szef zakładu przetwórstwa rybnego założył firmę w Polsce, by legalnie zatrudniać w niej – do pracy w tymże zakładzie – Polaków. Oczywiście za mniejsze pieniądze niż Norwegów – pisze mojanorwegia.pl.
Dziennikarze dziennika Bergens Tilenede obawiają, się, że to dopiero początek i że te praktyki przeniosą się również na inne branże. Pierwszym w kolejce może być przemysł offshore.
Pionierzy?
– Przemysł offshore może stać się kolejną branżą do opanowania przez polskie firmy, prowadzące w Norwegii zakłady, w których będzie obowiązywać polski poziom płac – uważa Tom Lerberg, Norweg mieszkający w Polsce, który w kraju nad Wisłą założył "bohaterkę” przedwczorajszego artykułu, czyli spółkę Norse Production, która przejęła produkcję w zakładzie przetwórstwa rybnego Sekkingstad na wyspie Sotra.
W ten sposób spółce udało się obejść dyrektywę o agencjach zatrudnienia, która od tego roku miała zagwarantować wszystkim pracownikom wynajętym takie same warunki pracy i płacy, jak własnym pracownikom danej firmy, czyli – w tym wypadku – pensje na poziomie norweskim. Wcześniej fabryka Sekkingstad wynajmowała pracowników z Europy środkowej i wschodniej, ale płaciła im mniej, niż zatrudnionym u siebie Norwegom. Teraz, gdy dzięki dyrektywie stało się to nielegalne, pozwolono na „przejęcie” zakładu przez stworzoną w tym celu firmę polską (Norse Production), która może ustalać pensje tak, jak się jej podoba. W efekcie – ku niekłamanej wściekłości związków zawodowych – Polacy nadal dostają po sto koron na godzinę, a Norwegowie dużo więcej.
- Postrzegamy samych siebie jako kogoś w rodzaju pionierów – deklaruje tymczasem Tom Lerberg i dodaje, że może to być początek powszechnego „przejmowania” produkcji w norweskich zakładach przez tego typu firmy zagraniczne.
http://www.mojanorwegia.pl/polacy_w_norwegii/polskie_place_moga_stac_sie_plaga_w_wielu_branzach.html#ixzz2IzKtgq2b
"Szef Dzialu Ekonomicznego Nowego Ekranu. Dziennikarz z 10-letnim stazem. Byly z-ca szefa Dzialu Biznes "Wprost"."