Bez kategorii
Like

Polskie świnie, czyli zgoda jest najważniejsza!

06/08/2011
475 Wyświetlenia
0 Komentarze
10 minut czytania
no-cover

obraz stosunków polsko-niemieckich stanowiących wzór pojednania?

0


17 czerwca Gazeta Powiatowa – Dolny Śląsk nr 11(263) zamieściła artykuł pod tytułem "Polskie świnie!"

Cytuję za Radiem Wnet:

Wyzwani od polskich świń

7 czerwca w późnych godzinach wieczornych do domu będącego własnością polskiej rodziny, brutalnie wkroczyła, wyważając drzwi wejściowe, grupa niemieckich policjantów. Zabrano klucze i przeszukano, bez obecności właścicielki, cały dom. Po proteście właścicieli i zażądaniu nakazu rewizji, zostali oni wulgarnie wyzywani od polskich świń itp. Policjanci siłą wywlekli chorą właścicielkę z jej domu, po czym zawieźli ją na miejscowy komisariat policji. Tu została ona pobita, a następnie przeszukana, w obecności mężczyzn, przez policjantkę Lydię Schuster.

Zabierzemy wam dzieci

Odebrano jej dowód osobisty i oświadczono, że w związku z tym, iż jej dzieci chodzą do polskiej szkoły w Zgorzelcu, zostaną jej odebrane i trafią do niemieckiej rodziny zastępczej. Na nic zdały się tłumaczenia, że dzieci są obywatelami Polski i nawet nie są zameldowane na terenie Niemiec. Dopiero po telefonie z Konsulatu RP w Berlinie, pani została wyrzucona z komisariatu i pouczona, że jeśli następnego dnia nie opuści Niemiec, to zostaną jej odebrane dzieci, gdyż kupując budynek w Görlitz podlega niemieckiemu prawu niezależnie od tego gdzie mieszka na stałe i gdzie jest zameldowana.

Pani Konsul z Berlina interweniowała

Na drugi dzień tj. 8 czerwca pod domem Polaków odbyła się manifestacja siły niemieckiej policji – przyjechało i zaparkowało w jego pobliżu kilka radiowozów. Ponownie musiał interweniować polski konsulat w Berlinie. Po telefonie Pani Konsul, samochody policyjne odjechały spod domu, a Pani Konsul przekazano, że nie ma pod domem żadnych samochodów policyjnych, bo przecież policja nie ma nic przeciwko polskiej rodzinie. Polska rodzina nie otrzymała z niemieckiej policji żadnego pisma ani też wyjaśnienia, ale za to w skrzynce na listy, zniszczonej wcześniej przez policję, znaleźli oni anonim: „Wyście tego chcieli. Uważałbym na waszym miejscu, co się z wami stanie” ( w oryginale: „Ihr habt es so gewollt.Ich würde an e—r Stelle imm er aufpassen, was hinter euch passiert!!!").

9 czerwca do Görlitz przyjechała delegacja z Konsulatu Generalnego RP w Berlinie. Pierwsze kroki skierowała nie do pokrzywdzonej rodziny, lecz do komisariatu policji. – „W komendzie niemieckiej policji jej szef (żeby było śmieszniej – inicjator całej akcji) zapewnił stronę polską, że więcej nie będzie nagabywał polskiej rodziny o przymusową naukę polskich dzieci w niemieckich szkołach. Kiedy wreszcie dotarli do nas, odniosłem wrażenie, że rozmawiam nie z przedstawicielami polskiego konsulatu, który ma obowiązek chronić nas, lecz z kolejnymi niemieckimi urzędnikami i policjantami, tak jakbyśmy wymyślili sobie całe zdarzenie” – mówi naszej redakcji mąż pobitej Polki.

Wyjaśnienia niemieckiej policji

Policja chciała chronić życie polskiej rodziny, zagrożone rzekomo przez zatkaną kanalizację (zablokowaną podczas robót ziemnych kilka dni wcześniej) i jak zapewniano Panią Konsul przed zagrożeniem zawalenia się budynku, mimo iż Polacy posiadają ekspertyzę niemieckiego rzeczoznawcy sądowego o jego dobrym stanie. Do kompletu brakowało tylko uzasadnienia o możliwym najeździe kosmitów na Polaków. Nie dziwią „usprawiedliwienia” niemieckich policjantów, gdyż według niemieckiego prawa, bez nakazu prokuratorskiego, mają oni prawo wtargnąć do czyjegoś domu jedynie w przypadku zagrożenia życia mieszkańców.

Dwutorowość rzeczywistości?

