Polskie prawo jest dla płotek. Rekiny mogą czuć się bezpiecznie. Dobitnie pokrętność polskiego prawa pokazuje wyrok WSA , gdzie podtrzymuje się grzywnę 25 tys dla właścicielki działki za wycięcie drzewa. Sobiesiaki i jemu podobni trzymają się mocno.
Polska Donalda Tuska wygląda następująco. Sobiesiak wycina 0,5 ha państwowego lasuhttp://fakty.interia.pl/polska/news/pomysl-platformy-uderzy-we-wlascicieli-ziemi,1798410,3,strona,15#pst52244305 i co, prokurator ukręca łeb sprawie , Sobiesiak buduje sobie wyciąg narciarski w Zieleńcu bo ma taki kaprys. Nikogo nie interesuje wycięcie setek drzew. Z drugiej beczki. Na działce osoby prywatnej , wichura łamie drzewo , właścicielka, obawiając się o swoje zdrowie wzywa specjalistyczna firmę, która wycina uszkodzony konar. I wówczas Polska zdaje egzaminhttp://biznes.interia.pl/nieruchomosci/news/drzew-ktore-uszkodzila-wichura-nie-mozna-wyciac-bez,1823927. Decyzją administracyjną prezydent miasta ,w którym się to stało nakłada się karę 25 tys. zł na właścicielkę działki. Sprawa przechodzi przez kilka instancji, by WSA w końcu stwierdził , że nie można bez pozwolenia wyciąć jednego drzewa. Sobiesiak wiedział ,że tak będzie, dlatego wyciął setki drzew i dlatego mogą mu skoczyć. Gdyby wyciął jedno , to Polska na pewno zdałaby egzamin.