Na przełomie 2012/2013 na wirus grypy zachorowało kilkaset tysięcy Polaków. W 2011 roku na Ruch Palikota głosowało prawie półtora miliona uprawnionych. Czy byli zainfekowani szkodliwym wirusem umysłu? Dawno, dawno temu, być może przed miliardami lat, powstał organizm nowego typu – jeżeli w ogóle można nazwać to organizmem. Nowe stworzenie, miało niezwykłą właściwość: potrafiło atakować struktury odpowiedzialne za rozmnażanie się innych organizmów i zmuszać je do wytwarzania jego kopii. Taki twór nazwano wirusem. Wirus grypy jak każdy inny, działa w ten sposób, że poprzez wklejenie do komórek sekwencji DNA doprowadza do ich zainfekowania poprzez lawinowe replikowanie wirusa powodując ich niewłaściwe działanie. Atak wirusa grypy rozpoznajemy po objawach widocznych na błonie śluzowej, wysokiej gorączce i osłabieniu funkcjonowania całego organizmu. Wirus ma […]
Na przełomie 2012/2013 na wirus grypy zachorowało kilkaset tysięcy Polaków. W 2011 roku na Ruch Palikota głosowało prawie półtora miliona uprawnionych. Czy byli zainfekowani szkodliwym wirusem umysłu?
Dawno, dawno temu, być może przed miliardami lat, powstał organizm nowego typu – jeżeli w ogóle można nazwać to organizmem. Nowe stworzenie, miało niezwykłą właściwość: potrafiło atakować struktury odpowiedzialne za rozmnażanie się innych organizmów i zmuszać je do wytwarzania jego kopii. Taki twór nazwano wirusem. Wirus grypy jak każdy inny, działa w ten sposób, że poprzez wklejenie do komórek sekwencji DNA doprowadza do ich zainfekowania poprzez lawinowe replikowanie wirusa powodując ich niewłaściwe działanie. Atak wirusa grypy rozpoznajemy po objawach widocznych na błonie śluzowej, wysokiej gorączce i osłabieniu funkcjonowania całego organizmu.
Wirus ma jednak nie tylko biologiczny aspekt. Rozpoznajemy także wyprodukowane przez człowieka wirusy komputerowe i funkcjonujące w komunikacji oraz kulturze wirusy umysłu. Czym sekwencja genów dla wirusa grypy, czym zestaw komend dla wirusa komputerowego, tym grupa memów dla wirusa umysłu.
Czy wirus grypy umysłu złożony z odpowiednich memów może być odpowiedzialny za wysoki wynik wyborczy Ruchu Palikota i utrzymywanie się przy władzy nieudolnych polityków?
Czym jest mem?
Richard Brodie, twórca edytora Word i autor książki „Wirus Umysłu” posłużył się tu następującym przykładem: Załóżmy, że pewien wynalazca skonstruował do przewozu ziarna albo innego ładunku wózek posiadający koła ze szprychami. Taki wózek będzie nie tylko pomagał w przeniesieniu ładunku z jednego miejsca na drugie, ale będzie także przenosił ideę kół ze szprychami z jednego umysłu do drugiego. Jeżeli widząc taki wózek jakaś osoba skonstruuje podobny pojazd na kołach ze szprychami, to będzie oznaczało, że zaraziła się memem „kół ze szprychami”. Dziś, gdy rejestrujemy wszechobecność kół ze szprychami wiemy, że ta sytuacja musiała się powtórzyć niezliczoną ilość razy, a mem się skutecznie rozprzestrzenił. Z czasem zupełnie naturalnym wydaje się nam, że wózki i rowery posiadają koła ze szprychami i nie mamy potrzeby zastanawiać się nad praprzyczyną pojawienia się kół ze szprychami. Dla nas oczywistą oczywistością są właśnie koła ze szprychami, a nie inne, w tych środkach transportu. Te koła ze szprychami są właśnie przykładem memu, jednostką oprogramowania umysłu, w którą wpisana jest samoreplikacja i która oczekuje na sposobność materializacji: przybrania takiej postaci, która przeniesie jej zarodki do innych ludzi.
