Skutkiem tego wspaniałego zwycięstwa był Hołd Ruski złożony przez cara Rosji Wasyla IV-go na kolanach, królowi polskiemu Zygmuntowi III-mu na zamku w Warszawie 29 października 1611 roku.
Do bitwy doszło 4 lipca 1610 r. między Smoleńskiem a Moskwą pod Kłuszynem.
Armia rosyjska, złożona z doborowych pułków, dowodzona była osobiście
przez brata carskiego – wielkiego kniazia Dymitra. W skład tej armii
wchodził 5-tysięczny korpus Szwedów, a także ponad 6 tys. najemników
z Niemiec, Francji, Holandii, a nawet z Hiszpanii na żołdzie za ruble.
W sumie armia rosyjska przekraczała 40 tys. ludzi, a w dodatku
dysponowała silną i liczną artylerią, już wtedy uchodzącą za tradycyjną
broń rosyjską. Przeciwko nim hetman Żółkiewski wystawił zaledwie
7-tysięczny korpus polski, którym dowodził osobiście.
Główną siłą uderzeniową i trzonem nielicznych wojsk polskich była husaria
– najlepsza wtedy, niezwyciężona ciężka jazda, słynna w całej Europie.
Mobilność wojsk oraz odwaga i determinacja żołnierzy polskich, a wreszcie
znakomite dowodzenie i geniusz strategiczny Żółkiewskiego doprowadziły
do całkowitego rozbicia armii rosyjskiej. Krwawa bitwa miała swój moment
krytyczny, kiedy do decydującej szarży ruszyła polska husaria, której
uderzenie dosłownie rozniosło liczniejszego wielokrotnie przeciwnika.
Pobici i zdemoralizowani Rosjanie w popłochu uciekli z pola bitwy.
Uciekł z pola walki m.in. dowódca armii rosyjskiej – wielki kniaź Dymitr.
Zwycięzcy husarze zdobyli jego złotą buławę oraz główny sztandar armii
rosyjskiej z carskim dwugłowym orłem. Przed polskim wodzem skapitulowali
natomiast najemnicy europejscy, suto opłacani przez Rosjan.
Do polskiej niewoli już po zajęciu Moskwy dostał się zarówno pobity
pod Kłuszynem wielki kniaź Dymitr, jak też jego brat car Wasyl IV.
Rosyjski car dostał się do polskiej niewoli i musiał się ukorzyć
przed polskim królem w Warszawie! W Moskwie pozostał polski garnizon
dowodzony przez referendarza Gosiewskiego.
Kłuszyn był nie tylko jednym z najwspanialszych militarnych zwycięstw
w całej naszej historii, ale to chwała i sława oręża polskiego, to
apogeum potęgi politycznej i świetności Rzeczypospolitej pod koniec
jej złotego wieku. Na Grobie Nieznanego Żołnierza w Warszawie wykuta
w kamieniu data 4 lipca 1610 i nazwa pola bitwy: Kłuszyn sąsiaduje
z datą 28 sierpnia 1610 i nazwą rosyjskiej stolicy. Tak jest – to
właśnie w wyniku klęski pod Kłuszynem Rosja poddała się woli
Rzeczypospolitej, a dowodzone przez hetmana Stanisława Żółkiewskiego
wojsko polskie zdobyło Moskwę!
Hołd ruski
29 października 1611 r. wielki wódz i mąż stanu hetman Stanisław
Żółkiewski, zdobywca Moskwy, przywiódł do Warszawy wziętych do niewoli
wrogów Polski. Byli to car Rosji Wasyl IV, jego żona caryca Katarzyna,
dowódca armii rosyjskiej – wielki kniaź Dymitroraz następca
moskiewskiego tronu wielki książę Iwan. U wylotu Krakowskiego
Przedmieścia na plac Zamkowy został z rozkazu króla wybudowany
łuk triumfalny. Na ulicę wyległy tysiące warszawiaków i gości
przyjezdnych z całej Polski, aby z bliska obejrzeć wziętego do
polskiej niewoli Wasyla IV, który sam siebie tytułował – car i
samowładca całej Rosji. Pod łukiem triumfalnym przejechał najpierw
zwycięski wódz i hetman Stanisław Żółkiewski, za nim inni dowódcy
wojska polskiego, zwycięscy żołnierze, a na końcu car i jeńcy
rosyjscy. W konwoju i pod eskortą polskich dragonów przez Krakowskie
Przedmieście zostali doprowadzeni na Zamek Królewski, gdzie na
uroczystej sesji zebrał się wspólnie Sejm i Senat Rzeczypospolitej.
