Dziwnych to czasów doczekaliśmy, w których przyszło garstce obywateli walczyć o prawa mniejszości polskiej w Polsce.
Taki bój toczy dziś czwórka rodziców dzieci uczęszczających jeszcze do niedawna do zlikwidowanej Szkoły Podstawowej nr 13 w Kędzierzynie-Koźlu. Oto co na swoim blogu pisze na ten temat radny z Kędzierzyna-Koźla Andrzej Kopeć (PO).
Szkołę zlikwidowano (choć jeszcze nie do końca, a zdaniem wojewody nielegalnie) po to aby oddać jej prowadzenie STOWARZYSZENIU OŚWIATOWEMU KOŹLE-ROGI BILDUNGSGESELLSCHAFT COSEL ROGAU, w którym prym wiodą przedstawiciele mniejszości niemieckiej (MN). Od 3 września szkoła funkcjonuje już jako Zespół Szkolno-Przedszkolny z nauczaniem dwujęzycznym, a jej organem prowadzącym jest właśnie wspomniane wyżej stowarzyszenie.
Długo by pisać o wszystkich wątkach tej skomplikowanej sprawy. Faktem jest, że przez wiele miesięcy rodzice próbowali uzyskać jednoznaczną odpowiedź na pytanie: czy nie podpisując oświadczenia wyrażającego chęć nauki języka niemieckiego w celu podtrzymania tożsamości narodowej ich dzieci będą mogły uczęszczać do powstałej w miejsce likwidowanej szkoły placówki? Odpowiedzi, które otrzymywali od przedstawicieli stowarzyszenia oraz kuratorium opolskiego były sprzeczne, a jeśli chodzi o stowarzyszenie to z przykrością muszę stwierdzić, że w części nieprawdziwe.
Przedstawiciele MN wykluczali taką możliwość, kurator opolska nie widziała przeszkód. Początek roku szkolnego się zbliżał, a atmosfera robiła się coraz bardziej napięta. Większość rodziców nie miała problemu aby takie oświadczenia podpisać, wielu z nich to faktycznie członkowie MN, więc dlaczego mieliby mieć z tym problem. Część rodziców nie zamierzających podpisać oświadczenia jednoznacznie określającego ich w oczach prawa jako członków takiej mniejszości i przewidując kłopoty postanowiła przenieść swoje dzieci do innych szkół.
Część wahających się rodziców pod wpływem nacisków ze strony dyrekcji zdecydowała się te oświadczenia podpisać. Pozostali rodzice czwórki uczniów, którzy nie czują się w żaden sposób członkami mniejszości niemieckiej i nie zamierzają w najbliższym czasie się nimi poczuć. Mimo to wierzą, że mają prawo aby ich dzieci do nowopowstałej placówki mogły uczęszczać, mimo nie zadeklarowania się jako członkowie MN.
W czym rzecz?
Pomimo zaprzeczeń przedstawicieli MN chodzi chyba także o pieniądze. Subwencja z budżetu państwa na dzieci zdeklarowane jako członkowie mniejszości narodowej lub regionalnej jest znacznie wyższa. Ale czy uszczerbek finansowy polegający na mniejszych subwencjach na czwórce dzieci jest na tyle istotny aby kruszyć o to kopie?
Czy dobre stosunki polsko-niemieckie, przez lata wypracowane z dużą korzyścią dla Ziemi Opolskiej, warto narażać z tego powodu? Myślę, że kluczem do zrozumienia postawy MN w tej sprawie jest zdanie, które usłyszał jeden z rodziców od przedstawiciela stowarzyszenia: "Nie chodzi o tą czwórkę dzieci, chodzi o to aby nie dopuścić do precedensu".
