Stoi sobie w centralnym miejscu Pragi pomnik, który bezwstydnie upamiętnia do dnia dzisiejszego okupację i zniewolenie Polski. Dlaczego jest tu jeszcze – w Stolicy Polski- po dwudziestu dwóch lat suwerenności, ten symbol zniewolenia?
Tekst ten- a w zasadzie anegdotę- dedykuję UPR-owi warszawskiemu , który orgnizuje w sobotę protest w sprawie czterech śpiących: http://upr-warszawa.nowyekran.pl/post/48940,protest-w-sprawie-czterech-spiacych.
Anegdotę tą dedykuję również Pani KOSSOBOR, która zaszczyca Nas swoimi cudownymi anegdotami Wielkopolsko-Pomorskimi, aby mogła poznać też jedną z wielu anegdotą warszawską.
A więc cała rzecz dotyczy mniej więcej połowy lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku, kiedy to co najmniej kilka razy do roku systematycznie jeżdziliśmy z Babcią ze Starego Żoliborza, gdzie mieszkaliśmy na ulicy Mickiewicza 23, do praskiego ZOO. Dla nie warszawiaków wtrącę małą dygresję na temat Żoliborza. Otóż Stary Żoliborz przed wojną zwany był również Żoliborzem Oficerskim. Nazwa ta wzięła się stąd, że zbudowała go w okresie międzywojennym Spółdzielnia Mieszkaniowa Oficerów Zawodowych WP. Mieściła się ta część Dzielnicy Żoliborz w kwartale ograniczonym od Północy Placem Wilsona, od Południa torami kolejowymi na linii Dworzec Gdański i Cytadela, od Zachodu ulicą Stołeczną, a od Wschodu, przedłużeniem Cytadeli i brzegiem Wisły. Po II W.Ś. dzielnica ta została zajeta na mieszkania służbowe przez czerwonych średniego szczebla funkcjonariuszy państwowych. Niedaleko Mickiewicza 23 mieszali min. Kuroń, Stefan Michnik, Urban i wielu wielu innych znanych choćby i dziś polityków nawet z opozycji antykomunistycznej.
Jadąc ze Starego Żoliborza do ZOO na Pradze ("Prage"- jak mówili starzy Warszawiacy) trzeba było wsiąść w autobus MZK nr. 103, który miał przystanki przy ulicy Mickiewicza: pierwszy przy Pl. Wilsona, drugi przy Pl. Inwalidów. Następnie tym autobusem jechało się do- jak to określała moja Babcia: "czterech śpiących", gdzie znajdował się na rogu ulic Wileńskiej I Targowej końcowy przystanek autobusu 103. Określenie "czterech śpiących przy tym weszło mi z przyzwyczajenia niejako w krew i nie zwaracałem na niego uwagi, ale do czasu, o czym za moment. Później trzeba było przesiąść się w tramwaj skręcający w stronę mostu Kierbedzia za komuny zwanego Śląsko-Dąbrowskim i po przejechaniu jednego przystanku wysiadało się koło "Miśków", a następnie po wcześniejszym wrzuceniu miśkom jakiegoś jedzenia szło się na przestrzał Parku Praskiego do upragnionego ZOO.
I tak jeździliśmy z tą naszą Babcią przez wiele lat do tego cudownego ZOO, aż kiedyś postanowiłem pod wpływem jakiego impulsu dowiedzieć się dlaczego jeżdżąc do ZOO musimy przesiadać się z autobusu do tramwaju przy jakiś "czterech śpiących"? Po prostu nurtowało mnie pytanie co to są ci enigmatyczni i trochę jacyś tajemniczy "czterej śpiący". Moje pytanie wynikało też i z powodu tego, że słysząc te określenie wyobrażałem sobie zawsze "czterech śpiących" jako jakiś zakletych na wieczny sen rycerzy.
Po zadaniu Babci pytania co to są ci "czterej śpiący", Babcia podprowadziła mnie pod jakiś nieprzyjemny dla oczu dziecka różówawo-brudny obelisk i powiedziała mi żebym dokładnie się jemu przyjrzał. No przyjrzałem się mu ale nic szczególnego w nim nie dostrzegłem. Wtedy ona powiedziła żebym policzył żołnierzy stojących na dole i spojrzał w ich oczy. Popatrzyłem tym razem uważniej i dostrzegłem wreszcie, że oni mają oczy zamknięte, głowy pochylone w dół wygladali pomuro, tak jak ludzie upokorzeni. Wtedy też podnosząc wysoko do góry głowę dostrzegłem na szczycie obeliska trzech jakiś sołdatów w nie naszych mundurach, którzy wygladjąc dziarsko rwali się wyraźnie do boju.
Gdy już wreszcie dostrzegłem to czego oczekiwała ode mnie Babcia, zadała mi ona pytanie czy mógłbym policzyć tych żołnierzy co śpią i tych co walczą na górze. Policzyłem i wyszło mi, że tych w polskich mundurach jest czterech, a tych w jakiś dziwacznych pelerynach trzech. Wtedy Babcia powiedziła mi, że "czerech śpiących" to mówi się tak w skrócie, bo naprawdę Warszawiacy nazywają ten pomnik "Czterech śpiących i trzech walczących" i oznacza to, że polscy żołnierze nie walczyli za Polskę tylko ruskie sołdaty, którzy są na tym pomniku ukazani właśnie jako "trzech walczących".
Na zakończenie powiem tylko, że później przez długie lata przejeżdżając koło tego pomnika nie mogłem na niego patrzeć i za każdym razem odwracałem od niego wzroku udając jaby go nie było.
Przy okazji wtrącę dygresję na temat miejsca przy którym ten pomnik się znajduje. Otóż pomnik ten został tam postawiony przez komunistyczne władze "ludowej Polski" jako wotum dla Armii Czerwonej, która dla tych władz udostępniła budynek przedwojennej Dyrekcji Krajowej PKP ( na zamieszczonym zdjęciu mieści się on za pomnikiem "czterech śpiących"). W budynku tym po przeniesieniu się i przemianowaniu na nową nazwę PKWN-u w 1945 roku z Lublina na Pragę miała siedzibę Krajowa Rada Narodowa i Rząd Jedności Narodowej.
Jak z powyższego widać wspomniana na wstępie akcja UPR jest celnym posunięciem i wartym poparcia.
To tyle wspominek- Dylettanti.
Pozdrawiam.
Jesli chcesz zbudowac dom, który bedzie sluzyl pokoleniom, zadbaj o jego mocny fundament.