, że skazany popełni przestępstwo przeciwko życiu, zdrowiu lub wolności seksualnej w związku z zaburzeniem preferencji seksualnych.
§ 2. Zakazy wymienione w art. 39 pkt 2–3 orzeka się bez określenia czasu ich obowiązywania; sąd uchyla je, gdy ustały przyczyny ich orzeczenia.
3) zakaz prowadzenia pojazdów.
Ogromną rolę w zasądzaniu środków zabezpieczających w postaci przymusowego leczenia w zakładzie psychiatrycznym (tzw. detencji) spełniają biegli sądowi psychiatrzy. Stwierdzają, czy badany był poczytalny lub nie w momencie popełniania czynu zabronionego oraz czy istnieje wysokie prawdopodobieństwo, że popełni on ponownie czyn zabroniony o znacznej społecznej szkodliwości w związku z chorobą psychiczną lub upośledzeniem umysłowym. Jeśli ustalą, że takie wysokie prawdopodobieństwo zachodzi i konieczna jest detencja, to sąd musi wydać orzeczenie, że sprawcę należy leczyć w zamkniętym zakładzie psychiatrycznym. Potem szpitalni psychiatrzy co 6 miesięcy badają osobę zamkniętą w psychiatryku i opiniują, czy można ją już z zakładu wypuścić, czy też należy nadal leczyć.
Zarówno opiniodawcy, jak i szpitale otrzymują za badania lub leczenie sprawców honoraria (biegli, lekarze) lub ekstra środki (obserwacje, leczenie).
W rękach psychiatrów jest zatem ogromna władza, nie zrównoważona jednak równie wielką odpowiedzialnością. Stąd niemała liczba tragicznych błędów.
Najczęstsze błędy
Do najczęstszych błędów należą:
1. stwierdzanie zaburzeń psychicznych u osób normalnych,
2. stwierdzanie niepoczytalności u klasycznych psychopatów (w ten sposób zwalnia się z odpowiedzialności karnej zwykłych gangsterów lub ustosunkowanych przestępców),
3. powielanie w ślad za wadliwymi ustaleniami w śledztwie, że opiniowany popełnił czyn o wysokiej szkodliwości, gdy gołym okiem widać, że albo takiego czynu w ogóle nie popełnił, albo że nie jest to czyn wysoce szkodliwy społecznie,
4. bezpodstawne twierdzenie, że istnieje wysokie prawdopodobieństwo ponownego popełnienia czynów o wysokiej szkodliwości społecznej,
5. wieloletnie przetrzymywanie ludzi w szpitalach, pomimo tego, że gdyby za zarzucane czyny odpowiadali oni karnie, to dawno by już opuścili zwykłe więzienie, a nawet karalność zarzucanych im czynów by ustała.
Jak to jest możliwe?
No cóż, albo część biegłych jest niekompetentna, albo dyspozycyjna wobec jakichś „zleceniodawców”.
No bo jak można twierdzić, że osoba wskazująca na rzeczywiste błędy wymiaru sprawiedliwości cierpi na „zespół urojeniowy”? Jak można powtarzać za prokuraturą , że telefony i maile do powinowatych w sprawach sporów majątkowych (nb. nie potwierdzone przez prokuraturę bilingiem połączeń), to stalking o wysokiej szkodliwości społecznej, wymagający leczenia w szpitalu psychiatrycznym? Jaki jest powód do orzekania detencji na oddziale szpitalnym o wzmocnionym zabezpieczeniu wobec osoby, która miała wiele lat temu zarzut naruszenia nietykalności wobec nowego narzeczonego byłej dziewczyny i rzekomego grożenia konkurentowi, gdy konflikt o rękę bogdanki już dawno wygasł? Jak można uwierzyć prokuraturze, że członkini zarządu wspólnoty mieszkaniowej, zabiegająca o to, by muzułmanie wynajmujący lokal w kamienicy mieszkalnej przestrzegali warunków umowy najmu, to niebezpieczna rasistka popełniająca przestępstwa przeciwko pokojowi i ludzkości? Itp. Etc.
W ubiegłym roku tylko dzięki kasacjom wniesionym przez RPO do Sądu Najwyższego wolność odzyskali Krystian Broll, Feliks Meszka i kilkoro innych przymusowych pacjentów szpitali psychiatrycznych.
