Bez kategorii
Like

Polska kłamstwami stoi

27/09/2012
571 Wyświetlenia
0 Komentarze
19 minut czytania
no-cover

Ludzie ciągle kłamią…

0


 

 

Zwykle to przeciętni Polacy pyskują, użerają się ze sobą, kłócą o trzy palce w miedzy, że z pewną dozą satysfakcji przeciętny rodak dzisiaj obserwuje, że nasze przywary – pieniactwo i kłótnie, w tym wzajemne zarzucanie kłamstw – pną się ku górze i dochodzą nawet do samego… Ministerstwa Sprawiedliwości.

Wiceminister sprawiedliwości, Wojciech Hajduk, odpiera zarzuty prezesa Sądu Okręgowego w Gdańsku, Ryszarda Milewskiego, który w wywiadzie udzielonym „Gazecie Wyborczej” mówi, że w sierpniu 2012 wiceminister zażądał od niego dyscyplinarek wobec kuratorów, sędziów i prezesów podległych mu sądów, ale sugerował, aby ich nie ogłaszać, bo stołeczny wip miał to zrobić sam w mediach. Wiceminister twierdzi, że „To absurd, a Milewski zwyczajnie kłamie. Z mojej strony nigdy nie było żadnych sugestii dotyczących postępowań dyscyplinarnych, nigdy bym się nie ośmielił”. Wip nie wyklucza też, że pozwie prezesa za naruszenie dóbr osobistych i wielce się irytuje – „Dla mnie to jest skandal i to jest po prostu nieprawda. Naraża to moje dobre imię. Ci, którzy mnie znają wiedzą, że bym tego nigdy nie uczynił”.

Przypomnijmy – prezes Milewski padł ofiarą dość obrzydliwej prowokacji. W nagranej rozmowie telefonicznej, osoba – podająca się za urzędnika kancelarii premiera – ustala z sędzią termin posiedzenia sądu w sprawie decyzji o areszcie byłego prezesa Amber Gold. Można by podsumować – prezesa sądu spotkał podły los, który był najczęściej udziałem ludzi sądzonych przez jego sędziów, a ci, bywało, że okazywali się bezlitośni, bezrozumni lub nieprofesjonalni wobec podsądnych. Pomorska Temida nosiła coraz bardziej dziurawy dzban, a tu niespodziewanie ucho się urwało.

Gdański prezes nie tylko naraził się wiceministrowi, ale także – w innej sprawie – pełnemu ministrowi. „Jest to kłamstwo, które skończy się w sądzie. W ogóle z nim o tym nie rozmawiałem” – w ten sposób minister sprawiedliwości Jarosław Gowin odpierał w programie „Jeden na jeden” zarzuty, jakoby ze względów osobistych prosił o akta ws. afery sopockiej. Podobno zwrócił się o to do prezesa Milewskiego, którego teraz chce zdymisjonować.

Bolesna sprawa dla naszego wymiaru sprawiedliwości, tym bardziej, że to prawnicy najwyższego szczebla skaczą sobie do oczu i zarzucają sobie kłamstwa. Ale to dowodzi, że nasza wielka bałtycka (a przynajmniej motławska) ryba, zwana Temidą, zaczyna na dobre psuć się od głowy przewiązanej opaską.

Przy okazji, co do samego ministra – wczoraj media podały w tytułach, że „Rząd zajmie się deregulacją Gowina”. Ponieważ przedostanie słowo od niedawna robi furorę, można byłoby pomyśleć, że koledzy z PO chcą wyrządzić swojemu ministrowi jakąś krzywdę – nic z tego, nie będą rozregulowywać Gowina; raczej zechcą wyregulować go, aby jechał wespół z nimi jednym torem.

 

O kłamstwach coraz częściej mawia się w naszych mediach, a przecież to trąca zniesławieniem.

