Politrucy w LWP 1944-1956 (2)
13/04/2011
363 Wyświetlenia
0 Komentarze
11 minut czytania
…..zapowiedział, że będzie bronić jedności partii wszelkimi dostępnymi metodami, „jak broniliśmy przed wojną, tak i dzisiaj, a jeśli zajdzie tego potrzeba, to i gazrurką”
W kwietniu 1952 roku nowy szef GZP, gen. Witaszewski rozpoczął czystkę w podległej mu instytucji usuwając wielu oficerów pochodzenia żydowskiego.
Związane to było z zapoczątkowaniem przez Stalina rozprawy z „żydowską grupą”. Na mocy decyzji Witaszewskiego – wspieranego przez Rokossowskiego – z GZP odeszli członkowie kierownictwa służby, m.in.: Michał Jekiel, Henryk Werner, Szymon Alster, Leon Sternik, Michał Kantor i Blanka Hakman. Podobną akcję przeprowadzono w poszczególnych okręgach wojskowych. Należy jednak zaznaczyć, iż usunięci z GZP otrzymywali intratne posady w instytucjach cywilnych lub partyjnych. I tak Alter znalazł zatrudnienie w Centralnym Urzędzie Szkolenia Zawodowego, Jekiel został wiceprzewodniczącym Głównego Komitetu Kultury Fizycznej i Sportu, a Werner został dyrektorem Polskiego Radia.
Z inicjatywy Witaszewskiego wprowadzono nową wersję przysięgi, w której dwa zdania – rozpoczynające i kończące rotę – przetłumaczone zostały z sowieckiej przysięgi. W ten sposób w tekście znalazło się słynne zdanie: „Gdybym nie bacząc na tę moją uroczystą przysięgę, obowiązek wierności wobec Ojczyzny złamał, niechaj mnie dosięgnie surowa ręka sprawiedliwości ludowej”.
Nabrzmiewający od 1954 roku konflikt wśród najwyższych władz partyjnych objął także wojsko pozostające w dużej mierze pod wpływem tzw. frakcji natolińskiej. Podległy Witaszewskiemu pion polityczny wojska dbał o to, aby do żołnierzy docierało jak najmniej „demokratycznej” propagandy. Nie było mowy o jakiejkolwiek dyskusji o sytuacji politycznej w kraju.
Wiosną 1956 roku na spotkaniu z robotnikami Łodzi, szef GSZ poruszył sprawę artykułów prasowych, które „opluwały partię i naszą władzę, biły w Związek Radziecki”. W związku z tym zapowiedział, że będzie bronić jedności partii wszelkimi dostępnymi metodami, „jak broniliśmy przed wojną, tak i dzisiaj, a jeśli zajdzie tego potrzeba, to i gazrurką”. Od tego czasu nazywany był powszechnie „generałem gazrurką”. Jego ostra krytyka zwolenników „demokratyzacji” partii stała się na tyle poważna, że członkowie Sekretariatu KC wezwali w maju 1956 roku Witaszewskiego do „rozwagi w wygłaszaniu opinii”. Na VII Plenum KC gen. Zarzycki zaatakował Witaszewskiego, zarzucając mu współodpowiedzialność „za antyaelowską i antysemicką czystkę w wojsku”.
Uaktywniła się w GZP jednocześnie niewielka grupka sympatyków puławian, wśród której najważniejszą role odgrywali I. Blum, F. Malczewski i M. Majewski. Wysłali oni list do I sekretarza KC, Edwarda Ochaba, w którym skrytykowali kierownictwo GZP za brak działań po XX zjeździe KPZR. Oskarżano też kierownictwo pionu politycznego o autorytaryzm oraz „biurokratyzację”, przy czym skrytykowano bliskiego współpracownika Witaszewskiego, płk Ryszarda Szypułę, szefa kadr GZP.
W czasie VIII Plenum KC PZPR, z zachodnich rejonów Polski ruszyły na Warszawę kolumny sowieckich wojsk. Do stolicy zbliżyły się także okolicznej jednostki LWP. Poczynania te popierał szef GZP, który na zarzut Zenona Kliszki, że czekał na sowieckie czołgi, miał odpowiedzieć: „a wy tow. Kliszko boicie się tych czołgów? Ja z tymi czołgami przyszedłem spod Moskwy do kraju, one wyzwoliły nasz kraj i was tow. Kliszko, a jeśli zajdzie taka potrzeba, to pójdę z tymi czołgami na zachód”.
Z drugiej strony Gomułkę poparli dowódcy wojsk wewnętrznych, Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego, część oficerów Sztabu Generalnego oraz kilku generałów liniowych (np. Jan Frey-Bielecki). Ostatecznie do walk nie doszło, gdyż Gomułka przekonał Chruszczowa, iż w żadnym wypadku nie zamierza zmieniać ani relacji polsko-sowieckich ani „socjalistycznej drogi rozwoju PRL”.
