Bez kategorii
Like

Polska numerem jeden w Europie!

04/02/2012
486 Wyświetlenia
0 Komentarze
14 minut czytania
no-cover

Polska numerem jeden w Europie. Nie tylko jednak w sprawie abonamentu, ale: prowizje za płatności kartami kredytowymi mamy najwyższe w Europie

0


W styczniu 2012 roku media biją na alarm za raportem Narodowego Banku Polskiego:

 

NBP: Prowizja od transakcji kartą w Polsce ponaddwukrotnie wyższa niż w UE

Opłaty interchange w Polsce są ponaddwukrotnie wyższe niż średnio w krajach Unii Europejskiej, a ośmiokrotnie wyższe niż na Węgrzech czy w Finlandii – wynika z raportu NBP.

 

Stawki opłat interchange dla transakcji kartami Debit MasterCard

Stawki opłat interchange dla transakcji kartami Debit MasterCard

Stawki opłat interchange dla transakcji kartami Maestro

Stawki opłat interchange dla transakcji kartami Maestro

Stawki opłat interchange dla transakcji kartami kredytowymi Visa

Stawki opłat interchange dla transakcji kartami kredytowymi Visa

 

Narodowy Bank Polski przygotował raport na temat opłat interchange – prowizji wypłacanych przez sprzedawców na rzecz banków od każdej transakcji bezgotówkowej zrealizowanej przy użyciu karty. W Polsce opłaty te są jedne z najwyższych w Europie.

W 2004 r. Polacy wykonali 194 mln transakcji o łącznej wartości 25 mld zł. Pięć lat później transakcji było już ponad trzy razy więcej – 704 mln o wartości 78 mld. W 2010 r. płaciliśmy kartą 844 mln razy, wydając 90 mld zł.

 

Rynek kart płatniczych rozwija się więc dynamicznie, ale NBP wskazuje, że opłaty interchange w Polsce należą do najwyższych w Europie.

"Przykładowo w razie płatności debetową kartą VISA w Polsce opłata ta wynosi 1,60 proc. wartości transakcji, podczas gdy średnio w UE jest to 0,72 proc." – informuje NBP. Zdaniem banku trudno znaleźć uzasadnienie dla tak wysokich stawek opłat interchange.

NBP postuluje obniżenie opłaty. Rozważa regulację

Według NBP przy stopniowym obniżaniu poziomu opłat interchange do obecnego średniego poziomu w UE (0,7-0,8 proc., zależnie od organizacji płatniczej lub rodzaju karty) roczne przychody banków z tytułu opłat interchange spadłyby z 1,26 mld zł w 2010 r. do prawie 1,02 mld zł w 2016 r.

Bank centralny deklaruje, że dołoży wszelkich starań, aby nie dopuścić do zahamowania rozwoju obrotu bezgotówkowego w Polsce; jeśli uzna, że za wysoka opłata interchange zagraża dalszemu rozwojowi rynku kart płatniczych, nie będzie powstrzymywał inicjatyw o charakterze regulacyjnym w tym zakresie. NBP ocenia, że w przypadku znaczącego obniżenia opłaty interchange w Polsce rynek kart płatniczych może rozwijać się dynamiczniej niż dotychczas.

NBP poinformował, że pracująca przy zarządzie banku Rada ds. Systemu Płatniczego omówiła już treść raportu i podjęła decyzję o powołaniu Zespołu Roboczego ds. Opłaty Interchange. Jego celem jest rozpoznanie możliwości dokonania zmian w zakresie tych opłat w Polsce.

Wszystko bardzo ładnie, tylko że o całe lata za późno. O całe lata, gdy obrabowano Polaków z setek milionów czy może raczej miliardów złotych.