„Bardzo żałuję, że nie otworzyłam trumny, bo miałam ją w domu” w rozmowie z TVN24 powiedziała Magdalena Merta, wdowa po Tomaszu Mercie, który zginął w katastrofie smoleńskiej. Podkreśliła również, że „ma wątpliwości, czy pochowała męża i czeka na decyzję prokuratury o ekshumacji ciała”. Okazuje się, że ktoś kłamał, że nie można otwierać trumien w Polsce – teraz trwają poszukiwania tej osoby. Wdowa powiedziała, że musi wyjaśnić swoje wątpliwości, bo „człowiek, który identyfikował Tomka, nie znał mojego męża. Spotkał się z nim raz i na długo przed śmiercią. Wiem też, że kłamał w innej sprawie – w sprawie rzeczy mojego męża. Skoro raz kłamał, to tutaj też mógł”.

Kłamczuchów jest coraz więcej i to w każdej dziedzinie. Pamiętamy, że pewna ministerka (ale raczej od obywateli tryskających zdrowiem, niźli od funeralnych spraw, choć dane osobowe trącają właśnie obrządkiem związanym z rozmieszczaniem ostatnich mebli) uspokajała naszą opinię publiczną oświadczeniem, że miejsce katastrofy zostało dokładnie przeszukane do jednego metra w głąb ziemi oraz że polscy specjaliści wespół z rosyjskimi uczestniczyli podczas przygotowania ciał ofiar katastrofy lotniczej 10 kwietnia 2010 do powrotu do Ojczyzny. I noski wielu naszych wipów robią się jakby zdrewniałe i jakby dłuższe…

 

Ale skoro rodzi się nowa tradycja i każdy może wylewać swoje żale i spostrzeżenia na temat kłamstw, to i ja dorzucę swoje – pisarka MCh nie tylko sfałszowała mój podpis na portalu NaszaKlasa i skłamała (nadal kłamie zeznając w sądach), że założyłem tamże konto na dane Jacka Kawalca, z którego ją (jako ów JK), choćby w niesmacznym kawale o rybackim kutrze, obrzydliwie rzekomo  potraktowałem, ale do tego znalazła mec. Kolankowskiego, który podjął się uczestnictwa w dwóch procesach, a który w sprawie cywilnej (IC692/09) dokonał fałszerstwa (obrzydliwie skłamał) przeinaczając słowa moich nibycytowanych tekstów, zamieniając niektóre słowa (np. „pikantny” na „wulgarny”), przez co zarzuty od razu stały się cięższego kalibru. Sędzia Miedziak (słynny Sąd Okręgowy w Gdańsku od prezesa Milewskiego) przyjął owe określenia za zniesławiające (bez porównania z oryginałem) i wydał wyrok, zatem uległ kłamstwom adwokata, i sam (uznajmy, że nieświadomie) skłamał (kontynuował kłamstwa), co ewidentnie widać w wyroku z 18 grudnia 2009 i w jego uzasadnieniu, które (razem z pozwem) dostępne są w internecie.

Ponieważ sędzia jest niezawisły, to nie doczekamy się jego wyjaśnień jako urzędnika, natomiast pewnie mógłby wypowiedzieć się jako obywatel, ale do tego trzeba mieć więcej ikry (to aluzja do wspomnianej nadpsutej ryby).

Gdyby sędzia skazał kogoś za nazwanie innego delikwenta kretynem, podczas gdy skazaniec określiłby jakiegoś pacana jedynie patafianem, to cóż można byłoby myśleć o takim sędzim i jego niezawisłym wyroku? Że minister Gowin powinien takiego pogonić z gmachu omawianego sądu? A może łagodniej – w ramach resocjalizacji na rok przenieść sędziego do działu upychania akt w szafach po togowych strychach? W końcu gościu od portalu AntyKomor.pl (ze strzelaniem do prezydenta) dostał też wyrok nakazujący prace społecznie użyteczne.

