„Droga do demokracji”, którą kroczył Wałęsa, Tusk, Komorowski … miała uczynić Winkelriedem, nie któregoś z nich, ale Polskę! Teraz chcą pouczać innych …???
Kolejny szczyt szefów państw Europy Środkowej z udziałem prezydenta Stanów Zjednoczonych odbywa się pod przewodnim hasłem: "Droga do demokracji". Gospodarz spotkania, Bronisław Komorowski, tłumaczył zebranym, jak wyglądały "drogi ku wolności".
Nie dalej jak miesiąc temu, inny "Zaciekły Bojownik o Wolność i Demokrację", Lech Wałęsa, przy aplauzie salonowych mediów, wybrał się do Tunezji, z zamiarem pouczania Tunezyjczyków, jak powinni reformować swój kraj i jak mają budować w nim demokrację. Wyprawa do Afryki miała wykreować Lecha Wałęsę na Męża Opatrznościowego trwającej tam "Arabskiej wiosny". Biedaczek, jadąc tam, chyba nie zdawał sobie sprawy, że Tunezyjczycy wiedzieli bez niego i to od razu, co mają robić. Dlatego natychmiast po przejęciu władzy przez Naród, zdelegalizowali dotychczas rządzącą partię a wszyscy jej członkowie dostali 10-cio letni zakaz zajmowania jakichkolwiek stanowisk w państwie! I jak tu się dziwić, że na tunezyjskich spotkaniach z "legendarnym przywódcą" Solidarności i resztą "delegacji polskiej", krzesła świeciły pustkami, skoro ich główną radą, jaką przywieźli ze sobą, było zaproponowanie ścisłej współpracy z ludźmi z poprzedniego reżimu a sam Wałęsa namawiał do wprowadzania "komunizmu z ludzką twarzą":
"Dlatego ja proponuję coś podobnego do komunizmu, ale nie taki, jak my mieliśmy – tamten poszedł za daleko – udusił właścicieli i zabrał majątki – mówił noblista."
Skąd my tę śpiewkę znamy, słysząc jak Wałęsa przekonywał opozycję: "żeby nie wykluczali nikogo z procesu demokratycznego tylko dlatego, że ktoś działał w poprzednim reżimie. Według niego o zakazie startu w wyborach powinien decydować jedynie sąd, jeśli ktoś popełnił przestępstwo."
"Najlepszy" okazał się jednak, towarzyszący Wałęsie, "szef Fundacji Batorego prof. Aleksander Smolar, który … oceniał w rozmowie z PAP, że niechętna wobec Wałęsy postawa może wynikać z tego, iż tunezyjskie związki nie chcą podejmować się takiej roli, jaką wzięła na siebie Solidarność podczas przemian w Polsce".
No proszę, co za profesor z tego Aleksandra Smolara skoro nie wie, że człowiek powinien uczyć się na błędach – zamiast je powielać! A jak można było zauważyć, Tunezyjczycy potrafili wyciągnąć wnioski z błędów innych, bo nie dopuścili do postawienia na czele ruchu opozycyjnego żadnych michników, mazowieckich czy geremków, nie pozwolili żadnym konstruktywnym opozycjonistom grasować w piwnicach "ministerstwa prawdy", nie umożliwili żadnym "ludziom honoru" wzbogacenie swoich prywatnych archiwów o "gwarancje nietykalności" i spalenie innych, niewygodnych akt bezpieki …
Skoro już wiemy, jaką wizję "drogi do demokracji" mógł przekazać prezydentowi Stanów Zjednoczonych i szefom innych krajów, Lech Wałęsa – gdyby oczywiście do takiego spotkania doszło – to przypomnijmy sobie teraz, kiedy i skąd czerpał natchnienie, drugi chętny do pouczania jak robić demokrację, co rusz podkreślający swoją bohaterską przeszłość opozycyjną, czyli Bronisław Komorowski:
"Wśród świadomych obywateli dosyć powszechnie akceptowany jest pogląd, że w ciągu długich lat osiemdziesiątych służby specjalne PRL dokonały wyboru i obróbki grupy ludzi, z którymi następnie zawarto „historyczny kompromis” i którym „przekazano władzę”. Wiele wskazuje jednak, że ekipę kierowniczą III RP przygotowano już wcześniej, gdyż była ona praktycznie "gotowa" jeszcze przed 13 grudnia 1981r. … Z internowanymi prowadzone były regularne rozmowy, dokonywano pozyskań do współpracy i typowano ludzi nadających się do „konstruktywnej opozycji”.
