Ostatnio sięgnąłem w mojej analizie stanu społeczeństwa nieco głębiej i o tym w dalszej części tekstu wraz z analizą instrukcji Ministerstwa „Sprawiedliwości”. Bezpośrednim impulsem do napisania tego artykułu jest niedawny nakaz jaki otrzymałem, podpisany przez Mariusza Gresztę z Sądu w Pruszkowie, stawienia się w areszcie na warszawskim Służewcu z jednoczesną propozycją zamiany kryminału na haracz. Pretekstem był wyrok sprzed pięciu lat za rzekome pobicie mojej ówczesnej żony. Wyrok ów zapadał w ustawionym procesie wbrew dowodowi z wykrywacza kłamstw. Podczas procesu wskazałem na wielokrotne kłamstwa tej kobiety i na to, że obdukcja została wysmażona kilka miesięcy po formalnej dacie, na użytek sprawy rozwodowej i dla wyrwania kasy.
W jednym z kolejnych procesów jakie mi wytoczono, pani ta została zdiagnozowana przez biegłą psycholog jako przejawiająca cechy nieprawidłowej, psychopatycznej osobowości ze skłonnością do kłamstw i manipulacji. Osobowość jest to coś stałego, często wrodzonego. Tak więc, podczas pierwszego procesu i dużo wcześniej, miała ona te same skłonności. Teoretycznie więc byłem kryty na obie strony, przez wariograf i przez ekspertyzę biegłej. Wyrok powinien więc być wycofany. Jednak nie w polskich sądach. Tutaj w miejsce domniemania niewinności, funkcjonuje domniemanie winy i trzeba mieć bardzo mocne argumenty, żeby się wybronić przed oskarżeniem. Sąd Apelacyjny stwierdził, że opinia sądowo-psychologiczna nie jest dowodem. Zaś podczas pierwszego procesu stwierdzono, że badanie wariograficzne również nie jest dopuszczalnym dowodem (por. art 192a kpk, który mówi co innego), nie mówię już o zdrowym rozsądku, bo na ten w polskim sądzie miejsca nie ma.
Wcześniej spędziłem 6 miesięcy za kratami za próbę zabrania moich małych wówczas dzieci do domu. Oskarżono mnie wtedy o pobicie teściowej i groźby karalne wobec żony, której nawet nie było na miejscu. Wyrok zapadł również wbrew wariografowi i zdrowemu rozsądkowi. Późniejsza ekspertyza psychologiczna, także wskazała na skłonność do kłamstw i ograniczenie umysłowe pierwszej z kobiet. Wyroku jednak też nie wycofano, a córki pozostają już dziewięć lat pod opieką zaburzonych psychicznie kobiet i nie mam z nimi jakiegokolwiek kontaktu. Sądom rodzinnym czy Rzecznikowi Praw Dziecka to nie przeszkadza. Wszystko jest zgodne z prawem, czyli z postanowieniami dewiantów sądowych.
Wydaje się, że prawdziwą przyczyną niebezpiecznych zachowań osobników w togach jest masowe zaburzenie psychiczne połączone z obłędem ideologicznym. Charakteryzuje się to wiarą we własną wyjątkowość połączoną z poczuciem władzy – cechy charakterystyczne dla wszelkiej maści rewolucjonistów, gestapowców i enkawudzistów. Są to również cechy przypominające mentalność hyclów – złapać i zamknąć jak najwięcej.
Żeby upewnić się w swoich przekonaniach zajrzałem na stronę ministerstwa „sprawiedliwości”. Jest tam nawet poradnik jak organy mają zachowywać się w przypadkach oskarżeń o przemoc w rodzinie, wraz z wytycznymi dla prokuratorów i sędziów. Dokument ma 188 stron. Charakterystyczne, że nie ma tam jakiejkolwiek wzmianki na temat weryfikacji oskarżeń i odpowiedzialności za fałszywe zeznania. Nie ma żadnych sugestii co do potrzeby zrównoważonego i odpowiedzialnego podejścia. A przecież nierzadko zdarza się, że mamy do czynienia z osobami zaburzonymi psychicznie oskarżającymi wskutek urojeń lub w celu osiągnięcia korzyści, tak jak moim przypadku. Wszelkie instrukcje zmierzają do skazania bez wnikania w szczegóły. Co więcej, nawet gdy zeznania osoby skarżącej są niespójne i wskazują na fałsz, zaleca się traktowanie ich poważnie a nieścisłości interpretować na niekorzyść osoby oskarżonej. Innymi słowy zachęca się do składania fałszywych zeznań.
