Bez kategorii
Like

Polska wygrała ze Słowacją – Analiza Piłkarskiej Reprezentacji Polski cz.III

28/05/2012
395 Wyświetlenia
0 Komentarze
8 minut czytania
no-cover

Część trzecia analizy, zgodnie z zapowiedzią, będzie poświęcona skutkom braku wyszkolenia technicznego u naszych piłkarzy na przykładzie meczu ze Słowacją.

0


Wcześniej moje teksty były bardzo krytyczne dla nich, natomiast dzis, ku mojemu zadowoleniu, kilka zarzutów cicho będę musiał odszczeknąć :).

Ale na początek, wyobraźmy sobie, że to my jesteśmy cienkimi Bolkami jeżeli chodzi o pilkę. Piłkarscy amatorzy umiejący tylko kopnąć piłkę przed siebie. Zaczynamy mecz przeciwko jakimś kolesiom na naszym poziomie. Pierwszy gwizdek, piłka w ruch – co się dzieje? Instynktownie wszyscy dążymy do tego aby piłka latała jak najdalej od naszej bramki, zwłaszcza, że postawiliśmy na niej najgrubszego kolegę, który najwolniej biega i mógłby nie zdążyć na czas zareagować. Pewnie podzielilibyśmy się na takich co tylko nie chcą stracić gola – tacy głownie kopaliby piłkę zdala od swojej bramki i terroryzowali innych okrzykiem "WYBIJ!!!" i takich co chcieliby konstruować jakieś akcje ofensywne okrzykując "PODAJ!!!". Wybij, podaj i tak w kółko. Biorąc pod uwagę fakt, że nie potrafimy dobrze prowadzić piłki i też dokładnie podawać do siebie mielibyśmy stratę średnio co 5-10 sekund. To samo po stronie naszego przeciwnika. Czyli taka kopanka.

Może to nieskromne, ale spróbujmy teraz porównać się do naszych reprezentantów w ostatnim meczu z Łotwą. Jak podałem w statystyce, Polacy posiadając piłkę przez około 19 minut stracili ją aż 41 razy – daje to stratę średnio co 27 sekund. Czyli są od nas lepsi, ale klasowe drużyny, grające pięknie technicznie i zespołowo utrzymują się przy piłce nawet 5 minut grając też przeciwko równym sobie. Na usprawiedliwienie naszej narodowej reprezentacji, we wspomnianym meczu z Łotwą, muszę dodać, że grali oni drugim składem za wyjątkiem trzech graczy w polu. A teraz przejdźmy do meczu.

Mecz ze Słowacją
Polacy grają najmocnieszym składem. W roli komentatorów są Dariusz Szpakowski i Andrzej Juskowiak, król strzelców turnieju olimpijskiego w 1992 roku.

1..30 minuta gry
Polacy grają jak w transie – praktycznie nie mają strat. Są stroną przeważającą, jeżeli chodzi o posiadanie piłki. Dużo wymian w lini obrony i strefie środkowej. Gdzieś tak w 20-tej minucie gry, Andrzej Juskowiak zauważa, że nasi jak prowadzą akcje ofensywne to tylko prawą stroną. Prawa strona akurat była zacieniona w przeciwieństwie do lewej i pan Andrzej uznał to za przyczynę, ale szybko zauważył, że na prawej stronie gra Jakub Błaszczykowski :). Ciężar rozgrywania głównie skupia się na nim. Jak widać na zdjęciu wprowadzającym, ma on podwojone krycie. Franciszek Smuda najwidoczniej rozkazał naszym wymieniać się pozycjami boisku aby odejść od schematyzmu w rozegraniu i utrudnić rywalowi krycie. I to działało. Ten dobry okres gry zaowocował golem. Jan Tomaszewski powiedziałby: przestępca podał do francuza a ten z głowki trafił do siatki. Strzelcem Damien Perquis, francuz polskiego pochodzenia. I to byłoby na tyle. Stało się tak jak mówi ludowe przysłowie piłkarskie: "Pierwsza bramka ustawiła mecz."

30..45 minuta gry
Słowacy podrywają się do ataku. Nasi mają jeszcze trzochę siły i cofają się całą drużyną na swoją połowe. Błaszczykowski oddycha coraz ciężej albo to tylko tak wygląda. Jest to zapowiedź spowolnienia gry i przymiarek do obrony wyniku. Kończymy pierwszą połowę strzelając na bramkę Słowaków 12 razy w tym 4 celnie.

45..90 minuta gry
Ktoś by pomyślał: no dobra, w przerwie siądą se na ławce na kwadrans, machną se po jednym red"bulu" i będą jak króliczki z bateriami energizer w reklamie. Ta się nie stało. Mamy jedną taką akcję w 50 minucie – Obraniak po krótkiej wymianie z Błaszczykowskim po lewej stronie boiska, ten drugi jest już blisko pola karnego, wycofuje do Matuszczyka w środku pola a ten próbuje dryblingu i traci piłką w dziecinny sposób. To była próbka tego co nasz czeka dalej. W około 60-tej minucie ciężko oddychający Błaszczykowski schodzi z boiska. Szpakowski podkreśla, że on dużo pracował w tym meczu – to prawda. Była jak most między naszą obroną i linią ataku, Obraniak jego asystentem, plus rajdy Piszczka prawą stroną od obrony do ataku. Po jego zejściu wypada grać tak jak to nasza reprezentacja umie najlepiej, czyli z kontry, wg zasady kick & run z dodatkami długich podań od obrońców do ataku. To zrozumiałe. Nie mamy umiejętności na tyle aby piłkę przeprowadzić pod bramkę przeciwnika wymieniając z 10 podań.

Szpakowski zaczyna bronić naszych piłkarzy, mówiąc, że to nie jest "wyjściowa jedenastka" tylko dlatego, że były zmiany kilku graczy. Mówi, że nasi odczuwają trudy spotkania i to, że napastnik Paweł Brożek po zmianie Roberta Lewandowskiego nie jest widoczny na boisku. Nie chodzi o to, że zszedł z boiska do toalety , tylko o to że nikt jakoś mu nie potrafi dograć piłki. Na trybunach nasi kibice śpiewają "Polacy my chcemy gola".

W 81-szej minucie Juskowiak powiada "skoro nie możemy zaatakować to tylko utrzymajmy wynik". To wszystko w temacie.

Podsumowanie
Jest proste. Na początku Polacy mieli świerze siły i Błaszczykowskiedo ze świerzymi siłami. Wola walki plus poświęcenie naszych, pozwoliło wielu kibicom odnieść wrażenie, że jednak płera to mamy. Potem jak po równi pochyłej, zniżaliśmy się do swojego poziomu, trwało to 2/3 czasu meczu.

Miałem jeszcze napisać o zeszłorocznym meczu Polaków z Niemcami w Gdańsku ale napisze o tym w następnej części. Będzie też o meczu otwarcia Euro 2012.

0

serendipity

23 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758