Ten pierwszy, szanowany inżynier, zabiegający o uczciwość w postępowaniach przetargowych, spędził w szpitalu w Rybniku 8 lat podejrzany o popełnienie jednej groźby karalnej, w związku z którą psychiatrzy zdiagnozowali u niego „uporczywe zaburzenia urojeniowe z kręgu paranoi” i wywiedli, iż stanowi on poważne zagrożenie dla porządku prawnego. Sąd Najwyższy w Postanowieniu z 21.01.2015 r. sygn. IV KK 320/14 stwierdził m.in., że: „Sąd Okręgowy w Gliwicach w sposób powierzchowny odniósł się do zarzutów i wniosków zawartych w zażaleniach na postanowienie o detencji”, przyznał też rację RPO, „iż Sąd Okręgowy nie odniósł się w sposób należyty do podnoszonych w zażaleniach okoliczności decydujących o stopniu społecznej szkodliwości czynu zarzucanego podejrzanemu” oraz podkreślił, iż „wywód Sądu, świadczy o braku analizy linii życiowej K. B., niedostrzeżenia jego niekaralności oraz faktu jednorazowego czynu w postaci gróźb karalnych w sytuacji ocenianej przez podejrzanego jako zagrożenie”. Nadto zauważono, że w postępowaniu odwoławczym w ogóle nie odniesiono się do stanowiska podejrzanego, który zaprzeczał groźbie, ani do złożonych przez niego wniosków dowodowych, w których wskazywał na świadków zdarzenia.
Sąd Najwyższy dobitnie przypomniał, iż: z uwagi na „zasadę proporcjonalności pozbawienia wolności do wagi czynu, sąd przed podjęciem decyzji o zastosowaniu środka zabezpieczającego w postaci umieszczenia w zamkniętym zakładzie psychiatrycznym, powinien przeprowadzić swego rodzaju test przez rozważenie, jaką, gdyby nie stan niepoczytalności sprawcy czynu zabronionego, karę należałoby wymierzyć sprawcy, za popełnienie takiego czynu zabronionego. Tylko w przypadku, gdy nie ma wątpliwości, że właściwą karą dla takiego sprawcy, za popełnienie zarzucanego mu czynu (gdyby mógł ponosić odpowiedzialność karną) byłaby bezwzględna kara pozbawienia wolności, sąd powinien podjąć decyzję o umieszczeniu takiej osoby w zamkniętym zakładzie psychiatrycznym. Zawsze należy mieć na uwadze, że pozbawienie człowieka wolności przez umieszczenie go w zamkniętym zakładzie psychiatrycznym na leczenie, musi być poprzedzone dogłębną analizą okoliczności uzasadniających konieczność sięgania po ten środek zabezpieczający i przede wszystkim ustaleń wskazujących na niezbędność tego środka (por. W. Kozielewicz, Pojęcie niepoczytalności w doktrynie prawa karnego i orzecznictwie Sądu Najwyższego, Palestra 2007, Nr 1 – 2, s. 84). W doktrynie podkreśla się, że zgodnie z wolą polskiego ustawodawcy ten izolacyjny leczniczy środek zabezpieczający może być orzeczony tylko wówczas, gdy jest to absolutnie konieczne, a inny sposób postępowania wobec sprawcy czynu zabronionego nie może zapobiec ponownemu popełnieniu przez podejrzanego (oskarżonego) czynu zabronionego, a społeczna szkodliwość czynu popełnionego i tego grożącego jest wysoka”.
Z uwagi na w/w rażące naruszenia prawa procesowego Sąd Najwyższy postanowienie o detencji pana Krystiana Brolla uchylił, a z uwagi na przedawnienie karalności czynu sprawę umorzył.
Podobne zarzuty Sąd Najwyższy sformułował w postępowaniu kasacyjnym sygn. IV KK 254/15 w sprawie pana Feliksa Meszki. Spędził on na detencji w szpitalu w Rybniku 11 lat. Był podejrzany o popełnienie kilku gróźb karalnych wobec swoich sąsiadów.
Sąd Najwyższy podkreślił „niezwykle powierzchowne odniesienie się przez Sąd Okręgowy do zarzutów zawartych w zażaleniu podejrzanego, w którym F. M. kwestionował zarówno sprawstwo zarzucanych mu czynów, jak i medyczne przesłanki internacji”. Sędziowie SN stwierdzili, iż: „Nie dostrzegł Sąd drugiej instancji, że w ramach swojego postępowania Sąd Rejonowy nie przeprowadził – poza obowiązkowym przesłuchaniem biegłych lekarzy psychiatrów i psychologa – jakiegokolwiek postępowania dowodowego mającego potwierdzić sprawstwo podejrzanego w zakresie zarzucanych mu czynów, a sam F. M. nie został nawet przesłuchany w postępowaniu przygotowawczym”.