Ciekawy jest też wybór obiektu zainteresowania ministerstwa. Naiwny obywatel mógłby pomyśleć, że celem ministerstwa powinno być jak najlepsze funkcjonowanie tego działu państwa, za który odpowiada. W tym wypadku byłaby to jakość orzekania sądów. Sprawiedliwym wyrokom zaś niewątpliwie służyłoby zwalczanie plagi fałszywych zeznań i oskarżeń. Nic z tych rzeczy. Jak wcześniej podałem, swoim zachowaniem sądy wprost zachęcają do oszustw. Jak się wydaje, celem ministerstwa jest inżynieria społeczna, zastraszanie i szpiegowanie ludzi, bo taki jest cel niesławnej ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie.
Spójrzmy teraz na sposób funkcjonowania aparatu totalitarnego państwa, gdzie olbrzymie rzesze urzędników bezkrytycznie stosują się do odgórnych zaleceń, nieraz przygotowywanych przez osoby dotknięte syndromem enkawudzisty. Efektem jest zbiorowy obłęd połączony z rewolucyjnym zacietrzewieniem i terrorem. I tego terroru doświadczamy.
Po moich publikacjach zgłaszają się do mnie osoby w podobnych sytuacjach poszukujące rady lub dodatkowych informacji, przechodzą one przez ten sam szok konfrontacji z aparatem terroru państwowego i z początkowym niedowierzaniem. Media, włącznie z opozycyjnymi i katolickimi, o tych sprawach nie piszą, a jeśli tak, to w sposób przesadnie politycznie poprawny i dezinformujący. Mamy niewątpliwie do czynienia z duszpasterstwem medialnym przykrywającym psychopatyczny bandytyzm hasłami o państwie prawa, niezawisłych sądach etc. A przecież sędziowie świadomie wydający skazujące wyroki oparte na fałszywych oskarżeniach stanowią niesamowite zagrożenie dla społeczeństwa i powinni zostać natychmiast zdjęci z urzędu i odizolowani od zdrowych psychicznie ludzi.
Wracając do nakazu stawienia się u w areszcie, nie zamierzam zachowywać się jak Grzegorz Braun i dostarczać dewiantom satysfakcji. W areszcie się nie stawię i haraczu nie zapłacę. Zamierzam zastosować bierny opór. Na hyclów na razie nie mam siły. Pozostaję jedynie w nadziei, że kiedyś powstanie normalne państwo polskie z administracją złożoną ze zdrowych psychicznie ludzi. Póki co, unikajmy przebierańców w togach i potomków aparatu bezpieki. Przede wszystkim zaś nie wchodźmy z nimi w związki małżeńskie. Zaburzenia osobowości są bowiem dziedziczne. Jeśli ktoś nazwie mnie rasistą, to niech tak będzie.
Bogdan Goczyński
Dokumenty, do których nawiązuję w tekście.
Informator dla organów w sprawie przemocy w rodzinie.
Nakaz stawienia się w areszcie.
P.S. Poniżej załączam tekst e-maila jakiego wysłałem do Ministerstwa Sprawiedliwości z kopią do Sądu Apelacyjnego w Warszawie i do Prezesa Sądu w Pruszkowie
Szanowny Panie Ministrze,
Niniejszym przesyłam do wiadomości Pana i urzędników Ministerstwa, kopię tekstu na temat mentalności polskich sędziów, jaki ostatnio opublikowałem w Internecie. Tekst ten nawiązuje również do jakości pracy Ministerstwa. Bezpośrednim impulsem do jego napisania są decyzje sędziów w sprawie Vk 151/09 przed Sądem Rejonowym w Pruszkowie. Ich nieracjonalność z punku widzenia normalnego człowieka sugeruje obłęd, chociaż być może bez utraty poczytalności. W szczególności dotyczy to sędziów Sądu Apelacyjnego w Warszawie: SSA Maria Mrozik – Sztykiel, SSA Anna Prokopiuk, SSA Zbigniew Karpiński i Sędziego Sądu Rejonowego w Pruszkowie: SSR Mariusz Greszta. Sędziowie Sądu Apelacyjnego odmówili uchylenia absurdalnego wyroku Sądu w Pruszkowie a sędzia Greszta wydał decyzję o jego wykonaniu. Szczegóły są dostępne na moim blogu pod adresem: http://bgoczynski.wordpress.com/2014/09/09/polscy-sedziowie-mentalnosc-hyclow/
Będę wdzięczny za informację czy wyżej wymienieni sędziowie mają aktualne badania psychiatryczne, czy przeszli testy na zaburzenie osobowości i z jakim skutkiem. Ciekaw jestem również czy ewidentne zaburzenia jakie przejawiają, są wynikiem szkoleń czy też mają naturę wrodzoną, np. dziedziczną. Ich zachowanie stanowi bowiem poważne zagrożenie dla porządku publicznego.
Odpowiedzi można mi udzielić e-mailem lub pocztą tradycyjną na mój adres prywatny.
Korespondencję tę przedstawiam do wiadomości publicznej.
Z poważaniem
Bogdan Goczyński
2 komentarz