Skandal w Görlitz zmusza nas do głębokiej refleksji nad stosunkami polsko-niemieckimi i stanowiskiem naszego rządu wobec Polonii w Niemczech. Na najwyższych szczeblach władzy wszystko jest w jak najlepszym porządku – są uściski dłoni, poklepywanie się po plecach, … buźka, klapa,goździk – jak w skeczach Pietrzaka, – wymiany wizyt, podpisywanie przeróżnych porozumień i oświadczeń, tak jak chociażby tego ostatniego z dnia 12 czerwca br., które brzmi bardzo górnolotnie: „Wspólne Oświadczenie Okrągłego Stołu w sprawie wspierania obywateli niemieckich polskiego pochodzenia i Polaków w Niemczech oraz niemieckiej mniejszości w Polsce, zgodnie z polsko-niemieckim Traktatem o dobrym sąsiedztwie i przyjaznej współpracy” – (pełen tekst porozumienia znajduje się na naszej internetowej stronie www.gazeta-info.pl), ale z którego bardzo mało, albo prawie nic nie wynika dla Polonii niemieckiej. W Polsce mamy mniejszość niemiecką liczącą około 150 tysięcy osób, którą nie obowiązuje nawet 5 % limit do zdobycia miejsc w parlamencie, a w Niemczech mimo prawie 2 milionów osób polskiego pochodzenia nie ma mniejszości polskiej, a jedynie obywatele niemieccy polskiego pochodzenia i Polacy mieszkający na terenie Niemiec. W Polsce już od przynajmniej 20 lat istnieją szkoły z językiem niemieckim, jako językiem pomocniczym i 273 dodatkowe niemieckie nazwy dla miast, wsi i ich części, a strona niemiecka (obejmująca przedstawicieli landów i rządu federalnego) dopiero opracuje strategie nauczania języka polskiego, jako języka ojczystego. Może zamiast „opracowywać strategię” lepiej już od zaraz, w strefie przygranicznej, pozwolić polskim dzieciom uczęszczać do szkół w Polsce. Saksonia oficjalnie tego zabrania, czego najlepszym przykładem jest Schulamt w Görlitz, który nie uznaje szkół polskich. Dziecko chodzące do szkoły w Zgorzelcu, według nich – nie spełnia obowiązku szkolnego i podlega zabraniu przez Jugendamt (założony przez Hitlera) do rodziny niemieckiej. W tym miejscu przestrzegamy rodziców w Zgorzelcu wysyłających dzieci do szkół w Niemczech – Jugendamt czuwa! Ten sam Schulamt niemieckim uczniom chodzącym do polskich zawodówek nie robi żadnych trudności w spełnianiu w ten sposób obowiązku szkolnego.

„Gazeta Powiatowa – Dolny Śląsk” nr 11(263) z dnia 17.06.2011

Artykuł cytuję za Radiem Wnet.


Warto tu przypomnieć słowa pełnomocnika Pana Premiera do spraw międzynarodowych, największego atutu Donalda Tuska i Polski, którego Pan Premier nie waha się użyć, Jego Ekscelencji Władysława Bartoszewskiego:

"Przede wszystkim wypada zaznaczyć, że nasze stosunki, stosunki polsko-niemieckie czy niemiecko-polskie są normalne […] Pokłócić nas i zirytować wzajemnie jest coraz trudniej – powiedział pełnomocnik premiera ds. dialogu międzynarodowego.
Najważniejsze jednak są gesty nie słowa. A może nawet nie gesty a praktyczne działanie – to buduje prawdziwe relacje międzynarodowe – tłumaczył Bartoszewski i dawał przykłady…
(źródło: http://www.niemcy-online.pl/)

Tak, gesty są bardzo ważne!
Tak, zgoda jest bardzo ważna!
A praktyczne działanie?
Kto zwracałby uwagę, na jakieś "może"!

Zacytuję jeszcze Pana Ministra Sikorskiego: "polsko-niemiecka przyjaźń wzorem pojednania".
Nic dziwnego, skoro za stosunki polsko-niemieckie odpowiadają tak wielcy patrioci jak Bronisław Komorowski, Donald Tusk, Radosław Sikorski, Władysław Bartoszewski, a z drugiej strony mają Panią Kanclerz Merkel, która "stała się symbolem uprawiania polityki nacechowanej mądrością uczonego."


(źródła cytatów po kliknięciu na link). 


Dziękuję Anarche za zainteresowanie mnie tematem.

0

Niegdysiejszy

Bledne zalozenia sprawiaja, ze wnioski sa nic nie warte. Klamstwo, bardzo sprawnie potrafi udawac prawde. No i mamy lodowa góre nieporozumien. Góra lodowa ozdobiona jest emocjami, które utrudniaja logice i kulturze wydostac sie na powie

103 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758