Nie chcąc sobie psuć nastroju przed świętami warto na chwilę oderwać się od ponurych tematów naszej rzeczywistości i zająć swoją uwagę sprawami przyjemniejszymi. Na przykład sportem, w którym w ubiegłym roku odnieśliśmy tyle spektakularnych sukcesów. Począwszy od „tropikalnej” zimowej olimpiady w Soczi, przez niewątpliwie udane halowe mistrzostwa lekkoatletyczne w Sopocie, brązowy medal szczypiornistów w Katarze zahaczający wprawdzie o bieżący rok, a przede wszystkim mistrzostwa świata w siatkówce męskiej w Polsce.
Dla niektórych ważniejszy jest sukces w postaci pierwszego zwycięstwa z Niemcami w piłce nożnej.
Niestety w tym roku poza wspomnianym Katarem wszystkie ważniejsze imprezy zakończyły się porażkami, niekiedy dość żenującymi.
Dotyczy to sportów zimowych ze skokami narciarskimi na czele. Po prostu nie wypada ażeby kraj legitymujący się dwoma złotymi medalami w ubiegłym roku tak nisko obsunął się w następnym.
Ze względu na posiadane warunki powinniśmy mieć podobnie jak Norwegia, Austria czy Niemcy silną drużynę walczącą o czołowe miejsca zarówno indywidualnie jak i drużynowo. Tymczasem poza Stochem, który po kontuzji pokazał jedynie przebłyski swego talentu, nie rozporządzamy ani jednym zawodnikiem światowej klasy, a niektórzy wbrew butnym zapowiedziom wykazali się żenującym poziomem. Nic dziwnego, że Małysz załamał ręce oglądając skoki Żyły, niewątpliwie zawodnika utalentowanego, ale zupełnie nie przygotowanego do sezonu.
Odnosi się wrażenie, że niełatwy proces przygotowania zawodników do sezonu nie jest prowadzony według profesjonalnych reguł mimo zapewne profesjonalnych kosztów.
Niestety dotyczy to i innych dyscyplin, z wyłączeniem rzutu młotem, który prowadzony jest najwyraźniej fachową ręką z odpowiednim nakładem pracy i staranności i, co najważniejsze umiejętnością wyszukania talentów i odpowiedniego przygotowania.
Współczesny sport wyczynowy to zawód, który wymaga kompleksowej organizacji, stwierdzam to, jako były zawodnik uprawiający sport wyczynowo, ale nie zawodowo.
Przy mnie jednak sport zawodowy się rodził i wprawdzie zawsze pozostaje żal po tych czasach, kiedy uprawiano sport wyczynowy dla własnej satysfakcji a nie dla pieniędzy. Tempora mutantur et nos mutamur in illis, zmieniliśmy nastawienie do tego sportu traktując go jak jeszcze jedną dziedzinę widowisk.
Jeżeli tak się stało to wymagania widzów muszą być takie same jak do muzyków, aktorów i innych dostarczających nam rozrywki i wrażeń.
Nie można w stosunku do produkujących się stosować taryfy ulgowej.
Niestety wielokrotnie spotykamy się z żądaniem zastosowania takiej taryfy.
Klasycznym przykładem jest żenujący występ polskich piłkarzy w Irlandii, odnosi się wrażenie, że większość z nich swoje uczestnictwo w meczu potraktowała, jako występ do zaliczenia. Jest niewiarygodne ażeby zawodnicy występujący na co dzień w najbardziej renomowanych klubach gdzie zasady profesjonalizmu są ściśle przestrzegane, zaprezentowali tak niski poziom, jak choćby blisko 40% niecelnych podań ustępując irlandzkim zawodnikom posiadającym o klasę niższe kwalifikacje.
Podobnie przedstawia się to w odniesieniu do naszych gwiazd tenisa przegrywających regularnie z zawodnikami znacznie niżej notowanymi.
Są rzeczy, których robić po prostu nie wypada, trzeba dbać przynajmniej o własny wizerunek, jeżeli nie o barwy, które się reprezentuje. To muszą mieć na uwadze wszyscy, którzy przecież nie za darmo, sportem w Polsce się zajmują.
Można to potraktować, jako życzenia świąteczne, które przy okazji przesyłam wszystkim redaktorom i czytelnikom portalu.