Antywęgierska histeria przybiera na sile. Ponieważ w UE nie ma (jeszcze) Układu Warszawskiego, Bruksela strzela finansową Grubą Bertą. Milion Węgrów broni rządu na ulicy.
Od dawna wiadomo, że UE to to, od czego blok wschodni chciał uciec. Teraz mamy „socjalizm z ludzką twarzą”. Na ile ona ludzka, to się okaże. Pamiętam, kiedy w 1956 roku w szkole przygotowywaliśmy paczki dla Węgrów, ofiar rosyjskiej agresji. Tym bardziej wolne (w miarę) społeczeństwo powinno zabrać dziś głos w obronie Węgier w obliczu napaści
UE
na to stare państwo o wielkich tradycjach demokratycznych. Zachodnia Europa (poza Wielką Brytanią) demokrację poznała dopiero dzięki amerykańskiej okupacji; a zachowuje się tak, jakby ją wynalazła. Mój apel: niech wolny portal rzuci na rynek małe kotyliony w węgierskich barwach narodowych. Nosząc je w klapie powiemy, kim jesteśmy i co chcemy.
Post scriptum: kotylion powinien zasilić fundusz prowadzenia strony!