Umysł ludzki nie jest przystosowany do przechowywania szczegółowej wiedzy, jaką nabywa przez lata. Podlegając procesowi wychowania przez rodziców, ucząc się w szkole, czytając książki, gazety, oglądając telewizję czy serfując w Internecie filtrujemy otrzymywaną informację dzieląc ją na podstawowe jednostki-hasła, które nie tylko pozwolą na segregowanie wiedzy, ale które także będą przez nas powielane i przekazywane dalej. Richard Dawkins w książce „Samolubny gen” porównał te podstawowe jednostki informacji kulturowej do samoreplikujących się genów i nazwał je memami. Zgodnie z wprowadzonym przez niego nowym paradygmatem, to mem decyduje o rozwoju umysłowym człowieka, który dostarcza mu środowisko, lub który produkuje sam mem, posiadający własność samoreplikacji, rozprzestrzeniania się i który niczym gen dba o swój własny interes. Mem jest tym co najprościej tłumaczy, najłatwiej dociera, jest najlepiej przyswajalne i bez wysiłku powielane oraz przekazywane dalej.
Memetyka, która stara się stworzyć model ewolucji umysłu, twierdzi wprost, że w przypadku szerzenia się wiedzy i rozwoju kulturowego prawda nie ma znaczenia, gdyż wszystkie określenia, jako umowne nie są Prawdą lecz memami.
To bardzo ateistyczne podejście, wywołujące poważne skutki w dziedzinie idei, gdy zestawimy je z chrześcijańskim paradygmatem opartym na Prawdzie. Niewątpliwie jednak tłumaczy zachowania ludzkie w kwestii ewolucji kulturowej na poziomie dnia codziennego. Jeśli mem byłby Prawdą musiałby być Dobry, tymczasem wszelkie bolączki społeczne trapiące ludzką kulturę, szkodliwe stereotypy, idee wywołujące marazm, a nawet ludobójstwo i mylne przekonania mimo, że zidentyfikowane jako bardzo niepożądane, nadal się szerzą po całym świecie.
To efekt wyścigu memów nie pod względem trafności opisu świata, ale atrakcyjności, prowadzącej do zagnieżdżania się w umysłach, powielania i rozprzestrzeniania. Mem, chociaż należy do świata niematerialnego, w pewnym sensie zachowuje się jak istota żywa, dbająca tylko o własne korzyści, często kosztem nosiciela (właściciela umysłu), wyłączająca naszą wolną wolę i wykorzystująca analogiczne dla tych w przyrodzie, czy informatyce, środki do rozprzestrzeniania się – które nazywamy wirusami umysłu. To mem jest winny, że powstają wirusy umysłu szkodliwe dla społeczeństwa jak wirus grypy dla organizmu.
Janusz Palikot w swoim programie postawił na postępową młodzież, kusząc ją legalizacją marihuany, legalizacją związków partnerskich homoseksualistów oraz antyklerykalizmem, czyli hasłami nie mającymi wiele wspólnego z rozwiązaniami dotyczącymi głównych bolączek Państwa Polskiego. Pomimo to osiągnął zaskakujący wynik wyborczy bazując na prostym przekazie trafiającym do programowo buntującej się młodzieży, łatwym do powielania i wzbogacanym szeregiem skandalizujących happeningów, samoreplikujących się w Internecie.
