28 sierpnia działacze „Solidarności” odcięli napis wiszący nad bramą nr 2 Stoczni Gdańskiej.
– Zrobiliśmy co należało – tłumaczy Piotr Duda, przewodniczący „Solidarności”. – Przed każdymi uroczystościami się sprząta i myśmy po prostu posprzątali. Miejsce Lenina jest na śmietniku historii – dodał.
Oburzył się jednak prezydent Gdańska Paweł Adamowicz, który nie tylko powiadomił policję, a także poskarżył się marszałek Sejmu, bo działaczy „Solidarności” wspierali posłowie PiS Janusz Śniadek i Andrzej Jaworski.
Odcięte litery i order przechowywane były w Sali BHP. I tam dzisiaj pojawili się policjanci, aby je zabezpieczyć. Zrobili to na zlecenie Prokuratury Rejonowej Gdańsk Oliwa, która wszczęła śledztwo.
Interwencją policji zaskoczony jest poseł PiS, były przewodniczący „Solidarności” Janusz Śniadek.
– Przyznam, że informację o tym przyjąłem z najwyższym zdumieniem. W przypadku aferzysty z Amber Gold policja potrzebowała tygodni, żeby nie powiedzieć miesięcy, aby podjąć jakąkolwiek akcję. Natomiast w tej sprawie na żądanie, czy polecenie prezydenta miasta Gdańska, zareagowała tak szybko – mówi portalowi Niezależna.pl.
– Uważam za nieuprawnione i niewłaściwe twierdzenie, że zniszczone zostały jakieś ważne elementy stoczni. Zniszczono dekorację do filmu. Jest to rzeczą skandaliczną, iż z budżetu zadłużonego miasta finansuje się postawienie takiej tablicy na potrzebę filmu. Czego miastu tak naprawdę nie wolno robić. A potem próbuje się do tego dobudować jakieś alibi rzekomego odtwarzania historii – tłumaczy poseł Śniadek. – Podczas gdy historycznie znaczenie tego miejsca polega na tym, że „Solidarność” strąciła Lenina z cokołu. Że tam właśnie „Solidarność” rozbiła blok sowiecki. To jest swojego rodzaju sacrum dla związkowców. Święte miejsce „Solidarności”. Sławienia w tym miejscu komunistycznego zbrodniarza jest rzeczą haniebną i obraża miliony ludzi w Polsce.
Autor: gb, oa, | Źródło: Niezależna.pl,