Na terenie Opolszczyzny i nie tylko jest wiele szkół stowarzyszeniowych (ale publicznych), w których 100% rodziców podpisało w/w oświadczenia. Być może jest tak dlatego że tak jak w "trzynastce" przekonywano ich, że inaczej nie można. Gdyby okazało się, że jednak można to z czwórki dzieci w Koźlu Rogach mogłoby zrobić się 400 dzieciaków na Śląsku. A to już byłby konkretny uszczerbek na subwencji i dla wielu szkół stowarzyszeniowych taki precedens mógłby oznaczać kłopoty z płynnością. Oznaczałoby to pewnie inne kłopoty dla MN, ale nie pora aby to teraz szczegółowo analizować.
Kto ma rację?
Według mnie rację mają rodzice i kurator. MN miała do wyboru powołanie nowej szkoły w jednej z trzech form prawnych dopuszczanych ustawą o systemie oświaty. Mogła to być szkoła publiczna, szkoła niepubliczna na prawach publicznej lub szkoła niepubliczna.
Stowarzyszenie wybrało pierwszy wariant – szkołę publiczną, pewnie ze względu na to, że taka forma umożliwia największe dofinansowanie z budżetów państwa i miasta. Z drugiej strony paragraf 7 punkt 1 ust. 2 ustawy o systemie oświaty mówi, że: "Szkołą publiczną jest szkoła, która przeprowadza rekrutację uczniów w oparciu o zasadę powszechnej dostępności".
I na to zwraca uwagę opolska kurator oświaty. Nie można od podpisania jakiegoś dokumentu (a w szczególności określającego tożsamość narodową) przez rodziców uzależniać przyjęcia dziecka do szkoły publicznej. Jeśli chodzi o szkoły niepubliczne to zasady są już nieco inne.
Niestety nie można zjeść ciastko i mieć ciastko. Jeśli chce się korzystać z profitów i zalet jakie niesie za sobą status szkoły publicznej to trzeba też zrozumieć na czym polega "publiczność" takich szkół. Nie może być szkół publicznych tylko dla członków mniejszości narodowych. Sytuacja, w której odmawia się polskim dzieciom prawa do uczęszczania do polskiej szkoły publicznej, opłacanej z pieniędzy polskiego podatnika i zlokalizowanej na terenie Polski, jest dla mnie niemal groteskowa.
Co dalej?
Mam nadzieję, że ostatecznie Mniejszość Niemiecka ustąpi i czwórka polskich dzieci przestanie być w tej szkole szykanowana. Bo jak inaczej nazwać zdarzenia, które miały miejsce w tej placówce w ostatnim czasie.
Nie wpisanie dzieci na listę uczniów, słowa o braku odpowiedzialności za bezpieczeństwo tych dzieci na terenie placówki, odesłanie ich na czas nauki języka niemieckiego do świetlicy szkolnej, bez wcześniejszego poinformowania rodziców.
Najbardziej zaciekłe konflikty to konflikty na tle narodowościowym i religijnym. Ważne jest więc aby w takich sytuacjach powściągnąć emocje, które się pojawiają. Martwi mnie tempo w jakim ten konflikt eskaluje, ale mam mimo wszystko nadzieję, że uda się go rozwiązać szybko i bez szkody dla stosunków polsko-niemieckich tutaj – na najniższym szczeblu.
Grupa radnych, w której ja również się znalazłem postanowiła zwołać sesję nadzwyczajną poświęconą tylko i wyłącznie sytuacji w SP 13. Nasze miasto dotuje tę szkołę, a skoro tak to chcę mieć pewność, że jako podatnik inwestuję w najwyższe standardy nauczania, a nie w niemiecki nacjonalizm.
Andrzej KOPEĆ radny miasta Kędzierzyna-Koźla (PO)
Zobacz także:
za:
http://www.opolszczyzna.info/news/15/polsko-niemieckie-zwarcie-w-szkole
Zagladam tu i ówdzie. Czesciej oczywiscie ówdzie. Czasem cos dostane, ciekawsze rzeczy tu dam. ''Jeszcze Polska nie zginela / Isten, áldd meg a magyart'' Na zdjeciu jest Janek, z którym 15 sierpnia bylismy pod Krzyzem.