SN zauważył: „Funkcjonowanie podejrzanego w środowisku zamieszkania przed orzeczeniem umieszczenia go na internacji niewątpliwie było uciążliwe dla jego otoczenia – o czym zgodnie zeznawali pokrzywdzeni w śledztwie – ale od tego stwierdzenia daleko jest jeszcze do uznania, że wypowiadane przez F. M. przez 5 letni okres czasu groźby typu ,,pokażę ci”, ,,załatwię cię”, ,,wytruję cię”, które nigdy nie weszły w jakąkolwiek fazę realizacji, stanowią czyn o znacznej społecznej szkodliwości, uzasadniający bezterminową -de facto – detencję 78 -letniego obecnie człowieka. Zważyć bowiem należy, że F. M. stał pod zarzutem popełnienia czynów z art. 190 § 1 k.k., zagrożonych grzywną, karą ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności do lat dwóch, zaś orzeczona w związku z tymi czynami internacja trwała 11 lat (od 20 grudnia 2004 r.)”.
Sąd Najwyższy zaznaczył też: „Niewątpliwie choroba psychiczna może w pewnych sytuacjach stanowić ryzyko dla życia i zdrowia samego chorego i jego otoczenia, ale warunkiem sine qua non pozbawienia go w związku z tym wolności i przymusowego umieszczenia w szpitalu psychiatrycznym tytułem środka zabezpieczającego jest przeprowadzenie rzetelnego postępowania karnego, w którym ustali się ponad wszelką wątpliwość nie tylko fakt popełnienia czynu mogącego być podstawą detencji, ale i pozostałe, prawne oraz medyczne aspekty jej orzeczenia. Gwarantem rzetelnego procesu w tym przedmiocie jest zapewnienie elementarnych praw podejrzanemu i zasada – a nie wyjątek – że wniosek prokuratorski w tym przedmiocie kieruje się na rozprawę….. W świetle niejednoznacznej i mogącej budzić wątpliwości oceny rzeczywistego rozmiaru społecznej szkodliwości postawionych podejrzanemu zarzutów, jak i jednostronności dowodów wskazujących na jego sprawstwo, pochodzących wyłącznie od jego sąsiadów, niepokoić może brak kontaktu Sądu orzekającego z osobą, wobec której orzeczono środek zabezpieczający w postaci przymusowego umieszczenia jej w szpitalu. Wszak F. M. był w stanie podejmować rzeczową obronę, czego dowodzą jego kolejne pisma, na podstawie których trudno przyjąć, iż zawierały one treści wyłącznie o charakterze urojeniowym”.
Oba powyższe przypadki ilustrują w jak powierzchowny sposób niejednokrotnie decydują sądy o bezterminowym praktycznie rzecz biorąc pozbawianiu ludzi wolności.
Psychiatrzy dokładają swoje, czyli o Psychiatrycznej Komisji
Wydawałoby się, że psychiatrzy, jako profesjonaliści od psyche, nie powinni mieć trudności z wyłapywaniem błędów prokuratury i sądu. Czytając akta, winni zauważać niedostatki postępowania dowodowego i mieć racjonalną ocenę stopnia szkodliwości czynów zarzucanych osobom podejrzanym. Nic takiego jednak nie ma najczęściej miejsca.
Nierzadko biegli jawią się jako dodatkowe, specyficzne narzędzie prokuratury do załatwiania niewygodnych ludzi, a same szpitale przetrzymują przymusowych pacjentów bardzo długo, znacznie dłużej niż przy leczeniu za zgodą.
Zajrzałam na stronę Komisji Psychiatrycznej ds. Środków Zabezpieczających przy Ministrze Zdrowia.
W skład komisji wchodzą przedstawiciele: 1) ministra właściwego do spraw zdrowia – 2 osoby; 2) Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie – 2 osoby; 3) Sekcji Psychiatrii Sądowej Polskiego Towarzystwa Psychologicznego – 1 osoba; 4) Regionalnych Ośrodków Psychiatrii Sądowej – 3 osoby; 5) szpitala psychiatrycznego, w którym wykonywany jest środek zabezpieczający – 1 osoba.
Do zadań Komisji należy: m.in. wydawanie opinii dla właściwych sądów lub innych uprawnionych instytucji w sprawie przyjmowania, wypisywania lub przenoszenia sprawców, wobec których orzeczono wykonywanie środka zabezpieczającego w zakładach psychiatrycznych i zakładach leczenia odwykowego. Komisja bierze pod uwagę m.in.: 1) rodzaj czynów zabronionych, których dopuścił się sprawca w przeszłości; 2) rodzaj, częstość i skutki zachowań agresywnych lub ucieczkowych w przeszłości; 3) aktualny stan zdrowia psychicznego i fizycznego oraz choroby współistniejące; 4) uzależnienie od alkoholu lub innego środka odurzającego; 5) związek pomiędzy zaburzeniami psychicznymi a zachowaniami niebezpiecznymi; 6) ogólną sprawność fizyczną; 7) szczególne wskazania do postępowania leczniczego, rehabilitacyjnego i resocjalizacyjnego; 8) przebieg i wyniki dotychczasowego leczenia, rehabilitacji i resocjalizacji.