Podczas posiedzenia sejmowej Komisji Śledczej ds. bankowości mówiłem jako jej przewodniczący np. 21 sierpnia 2006 roku:

Przechodzę do uzasadnienia wniosków. Pierwszy z nich dotyczy zbadania działalności urzędów odpowiedzialnych na ochronę konkurencji i praw konsumentów. Sprawą wymagającą szczegółowego zbadania przez Komisję Śledczą są zasady działania urzędów odpowiedzialnych za ochronę konkurencji i konsumentów oraz jakość i efekty prac najpierw Urzędu Antymonopolowego, a potem Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Obserwacja i analiza rynku usług bankowych prowadzi do wniosku, że jest on wysoce niekorzystny dla klienta, obciążony nadmiernymi cenami usług bankowych, narzucanymi przez zoligopolizowany sektor bankowy. Stan rzeczy byłby inny, gdyby urzędy odpowiedzialne za ochronę konkurencji i konsumentów poprawnie, konsekwentnie i skutecznie wypełniały swoje obowiązki. Trzeba przypomnieć, że polscy konsumenci cierpią najwyższe w Europie ceny usług bankowych, liczonych jako odsetek produktu krajowego brutto na głowę. Są one ponaddwukrotnie wyższe niż w Czechach i na Słowacji, około czterokrotnie wyższe niż w Portugalii, w Hiszpanii i we Włoszech, siedmiokrotnie wyższe niż w Austrii, w Norwegii i w Wielkiej Brytanii, a dwudziestokrotnie wyższe niż w Holandii. Ceny usług bankowych są pięciokrotnie wyższe niż średni koszt usług bankowych. Kolejną konsekwencją małej efektywności systemu bankowego są wysokie koszty kredytu, co doprowadziło nawet do konieczności uchwalenia przez Sejm ustawy ograniczającej wysokość kosztów kredytu, mimo paradoksalnego sprzeciwu Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Z danych Eurostatu wynika, że ceny usług finansowychwujęciurocznymwzrosływPolsceoponad11%,podczasgdywUniiEuropejskiej o mniej niż 4%. Banki wprowadzają u nas opłaty za dotychczas bezpłatne usługi lub produkty, na przykład bankowość internetową.

Można powiedzieć, że system bankowy w Polsce okazuje się oligarchiczną strukturą, żerującą na interesach milionów konsumentów. W konsekwencji banki w Polsce mają okres nadzwyczajnej koniunktury i na przykład w I kwartale tego roku zarobiły o ponad 500 mln więcej niż w całym 2003 r., zaś zysk netto sektora bankowego wyniósł w owym kwartale prawie 3 mld zł. Dzieje się to jednak kosztem klientów banków, którzy, chcąc nie chcąc, muszą składać się na przykład na astronomiczne zarobki członków władz banków. Podam dla przykładu, że wynagrodzenie roczne za ubiegły rok wiceprezesa Pekao SA Luigiego Lovaglio wyniosło 3660 tys. zł, prezesa Banku Handlowego Sławomira Sikory – 3300 tys. zł, prezesa Banku Przemysłowo-Handlowego Józefa Wancera – 3100 tys. zł, a prezesa Pekao SA Jana Krzysztofa Bieleckiego – 2770 tys. zł.

Kwestia nadużywania pozycji sektora bankowego wobec konsumentów była i jest badana w skali całej Europy. Raport firmyCapgemini,takniekorzystnydlapolskiegosektora bankowego, zrobił duże wrażenie na przykład na irlandzkiej opinii publicznej, zaś media w tamtym kraju podjęły swobodną dyskusję o zaradzaniu złej sytuacji, mimo że jest ona znacząco lepsza niż w Polsce. Z kolei w Czechach minister finansówpoprzedniego rządu, wsparty przez organizacje konsumenckie i tamtejsze media, podjął zorganizowaną akcję na rzecz poprawy sytuacji i w sposób ultymatywny przedstawił bankom katalog propozycji w celu ochrony klientów. Wreszcie w grudniu ubiegłego roku szefowie czeskiego stowarzyszenia bankowego podpisali porozumienie z ministrem finansów,przyjmując istotną część jego postulatów.

W ostatnich miesiącach problem w skali całego kontynentu podjęła Komisja Europejska, która opracowała raport o zarobkach banków z tytułu wydawania kart kredytowych, a następnie rozpoczęła pierwszą fazę konsultacji społecznych o reformie przepisów w europejskim systemie bankowym. Co więcej, unijna komisarz do spraw konkurencji podejrzewa działalność naruszającą prawa konkurencji i uruchomiła unijnych śledczych badających to zagadnienie. W tym kontekście trzeba poinformować, że unijną komisarz niepokoi na przykład sytuacja w Niemczech, gdzie średni zarobek banku na jednej karcie kredytowej wynosi 50 euro, tymczasem w Polsce wynosi on aż 73 euro i do tej pory nikogo to nie interesowało. Jednocześnie rynek bankowy w Polsce jest najsilniej skoncentrowany, jeśli weźmiemy pod uwagę sześć największych krajów Unii Europejskiej.

