Niedawno czytałem raport Centralnej Komisji Egzaminacyjnej (CKE) na temat wyników tegorocznych matur. Dane są zatrważające – aż 29 % maturzystów oblało maturę !!!
Czyli niemal co trzeci maturzysta nie zdał matury. Do tego – jak zwykle – najwięcej oblało matematykę – matury z tego przedmiotu nie zdało aż 25 % maturzystów, czyli co czwarty uczeń !!!
To najgorszy wynik od wielu lat, a na pewno od roku 2010, kiedy wprowadzono obecne standardy maturalne i przywrócono obowiązkową matematykę. Ale szczerze mówiąc nie dziwi mnie ten wynik.
Po pierwsze dlatego, że matura z matematyki – i to na obu poziomach – podstawowym i rozszerzonym była trudniejsza niż w ubiegłych latach. A po drugie – o czym nieraz pisałem – metodyka nauczania matematyki oraz podstawa programowa z tego przedmiotu, zwłaszcza na poziomie podstawowym jest gorzej niż fatalna. Uczniowie uczący się tego przedmiotu na poziomie podstawowym uczą się trudniejszych sposobów rozwiązywania tych samych zadań, niż ich koledzy z klas matematyczno-fizycznych. Program jest tak ułożony, że uczeń na podstawach musi liczyć wszystko na piechotę, wykonując wiele żmudnych obliczeń, często w kilku krokach, rozwiązując układy równań z dwiema, a nawet trzema niewiadomymi, podczas gdy jego kolega z klasy mat.-fiz. to samo zadanie rozwiąże za pomocą jednego prostego wzoru. Tylko dlatego, że jakiś urzędas z MEN obmyślił sobie, że ów wzór jest trudny i musi być na rozszerzeniu. Czy to jest normalne??? Na dobrą sprawę, aby ten program trzymał się jako tako kupy, to trzeba byłoby zamienić podstawy programowe – tę z rozszerzeń dać na podstawy, a tę z podstaw – na rozszerzenia, bo jest trudniejsza. Z niewielkimi tylko korektami.
Nie od dziś wiadomo, że jadąc prostą drogą szybko i bez błądzenia zajedziemy do celu, a klucząc krętymi ścieżkami nie dość, że zajmie nam to więcej czasu, to jeszcze możemy łatwo się zgubić. W matematyce jest to samo. A na maturze czas jest cenniejszy od pieniądza, tam nie ma czasu na kluczenie i błądzenie !!! Znajomość szybkich i prostych metod oznacza, że uczeń nie tylko zrobi zadania poprawnie, ale rozwiąże ich więcej, niż krętymi ścieżkami, bo czas rozwiązywania zadań się skróci. A więcej zadań to więcej punktów, lepszy wynik, czasami to może zadecydować o zdaniu matury !!! A dla uczniów startujących na ścisłe kierunki studiów, gdzie matematyka jest brana pod uwagę do rekrutacji, lepszy wynik to większa szansa na dostanie się na wymarzony kierunek.
Do tego wszystkiego nasi nauczyciele, a przynajmniej większość, są zakochani na zabój w skomplikowanych metodach, o autorach podręczników nie wspomnę. Z dziesięciu sposobów, jakimi można rozwiązać dane zadanie, wybierają ten najtrudniejszy i najdłuższy. Dodam, że mimo fatalnej podstawy i metodyki nauczania MEN zachęca nauczycieli do pokazywania innych, w tym prostszych sposobów. Ale zabójcza miłość do trudnych metod bierze górę i większość nauczycieli nie korzysta oni z tego prawa. A szkoda, bo łatwiejsze metody to nie tylko wyższa zdawalność matur, ale ze względu na krótszy czas rozwiązywania zadań – więcej przerobionego materiału, więcej rozwiązanych przykładów, a tym samym – lepsze przygotowanie uczniów do matury.
Dam sobie obciąć rękę, a nawet głowę, ze gdyby wprowadzono w szkołach łatwe metody rozwiązywania zadań, to ilość oblanych matur z matematyki nie przekroczyłaby 10 %, bo wiadomo, że zawsze znaleźliby się ci, którzy i tego by nie zrozumieli. Ale nie aż 25 %. To zgroza !!! Niestety matematyka jest fatalnie nauczana i to już od szkoły podstawowej !!!
Dlatego powiem wprost – to nie uczniowie ponieśli klęskę, to polski system oświaty, podstawa programowa, a także autorzy podręczników i nauczyciele ponieśli klęskę, a uczniowie w większości są tylko ofiarami tej klęski. Te klęskę systemu oświaty można śmiało porównać do klęski drużyny Brazylii w meczu z Niemcami na tegorocznym Mundialu, gdzie przegrała ona aż 1:7, a Holendrzy jeszcze dołożyli swoje.