W zakładach psychiatrycznych są 3 rodzaje oddziałów detencyjnych w zależności od rodzaju zabezpieczenia:
A. dysponujące warunkami podstawowego zabezpieczenia: 1) zapewniają stały nadzór nad sprawcami przebywającymi w zakładzie; 2) posiadają drzwi i okna wyposażone w urządzenia uniemożliwiające sprawcom samowolne opuszczenie zakładu.
B. dysponujące warunkami wzmocnionego zabezpieczenia: spełniają wymagania określone poprzednio, a ponadto: 1) są wyposażone w: a) system telewizji wewnętrznej umożliwiający obserwację drzwi wejściowych, okien zewnętrznych, sal ogólnych, izolatek oraz korytarzy, b) elektroniczny system sygnalizujący niekontrolowane otwarcie drzwi i okien; 2) mają możliwość wydzielenia od 10-łóżkowych do 20-łóżkowych pododdziałów; 3) mają bezpośredni dostęp do ogrodzonego terenu rekreacyjnego; 4) zapewniają stałą obecność personelu, w tym personelu ochrony, na terenie zakładu albo – w przypadku dysponowania warunkami wzmocnionego zabezpieczenia w części zakładu – w tej części zakładu, w godzinach dziennych (od godziny 7.00 do 22.00) w liczbie nie mniejszej niż 1/3 pojemności odpowiednio zakładu albo części zakładu i w godzinach nocnych (od godziny 22.00 do 7.00) w liczbie nie mniejszej niż 1/6 pojemności odpowiednio zakładu albo części zakładu.
C. dysponujące warunkami maksymalnego zabezpieczenia: spełniają wymagania określone w poprzednich systemach, a ponadto: 1) dysponują systemem osobistych elektronicznych urządzeń alarmowych sygnalizujących zagrożenie, w które jest wyposażony personel; 2) są otoczone oświetlonym, nadzorowanym za pośrednictwem telewizji wewnętrznej, gładkim murem o wysokości co najmniej 5,5 metra lub dysponują innymi zabezpieczeniami o porównywalnej skuteczności, uniemożliwiającymi samowolne oddalenie się sprawcy; 3) zatrudniają personel w liczbie co najmniej dwu i półkrotnie większej niż pojemność zakładu, w tym personel sprawujący ochronę nad sprawcami czynów zabronionych w liczbie nie mniejszej niż jedna trzecia pojemności zakładu.
Ciekawa jest statystyka decyzji podjętych przez Komisję Psychiatryczną w ubiegłym roku:
71 – na oddziały o zabezpieczeniu maksymalnym.
Wśród 664 dotychczasowych pacjentów, 279 pozostało na oddziałach o takim samym zabezpieczeniu, jak poprzednio (162- podstawowym, 114 – wzmocnionym, 3 – maksymalnym).
385 pacjentów przesunięto: 65 z oddziałów maksymalnych do wzmocnionych, 2 z maksymalnych do podstawowych, 235 ze wzmocnionych do podstawowych, 25 ze wzmocnionych do maksymalnych, 56 z podstawowych do wzmocnionych, 2 z podstawowych do maksymalnych. Czyli 83 pacjentom „pogorszyło się”.
A ilu pacjentów opuściło oddziały detencyjne w całym kraju? Nie zgadniecie. Jedna. Dokładnie jedna. To nie jest pomyłka.
I taki właśnie jest sens leczenia osób na oddziałach detencyjnych. Pod nadzorem wybitnych specjalistów należących do Komisji Psychiatrycznej, działającej przy Ministrze Zdrowia.
To jakaś paranoja. Bezterminowe więzienie psychiatryczne, bez szans na „wyleczenie”. To gorsze niż normalna jednostka penitencjarna, szczególnie, gdy trafia się tam za gadulstwo: „grożenie” rywalowi w miłości, nielubianym sąsiadom, krewnym, Arabom, prokuratorom, sędziom, ważnym urzędnikom, etc.
I to na razie tyle refleksji o humanitarnym traktowaniu niepoczytalnych sprawców.
Źródło: www.rops-gostynin.pl/dokument/2015DzialalnoscDecyzje.pdf
Zna się na zarządzaniu. Konserwatystka. W wieku średnim, ale bez oznak kryzysu. Nie znosi polityków mamiących ludzi obietnicami bez pokrycia (fumum vendere – dosł.: sprzedajacych dym). Wspólzałozycielka Konfederacji Rzeczpospolitej Blogerów
4 komentarz