9 październiku 2011 przy urnach poparło Palikota ponad 10% głosujących, z czego większość stanowiła młodzież. Już jednak trzy miesiące później, na początku lutego 2012 ta sama internetowa młodzież protestująca tym razem w sprawie ACTA zachowała się tak, jak gdyby nagle pozbyła się choroby. Pojawiający się na wiecach ACTA Janusz Palikot został wygwizdany i zwyzywany. Od czerwca 2012 poparcie dla Ruchu Palikota oscyluje raptem na poziomie 2-3%, co jest zaskoczeniem w przypadku partii opozycyjnej. Obecnie Palikot, każdym swoim działaniem coraz bardziej pogrąża się w niebyt plasując się w okolicach 1%. I nie pomagają, żadne PR-owe hocki-klocki. Czy tak wielki spadek jest wynikiem błyskawicznego rozczarowania działaniem tej partii, czy też wyleczeniem się wyborców z grypy umysłu?
Aby rzecz rozstrzygnąć musimy się przyjrzeć jakie są symptomy działania wirusów umysłu, jak się taki wirus rozprzestrzenia i jak się przed nim chronić.
Wyłączenie wolnej woli
Wróćmy do samych memów, będących budulcem wirusów. Jak to się dzieje, że memy mają tak potężny wpływ na nasze postępowanie? Piotr Lasoń, znawca problemu i autor opracowania „W zaklętym kręgu memów” zwraca uwagę, że na początku lat osiemdziesiątych Benjamin Libet z San Fracisco, późniejszy laureat Nagrody Nobla w dziedzinie wirtualnej psychologii, wraz ze współpracownikami przeprowadził eksperyment, którego wyniki wstrząsnęły środowiskiem filozofów i neuropsychologów zainteresowanych zagadnieniem wolnej woli. Otóż wykazał on, że poczucie wolności wyboru i wpływu na podejmowane decyzje jest w znacznym stopniu złudzeniem. Libet badał aktywność mózgu, a konkretnie EEG tzw. potencjałów gotowości, w trakcie wykonywania prostej czynności. Okazało się, że świadomość wyboru pojawiała się około 200 milisekund przed wykonaniem ruchu, ale – uwaga – dopiero około 350 milisekund po zarejestrowaniu aktywności mózgu świadczącej o tym, że taki (konkretny) ruch nastąpi. W związku z tym wysnuto wniosek, że intencja powstaje niezależnie od świadomości, ale błędnie uświadamiana jest, jako nasz własny wybór. Na nasuwające się pytanie, co jest źródłem powstawania intencji wykonania takiego, a nie innego działania, jeśli nie jest nim wolny wybór – memetyka odpowiada, że mem. Podstawowy, wpisany wzorzec wiedzy. To one produkują większość naszych intencji. I nie chodzi tu niestety tylko o proste czynności, gdyż te złożone opieramy często o grupę memów, które stały się częścią naszego oprogramowania. Oczywiście sytuacja niekoniecznie musi wyglądać aż tak pesymistycznie. Jest w naszym działaniu miejsce na wolną wolę, pod warunkiem, że będziemy zdawać sobie sprawę, jakie memy niesłusznie bierzemy za prawdę i nauczymy się z nimi walczyć – ale do tego ostatniego wniosku amerykański badacz doszedł dopiero po latach.