Ktoś powie, że przesadzam z imienną krytyką, ale właśnie tak czynią media – czy to dobrze czy źle, to nie jest teraz takie istotne – niech tym zajmą się etycy, dojdą do jakiegoś konsensusu i ogłoszą nam wszystkim, abyśmy przestrzegali ustalonych standardów. Pani Merta wyjaśniła, że „nie chce się przyłączać do chóru krytyków polskiego rządu” i że „Warto podkreślić, że dzieją się rzeczy nie tylko złe. Dobrze się stało, że wyrzucono ministra Klicha, czy pana Parulskiego, bo to są kwestie ważne dla toczącego się śledztwa smoleńskiego. Za to należy polskie władze chwalić, a nie ganić”. Także poleciała po konkretnych nazwiskach. Temat lotniczy, to i dane latają.

Trudno uznać, czy prezes Milewski powinien zostać pozbawiony prezesury, bowiem został dość bezpretensjonalnie wrobiony w trudną sytuację (szkoda, że nie dokonano zmasowanego nalotu na wszystkich prezesów okręgowych sądów, to wówczas mielibyśmy jakiś statystyczny pogląd, nie zaś jednostkowy – teraz prezesi są podwójnie wyczuleni na tego typu telefony), natomiast ów „ustrzelony” prezes może przez pewien czas przynajmniej wejść w położenie obywateli skazywanych przez jego sąd, który popełnił szereg pomyłek sądowych, przez co rodacy mają przetrącone moralne kręgosłupy pod sztandarem sprawiedliwej i niezawisłej Temidy, co jest szczególnie bolesne. Jeśli przejdzie taką osobistą traumę, twórczo pokontempluje, to może zastanowi się nad swoim ostatnio kiepskim losem w aspekcie poszkodowanych zwykłych obywateli i może kiedyś na ten temat wyda książkę.

 

Wikipedia: Kłamstwo – wypowiedź zawierająca informacje niezgodne z przekonaniem o stanie faktycznym. Kłamca przekazuje informacje niezgodne z jego przekonaniem o rzeczywistości z intencją, by zostały one wzięte za prawdziwe. Kłamstwem mogą być także wypowiedzi zgodne z rzeczywistym stanem rzeczy, o ile autor przekazu nie ma świadomości tego faktu. Ludzie kłamią, by osiągnąć określoną korzyść – materialną, psychologiczną, społeczną lub polityczną, aby osiągnąć zamierzony cel (np. przedstawiciel handlowy celowo posługuje się kłamstwem, wiedząc o usterce towaru, gdyż zależy mu na jego sprzedaży), aby podnieść swoją wartość w oczach innych z powodu zaniżonego poczucia własnej wartości, aby uchronić kogoś od cierpienia (np. rodzice nie mówią dziecku o ciężkiej chorobie, aby uchronić je od większego cierpienia). Jednak zasadniczym motywem jest interes osoby, która dopuszcza się kłamstwa.

Gdy kłamiemy nasz organizm ma za zadanie zataić prawdę, odczuwa jednak dyskomfort, a umysł doświadcza dysonansu poznawczego. Kłamiącego zdradzić może przyspieszony puls, chęć podrapania się po ciele (podczas kłamania na ciele powstaje specyficzny rodzaj napięcia). Inną charakterystyczną oznaką kłamcy jest zaczerwieniona twarz. Często osoba kłamiąca ucieka wzrokiem w prawą stronę, gdy zaś mówi prawdę – w lewą. Stary wytrawny kłamca potrafi kłamać prosto w oczy, początkujący niedoświadczony będzie miał rozbiegany wzrok i zwężone źrenice. Potliwość to także oznaka kłamstwa.

Przykład – Policjant jest przekonany o tym, że X dopuścił się kradzieży, jednak z uwagi na fakt, że X jest jego kuzynem, twierdzi, że tamten niczego nie ukradł. Wypowiedź taka będzie kłamstwem nawet wówczas, gdy X faktycznie nie brał udziału w kradzieży. Policjant świadomie podaje fakty niezgodne z jego wiedzą o rzeczywistości.