Istniał jednak jeden „internat” zupełnie inny od wszystkich pozostałych. Tutaj internowani zamiast tłuc się wiele godzin w „lodówkach” –więziennych budach, zostali dowiezieni helikopterami … To chyba jedyny wypadek w historii, żeby tolerowano tępienie aparatu represji dopuszczając potencjalną wrogą indoktrynacje …
W Jaworzu zdobywali status pokrzywdzonego m.in.:
Wł.Bartoszewski, A.Małachowski, T. Mazowiecki, B.Geremek, St.Niesiołowski,B.Komorowski, A. Celiński, A. Drawicz, R.Bugaj, A.Szczypiorski, A. Czuma,A.Pawlak, J.Jedlicki, J.Holzer, St. Amsterdamski, J. Kusnierek, M.Rayzacher, R.Zimand … Ciekawostką może być informacja, że pani Gierkowa przylatując z Warszawy helikopterem w odwiedziny, „podwoziła” przy okazji panią Szczypiorską – żonę „opozycjonisty”.
A za drugą ciekawostkę można uznać heroiczną postawę Bronisława Komorowskiego, który podczas właśnie tego pobytu w Jaworzu wspinając się na szczyty poświęcenia, bohatersko spłodził kolejnego potomka …
Jak widać, posiadając tak ogromny bagaż doświadczeń, prezydent Komorowski ma czym się pochwalić przed innymi przywódcami …
No i do kompletu pozostało przypomnienie, jakimi doświadczeniami życiowymi może podzielić się trzeci bohater, również "Kroczący Drogą Ku Demokracji", czyli Donald Tusk. Bagaż jego doświadczeń można opisać w dwóch zdaniach:
"Polskość to nienormalność – takie skojarzenie nasuwa mi się z bolesną uporczywością, kiedy tylko dotykam tego niechcianego tematu."
i
"Panowie, policzmy głosy"
"Nigdy ani na moment nie wolno zapominać, że Tusk jest jednym z głównych reprezentantów „nocnej zmiany” która przyczyniła się do obalenia rządu premiera Jana Olszewskiego w 1992 roku. To wtedy, po raz pierwszy, chciano oczyścić tą przysłowiową „stajnię Augiasza” z komunistycznej agentury. Te już słynne słowa Tuska: „policzmy głosy” z filmu „Nocna zmiana”, świetnie pokazują, że obecny premier III RP już wtedy stał dokładnie tam gdzie stało ZOMO … W czerwcu 1992 roku – na krótko po obaleniu rządu Olszewskiego, w trakcie obrad II Kongresu Kaszubskiego, Donald Tusk wygłosił referat, a w nim m.in. domagał się autonomii – a w dalszej konsekwencji – oderwania od Polski, nie tylko Kaszub ale i Pomorza (oddzielny: rząd, armia, waluta). Później, gdy Tusk został już premierem te fragmenty z tego przemówienia o oderwaniu Pomorza, zostały dyskretnie usunięte (a że, tak właśnie było, to są na to świadkowie, których jeszcze amnezja nie dopadła…)."
Czy na podstawie tych doświadczeń życiowych i postaw, można przypuszczać, że któraś z tych trzech osób byłaby zdolna do aż takiego poświęcenia, by samemu stać się legendarnym Winkelriedem, poświęcającym siebie dla ratowania Ojczyzny? A może któryś z nich kiedykolwiek wierzył w mesjanizm Polski i w jej zmartwychwstanie, po latach cierpień i wyrzeczeń, już jako na wieki wieków Wolna i Niepodległa Rzeczpospolita?
Niestety, nawet ta niepełna wiedza o Wałęsie, Tusku i Komorowskim mówi bez cienia wątpliwości o tym, że widzieliby oni chętnie taką Polskę, która jak Winkelried, przyjmie na siebie ciosy swoich wrogów
Nie musisz komentować. Wystarczy, że przeczytasz ... i za to Ci również dziękuję.