Źródło infekcji
Wyobraźmy sobie sytuację, że włączamy telewizor na program publicystyczny w TVN, w którym prowadzona jest rozmowa pomiędzy dwoma politykami z dwóch partii. Rzecz dotyczy nadchodzącego kryzysu i sposobu działania. Dziennikarz prowadzący jest pozytywnie nastawiony do obydwu dyskutantów. Jeden z polityków twierdzi, że trzeba będzie podnieść składki KRUS, drugi natomiast, że ratunkiem jest opodatkowanie kościoła i zaprzestanie zwracania majątku kościelnego, który można spieniężyć za miliardy złotych. Obydwaj się zgadzają, że trzeba szybko podwyższyć wiek emerytalny. Siedzący przed telewizorem ojciec z synem zostają zainfekowani wirusem umysłu, który przenosi następujące memy:
Zbiór powyższych memów natychmiast wywołuje spór pomiędzy ojcem a synem, która partia jest lepsza, bo to, że obydwie myślą w sposób nowoczesny (miasto, rozwiązania antymoherowe, globalne spojrzenie) i przyjazny dla zwykłego obywatela nie ulega wątpliwości. Wirus umysłu, który zainfekował telewidzów już na samym początku wyłączył w ich umysłach szereg wątpliwości typu: Czy oglądana dyskusja jest rzeczywiście istotna? Czy dane zaprezentowane są prawdziwe i podane przez specjalistów? Czy rzeczywiście nadchodzi kryzys? Czy nie można nic zrobić by ten kryzys nie nadszedł? Czy nawet, jeśli kryzys światowy nadejdzie, to u nas też musi być gorzej? Czy nie powinniśmy wykorzystać to, jako szansy dla naszej gospodarki? Czy faktycznie jest tylko wybór miedzy dżumą, a cholerą? Jakie są opinie innych polityków? Czy musimy tylko słuchać tych i popierać tych, co chcą sięgać do kieszeni podatnika? Czy te dwie partie polityczne nie prezentują tak naprawdę tylko jednej opcji, różniąc się jedynie w szczegółach?
Dzięki sprawnie skonstruowanemu wirusowi umysłu, telewidzowie nie będą sobie zadawali tych wszystkich pytań i szukali rozwiązań innych niż zaprezentowane, za to łącząc je z określonymi formacjami politycznymi zinterpretowanymi jako przeciwstawne. Czym częściej się pojawi w TV podobna rozmowa pomiędzy tymi obydwoma ugrupowaniami tym mamy skuteczniejsze zarażenie danym wirusem umysłu.
Na najbliższych spotkaniach towarzyskich widzowie, jako święcie przekonani, że istnieje tylko ten rodzaj wyboru u ludzi nowoczesnych (a kto nie chce taki być?), przekażą wirusa innym odbiorcom, prowadząc dyskusję i antagonizując ich miedzy sobą według schematu, zbioru memów, którym zostali zainfekowani. Dzięki wirusowi, z czasem coraz powszechniejsza w społeczeństwie stanie się dyskusja pomiędzy zwolennikami jednego z dwóch rozwiązań, marginalizująca inne opinie i inne partie polityczne jako zacofane, co znajdzie odbicie w artykułach prasowych, oraz kolejnych programach telewizyjnych, odpowiadających na wygenerowane właśnie zapotrzebowanie społeczne. Ciągłą obecność tych dwóch partii politycznych w telewizji być może znajdzie odbicie w sondażach, a w końcu przy urnach wyborczych. I to pomimo istnienia obiektywnie lepszych pomysłów politycznych na rządzenie państwem. Owa płytkość wyboru wynikająca z wgranego oprogramowania, a nie głębokiego, przemyślanego przekonania, będzie jednocześnie źródłem późniejszego braku zaangażowania oraz narastających frustracji, gdy po wyborach zostanie zaniechane infekowanie przez media tą umysłową grypą.
Czy produkcja wirusów umysłu zawsze jest skuteczna?
Zdaniem Rycharda Brodie wirusy umysłu czasem powstają samoistnie jednak nad ich powstaniem często pracują grupy specjalistów, którzy dostosowują ich budowę, do trzech podstawowych sposobów infekowania, by uzyskać zamierzony efekt.
Innego zdania jest Dr Magdalena Kamińska, autorka książki „Niecne Memy. Dwanaście wykładów o kulturze Internetu” która uważa, że „Wirus umysłu” powstaje wyłącznie samoistnie.