Sporo powyższych wyjaśnień z Wikipedii.

 

Z tego wynika, że ma sens badanie wariografem jedynie Nalezińskiego, bowiem jeśli kłamie, to fachowiec to od razu wykryje. Natomiast nie ma sensu badać pisarkiMCh, bowiem ta pani ma głęboko zakorzenione zwidy i jest przekonana, że mówi prawdę. Nie ma sensu badać także mec. Kolankowskiego, bo znacznie szybciej i taniej można wykazać jego kłamstwa porównując oryginalne teksty z pozwem sporządzonym przez tego pana – od razu widać, jakie fragmenty tendencyjnie zostały pominięte (to manipulacja) i jakie określenia zostały bezczelnie zamienione (a to już jest fałszerstwo). Podobnie nie ma sensu badać wariografem sędziego Miedziaka, bowiem ten pan (podsunięte mu określenia przez adwokata w pozwie) po prostu przepisał bez sprawdzania z oryginałem, choć oczywiście powinien to uczynić, gdyby chciał sumiennie wykonywać swoje posłannictwo. Ale przecież w taki sposób w Polsce pełnią służbę funkcjonariusze Państwa…

Całkiem inną sprawą jest przedstawianie przez pisarkę jakiegoś infantylnego dowodu, który miałby świadczyć, że logowałem się jako ów Kawalec. To już prawdziwy majstersztyk kłamstwa i naiwności w wykonaniu doktorantki i chyba żaden poważny biegły nie podpisze się pod jej wyjaśnieniami, że istotnie pisałem jako ów pan. A wystarczyłoby zbadanie wariografem, porównanie tekstów obu autorów lub analiza logowań, która jest w posiadaniu admina NK, lecz leniwa Temida nie ma zamiaru wywiązać się ze swojego obowiązku, polegającego na zbadaniu – która strona jest kłamcą i kto kogo zniesławia. Ale co się dziwić, skoro w przypadku Amber Gold ta zaślepiona (opaską) dama zblamowała się znacznie poważniej.

Posłużę się słowami wiceministra Hajduka, który prezesowi Milewskiemu zarzuca – „Dla mnie to jest skandal i to jest po prostu nieprawda. Naraża to moje dobre imię. Ci, którzy mnie znają wiedzą, że bym tego nigdy nie uczynił”. Ja dokładnie napisałbym to samo w stosunku do kłamczuchy  MCh, ale nie jestem wipem i pewnie odpowiednie organa nie zbadają mojej sprawy tak rzetelnie, jak wiceministerialnej, choć obaj jesteśmy równoprawnymi obywatelami na tle Konstytucji RP.

 

Funkcjonariusze i urzędnicy państwowi co rusz się kompromitują – a to dopuszczają w Pucku do zabójstwa dwojga dzieci w rodzinie zastępczej, a to długotrwale poszukują rodziców chłopca, którego ciało znaleziono w Cieszynie; a to mamy pasmo nieudolności podczas poszukiwań p. Olewnika, a to serię samobójstw w naszych więzieniach. Można byłoby ułożyć długą listę mniejszych i większych takich skandali.

[nazwisko pisarki zinicjalizowane, zaś mecenasa i sędziego – zmienione, prezesa sądu, wiceministra i ministra sprawiedliwości – bez zmian]

Panie Prezesie Sądu Okręgowego w Gdańsku, niniejszy artykuł dedykuję Pańskiemu sędziemu, który rozpatrywał pozew sfałszowany przez mec. Kolankowskiego (spr. IC692/09) i nie zauważył szwindla. Może w końcu ktoś poświęci pół godziny, aby przekonać się co do zarzutu fałszerstwa? Wystarczy porównać moje teksty z cytatami w pozwie.

Z poważaniem

Mirosław Naleziński

0

Mirnal

143 publikacje
22 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758