Wyobraźcie sobie Państwo, że w 1931 r. w Afryce pojawił się pewien Polak… Do portu w Trypolisie przypłynął statkiem; tam właśnie zszedł na ląd i stamtąd zaplanował rozpocząć swoją podróż. Nie za wiele miał przy sobie pieniędzy; w zasadzie jego jedynym majątkiem były tylko aparat fotograficzny, notatnik i … rower. Po kilku dniach ruszył przed siebie, kierując się poczatkowo w stronę Egiptu, a potem, gdy już dotarl do Kairu, na południe, w głąb Afryki… Podróżował samotnie, zdany na łaskę i niełaskę spotykanych po drodze mieszkańców Czarnego Lądu. Nie wiedział, co spotka na swojej samotnej drodze; nie miał również pojęcia, jak daleko uda mu się tak naprawdę dotrzeć… Czy wyobrażacie sobie Polaka, w środku lat trzydziestych ubiegłego wieku, gdzieś w […]
Wyobraźcie sobie Państwo, że w 1931 r. w Afryce pojawił się pewien Polak… Do portu w Trypolisie przypłynął statkiem; tam właśnie zszedł na ląd i stamtąd zaplanował rozpocząć swoją podróż. Nie za wiele miał przy sobie pieniędzy; w zasadzie jego jedynym majątkiem były tylko aparat fotograficzny, notatnik i … rower. Po kilku dniach ruszył przed siebie, kierując się poczatkowo w stronę Egiptu, a potem, gdy już dotarl do Kairu, na południe, w głąb Afryki… Podróżował samotnie, zdany na łaskę i niełaskę spotykanych po drodze mieszkańców Czarnego Lądu. Nie wiedział, co spotka na swojej samotnej drodze; nie miał również pojęcia, jak daleko uda mu się tak naprawdę dotrzeć…
Czy wyobrażacie sobie Polaka, w środku lat trzydziestych ubiegłego wieku, gdzieś w środku afrykańskiej dżungli, jadącego na rowerze??
Jego epopeja trwała pięć lat. Dotarł na samo południe Afryki, Przylądek Igielny. Nie, to wcale nie był koniec jego podróży: postanowił poróżować ponownie na północ, tym razem trzymając się bardziej zachodniej strony tego jeszcze tak mało znanego wówczas kontynentu. Podróżował głównie jadąc na rowerze, ale zdarzyło mu się również jechać konno, płynąć czółnem, a nawet podziwiać groźne piękno pustyni siedząc wysoko na grzbiecie wielbłąda…
Przemierzył łącznie 40 000 kilometrów. Niebywały wyczyn, prawda? Utrzymywał się w tym czasie głównie z publikacji reportaży, ale i tak nie raz brakowało mu pieniędzy nawet na jedzenie… Przeżył wiele przygód; nie raz otarł się również i o śmierć. A jednak zakończył swoją wyprawę sukcesem: po pięciu latach podróży dookoła Afryki, dotarł w końcu do Algieru…
Tym człowiekiem był Kaziemierz Nowak.
Wspaniały, dzielny podróżnik, o którym, niestety, na bardzo wiele, wiele lat zaginęła ludzka pamięć; na szczęście, nie do końca 🙂
Kilka lat temu znaleźli się młodzi ludzie, którzy niemal przypadkiem dowiedzieli się, że dawno, dawno temu istniał tak niezwykły człowiek, jakim był Kazimierz Nowak. I wyobraźcie sobie Państwo, że postanowili powtórzyć jego wyczyn! Już nie samotnie, bo w kilkuosobowych grupach, dzieląc tą olbrzymią wyprawę na poszczególne etapy, szukając przy tym śladów naszego wielkiego podróżnika i popularyzując w Afryce jego niezwykłe osiągnięcie, a przy tym również i nasz kraj…
Wyprawa Afryka Nowaka nie tak dawno minęła półmetek. Jest wspaniałym przykładem na to, że również w tych czasach można spełniać swoje marzenia, nawet, jesli wydają się z początku nieco szalone 🙂 Zajrzyjcie na jej stronę internetową; zobaczycie sami, jak wciągające są relacje jej uczestników z kolejnych etapów, jak wspaniałe i ciekawe mają przygody i jak pięknie potrafią o nich pisać! Naprawdę warto!
www.afrykanowaka.pl