Niezliczona rzesza profesjonalnych artystów, propagandzistów, dziennikarzy, specjalistów od reklamy i handlu próbuje tworzyć takie „wirusy”, ale „chwyta” śladowa ich ilość i nikt nie ma pojęcia, dlaczego. Na przykład: nie pamiętamy dziś, co właściwie reklamowano słynnym „oj tam, oj tam”. Przez trzy lata oglądaliśmy tysiące innych reklam, a tylko ten zwrot powtarzamy po kilka razy dziennie (były też memy, a nawet… piosenki disco polo). „Wirus umysłu” nie ma bowiem innego celu ani funkcji, niż tylko się powielać. Nie da się go zaprząc do żadnej pracy, bo to by go czyniło bardziej złożonym, a tym samym upośledziło jego zdolność do samopowielania – dodaje dr Kamińska.
Czy zatem mamy do czynienia z celowym działaniem producentów memów, czy też nasza infekcja grypą umysłu zależy jedynie od przypadku? Pytanie musi pozostać otwarte, choć powinniśmy sobie zdawać sprawę, że ten co często próbuje to częściej trafia, tak samo jak ten, co jako producent lub nosiciel ma większe możliwości korzystania ze wspomnianych przez Brodiego środków ich rozprzestrzeniania.
Sposoby infekowania
Zarażenie tymi bardziej i mniej szkodliwymi wirusami umysłu dokonuje się za pomocą mediów, poprzez sprawdzone sposoby przełamywania barier mentalnych.
Oswajanie: Memy mające stać się częścią oprogramowania naszego umysłu powtarzane są tak długo, dopóki zawierającemu je wirusowi umysłu nie uda się nas pokonać. Prowadzona przez trzy kwartały 2011 ciągła promocja Ruchu we wszystkich mediach mainstreamowych, usilne przedstawianie jego lidera jako człowieka sukcesu służyło wywołaniu właśnie takiego efektu. Dysonans poznawczy: Jeśli coś się nam nie zgadza, umysł próbuje znaleźć ukryty sens lub wybrnąć z sytuacji korzystając z rozwiązania najłatwiejszego, najwygodniejszego lub wywołującego uczucie ulgi. Happeningi organizowane przez Palikota, wzbudzające jednocześnie zainteresowanie, zażenowanie i wesołość prowadzić miały do konkluzji: może i skandalista, ale on ma rację. Koń trojański: Łączenie memów nieatrakcyjnych z przyciągającymi uwagę. Z natury rzeczy koncentrujemy się na sprawach związanych z grożącym niebezpieczeństwem, krzywdą dzieci lub zwierząt albo atrakcyjnymi seksualnie osobami. W ten sposób stajemy się łatwym celem grup memów, z których jeden drażni czułe punkty a cała reszta korzysta z okazji i przekrada się do umysłu. Ten efekt często obserwujemy nie tylko w spotach politycznych ale i w reklamach. Atrakcyjny obrazek bawiących się dzieci, czystego luksusowego mieszkania, atrakcyjnej pani domu i uwodzicielskiego pogodnego ojca można zestawić zarówno z zaradnym, postępowym politykiem jak i zupą lub margaryną, by wzbudzić u odbiorcy chęć uczestniczenia w tej wspaniałej atmosferze. Trzeba zaznaczyć, że właśnie aplikacja wirusów umysłu metodą konia trojańskiego jest najbardziej rozbudowana i przy niej głównie wykorzystywane są środki znane z neurolingwistycznego programowania (NLP) takie jak skojarzenie, kotwiczenie czy przeramowanie.
Jak się bronić przed infekcją?
Przede wszystkim nie należy przestać przestrzegać reguł ustanowionych przez innych. Zawsze miejmy wątpliwości i starajmy się dociec prawdy, pamiętając, że wirusy umysłu bawią się równie dobrze bezmyślnymi potakiwaczami jak i bezmyślnymi buntownikami.
Wspominany Richard Brodie odkrył, że zarówno buntownicy, jak i potakiwacze zachowują się w sposób przewidywalny, zgodny ze swoim memetycznym programem.
