Moim zdaniem rząd powinien prawnie zmusić samorządy do uchwalenia planów zabudowy i terenów cennych przyrodniczo, tak by te ostatnie, które nader często są położone w granicach miast, uchronić. Przykładem nich będzie casus Zielonej Góry, gdzie bezustannie wycina się partie lasów pod rozbudowę miasta, niekiedy niszcząc też tereny cenne przyrodniczo- jak lasy łęgowe czy świerkowe. Takie przypadki się zdarzają, a nie powinny. Nowe prawo powinno sprawić że tego typu sytuacje się nie zdarzą. Sam mieszkałem przed laty na osiedlu Dolina Zielona w Zielonej Górze, w dolinie strumienia Gęśnik. Mimo że jest to stutysięczne miasto (dzis, po masowej emigracji jest juz znacznie mniejsze), moja dawna okolica wciąż wygląda bardzo idyllicznie, choć dziś by zakosztować przyrody, muszę jechać kilometr czy dwa dalej. […]
Moim zdaniem rząd powinien prawnie zmusić samorządy do uchwalenia planów zabudowy i terenów cennych przyrodniczo, tak by te ostatnie, które nader często są położone w granicach miast, uchronić. Przykładem nich będzie casus Zielonej Góry, gdzie bezustannie wycina się partie lasów pod rozbudowę miasta, niekiedy niszcząc też tereny cenne przyrodniczo- jak lasy łęgowe czy świerkowe. Takie przypadki się zdarzają, a nie powinny. Nowe prawo powinno sprawić że tego typu sytuacje się nie zdarzą.
Sam mieszkałem przed laty na osiedlu Dolina Zielona w Zielonej Górze, w dolinie strumienia Gęśnik. Mimo że jest to stutysięczne miasto (dzis, po masowej emigracji jest juz znacznie mniejsze), moja dawna okolica wciąż wygląda bardzo idyllicznie, choć dziś by zakosztować przyrody, muszę jechać kilometr czy dwa dalej. A za mojego dzieciństwa przyroda była jeszcze tuż obok. Miasta rozrastając się powodują konflikty przyrodnicze. Może nie koło Warszawy, ale w takich miastach jak Zielona Góra. Tutaj wycięcie każdego drzewa powoduje że z roku na rok jest ich coraz mniej. Główne ulice miasta były kiedyś zadrzewionymi alejami, dziś jest to wielka rzadkość.
Nie ma też możliwości społecznej kontroli zabudowy. Skyline miast nie podlega ochronie. Przykładem niech będą Żary w woj. Lubuskiem gdzie sky-line, widok historycznej panoramy miasta- wież kościołów i ratusza, jest niszczony przez mające inną, banalną architekturę blaszane konstrukcje na przedmieściach. Tak nie powinno być- architektura przedmieść winna dopasowywać się do historycznej architektury centrum, wzorem cennych architektonicznie miast Wielkiej Brytanii, gdzie cała zabudowa miejska podlega ograniczeniom. Zaś obecnie wśrod średniowiecznego centrum Zielonej Góry można budować „lustrzane" biurowce. Albo niechlujne blaszano-szklane fasady centrów handlowych w towarzystwie średniowiecznych kamienic i to na staromiejskim rynku. Jest to rzecz nie do pomyślenia w Europie Zachodniej.
W liberalizmie nie chodzi o brak procedur, tylko o to by dana rzecz nie szkodziła innym- jest to podstawowa zasada tej ideologii politycznej. Ja nie mam ochoty mieszkać w towarzystwie blaszanej ściany marketu czy lustrzanej fasady. Chcę mieć w okolicy dużo drzew, najlepiej takie miasto zmieszane z lasem, które zaczyna się kilometr dalej. Procesy są jednak odwrotne- interes jednostki wygrywa z interesem ogółu. Obawiam się że bez regulacji nasze miasta przeobrażą się w ekologiczny i architektoniczny koszmar, a miasta rozwijając się zniszczą cenną i wartościową przyrodę.
Statystyki lokuja poziom demokratyzacji Polski miedzy Panama a Meksykiem. Osiagamy poziom Brazylii. Odkrywamy inna rzeczywistosc niz znasz ja z mediów (których wlasciciele czesto maja istotny interes w trwaniu status quo)