Koncentracja sektora bankowego, liczona jako udział 5 największych instytucji kredytowych w aktywach ogółem, wynosi w Niemczech zaledwie 22%, we Włoszech 26%, w Wielkiej Brytanii 35%, w Hiszpanii 42%, a we Francji 45%. Tymczasem w Polsce wynosi ona ponad 53%, a jest to wyliczenie dokonane przed fuzją Pekao SA i części Banku Przemysłowo-Handlowego. Gdyby dokonać zaś fuzji planowanej na wstępie przez bank włoski i niemiecki, to współczynnik ten wyniósłby jeszcze więcej i nie powodowało to żadnej interwencji Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów.

Śledząc przykłady środkowoeuropejskie, zauważamy relacje między stopniem koncentracji sektora bankowego a cenami usług finansowych.Wlatach2001–2005cenytych usług rosły w Polsce szybciej niż inflacjao0,8%rocznieprzyśredniejkoncentracjisektora 53%, zaś na Słowacji o 6,1% przy koncentracji wynoszącej 67%, a w Czechach aż o 11,6% przy koncentracji 66%. Tymczasem zarówno niektórzy analitycy, jak i w konsekwencji Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, wykluczają relacje pomiędzy stopniem koncentracji a kosztami prowizyjnymi, twierdząc, że jedynym realnym czynnikiem wpływającym na zawyżone ceny usług bankowych jest niski stopień ubankowienia, wyrażający się w małej ilości osób korzystających z usług bankowych. Gdyby jednak przyjąć to nadmiernie łatwe wyjaśnienie, to musielibyśmy zanegować oczywisty fakt, że w Polsce od kilkunastu lat stopień ubankowienia ewidentnie rośnie, a w tym samym czasie ceny usług bankowych rosną bardzo dynamicznie. Tak więc sytuacja staje się coraz bardziej niekorzystna dla klientów, ale nie powoduje to interwencji stosownych władz publicznych, czego przykładem był brak odpowiedniej aktywności Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów przy planowanej i przeprowadzanej fuzji włoskiego UniCredito i niemieckiego HVB, mającej kolosalne znaczenie dla polskiego rynku usług bankowych.

Z tych wszystkich powodów trzeba zbadać precyzyjnie, jak na przestrzeni czasu urzędy odpowiedzialne za ochronę konkurencji i konsumentów reagowały zarówno na zwiększanie koncentracji rynku bankowego i tym samym ograniczanie jego konkurencyjności, jak i na osłabianie pozycji konsumentów płacących systematycznie coraz to wyższe kwoty wynikające z dynamicznego wzrostu cen usług bankowych. Należy odpowiedzieć na pytanie, czy Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów oraz jego poprzednicy systematycznie analizowali sytuację rynkową i adekwatnie na nią reagowali, czy używali wszelkich instrumentów i kompetencji wynikających z odpowiedniego ustawodawstwa oraz czy planowali i proponowali zmiany legislacyjne, zwiększające ochronę konkurencji i konsumentów. Istnieje domniemanie, że aktywność na każdym z tych pól była bardzo defensywna, indolentna i kontrproduktywna. Obecny stan rzeczy w sposób oczywisty nasuwa takie podejrzenie. Jeżeli zaś tak było, to należy odpowiedzieć, dlaczego tak się stało i kto jaką odpowiedzialność ponosi w tym zakresie.

 

Jak wiadomo jednak, Komisję Śledczą trzeba było ukatrupić. I to się stało, jak należy. Gorzką satysfakcję może dać jedynie fakt, że ci, którzy to czynili na cudze zamówienie przez następne lata osobiście ponosili wielosetmilionowe i miliardowe skutki jako użytkownicy usług bankowych i kart kredytowych. Cóż, za frajerstwo trzeba płacić. Szkoda jednak, że my wszyscy też płacimy. Każdego dnia, dzień po dnia, do dzisiaj. 

0

Artur Zawisza

"absolwent polonistyki i filozofii KUL, posel na Sejm w latach 2001-07, przewodniczacy Komisji Gospodarki oraz tzw. bankowej komisji sledczej, obecnie przedsiebiorca i menedzer oraz wspólzalozyciel Stowarzyszenia "Przejrzysty Rynek"

53 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758