22 października 1956 roku grupa związana z I. Blumem i F. Malczewskim zwołała zebranie oficerów GZP, na którym potępiono dotychczasowe formy pracy politycznej w wojsku. W przyjętej rezolucji ocenili swoją instytucję jako „wlokącą się w ogonie wydarzeń politycznych” , zażądali „demokratyzacji życia politycznego” oraz wystąpili przeciwko wszelkim próbom „przeciwstawiania wojska społeczeństwu i społeczeństwa wojsku”. Równocześnie Blum i Malczewski wysłali list do Romana Zambrowskiego, nieformalnego przywódcy puławian, w którym napisali, iż „Kierownictwo GZP (…..) przejawia wyraźne tendencje (….) izolowania wojska od życia w kraju, od życia naszej partii. (…) Dlatego istnieje potrzeba przeprowadzenia wieców, wyjaśnienia żołnierzom sytuacji. Kierownictwo GZP nie zgodziło się na zorganizowanie wieców, twierdząc, że należy zaczekać, że nie ma jeszcze uchwał VIII Plenum (…..). W wojsku trzeba teraz prowadzić szeroką pracę polityczną, trzeba odrobić długi okres bezczynności i praktycznej nijakości. Prosimy Was, jako członka Biura Politycznego o zainteresowanie się ta sprawą.”
Jeszcze tego samego dnia Biuro Polityczne KC PZPR odwołało szefa GZP z zajmowanego stanowiska, a w konsekwencji także obu jego zastępców. Duże zmiany nastąpiły w całym pionie politycznym LWP. Na ich miejsce przyszli oficerowie związani z „reformatorami”.
Później b. szef GZP, Adam Uziębło rozpowszechniał wiadomość o rzekomej próbie „przewrotu pałacowego” podjętej przez Witaszewskiego w porozumieniu z Rokossowskim. Mieli oni podobno tworzyć listy proskrypcyjne, a osoby umieszczone na nich, tylko dzięki ostrzeżeniu nie nocowały 19 października 1956 roku w domu i tym samym uniknęły aresztowania. Bardzo trudno zweryfikować tę informację, jednak należy zaznaczyć, iż od końca września 1956 roku wszystkie rozkazy dzienne szefa GZP podpisywał w imieniu Witaszewskiego jego zastępca gen. Franciszek Mróz, co mogło świadczyć, iż „gazrurka” zajęty był innymi sprawami.
Sam zainteresowany stanowczo zaprzeczył tej wersji, a powołana w końcu października 1956 roku specjalna komisja do rozliczenia starego kierownictwa GZP, nie stwierdziła żadnych przygotowań do puczu. Tym niemniej szybkość z jaką nowe władze partyjne z Gomułką na czele dokonały zmiany na stanowisku szefa GZP mogło świadczyć, iż jednak coś było na rzeczy.
26 października 1956 roku nowy szef GZP, gen. Marian Spychalski w gmachu KC spotkał się z grupą wyższych oficerów LWP, zaangażowanych w „odnowę”. Według relacji gen. Włodzimierza Musia, oprócz niego, uczestniczyli w spotkaniu, gen. Frey-Bielecki z wojsk lotniczych oraz pułkownicy J. Fonkiewicz z Departamentu Kadr MON, B. Bednarz z WAT, Monkiewicz, F. Malczewski oraz „jeszcze 3-4 z GZP i lotnictwa”.
Dojście Gomułki do władzy doprowadziło do wielkich zmian w GZP i całym pionie politycznym armii. Początkowo szefem GZP został gen. Spychalski, jednak już w listopadzie 1956 roku – po objęciu przez Spychalski funkcji ministra ON – jego miejsce zajął gen. Janusz Zarzycki. Jego zastępcami zostali płk Bronisław Bednarz i gen. Eugeniusz Kuszko.
W tym samym czasie K. Witaszewski przeżywał z goryczą swoją klęskę. „Decyzją premiera Cyrankiewicza – wspominał – zostałem odwołany 23 października 1956 r. ze stanowiska wiceministra ON. (….). Nikt nie zainteresował się co będę robił i z czego będę żył. Tow. Marszałek powiadomił mnie, że (…..) swoim rozkazem przeniósł mnie do dyspozycji Ministra Obrony Narodowej, tym samym zabezpieczył egzystencję. Natomiast tow. Jaroszewicz wydał zarządzenie, że wszystkim odwołalnym należy po trzech miesiącach zaprzestać wypłaty poborów. Byłem bez pracy 11 miesięcy”.
Należy dodać, iż narzekania „gazrurki” nie były usprawiedliwione. Po okresie „kary” został attache wojskowym w Pradze, które zapewniało dostanie życie, a ponadto jak się miało okazać było dobrą odskocznią do dalszej, partyjnej kariery.
Wybrana literatura:
L. Kowalski – Generałowie PRL
E. Nalepa – Oficerowie Armii Radzieckiej w Wojsku Polskim 1943-1968
J. Poksiński – Tatar-Utnik-Nowicki „TUN”. Represje wobec oficerów WP w latach 1949-56
W. Roszkowski – Najnowsza historia Polski 1918-2002
K. Witaszewski – Trudna droga życia