Jeżeli zrozumiemy, że jesteśmy zaprogramowani przez mamy i jak działają wirusy umysłu to możemy się przeprogramować i nie dać zainfekować. Grypa umysłu, odpowiedzialna za zarażenie palikotyzmem karmi się, jak każdy wirus tego typu, wiarą nosiciela w prawdziwość swoich memów. Osoby zarażone chronią programujące ich memy, jakby bronili własnego życia! Ich inteligencja i zdolności rozwiązywania problemów stają się własnością memów, którymi zostali zainfekowani i służą ich ochronie. Ratunkiem jest tylko zmiana systemu przekonań pozwalająca się dalej się rozwijać niezależnie i uczyć, polegająca na porównaniu wgranego programu z otaczającą nas rzeczywistością.
Aby się uchronić przed podobnymi wypadkami musimy przestać spoglądać na prezenterów telewizyjnych, polityków, dziennikarzy czy twórców jak na orędowników prawdy. Paradygmat memetyczny, któremu ulegli decyduje, że nie jesteśmy przez nich postrzegani, jako odbiorcy Prawdy, tylko jako kolejni potencjalni żywiciele memów i kolejni nosiciele wirusów umysłu. Jesteśmy widziani tak, jak każą im nas widzieć memy, które na nich pasożytują. Powszechni rozsiewacze wirusów umysłów nie są zainteresowani, czy informacja, jaką przekazują jest prawdziwa. Jest to dla nich kompletnie obojętne. Informacja, której dystrybucja się zajmują ma być korzystna, atrakcyjna i posiadać zdolności samoreplikacji oraz rozpowszechniania się. Zamiast więc oczekiwać od ludzi mediów głównego nurtu, że będą przekazywać prawdę i mieć wyrzuty sumienia, gdy kłamią, potraktujmy ich jak osoby chore na wściekliznę, którym choroba (zanim zabije) każe kąsać i zarażać innych. Wystarczy, że odbiorca przyjmie inny niż oni paradygmat, oparty na prawdzie i jej poszukiwaniu, na analizie intencji i stawianiu właściwych pytań, a wirusy umysłu przestaną działać.
Pocieszające jest to, że do takiego paradygmatu zazwyczaj wracamy, gdy przestajemy być skutecznie infekowani i zaczynamy korzystać ze swojego doświadczenia. Dlatego też grypa umysłu, polegająca na poparciu polityków Ruchu Palikota, głoszących program nie istotny dla głównych polskich bolączek przestała działać prawie natychmiast, gdy skończyła się przedwyborcza indoktrynacja medialna, a zaczęło normalne życie.
Podobna reakcja czeka także inne formacje parlamentarne. Rośnie Platforma Oburzonych i Ruch Narodowy, a 23 marca Internauci organizujący tysięczną demonstrację pod Kancelarią Premiera i Sejmem publicznie spalili loga wszystkich partii bo „gówno robią”. Czyżby przełamany także został mem dualistycznego podziału Polaków na Lemingów i Pisowców, gdyż rzeczywistość powiedziała SPRAWDZAM?
Być może.
Nawet Noblista Libet w końcu przyznał, że wolna wola mimo wszystko istnieje, gdyż człowiek zawsze ma możliwość powstrzymania się przed działaniem generowanym nieświadomie.
Jeśli skutecznie wejrzymy w głąb siebie i przestaniemy być nosicielami politycznych wirusów umysłu, to podziękujemy nieudolnym rządzącym i zaczniemy rozliczać z działań tych, których wcześniej wybraliśmy.
Tomasz Parol
Ps. tekst nie został wydrukowany przez Uważam Rze
Tomasz Parol - Redaktor Naczelny Trzeciego Obiegu, bloger Łażący Łazarz, prawnik antykorporacyjny, zawodowy negocjator, miłośnik piwa z przyjaciółmi, członek MENSA od 1992 r. Jeśli mój tekst Ci się podoba, lub jakiś inny z tego portalu to go WYKOP albo polub na facebooku. Jeśli chcesz zostać dziennikarzem obywatelskim z legitymacją prasową napisz do nas: redakcja@3obieg.pl