Obecni byli wszyscy posłowie i senatorowie, a także większość
biskupów i wojewodów oraz najważniejsi politycy i dowódcy wojskowi.
Na tronie zasiadł król w asyście prymasa Polski i kanclerza
wielkiego koronnego. Jednak najważniejszą osobą był wybitny mąż
stanu, wódz i polityk Stanisław Żółkiewski, wtedy hetman polny koronny.
To on właśnie doprowadził rosyjskich jeńców przed majestat
Rzeczypospolitej i osobiście ich prezentował na środku Sali
Senatorskiej Zamku. Żółkiewski w mądrym, pięknym i niezwykle
ludzkim przemówieniu polecił jeńców łaskawości zwycięskiej
Rzeczypospolitej, prosił, aby okazać im miłosierdzie. Miało to
szczególne znaczenie w kontekście tego, że sam Wasyl IV był
przekonany, iż oddany zostanie pod topór kata, tak jak było
to w tradycji politycznej i zwyczaju w Moskwie!
Przemawiając w imieniu króla, podkanclerz Feliks Kryski
przypomniał, że to Rosjanie napadli na Polskę pierwsi, wykorzystując
wewnętrzne konflikty w Rzeczypospolitej, tzw. rokosz: „Bywało siła
triumfów, bywało za pradziadów naszych siła zwycięstw (…) ale
hospodara moskiewskiego tu stawić, gubernatora ziemi wszystkiej
przyprowadzić, głowę i rząd państwa moskiewskiego tego panu swemu
i Ojczyźnie oddawać, to dopiero dziwy, nowina, męstwo rycerstwa
(…) sama sława!”.
Nastąpił moment kulminacyjny – oczekiwany przez wszystkich hołd ruski.
Car Rosji schylił się nisko do samej ziemi, tak że musiał prawą
dłonią dotknąć podłogi, i sam pocałował środek własnej dłoni.
Następnie Wasyl IV złożył przysięgę i ukorzył się przed majestatem
Rzeczypospolitej, uznał się za pokonanego i obiecał, że Rosja nigdy
już więcej na Polskę nie napadnie. Dopiero po tej ceremonii król
Polski Zygmunt III Waza podał klęczącemu przed nim rosyjskiemu
carowi rękę do pocałowania. Z kolei wielki kniaź Dymitr, dowódca
pobitej przez wojsko polskie pod Kłuszynem armii rosyjskiej, upadł
na twarz i uderzył czołem przed polskim królem i Rzecząpospolitą,
a następnie złożył taką samą przysięgę jak car.
Wielki kniaź Iwan też upadł na twarz i trzy razy bił czołem o
posadzkę Zamku Królewskiego, po czym złożył przysięgę, a na koniec
rozpłakał się na oczach wszystkich obecnych.W trakcie całej
ceremonii hołdu na podłodze przed zwycięskim hetmanem, królem
i obecnymi dostojnikami Rzeczypospolitej leżały zdobyte na Kremlu
rosyjskie sztandary, w tym najważniejszy – carski, ze złowieszczym
czarnym dwugłowym orłem.
Ceremonia hołdu ruskiego zakończyła się uroczystą Mszą św. w
sąsiadującym z zamkiem kościele św. Jana (obecnie bazylika
archikatedralna), zwanym wówczas kościołem Rzeczypospolitej.
Natychmiast po zakończeniu ceremonii hołdowniczych w stolicy
Polski car Wasyl IV, i pozostali jeńcy, potraktowani z szacunkiem,
zostali przewiezieni do zamku w Gostyninie k. Płocka. Już wkrótce,
w 1612 r., wszyscy zostali w tajemniczych okolicznościach
zamordowani przez rosyjską agenturę działającą w Polsce.
Kamaryla moskiewskich bojarów, rządząca na Kremlu, pozbyła się
władcy Rosji, który był w rękach Polaków. W ten sposób mogła
ona wpływać na politykę Kremla. Poza tym dopóki Wasyl IV żył,
bojarzy nie mogli wybrać nowego cara. Dlatego poszlaki wskazują,
że jednym z inicjatorów zgładzenia Wasyla IV był założyciel
nowej carskiej dynastii Michaił Romanow, od 1613 r. rządzący
na Kremlu.
Na podstawie artykułu prof. Józefa Szaniawskiego