Wydobycie gazu łupkowego jest szkodliwe dla środowiska – taką kampanię medialną od ponad roku prowadzą firmy public relations związane z rosyjskim „Gazpromem”.
Tekst opublikowany w 49 numerze "Gazety Finansowej"
W tym samym czasie firmy związane z Rosją starają się skupić jak najwięcej praw do złóż tego surowca w Europie, w szczególności w Polsce. Stawką jest niezależność energetyczna nie tylko naszego kraju, ale także całej Europy.
Polskie złoża gazu ziemnego w łupkach szacowane są na największe w Europie (5,9 bln m3). Dla porównania rocznie zużywamy dziś około 14 mld m3. Jeżeli zacznie eksploatować nasze złoża, to nie tylko staniemy się w 100 proc. niezależni i bezpieczni energetycznie, ale także zostaniemy liczącym się eksporterem tego surowca. To zaś oznacza spadek cen surowców energetycznych na świecie. Rosja zaś zbudowała na tych surowcach nie tylko koncepcję odbudowy wpływów imperium, ale także swój względny dobrobyt. Spadek cen na tym rynku doprowadziłby do załamania się rosyjskiego budżetu i gospodarki.
Gaz szkodzi (nierosyjski)
Zasadniczym celem rosyjskiej kampanii jest nagłaśnianie rzekomej szkodliwości wydobycia gazu łupkowego dla środowiska naturalnego. Ten przekaz od dawna nieustannie powtarzają rosyjskie media, rosyjscy polityce i biznesmeni. Władze Gazpromu wydają setki tysięcy dolarów, aby powstawały kolejne raporty i ekspertyzy mające świadczyć o degradacji środowiska naturalnego w wyniku wydobywania gazu z łupków. Raporty te są następnie wykorzystywane przez rosyjski wywiad, który inspiruje publikacje prasowe mające przekonać zachodnią opinię publiczna do swojej tezy. Rosyjscy dyplomaci oficerowie od wielu miesięcy wykazują szczególna aktywność w Brukseli. W polu ich zainteresowania znalazła się w Parlamencie Europejskim, jedna z Komisji, która ma zbadać możliwe skutki wydobywania gazu łupkowego. Pilnie śledzą aktywność polskich posłów w Brukseli, którzy mają złożyć nowy wniosek w tej sprawie. Rosjanom chodzi o to, aby wpłynąć na członków Komisji Europejskiej, która ma stworzyć nowe rozwiązanie prawne mające regulować w przyszłości wydobycia gazu łupkowego. Dla Rosjan docelowym kierunkiem jest przyjecie przez Komisję Europejską regulacji, które zakazywałyby eksploatacji gazu łupkowego z uwagi na szkody ekologiczne. O tym, że jest to realne świadczy przykład Francji, gdzie parlament przeforsował zakaz stosowania jednej z najbardziej zawansowanych i najtańszych metod eksploatacji gazu łupkowego, czyli technikę kruszenia hydraulicznego.
Rosyjska gra ekologią wydaje się o tyle łatwiejsza, że w Parlamencie Europejskim zasiada wielu polityków, mających za sobą działalność w ruchach ekologicznych i pacyfistycznych, które od lat 60. ubiegłego wieku są doskonale spenetrowane przez Rosjan. Nie zawahają się oni przed inspirowaniem i finansowaniem „społecznych” protestów w tej sprawie, wykorzystując niemieckie i francuskie organizacje ekologiczne. Schemat działania będzie identyczny jak ten, który stosowano w latach zimnej wojny. Wówczas ekolodzy „spontanicznie” protestowali przeciwko amerykańskim głowicom jądrowym w Europie i wyścigu zbrojeń. Kto naprawdę stał za protestami okazało się, gdy były archiwista KGB Wasylij Mitrochin uciekł ze swoim archiwum do Wielkiej Brytanii.
Rosyjskie kłamstwa
To jednak dopiero początek wojny propagandowej o gaz łupkowy. Problem wydają się jedynie dostrzegać Czesi. Były szef wojskowych służb informacyjnych (VZS) Andor Szandor zaalarmował, że Rosjanie rozpoczęli swoje manewry i jak bywało to w przeszłości w sprawie gazu łupkowego wpływają na opinię publiczną poprzez organizacje ekologiczne i pokojowe. W sprawie rosyjskich działań wypowiedział się również były szef sztabu czeskiej armii gen. Jirzi Szedivy, który podkreślił, że Rosjanie zrobią wszystko aby „utrzymać pozycję dostawcy” . W Polsce mało jest takich głosów. Jedynie w trakcie Forum Ekonmicznego w Krynicy można było usłyszeć realne oceny rosyjskich działań propagandowych w Europie wokół gazu łupkowego. Obecny minister skarbu Mikołaj Budzanowski stwierdził m.in. że „zagraniczne raporty mówiące o tym, że wydobycie gazu z łupków szkodzi środowisku to kłamstwo i manipulacja, za którą stoją Rosjanie”.
Ale jak zawsze Rosjanie przewidują i w tym wypadku niekorzystny dla siebie scenariusz. Dlatego niezależnie od kampanii dezinformacyjnej jaką prowadzą w sprawie gazu łupkowego rozpoczęli walkę o uzyskanie koncesji na poszukiwanie i wydobywanie niekonwencjonalnego gazu. Jak wynika z danych Komisji Europejskiej tylko w Polsce rosyjskie firmy mają już ponad jedną piątą wszystkich koncesji. Rosjanom oczywiście nie chodzi o to, aby być pierwszymi w ewentualnej eksploatacji. Chcą kupić jak najwięcej koncesji, aby móc w przyszłości blokować wydobycie gazu łupkowego. W Polsce nie istnieją żadne mechanizmy, które pozwoliłyby na zahamowanie tego procesu.
Powtórka z rozrywki
Wojna o gaz łupkowy już trwa. Jednak polskie władzę zachowują się jednak tak, jakby ten konflikt ich nie dotyczył. To kolejny podobny błąd po 1989 r. W latach 90. w podobny sposób doprowadzono do uzależnienia Polski od dostaw ropy i gazu z Rosji. Dość powiedzieć, że na początku lat 90. ponad połowę potrzebnej ropy sprowadzaliśmy przez Naftoport. Rosjanie wówczas rozpoczęli lobbing, zakończony sukcesów, w wyniku, którego największe polskie rafinerii zbudowały infrastrukturę, która służy wyłącznie do przerobu rosyjskiej ciężkiej ropy. Skutek jest taki, że dziś zakupy tego surowca z innych kierunków są mniej opłacalne. W podobny sposób Rosjanie torpedowali każdą próbę stworzenia alternatywny dla zakupu gazu od Rosji. Nie powstał ani gazociąg łączący nas z Norwegią, ani krótki odcinek łączący nasz system z niemieckim (tzw. Bernau-Szczecin). Memento niech stanowią słowa byłego i przyszłego prezydenta Rosji Władimira Putina, który w grudniu 2005 r. otwarcie przyznał "poza sektorem energetycznym nie istnieje obszar, w którym moglibyśmy się ubiegać o światowe przywództwo".
Doktor historii. Byly pracownik Urzedu Ochrony Panstwa (1990-2000). Byly Pracownik Biura Bezpieczenstwa Narodowego. Wykladowca akademicki.