Czy istnieje skuteczny sposób pomocy rodzinom?
W zasadzie parlamentarne partie polityczne w Polsce są zgodne co do tego, że rodziny trzeba wspierać. Jedni walczą o becikowe, drudzy o urlopy dla rodziców, trzeci o budowę żłobków. Należy zauważyć, że działania ich wcale nie skutkują poprawą bytu polskich rodzin, wręcz przeciwnie. Becikowe, jak zauważył p. Janusz Korwin-Mikke, powoduje wzrost urodzeń w rodzinach najbiedniejszych, często patologicznych, gdzie rodzice decydują się na dziecko ze zwyczajnej chęci zarobienia takiej ot „pensyjki”. Pieniądze te jednak się kończą, a rodzina taka wraca zazwyczaj do smutnej rzeczywistości, z dodatkowym „obciążeniem”, efektem czego dziecko nie ma właściwych warunków do rozwoju. Ustawowe urlopy dla rodziców są z kolei rzeczą całkowicie zbędną. Każdy podpisując umowę z pracodawcą, powinien samemu wynegocjować sobie warunki, na jakich zdecyduje się pracować. Obowiązkiem pracodawcy nie jest dać nam pracę, pracodawca pracę KUPUJE, rozważywszy uprzednio czy mu się to opłaca. Nie od dziś wiadomo, że wartość pracy kobiet jest ZAZWYCZAJ niższa, a pracodawca liczyć się musi dodatkowo z tym, że kobieta pracująca w okresie zaawansowanej ciąży, czy po porodzie, nie będzie zdolna do wykonywania swoich obowiązków. Taka jest prawda, której wiele osób zwyczajnie nie chce zaakceptować. Nikomu pracy, ani zatrudnienia dowolnego pracownika nie można zabronić, zauważyć trzeba natomiast, że równości płci zwyczajnie nie ma. Jeśli kobieta jest wyśmienitym fachowcem, to pracodawca w trosce o własne dobro, tak czy inaczej będzie starał się zapewnić jej dobre warunki, zezwolić na urlop itp. z tej przyczyny, by nie odeszła po zwolnieniu do konkurencji. Jeśli kobieta jest przeciętnym, bądź słabym pracownikiem, to może oznaczać, że zwyczajnie nie nadaje się do określonej pracy, a zmiana zawodu czy miejsca, gdzie zarabia pieniądze, może jej tylko pomóc. Reszta propozycji pomoc rodzinom jest równie bezsensowna.
Pomocą dla rodzin jest całkowity brak ingerencji ze strony państwa. Oczywiście pomysł ten budzi wiele tzw. kontrowersji, zwłaszcza wśród osób, które innych traktują jako zwyczajnych nieudaczników, jak i ze strony takich, którzy istotnie boją się wziąć swoich spraw we własne ręce. Nikt nie może jednak zmusić reszty społeczeństwa, by z własnych pieniędzy utrzymywać osoby leniwe, tchórzliwe czy stroniące od odpowiedzialności za samych siebie. A co z osobami, które faktycznie nie są w stanie np. z powodu chorób utrzymać przy życiu siebie, lub swoich rodzin? Wystarczy nie wyręczać się w pomaganiu potrzebującym innymi osobami. Gdy ktoś uważa, że komuś należy pomóc, niech pomaga sam, lub wraz z osobami świadomie i dobrowolnie deklarującymi chęć pomocy! Nikt nie zabrania przecież dowolnego (w granicach prawa) dysponowania własnym majątkiem czy własnymi siłami. Nikt nie zabrania też działalności prywatnym fundacjom, które niosłyby pomoc tym, którzy tego potrzebują. Fundacja dysponując jednak własnymi pieniędzmi działają w sposób racjonalny, nie marnotrawią własnych środków, w przeciwieństwie do aparatu państwowego, który pozwala sobie na nieroztropne rozporządzanie pieniędzmi podatników.
W rodzinach, którym nikt nie pomaga występuje takie zjawisko, że ojciec zarabiający i utrzymujący swoich bliskich jest autorytetem dla dzieci, które starają się wzorować na osobie, która jest dla nich uosobieniem pracowitości i odpowiedzialności. Jest więc duża szansa, że dzieci te staną się osobami przedsiębiorczymi, zaradnymi i chętnymi do pracy. W innym przypadku, dzieci obserwują, jak ojciec czy matka umiejętnie wykorzystują słabość państwa, ograniczając swoją zaradność do „wyciągania” zapomóg. Na kogo wychowają się takie dzieci?
W normalnym państwie, to nie urzędnikom zależy na wzroście urodzeń, by następne pokolenie znów niewolniczo pracowało na rzecz swych panów, lecz zwykłym ludziom. Każda rodzina chce mieć potomstwo, chociażby z takiego powodu, by utrzymywało ono rodziców, gdy Ci na starość opadną z sił. Starają się więc swoje dzieci zawczasu także należycie wychować. Wniosek z tego wszystkiego jest jeden – kontrola ze strony państwa zaburza naturalne mechanizmy funkcjonujące w ludziach, w gruncie rzeczy jedynie szkodzi rodzinom i na nieudaczników wychowuje przyszłe pokolenia.
Zapraszam do dyskusji na forum i czat JUNTA – http://www.junta.pl
Polityka Prorodzinna – ostatnia deska ratunku w Rachunkowości Międzygeneracyjnej
Mały przykład pochylania się nad losem dzieci. Góra Kalwaria, opłaty za przedszkole: opłata podstawowa 385zł opłata za godziny 13-16 1,65zł opłata za godziny 16+ 40 zł Oboje rodziców pracuje. A nie ma szczęście być na bezrobociu :). Przyjmujemy ,że maluch musi pozostać przynajmniej do 17. Wychodzi 1373 Jeszcze jedno przedszkole jest publiczne czyli „bezpłatne”. Tak więc rodacy bierzmy się do „pracy” Czy ktoś ma jeszcz równie pokrzepiające przykłady